Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
czy to juz koniec ?
Autor Wiadomość
smutna1990
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 00:46   czy to juz koniec ?

Witam. Jestem z mezem dosc mlodym malzenstwem z 3 letnim stazem a ogolnie razem od 7 lat .. Mamy rowniez 2,5 letnia coreczke... Od 6 miesiecy przechodzimy mega kryzys.. Maz stwierdzil ze nie wie czy mnie kocha i ze takie watpliwosci praktycznie powstaly zaraz po naszym slubie ale dopiero teraz nabral odwagi zeby mi o tym powiedziec.. Dodatkowo 6 miesiecy temu wyszlo na jaw ze zdradzil mnie emocjonalnie z kolezanka z pracy ( nie spali ze soba ale spotykali sie i pisali cale dnie).. Oczywiscie wybaczylam mezowi zdrade moze zbyt szybko po mimo tego ze bardzo mnie to zabolalo ale wiedzialam ze tak czy siak zbyt mocno go kocham i kazdy zasluguje na druga szanse.. Maz staral sie bardzo jakos to naprawic a potem nagle zaczal mnie unikac, stronil od zblizen i ciagle chodzil jakis nieobecny.. W koncu wydusilam z niego prawde i powiedzial ze nie wie czy mnie kocha, ze gdyby mnie kochal to czy by mnie zdradzil i ze on sie dusi w tym małżeństwie.. Dodal takze ze chyba nie dorosl do roli meza i ze jest ze mna tylko ze wzgledu na dziecko ale sam do konca nie wie czy tak jest naprawde.. Bardzo zabolalo ale ze jestem dosc silna kobieta staram sie zyc z dnia na dzien i nie poddawac sie.. Z poczatku rozmawialismy na ten temat bardzo czesto dlaczego zdradzil, czy cos mu we mnie nie pasuje, co moglibysmy zrobic zeby bylo lepiej itp a gdy powiedzial ze nie wie czy mnie kocha codzienne pytania czy mu zalezy, czy chce to naprawic zazwyczaj konczyly sie odpowiedzią nie wiem albo byloby lepiej gdybys byla z kims innym.. Nie wiem juz co mam robic.. Od 3 miesiecy moj maz nie moze podjac decyzji czy kocha mnie czy nie i co dalej a ja sie mecze ;( prosze Boga o to aby zjednoczyl nas na nowo ale jak narazie rezultatów brak..maz nie chodzi do kosciola , nie modli sie chociaz przed slubem chodzil razem ze mna.. Woli poogladac sobie telewizje albo wyjac gdzies z kumplami.. Wszelkie moje prosby i tlumaczenia ze powinnismy tez dac przyklad dziecku koncza sie zazywczaj gadka w stylu; ona i tak nic nie rozumie jeszcze, albo sama idz bo mnie boli brzuch, głowa itd ( a tak naprawdę nic mu nie jest tylko wymyśla zeby nie isc).. Uwazam siebie za dobra zone , moze nie idelana ale dobra.. Dom utrzymuje w czystosci, codziennie obiad, wyprasowane i wyprane natomiast maz uwaza przewznie ze siedze w domi i nic nie robie( obecnie nie pracuje) jest mi przykro zawsze jak tak mowi ale zaciskam zeby bo nie chce sie klocic.. Czuje ze maz nie ma do mnie szacunku, nie reaguje tez na moje pragnienai i obawy ( zaczelo sie to gdy zaszlam w ciaze) wczesniej potrafil mnie wysluchac i pocieszyc a gdy zaszlam w nieplanowana ciaze zauwazylam ze wszelkie moje prośby wykonywal niechetnie ( przyklad strasznie bolaly mnie nogi , mialam rowniez czeste skorcze lydek i poprosilam zeby mi je rozmasowal na co zaczal mi przygadywac ze wymyslam i ze jutro bo on zmeczony a ja sir zwijalam z bolu) po ciazy bylo tylko gorzej.. Strefa sexu u nas leży i kwiczy.. Sex raz na miesiac max trzy.. Nie jestem jakas brzydka kobieta raczej podobam sie facetom a przy mezu moja samoocena spadla do poziomu zera.. Mam wrazenie ze nie pociagam juz meza skoro przewznie odmawia mi sexu twierdząc ze jest zmeczony a to go cos boli i 150 innych powodow ;/ mam wrazenie ze cala ta jego obojętność, brak pomocy, zainteresowania wynika z faktu ze mnie tak naprawdę nie kocha i jest ze mna bo mamy córeczkę ktora kochamy bardzo mocno a on sam oszukuje siebie a tym bardziej mnie.. Nie wiem czy to dalej ma jaki kolwiek sens.. Kocham meza, nie chce sie z nim rozwodzic ale czy takie malzenstwo ma jeszcze szanse jakos funkjonowac? Ile czasu musi minac za nim moj maz stwierdzi ze mnie kocha czy nie? Czy to juz raczej pewne ze mnie nie kocha a ja zyje z taka glupia nadzieja ze moze jeszcze nie wszystko stracone? Prosze pomóżcie czy ktos z was byl w takiej sytuacji? Juz nie wiem co mam robic.. Napewno nie chce byc w malzenstwie gdzie jedyne co bedzie nas trzymac to dziecko i gdzie jedna osoba bedzie kocha a druga nie.. Nie wyobrazam sobie czegos takiego..
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 01:23   

Witaj na forum smutna 1990,
Na wstępie chciałbym zwrócić uwagę, abyś starała nie podawać szczegółów mogących spowodować rozpoznanie Was w realnym życiu. Internet jest mniej anonimowy niż nam się często wydaje.

