Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozstanie z drugiej strony - to ja chcę odejść
Autor Wiadomość
sapir88
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 16:48   

Jeśli o mnie chodzi - nie szukam sobie usprawiedliwienia. Swoich win jestem świadom i konsekwencje też poniosę (już je ponoszę). Wspominając jednak o tym że cała nasza sytuacja może być spowodowana jakimś problemem innej natury daliście mi powód żeby spojrzeć na samego siebie z innej strony. Stąd moje zainteresowanie tymi DDD DDA i innymi terminami z psychologii. Generalnie chodzi o to żeby nie niszczyć życia innym bo mi samemu ze sobą dobrze jest tylko chwilami się w tym "egoizmie" zapominam przez co mogą cierpieć inni ludzie. Tego nie chcę i powinienem się temu tematowi przyjrzeć z psychologiem. To jest główny powód tych rozważań.
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 16:50   

Możecie, albo raczej możemy się tutaj zagadać na śmierć i nic z tego nie wyniknie.
Związek to nie tylko praca, odpowiedzialność, dbanie, ale także trochę loteria w chwili wyboru.
Jedni dbają, starają się, chodzą do kościoła, modlą się, mija 5-10 lat i .... zaczyna się psuć.
Inni mniej dbają , ale im wychodzi i im wychodzi.
Mało tego problem to nie tylko loteria w momencie wyboru, ale i późniejszy rozwój.
Ludzie się z czasem zmieniają, te zmiany nie postępują tak samo i kolejny problem, bo oczekiwania od życia się rozjeżdżają.
Po co to piszę? Ano dlatego, aby się tak nie katować rozmyślaniami typu :
dlaczego nam nie wychodzi? dlaczego on/ona mnie nie kocha, co źle zrobiłem(am), czy to moja wina, czy wina wychowania, czy wina genów.....
Nie wszystko zależy od nas, człowiek to nie robot, którym możemy w 100% sterować i przewidzieć jego działanie.
 
 
balwanek1
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 17:04   

grzegorz_ napisał/a:
Możecie, albo raczej możemy się tutaj zagadać na śmierć i nic z tego nie wyniknie.
Związek to nie tylko praca, odpowiedzialność, dbanie, ale także trochę loteria w chwili wyboru.
Jedni dbają, starają się, chodzą do kościoła, modlą się, mija 5-10 lat i .... zaczyna się psuć.
Inni mniej dbają , ale im wychodzi i im wychodzi.
Mało tego problem to nie tylko loteria w momencie wyboru, ale i późniejszy rozwój.
Ludzie się z czasem zmieniają, te zmiany nie postępują tak samo i kolejny problem, bo oczekiwania od życia się rozjeżdżają.
Po co to piszę? Ano dlatego, aby się tak nie katować rozmyślaniami typu :
dlaczego nam nie wychodzi? dlaczego on/ona mnie nie kocha,

Dokładnie to Grzechu :mrgreen:

Trudno mi pisać za innych- ale za siebie mogę... :-P
zbyt wiele w sobie poszukiwałem tego na NIE i zbyt wiele na mnie wsadzono tego na NIE ..

a wnioski stały się proste gdyby komuś zależało to dziś problemu by nie było..
I tym samym zbyt wiele usprawiedliwiałem żonę i zbyt wiele tłumaczyłem sobie jej postawę

a wnioski stały się proste-gdyby chciała inaczej dziś by było inaczej

Zatem powstała forma trza przyjąć to jak jest,nie tworzyć w swojej głowie ze za kilka ..kilkanaście lat coś ulegnie zmianie i żyć w rzeczywistości jaka powstała...

WIDOCZNIE NIE PISANE BYŁO...
i tyle
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-24, 18:11   

grzegorz_ napisał/a:
Związek to nie tylko praca, odpowiedzialność, dbanie, ale także trochę loteria w chwili wyboru.
Jedni dbają, starają się, chodzą do kościoła, modlą się, mija 5-10 lat i .... zaczyna się psuć.
Inni mniej dbają , ale im wychodzi i im wychodzi.

