Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Wątek żony i matki
Autor Wiadomość
żona i matka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-23, 07:52   zdradzilam i bardzo zaluje

Witam. Po niecałych 4 latach małżeństwa, mając 2 letnią córkę zaczęłam zdradzać męża z kolegą z pracy. To co zrobiłam jest moja osobista tragedia gdyż przez wiele lat, także jeszcze przed ślubem byłam w 100% uczciwa kochająca partnerką. Było jednak w naszym związku mnóstwo żalu o przeszlosc, głównie z mojej strony w stosunku do męża. Były kłótnie, ciągle pretensje. Mąż karał mnie za awantury i złą atmosferę brakiem seksu, czułości, totalnym odsunięciem się ode mnie. Ja cierpiałam,czułam się odrzucona, niekochana i pojawił się on...Który słuchał, śmiał się był przyjacielem, również żonaty, ale jak twierdził w kryzysie i tylko dziecko go trzymało przy źonie. Bardzo szybko nawiazał że z tego romans. Zupełnie straciłam rozum, myslalam, że sie zakochałam, byłam na tyle podła, że robiłam to z kochankiem w naszym małżeńskim łóżku, samochodzie. Sama wstydzę się teraz do tego przyznać. Ten 3 miesięczny romans wyszedł na jaw w wakacje ale nie powiedziałam wtedy mężowi całej prawdy. Nie przyznałam się do seksu. Mąż mi wtedy wybaczył, zaczęliśmy ratować nasze małżeństwo i zakochaliśny się w sobie na nowo. To był cudowny, szczęśliwy czas. Oboje zrozumieliśmy jak wiele dla siebie znaczymy. Zaszlam w ciążę i wszystko miało być pięknie. Niestety mnie cały czas męczyły wyrzuty sumienia i choć miałam zerwać kontakt z byłym kochankiem to cały czas go miałam w pracy, nie spotykaliśmy się już ale rozmowy były. Mężowi cały czas mowilam, że tego kontaktu nie mam. Miesiąc temu mąż odkrył starego maila, gdzie była prawda. Dopiero wtedy do wszystkiego mu się przyznałam.
Moj maz, który na nowo mnie pokochał załamał się,cały świat mu się zawalił. Razem z córką mieszkam teraz u rodziców. Nie mogę sobie wybaczyć, że tak skrzywdziłam swoją rodzinę, najbliższe mi osoby. Kocham męża i córkę najbardziej na świecie. Jestem w ciąży, z drugim dzieckiem które Bóg nam podarował. Każdego dnia boję się o nie, bo stany jakie przeżywam, ciągły stres, nerwy i łzy wpływają na nie bardzo źle. To pierwszy trymestr. Mąż w tej chwili nawet nie chce słyszeć o wybaczeniu. Mówi, że już mnie nie kocha, że chce sobie zacząć układać życie na nowo z kimś innym i już działa w tym temacie. Chcę się na mnie mścić i szukać nowej partnerki.
Ja zaczęłam się dużo modlić. Staram się wrócić do Boga, o którym zapomniałam. Jestem w trakcie odmawiania nowenny pompejańskiej w intencji mojego małżeństwa. Mam nadzieję na uratowanie naszego związku ale są chwile, że już nie daję rady. Nie umiem sama sobie wybaczyć tego co zrobiłam, choć wiem, że Bóg już to zrobił. Jeśli ktoś z Was ma podobne doświadczenia, rady jak ratować związek proszę pomóżcie. Jeśli ktoś zechcialby wspomnieć nas w modlitwie, będę bardzo wdzięczna.
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-23, 08:08   

Witaj żono i matko na naszym forum.

Wydzieliliśmy Ci oddzielny wątek.
Pisząc pamiętaj, że internet nie jest anonimowy, dlatego staraj się nie podawać szczegółów, które pozwoliłyby na identyfikację Ciebie i Twojej rodziny.

A nie myślałaś, żeby teraz zmienić pracę, żeby nie było już kontaktów z kochankiem?
Moim zdaniem byłby to teraz dobry gest w stronę męża, że chcesz ratować małżeństwo.
Ja bym nie uwierzył swojej żonie, że che do mnie wrócić a dalej pracowałaby z kochankiem, nawet byłym.
 
