Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozstanie z drugiej strony - to ja chcę odejść
Autor Wiadomość
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 14:14   

Grzegorzu, wszystko ok, terapia ok, jeśli oboje chcą, jak najbardziej. Jednak z egoizmem to na terapię się nie idzie, nad egoizmem pracuje się samemu.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 14:22   

Sapir, tak Ci żal żony, a zastanowiłeś się chwilę nad tym, że ona może przez Ciebie jest w takim stanie? Postawa egoizmu z związku rani bardzo.

Odnośnie terapii, którą proponuje grzegorz. Przecież sapis chce odejść, to po co iść na terapię, na terapię się idzie, kiedy CHCE się ratować i szuka się pomocy wyjścia z trudnej sytuacji.

Sapir zwróć się do Boga sam ze sobą. Już wiesz ile w Tobie jest egoizmu, jak bardzo to potrafi ranić. Musisz podjąć decyzję odnośnie tego, czy dalej chcesz tak żyć, czy też chcesz nauczyć się kochać i przestać być egoistą.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 14:33   

sapir88 napisał/a:
Czytam Wasze odpowiedzi (przynajmniej ich część) i tylko utwierdzam się w przekonaniu że z niektórymi nie da się zwyczajnie rozmawiać. Świąt jest albo dobry albo zły prawda? nie ma nic pomiędzy:)


Sapir

Taki przykład.
Idziesz do lekarza i on Ci mówi, że trzeba amputować nogę (wykonać operację, ...). Czy Ty z nim będziesz dyskutował i mówił mu, że on żaden lekarz i nie da się z nim normalnie rozmawiać? Bo można by np. tę nogę (załóżmy, że wdała się w nią gangrena) założyć jakiś opatrunek czy może użyć jakiegoś dezodorantu, żeby tak nie śmierdziała.
My jesteśmy dla Ciebie takim lekarzem. Mówimy jasno, jaki jest jedyny ratunek (amputacja), żebyś przeżył.
Tak samo jest w Twojej sytuacji. Uważamy, że bardzo skrzywdziłeś/krzywdzisz swoją żonę. To jest diagnoza. Jak z niej wyjść? Padła tutaj już sugestia o próbie zgadania ważności Twojego małżeństwa.
Jeżeli prawdą jest, co napisałeś, to dla mnie jest to może wyjście.

A swoją drogą, jeżeli tak Ci jest dobrze samemu, to nie zawracaj już nikomu więcej w głowie. Bo tą osobę zranisz i pewnie sobie zrobisz krzywdę. Pewnie jeszcze tego dzisiaj nie widzisz, ale za jakiś czas to może odczujesz, jak takie sytuacje niszczą. Również tego odchodzącego małżonka.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 14:44   

Metanoja1 napisał/a:

Odnośnie terapii, którą proponuje grzegorz. Przecież sapis chce odejść, to po co iść na terapię, na terapię się idzie, kiedy CHCE się ratować i szuka się pomocy wyjścia z trudnej sytuacji.


Mylisz się Metanoja

Byłem na terapi, fakt że krótko, bo krótko, ale byłem.
Pani pyta : mam pomóc naprawić małżeństwo (konieczna wola obydwu stron) czy pomóc Wam sie rozstać (jeśli jedna osoba nie chce naprawiać).
Oczywiście w trakcie może sie zdarzyć, że z naprawiania małżeństwa nic nie wyjdzie....
ale też może tak być, że z pomagania w rozstaniu się wyjdzie naprawianie (bo małżonkowie zmienią zdanie).
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 14:51   

grzegorz_ napisał/a:
Pani pyta : mam pomóc naprawić małżeństwo (konieczna wola obydwu stron) czy pomóc Wam sie rozstać (jeśli jedna osoba nie chce naprawiać).
Oczywiście w trakcie może sie zdarzyć, że z naprawiania małżeństwa nic nie wyjdzie....
ale też może tak być, że z pomagania w rozstaniu się wyjdzie naprawianie (bo małżonkowie zmienią zdanie).

Grzegorzu, i jak u Ciebie się skończyło?
 
 
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 14:53   

Sapir, jeśli już dojdzie do takiej sytuacji, że nic nie zmieni Twego zdania i będziesz chciał odejść to jeśli będziesz chciał coś dla żony zrobić to zgódź się na proces stwierdzenia nieważności i bądź tam szczery - powiedz o tym, że ten sakrament nie ma dla Ciebie znaczenia oraz o tym, jak pisałeś, że małżeństwo jest tak długo jak długo obie strony tego chcą - czyli nie uznajesz jego nierozerwalności.

Dla katolika to baaardzo bardzo ważna sprawa i brak takiego orzeczenia uniemożliwia zawarcie małżeństwa w przyszłości.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 14:55   

Terapia w tym przypadku jest bez sensu, nic nie da.
To nie przykład na terapię. Metanoja ma rację.

Są ludzie którzy do małżeństwa ani innych związków się nie nadają i już.

Nie mają nic od zaoferowania, poza tym, nic oferować nie chcą.

Myślę, że wiele tutaj na forum przypadków gdy odchodzący mężowie/żony prezentują taką właśnie egoistyczną postawę prezentowaną przez autora wątku, a których współmałżonkowie cierpią katusze, czekając długie lata na kogoś kogo obchodzą tyle co zeszłoroczny śnieg.

Myślę także, że to nawet bardzo dobrze że autor zechciał podzielić się swoimi przemyśleniami odkrywając realny obraz tego co może myśleć/czuć osoba odchodząca podobnego pokroju.
Ten przykład to doskonałe studium psychologiczne. Przypadek pod rozwagę dla wielu.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 14:55   

W sumie to jak kiedyś pisał Mare
każdy ma interes, albo mówiąc dosadniej, każdy jest egoistą.
Różnica, że opuszczany w związku to egoista za którym stoi prawo (przysięga małżeńska) i społeczeństwo (normy społeczne) a opuszczający to egoista bez mocy prawa.