Z pewnoscia jest cos w tym, zwlaszcza, ze dokonujac tego wyboru jestesmy malo swiadomi. Rozpoznanie tez rzadko kiedy przebiega tak, jak powinno. Pamietam, ze gdy moj przyjaciel bardzo uwaznie przygladal sie rodzinie swoich dziewczyn, relacjom tam etc. , uwazalem ze takie wyrachowanie jest glupie, niewlasciwe. Teraz, z perspektywy kryzysu patrze na to zupelnie innaczej.
Nie wiemy rowniez, w jaki sposob bedzie sie zmienial partner, ale generalnie poza skrajnymi sytuacjami, przy odpowiedniej komunikacji i otwartosci, wszystko jest do wypracowania chyba. Jest to tez kwestia wyrozumialosci i balaganu wewnatrz nas, czyli tych dysfunkcji.

balwanek1 napisał/a:
Zastanawiałem się zanim odpowiem czy nie zabieram tematu autorowi naszą dyskusją??
Ale stwierdziłem że popełnia się błąd dając piękny atut do ręki-mianowicie usprawiedliwienie
JESTEM MOŻE DYSFUNKCYJNY

Nie o to mi chodzilo. To nie jest zaden atut wg mnie. Jestes dysfunkcyjny? Krzywdziles lub krzywdzisz kogos przez to? Daj z siebie wszystko, aby to naprawic, aby wziac odpowiedzialnosc za slowa, czyny, zycie swoje i innych (zony, dzieci jak sa). Jesli ktos w taki sposob sie usprawiedliwia, jest maly, i czyni jeszcze wieksze zlo, bo przynajmniej w jakiejs czesci jest swiadomy.
Oczywiscie moja zona np. jest rowniez swiadoma i bez tej wiedzy. Zdaje sobie sprawe, ze mnie skrzywdzila, skrzywdzila nasza rodzine. Ze byla egoistka. Jest jej przykro i bardzo zaluje. Ale choc rozum mowi jej, ze robi niewlasciwie, wewnetrznie nie potrafi sie przelamac aby cokolwiek zrobic, czym wiecej dobra plynie ze mnie, tym bardziej ona sie zamyka, oddala i mnie rani. Czyli cos w jakis sposob niezaleznego od niej. Nie usprawiedliwiam jej, mam jednak swiadomosc, ze nie dzieje sie tak, bo ona tak chce mnie krzywdzic lub byc nieszczesliwa. Oczywiscie kompletnie nie podoba mi sie, ze od 4 niemal miesiecy nie robi niemal nic z sypiacym sie malzenstwem. Gdyby byl Kowalski, chociaz rozumialbym powody tej bezczynnosci a tak- nie ma osoby trzeciej (na 99%), a zona wykazuje niemal wszystkie zachowania osoby zdradzajacej.
 
 
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-25, 01:53   

"Jeśli chesz by słowo nosiło inne znaczenie to musisz mu (slowu) zaplacic"
i to jest prawda. Jest bowiem społeczne rozumienie słów i gestów. Oczywiście możesz mieć własne , tak jak w dzieciństwie kiedy podchodziłes do matki , mówiłeś " da am" i wszytko było jasne. Ona rozumiała Ciebie i Twoje znaczenia słów. Ale teraz tak nie będzie . Jeśli chcesz być zrozumiany musisz posługiwać się tym powszechnym językiem, bo zapłacisz. Ludzie zrozumieją coś innego. Stąd nieporozumienia i kłopoty.
 
 
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-25, 02:09   

Kolejna sprawa to kodeks . Ten kodeks moralny został wdrukowany w każdą duszę lub jak wolisz są to zachowania attawistyczne oddziedziczone po przodkach - takie jak np podążanie za stadem. Człowiek współczesny zakwestionował go - stąd jest częste rozdarcie wewnętrzne . To właśnie dlatego gdy mówisz prawdę sobie samemu i innym, czujesz się lepiej.
Kolejna sprawa : oszukałes, a dodatkowo wziąłeś to, co do Ciebie należeć nie powinno. Zdajesz sobie sprawę, a jednocześnie poczułes to, że seks wiąże A takze wiąże słowo dane i słyszalne przez całą społeczność.Wypowiedziane świadomie czy nieświadomie. Być może nie rozumesz, ale Twoja wewnętrzna osoba czuje, ze przekroczyła pewien próg poza którym masz już zobowiązania. Stąd Twoje emocje.
 