 
żona i matka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-23, 08:13   

Myślałam ale nie miałam za bardzo takiej opcji. Teraz jak już wszystko wyszło na jaw poszłam od razu na zwolnienie będąc w ciąży. Nie wyobrażam sobie by mieć z nim jakikolwiek kontakt. Bardzo dużo zaryzykowałam i prawdopodobnie nie będę miała gdzie wracać po urlopie macierzyńskim. Ale teraz to nie istotne. Chcę myśleć tylko o rodzinie
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-23, 08:23   

żona i matka, dzień dobry

Standardowa do bólu sytuacja i standardowy do bólu dramat ...

Na szybko Ci napiszę od czego powinnaś zacząć - a doświadczenie w tej materii niestety posiadam - od wybaczenia SOBIE!!!! Prawdziwego zrozumienia swoich głupich decyzji, prawdziwego odkrycia co spowodowała skok w bok. Czy tylko brak seksu, czy potężny egoizm, że ma być tak jak ty chcesz, bo inaczej .... tu dopisz sobie sama ileś gróźb jakie mogłabyś wykreować.


Bez tego nie ruszysz..

Spokoju Ci życzę.
 
 
żona i matka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-23, 12:42   

Ja raczej już wiem co to spowodowało. Generalnie brakowało mi w małżeństwie czułości, bliskości, zrozumienia. Nie było między nami rozmowy, szacunku a tylko kłótnie. Mąż mówi, że moje wyciąganie ręki po całym dniu nerwów i awantur tylko bardziej go ode mnie odsuwało i że sam myślał, że już mnie nie kocha. A ja bardzo mocno to czułam. Gdy pojawił się ten drugi wmawiałam sobie, że nie kocham męża, że on nie zasługuje na mnie. Chyba chciałam nic do niego nie czuć. Dopiero to doświadczenie otworzyło mi oczy jak bardzo mi wciąż na nim zależy.
Wiem, że on też dużo zrozumiał. Wcześniej czuł, że ma mnie na wyłączność, że ja nigdy czegoś takiego nie zrobię, był moim pierwszym mężczyzną i to stanowiło dla niego ogromną wartość. Niestety nie umiał tego docenić i teraz nie może tego wybaczyć także sobie. Natomiast ja wiem, jak wiele zła może wyrządzić takie nieszczęście i brak poczucia własnej wartości, o którym chciałam się przekonywać poza małżeństwem.

Wiem, że muszę wybaczyć sobie, jeszcze zanim otrzymam wybaczenie męża. Ja bardzo wiele zrozumiałam i zrobię w przyszłości wszystko by nie dopuścić do takiego kryzysu ponownie.... Oczywiście nie wszystko zależy ode mnie.

Wszyscy mi radzą bym na razie odpuściła, nie nękała go. A ja czuje cały czas w sobie potrzebę zapewniania go o swojej miłości i oddaniu. On też, dąży do kontaktu i chce rozmawiać, niestety przeważnie kończy się to na wypytywaniu o szczegóły i wyzywaniu mnie.

Ja z jednej strony chciałabym może dać mu chwilę by odpoczął, może coś zrozumiał ale bardzo boję się, że jak teraz odpuszczę to on sobie zacznie układać życie z kimś innym, że może być już za późno na ratowanie czegokolwiek. A wiem, że już zaczął odnawiać jakieś stare znajomości i nie jest fair w stosunku do mnie.

utka2, jeśli posiadasz podobne doświadczenie, czy był szczęśliwy finał tej historii?
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-23, 12:50   

żona i matka napisał/a:
przeważnie kończy się to na wypytywaniu o szczegóły

Nie wchodź w szczegóły!
Może wydawać się, że mówiąc mu o szczegółach jesteś teraz szczera i uczciwa, ale te szczegóły zostaną w jego głowie i nie pozwolą mu nigdy już o tym zapomnieć. Im mniej wie szczegółów, tym lepiej dla Waszej przyszłości. I tak musi zmagać się z wieloma demonami, które obudziły się w jego głowie.

Polecam Ci książkę: Jerzy Grzybowski "Romans, zdrada i co dalej".
 
 
żona i matka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-23, 12:54   

Już on wszystkie szczegóły zna i nadal pyta :( Było nawet tak, że robił to ze mną bym mu pokazywała i tłumaczyła jak było z tym drugim :(

A ja czuje, że to jest złe, że nic dobrego nie wnosi ale nie umiem mu odmówić bo chce mu teraz udowadniać swoją szczerość i on cały czas mówi, że potrzebuje prawdy. a każdka forma bliskości z nim daje mi nadzieję...

