Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Boże uratuj nasze małżeńswto
Autor Wiadomość
kitek
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-13, 16:10   

To jest walka duchowa. Nie zniechęcaj się. Uwielbiaj Jezusa w sercu męża, a zobaczysz przemianę. Może to potrwać, ale nie ma modlitwy niewysłuchanej, tylko Bóg ma swój czas.Wiem, że cierpicie wszyscy, mąż też, chociaż robi to co robi. Nie zgadzaj się na rozwód. Mirka dobrze radzi, jest separacja. Niech Bóg wam błogosławi!
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-13, 17:56   

Samoa, wyobrażam sobie jak musisz się czuć wystawiona wciąż przez tak długi czas na mężowskie ataki.
Otwarcie okazywana przez męża nienawiść oraz złość która przejawia się w agresji może bardzo obciążać Twoją psychikę.
Na ten moment najważniejsza jest dla Ciebie umiejętność zagospodarowania Twoich emocji powstających w odpowiedzi na jego zachowania, mam na myśli powstający żal, smutek, poczucie straty oraz zagubienia.

Czy masz kogokolwiek kto rozumie przez co przechodzisz? Czy jest ktoś kto Cię wspiera mądrą radą lub po prostu wysłucha byś mogła tak po ludzku odreagować to ogromne oraz długo trwające napięcie a przy tym nie czuć się tak samotna?

Czy mąż w ogóle miewa jakieś przebłyski, tzn. czy bywa okresowo łagodniejszy, lub chociaż incydentalnie refleksyjny czy też cięgiem tylko negatywne uczucia z niego biją? Czy często jest pod wpływem alkoholu?

To co opisujesz, jak mąż się zachowuje względem dzieci wygląda na to, że jest naprawdę w głębokiej nieświadomości a w takim stanie trudno o jakikolwiek pozytywny kontakt.

Ze spraw "prozaicznych", jeśli mąż nie dokłada się do życia to wiesz że masz prawo a nawet obowiązek ubiegać się o to by jednak to robił.

Przytulam Cię mocno.
 
 
Jędrek
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-14, 11:31   

Samoa napisał/a:
....proszę poradźcie co mogę zrobić...

Miraculum napisał/a:
teraz czas NA PRACĘ NAD SOBĄ

....ja wiem, że zmieniać mogę tylko siebie... :roll:
 
 
Kari
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-14, 19:25   

Samoa, ja też popieram pomysł z separacją. Trzeba się odizolować, żeby dzieci nie były świadkami awantur, natomiast może mąż kiedyś zdecyduje się na terapię i będzie można znowu tworzyć rodzinę.

Tak jak Kenya pisze, przydałby się ktoś lub grupa osób, na których mogłabyś liczyć. Może jakaś grupa wsparcia dla osób wspóuzależnionych, czy doświadczających przemocy- tam mogłabyś usłyszeć sporo cennych wskazówek.
 
 
Aecjusz
[Usunięty]

Wysłany: 2016-12-15, 06:50   

Mówią, że z nałogu nie wychodzi się przed osiągnięciem dna. Myślę, że jeżeli wesprze się ofiarę modlitwami być może doświadczenie dna może być ominięte, ale myślę, że i tak potrzebny jest bardzo mocny wstrząs. To tak, jakby rozbić młotkiem glinianą skorupę nałogu na człowieku. Od środka rzadko kto jest w stanie się wydostać. Separacja może być takim wstrząsem, choć nie musi.
Coś o tym wiem - ojciec jest alkoholikiem. Jest do dziś, bo nikt nie odważył się zafundować mu wstrząsu silnego wystarczająco do zarzucenia nałogu. Prośby, rozmowy, przekonywanie - nie pomagają na długo, czasem wcale. Jako jedyny próbowałem, ale spotkałem się wręcz z potępieniem ze strony mamy i rodziny. Stałem się złym synem. No to mama cierpi teraz poniżana w trakcie alkoholowych ciągów taty. Myślę, że uważa się za bohaterkę, bo sie tak poświęciła (dla kogo? po co?), ale ja tak nie uważam. Zniszczyła sobie życie, bardzo silne ta sytuacja piętno odcisnęła na mnie i rodzeństwie - zmagamy sie z tym brzemieniem do dziś, kiedy jesteśmy w wieku średnim. I to jest bohaterstwo? Świętość?
Tak jak piszą inni - jeżeli ta osoba ma komfort picia, a jeszcze grupę wokół siebie podtrzymującą nałóg - jest bardzo trudno.
Separacja na obecną chwilę wydaje się jedynym sensownym wyjściem. Nie daj sie zniszczyć, nie graj bohaterki. Jeśli już naprawdę nie dbasz o swoje zdrowie (choć to grzech) to pomyśl przynajmniej o dzieciach. Naprawdę lepiej, jeśli będą dorastały z Tobą tylko, niż tkwiły w tej trującej atmosferze.Z dwojga złego to drugie może mieć dużo poważniejsze konsekwencje na Ciebie i na Twoje dzieci.
 