 
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-25, 02:19   

Jeszcze jedna sprawa. Powiedziałeś, ze wszystko zaczęło się od propozycji dziecka. Jeżeli decydujesz się na dziecko stajesz się ojcem. Stajesz się głową rodu, kimś ważniejszym niż kierownik czy dyrektor firmy. Musisz być naprawdę mądry i sprytny by Twój ród przetrwał i się rozwijał. Jest to zaszczytna pozycja. Musisz nauczyć swoje dzieci , by poradziły sobie w świecie : dać im człowieczeństwo i siłę. To Ty przekazujesz życie i doswiadczenie przodkow dalej i pamięć o Tobie też będzie przekazywana. Firma zaś będzie mieć wielu kierowników. Jak będzie następny -to zapomną o poprzednim. Jeśli firma będzie się źle sprawować, to ja kupią lub padnie. To taka prostytutka . Dziś Ty , jutro kto inny. Nikt nie będzie płakał za Tobą jak odejdziesz. Co innego rodzina.
I moje pytanie teraz. Dlaczego chcesz sobie to odebrać?
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-25, 08:34   

ludzie pisza na forum aby otrzymac pomoc albo podyskutowac
a nie po to aby czytac moralizatorskie kazania
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-25, 08:49   

A może dla niektórych kazania to też pomoc?
Na naszym forum często polecamy kazania z naszych rekolekcji wspólnotowych.

Zamiast deprecjonować kazania, pojawiłbyś się wreszcie Grzegorzu na naszych rekolekcjach ogólnopolskich. Już niedługo, bo w kwietniu lub maju będziesz miał taką okazję. :mrgreen:
Zobaczyłbyś wtedy, jak one wyglądają i czy nie są pomocą.
Dla mnie są pomocą. Po każdych rekolekcjach zawsze jestem silniejszy i pewniejszy swojej drogi. Czyż nie tego nam głównie potrzeba na naszym forum?
 
 
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-25, 08:56   

grzegorz_ napisał/a:
ludzie pisza na forum aby otrzymac pomoc albo podyskutowac
a nie po to aby czytac moralizatorskie kazania


No to własnie te moralizatorskie kazania są formą pomocy. A dyskusja trwa w najlepsze :mrgreen:
 
 
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-25, 10:55   

zastanawiam się nad jednym rozwiązaniem.
Ślub jak mówisz jest wzięty w sposób niegodny, ponieważ jest oparty na oszustwie Twoim i żony. Przynajmniej Ty a być może i żona macie poważne wątpliwości co do jego ważności.
Trudno budować na takich fundamentach. Trudno mieć zaufanie i szacunek do siebie nawzajem. Może to się okazać bombą w Waszym związku. Czy nie lepiej pójść do biskupa i powiedzieć o oszustwie i dać sobie szansę na prawdziwy ślub, w którym nie będzie już wątpliwości. Wzięty świadomie i z pełnym przekonaniem obu osób. Oczywiscie przeszlibyscie przez okres uniewaznienia i lękow z tym zwiazanych . Ale może to warto zrobić, bo to wniesie prawdę i szacunek i zaufanie.
 
 
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-25, 11:17   

Stokrotka10101 napisał/a:
Oczywiscie przeszlibyscie przez okres uniewaznienia i lękow z tym zwiazanych


Stokrotko - co to według Ciebie jest "okres uniewaznienia"?

Czy chodziło Ci o proces stwierdzenia, że małżeństwo było ważne bądź nie było ważne od początku?
 
 
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-25, 12:51   

Tak Hubciu myślę że dobrze jeśliby postarali się o przywrócenie prawdy w swoim życiu - czyli udanie się do biskupa i opowiedzenia o okolicznościach ślubu. . Nie po to by się definitywnie rozstać ale by przywrócić prawdę. Po przywróceniu prawdy wiedzieli by na czym stoja. Gdyby małżeństwo okazało się nieważne , mogliby się ponownie związać tym razem zupełnie świadomie. Wtedy ponowne zawarcie małżeństwa miało by inna moc.
Ostatnio zmieniony przez 2016-01-25, 14:48, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-25, 13:15   

Stokrotko - sapir88 napisał/a:
"Na razie co do sprawdzania ważności bądź jego braku wstrzymamy się. Będziemy to rozważać gdy zaczniemy kierować się w stronę rozstania. Ale takie rozwiązanie musi być akceptowalne przez obie strony."
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 5