Dziękuję zainteresuję się książka.
 
 
GosiaH
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-23, 12:59   

żona i matka napisał/a:
nie umiem mu odmówić bo chce mu teraz udowadniać swoją szczerość i on cały czas mówi, że potrzebuje prawdy

to nie jest dobre!
Ani to, czego mąż oczekuje, ani to, co ty robisz.

Ja jestem tą, do której mąż wrócił.
Nam się udało.

Ja też myślałam, że wypytując, poznając szczegóły, nauczę się tyle, że gdyby miało się kiedyś wydarzyć raz jeszcze, to ... będę umiała wcześniej rozpoznać symptomy i zapobiegnę.
Bzdura!
Na siłę, tylko dzięki podpowiedziom przyjaciół, którzy podobne doświadczenia przeszli, nie wypytywałam. Raz (dosłownie raz) mąż coś opowiedział jak to było w tamtym drugim związku.
Do dzisiaj to we mnie siedzi.

Chcesz ratować to małżeństwo?
Tak naprawdę?
To weź odpowiedzialność i mimo próśb męża NIE WCHODŹ w to! Nie opowiadaj!

Pomodlę się za was
 
 
żona i matka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-23, 21:33   

Dziękuję za modlitwę. Postaram się w takim razie nie opowiadać więcej. Pewnie będzie ciężko ale chyba rzeczywiście jak do tej pory to więcej szkody niż pożytku z tego przyszło. Bardzo bym chciała by mąż mimo tego, że wszystko wie, wraz ze szczegółami jakoś dał radę z czasem się z tego otrząsnąć, wybaczyć i pokochać mnie na nowo.

To co mnie martwi dodatkowo, to wiara męża. On wierzy w Boga ale nie praktykuje, nie chodzi do kościoła, nie przystępuje do spowiedzi ani komunii :(
 
 
żona i matka
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-31, 22:40   Szansa?

Drodzy sycharowicze, minęły prawie 3 miesiące od kiedy nie mieszkam z mężem, w tym czasie dużo się działo. Generalnie mąż jest wciąż bardzo poraniony, nie może sobie poradzić z tym, jak go skrzywdziłam. Wciąż chce się na mnie mścić, niewiele wiem o jego życiu. Przez ten czas wciąż nie wyprowadziłam się całkowicie z jego mieszkania, w sensie nie zabrałam większości rzeczy swoich i córki. Prosiłam męża by nie podejmował żadnych ostatecznych decyzji będąc w takim stanie, nienawidząc mnie i nie godząc się z tym co się stało. Cały czas miałam nadzieję, że gdy urodzi się nasze drugie dziecko to mąż zechce dać szansę naszej rodzinie. Teraz mąż stwierdził, że ma dość życia w zawieszeniu i chce zacząć układać sobie życie i chce podjąć jakąś decyzję. Dał mi dwie możliwości do wyboru:
1. Możemy spróbować żyć obok siebie ze względu na dzieci, jednak na warunkach przez niego postawionych. Przede wszystkim ma być to relacja, w której ja nie mam żadnych praw, nie mogę nigdzie wychodzić, mam być w 100 % przejrzysta, kochająca, wspierająca i generalnie nie mam z tym problemu ale mąż ze swojej strony nie chce dać zupełnie nic. Chodzi o to, że on widzi to tak, że żyjąc obok niego nie będę miała prawa nic od niego wymagać. On nie będzie się w żadnym stopniu starał o związek, jedynie postara się nie wyzywać mnie przy dziecku, nie kocha mnie i nie zamierza szukać w sobie tej miłości. On będzie wychodził gdzie, kiedy i z kim chce a ja nie mogę nawet pytać co i z kim robił (mam o niego dbać i nawet koszule na wieczorne wyjścia prasować), tylko on będzie rządził i decydował a moje potrzeby się dla niego nie liczą, nie mam prawa niczego oczekiwać, zabraniać, sprawdzać i dopytywać o cokolwiek. W dalszym ciągu twierdzi, że nie wyrównał rachunków po mojej zdradzie więc to jeszcze wciąż przed nim. Nie będziemy razem spać. Ogólnie ja mogę się starać i zabiegać o niego i zobaczymy co z tego wyjdzie. Mąż nie daje mi żadnej nadziei ale również mówi, że nie wie co życie przyniesie i czy kiedyś ten związek będzie normalny. Oprócz tego mamy kredyt na mieszkanie, które wynajmujemy i mąż chce bym zrzekła się współwłasności. Dodatkowo on myśli o tym, by póki będziemy małżeństwem wziąć wspólnie kolejny kredyt, na mieszkanie, które również miałoby opisane tylko na niego.
2. Drugą opcją jeśli nie zgodzę się na przedstawione przez niego warunki jest jak najszybsze wzięcie rozwodu z mojej winy.