Mam nadzieję, że z rana Sycharki zlecą się, by dać Ci wsparcie i rady. Ja dziś już śpię na siedząco więc zmykam do łóżka.
Pozdrawiam,
 
 
Patriota
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 13:40   

Jeżeli jest tak jak piszesz, to Twój maż, który ma atrakcyjną żonę i kocha się z nią 1, 2 może niekiedy 3 razy w miesiącu, to jest już zastanawiające. Oczywiście są tego jakieś przyczyny, należy porozmawiać. Niedopasowanie się obojga małżonków w sferze intymnej jest jedną z podstawowych przyczyn zdrady. Oczywiście nie musi tak być. Ale potrzeba rozmowy, rozmowy i jeszcze raz rozmowy. Nie gniewaj się, ale muszę stwierdzić, że Twój mąż jest "patentowanym leniem", tu też trzeba rozmowy. Ja wszystko, naprawdę wszystko był zrobił, aby dziecko w rodzinie było szczęśliwe. Nie żyjemy dla siebie i nie umieramy dla siebie. Mąż potrzebuje modlitwy, konfesjonału. Na razie sam nie chce, dlatego należy modlić się za niego. Ja wychowuję sam syna. I nie jest to dobre rozwiązanie. Ale nie ma innego na dzisiaj. Można, jest ciężko, ale można. Tylko, normalnie dziecko powinno mieć rodziców w domu i czuć się kochanym. Dlatego nie bierz pod uwagę np. rozejdźmy się na trochę. Jesteście rodziną i razem rozwiązujcie problemy. Odnośnie zdrady mogę tylko dodać, że osoba która zdradza kłamie we wszystkim. Dlatego ostrożnie podchodziłbym do deklaracji odnośnie, jakiego typu była to zdrada i na czym polegała. Pozdrawiam
 
 
smutna1990
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 15:22   

Co do tego lenia zgodze sie w 100 % ale tylko jesli chodzi o dom.. Maz pracuje po 6 dni w tyg , czasem bierze dodatkowe godziny no i czasem nie dziwie ze ze nie ma ochoty i jest zmeczony bo kto by nie byl ale nawet jak ma urlop to nie zaangazuje sie w zycie domowe.. Wtedy jest czas tylko dla niego a ja nie mam prawa na odpoczynek bo przeciez siedze cale dnie w domu i nic nie robie to odpoczywam cale dnie w jego ocenie... Jesli chodzi o zdradę to zdazylam odkryc ja za nim doszlo do czegos więcej i z rozmow miedzy nimi jawnie wynikalo ze do niczego wiecej nie doszlo wiec tutaj akurat mam pewnosc.. Nie chcialabym chwilowych przerw bo watpie zeby to rozwiazalo jaka kolwiek sytuacje a wydaje mi sie ze jeszcze bardziej by nas od siebie oddalilo skoro maz bie dorosl do malzenstwa i najlepiej czuje sie sam.. Tylko co w takim razie robic ;( czekac w nieskonczonosc az sie zastanowi i kwestia miesicy az mi powie czy bedziemy tak tkwic w malzenstwie pare lat a i tak predzej czy pozniej rozstaniemy sie.... Obecnie to mam wrażenie ze moja malezestwi to jakas jedna wielka fikcja.. Slub ze wzgledu na dziecko, maz ktory nie kocha zony i dopuscil sie zdrady a ja mimo tego kocham go jak glupia..
 
 
hope84
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 17:37   

Czytam to z przerażeniem bo tkwimy w podobnej sytuacji, a czy jesteś pewna że temat zdrady jest zakończony, nie ma kontynuacji tzn czy twój mąż dalej tego nie ciągnie... mój zachowywał się podobnie, czułam się odtrącona, nie sypialiśmy ze sobą, widziałam że coś się dzieje aż do momentu, kiedy odkryłam że romans trwa w najlepsze :-(
 
 
smutna1990
[Usunięty]

Wysłany: 2017-01-24, 18:11   

Pewnosci nigdy miec nie bede miala ale jak narazie maz wraca o tej samej godzinie co zawsze do omu i nigdzie nie wychodzi, telefonu juz nie chowa lezy na wierzchu a wcześniej to chodzil z nim wszedzie.. Maz stal sie raczej typem domatora z zamilowaniem do telewizora.. Przed slubem byl calkowicie inny.. Czesto wychodzilismy, jezdzilismy w rozne miejsca, zwiedzalismy.. A po slubie trach caly czas prysnal.. On wiecznie zmeczony , wiecznie cos go boli, wszystko go wszystko demerwuje i on nie ma ochoty na nic.. Nawet juz proponowalam mu ze moze skorzystac z pomocy malzenskiej a on zaraz ze po co , ze szkod pieniędzy i tak nic nie pomoze i ze nie będzie gadac o naszuych sprawach obcym osobom.. A ja juz sie mecze z tym wszystkim bo zyje z dnia na dzien z taka niepewnoscia co mi powie jutro..
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9