 
Samoa
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-27, 11:01   

kasedo napisał/a:
Dostałam to wczoraj....
....jDojrzałość polega na tym, by bronić się przed krzywdzicielem, bo nikt nie ma prawa nas krzywdzić, a zwłaszcza ten, kto ślubował nam miłość. Obrona powinna jednak przybierać taką formę, która jest zgodna ze złożoną przysięgą małżeńską. Jeśli krzywdzicielem jest mąż alkoholik, to obrona polega na korzystaniu z pomocy policji i innych instytucji. Mamy też prawo złożyć wniosek o przymusowe leczenie. Gdy to nie pomaga, krzywdzony małżonek ma prawo do cywilnej separacji małżeńskiej, by otrzymać alimenty i zakaz wstępu krzywdziciela do domu. W podobny sposób ma prawo bronić się małżonek zdradzany czy opuszczony.

Katolik nie powinien natomiast zgadzać się na rozwód cywilny, by nie pomagać współmałżonkowi w dalszym komplikowaniu sytuacji poprzez zawarcie ślubu cywilnego z inną osobą. Jeśli krzywdziciel nawróci się, przeprosi i wynagrodzi za wyrządzone zło, zasługuje na to, by mu przebaczyć i dać szansę na odnowienie miłości małżeńskiej i rodzicielskiej, a nawet wspólne zamieszkanie.

ks. Marek Dziewiecki


słuchałam tego właśnie co mówi ks. Dziewiecki i miałam mieszane uczucia... ale pomyślałam, że innej drogi nie ma, że twarda miłośc to jest dobra droga,
pomimo pewnych wątpliwości zrobiłam to o czym mówi Dziewiecki
i dziś z perspektywy czasu nie uważam, żeby to był dobry krok
bo ani niebieska karta, ani skierowanie na leczenie nie zmieniło właściwie nic...
dostałam pismo z komisji, że biegli nie stwierdzili uzależnienia od alkoholu....
czyli ze wszystkim zostaję sama z poczuciem wielkiej bezsilności, zalu i smutku w sercu
Wszystko to więcej zmieniło na złe, bo na skutek tych działań dostałam pozew i zamknięcie się męża na moją osobę totalnie, az do tego stopnia, ze myślę, że mąż mi może nigdy tego nie wybaczyc, że zrobiłam z niego alkoholika...

smutno mi bardzo, i poczucie mojej samotności tu na ziemi sięgnęlo zenitu
jedynie pojawia się myśl, że to wszystko jest po coś,
Pan Bóg mnie samej z tym nie zostawi
ze to musi mieć jakiś inny ukryty sens, dla mnie dziś niezrozumiały
i chyba tylko ta myśl trzyma mnie przy życiu



zrobiłam co mogłam, co powinnam w mojej sytuacji zrobić,
 
 
tiliana
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-27, 11:33   

Samoa...

DUŻO zalezy od motywacji. Prawdziwą , dobra motywacją w takich sytuacjach powinna być przede wszystkim obrona siebie/dzieci. Takie działania są też dobre, jeżeli są przeprowadzane po to, żeby z miłości pozwolić drugiej osobie odczuć konsekwencje jej wyborów.

Za to jeżeli są nakierowane na to, żeby wymusić w drugim człowieku siłą zmianę - no cóż, często tak się to właśnie kończy, bo wtedy trudniej rozeznać, co jest wystarczającym,a le nie przesadzonym środkiem...

Ale też w takich sytuacjach ZAWSZE trzeba mieć świadomość, ze te działania mogą NIC nie dać, szczególnie w krótkiej perspektywie... Bo gdzies tam w dłuższej mogą sie przyczynić do zmiany na lepsze w człowieku... ale nie muszą. Na to nie masz wpływu.


Skoro zrobiłaś, to, co można i co powinnaś... resztę oddaj Bogu i żyj najlepiej, jak potrafisz, najprawdziwiej, jak potrafisz, blisko Niego, a wszystko sie poukłąda tak, czy inaczej - ale dobrze :)
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9