Bardzo żałuje swojej zdrady, kocham męża, czuję, że jestem w stanie zrobić wiele by zapewnić moim dzieciom pełną rodzinę, jednak czy jest jakaś granica do jakiej powinnam walczyć? Z jednej strony bardzo wierzę w to, że ta sytuacja o jakiej mąż mówi byłaby tymczasowa, że maż kiedyś pogodzi się z tym co zrobiłam i wybaczy, że widząc moją miłość i oddanie się jemu i rodzinie pokocha mnie na nowo i nie będzie chciał być dla mnie potworem. Ale z drugiej boję się, że tkwiąc w takiej relacji stracę swoją godność, szacunek do siebie samej, który tak trudno jest mi wciąż odzyskiwać a mąż i tak ostatecznie zostawi mnie i dzieci, dodatkowo z kredytami na moim koncie.

Cały czas modlę się o nasze pojednanie, zastanawiam się może to jest jakaś szansa, którą Bóg mi daje. Czy w mojej sytuacji, gdy to ja zawiniłam mogę wogóle czegokolwiek oczekiwać od męża? Może powinnam być po prostu wdzięczna za to, że on myśli o tym by dać szansę dzieciom na pełna rodzinę i godzić się na wszystko? Jednak czy to co on proponuje można wogóle nazwać szansą? Czy taka relacja może kiedyś stać się zdrowa, normalna?
 
 
akna
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-01, 09:06   

Wiesz ja żyję w obojętnym domu to jest nie do wytrzymania psychicznie człowiek wysiada a dzieci nie są ślepe to je rani. Zgodzisz się to będziesz podnozkiem i popychadlem. Wiesz doskonale że mąż wybuchnie wcześniej czy później jakaś drobnostka wyprowadzi go z równowagi i usłyszysz epitety. Zgadza się? Wiesz ja też ludzilam się że damy radę niestety koszmar powrócił. Tłumaczyłam prosiłam zapewnialam a to poszło w proznie i tylko zaognilo sytuację. Myślę że emocje to zły doradca teraz pragniesz zgody i pojednania ale to nie ten moment. Ja sama nie umiem prowadzić swojego kryzysu wszystko robię źle, więc korzystaj z wiedzy forum tu wszystko jest napisane tylko my idziemy starymi schematami. Słuchaj swojej intuicji nie pragnień. Ja też usłyszałam że maz jest tylko z uwagi na dziecko i w sumie to on się wyprowadzi kiedyś jak mu będzie pasowało. Serce pęka.
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-01, 23:52   

żona i matka napisał/a:
Czy taka relacja może kiedyś stać się zdrowa, normalna?

Według mnie na takich fundamentach - nie może.


Wygląda na to, że Twój mąż obecnie nie jest w stanie niczego ani budować, ani naprawiać.
To co opisałaś, te jego warunki, są moim zdaniem nie do przyjęcia. Nie mają wg mnie nic wspólnego z małżeństwem.
I nie świadczą, mimo tego co zrobiłaś, zbyt dobrze o jego obecnym stanie. A może coś z tego funkcjonowało w nim już wcześniej?

Możesz zająć się budowaniem nowej siebie. W sumie i tak tylko to leży w Twoim zasięgu.
Bo tylko siebie możemy trwale i właściwie zmieniać.

Może po jakimś czasie Twój mąż zechce spróbować, może jakaś terapia małżeńska. Ale to chyba melodia przyszłości...
 
 
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2017-02-02, 08:34   

Cokolwiek by się nie działo, NIE BIERZ ŻADNEGO NOWEGO KREDYTU.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 10