Rzuciliście sie wszyscy na chłopaka, ale czy nie można czasem wykazać choć trochę empatii?
Są sytuacje ewidentne....facet się nudzi w miarę dobrym związku, nawiązuje romans, endorfiny działają, porzuca żonę , dzieci, po trupach do celu (choć czasem sam nie wie co to za cel), ale są sytuacje mniej ewidentne....
Facet nie ma dzieci, szanuje żonę, nie mówi o niej źle, ale nie tylko nic do niej nie czuje, ale z każdym rokiem jest gorzej, bo frustracja narasta.
Oczywiście może się poświęcać kolejne lata i odgrywać teatrzyk, ale czy nie krzywdzi tym i swojej żony?
Świat nie jest czarno biały i czasem warto wyjśc poza krąg swoich osobistych przeżyć i emocji.
 
 
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 14:58   

grzegorz_ napisał/a:
czasem warto wyjśc poza krąg swoich osobistych przeżyć i emocji.

Grzegorzu, nie odpowiedziałeś, jak było u Ciebie?
 
 
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 14:58   

Tak jeszcze mi się nasunęło: św Paweł do Koryntian
Jeśli jednak niewierząca strona chce odejść, niech to zrobi. Strona wierząca nie musi pozostawać w tym małżeństwie – Bóg powołał was bowiem do życia w pokoju. 16 Przecież nie masz pewności, żono, że doprowadzisz niewierzącego męża do zbawienia. Ani ty, mężu, nie jesteś pewien, że twoja żona przyjmie zbawienie.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 14:58   

Nirwanna napisał/a:
grzegorz_ napisał/a:
Pani pyta : mam pomóc naprawić małżeństwo (konieczna wola obydwu stron) czy pomóc Wam sie rozstać (jeśli jedna osoba nie chce naprawiać).
Oczywiście w trakcie może sie zdarzyć, że z naprawiania małżeństwa nic nie wyjdzie....
ale też może tak być, że z pomagania w rozstaniu się wyjdzie naprawianie (bo małżonkowie zmienią zdanie).

Grzegorzu, i jak u Ciebie się skończyło?


W tamtym momencie nie chciałem ani naprawiać ani się rozstawać
zatem najsensowniej było zakończyć terapię.
 
 
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 15:00   

Cytat:
Myślę także, że to nawet bardzo dobrze że autor zechciał podzielić się swoimi przemyśleniami odkrywając realny obraz tego co może myśleć/czuć osoba odchodząca podobnego pokroju.
Ten przykład to doskonałe studium psychologiczne. Przypadek pod rozwagę dla wielu.


No tak, zgoda. Jednak ja uważam, że przypadek pod rozwagę, ale nie beznadziejny. W każdej chwili człowiek może chcieć przestać być egoistą i całkowicie zmienić swoje życie.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 15:11   

Metanoja1 napisał/a:
W każdej chwili człowiek może chcieć przestać być egoistą i całkowicie zmienić swoje życie.


Doprawdy, tak uważasz? Na dodatek w każdej chwili?

Jak miałby zainicjować swoje CHCENIE, skoro chcenie wynika z tego kim jest....a to kim jest właśnie sprawia, że nie chce CHCIEĆ. ;-)

Zaczynam wątpić poważnie w element wolnej woli.
 
 
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-20, 15:25   

grzegorz_ napisał/a:
Litości Greg
Nie słyszałem poza sycharem aby jakiś katolik mówił, że miłość to postawa.
Ludzie biegną do ołtarza po prostu dlatego, że sie kochają.
To, że sobie coś inaczej zdefiniujemy nie zmienia faktów.

Grzechu, lubisz być w "poprzek" dla zasady,
Jeżeli o postawie słyszałeś tylko w Sycharze - to niewiele słyszałeś.
Stwierdzenie że biegają do ołtarza dlatego bo się "po prostu kochają" no to co jest za zwierze te "kochanie" ??? :roll:
taki cóś na wzór fatamorgany ?

niektórzy uważają że w czasie tego "kochania" należy zakazać brania ślubów.
Nawet są społeczności którym zakochanym odmawiają prawa do decydowania w sprawach społecznych.

grzegorz_ napisał/a:

Wiele związków z dużym stażem (20 i więcej lat) opera się w głównej mierze na zaangażowaniu. Namiętność wygasła (trwa jak wiemy zazwyczaj kilka lat po ślubie...nie mylić namiętności z uprawianiem seksu) ,a intymność jest znacznie mniejsza niż kiedyś.
I to jest ok, tzn jest naturalne, nie ma co kijem Wisły zawracać, albo szukać partnera 20 lat młodszego na zamianę.


mieszasz pojęcia, przypisujesz im inne znaczenie i wychodzi bohomaz.
intymnośc dla osób z duzym bagażem wspólnych przeżyć może być znacznie wieksza niż na początku znajomości,
namietność - to nie tylko seks ale emocje pozytywne i negatywne, byleby nie obojkętność, przyznasz że dla małżeństwa wieloletnich takim bagazem emocji można by odbarowac kilka młodszych :mrgreen:

grzegorz_ napisał/a:

Ale jaka rada dla tych, u których juz po ślubie istnieje w zasadzie tylko zaangażowanie??
Postawa " jestem z Tobą dlatego , że przysięgałem"

To po co przysięgałem ?

Chciałem a nawet nie chciałem ??
i co z tego miałem ....

Sorry Gregory,
nie żyjemy na dzikim zachodzie.
Jak się coś popełniło to trzeba wziąć za to pełną odpowiedzialność.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4