Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Dylemat moralny |
Autor |
Wiadomość |
IlonaM [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-17, 11:56 Dylemat moralny
|
|
|
Witajcie kochani! Mam bardzo wielki dylemat, otóż wiem że mój mąż "przyjaźni" się mocno z kobietą - podobno bardzo szczęśliwą żoną i matką - stwierdzenie bliskicch sąsiadów i znajomych. My z mężem od dwóch lat jesteśmy w kryzysie. Mąż twierdzi że wszystkiemu jestem winna tylko ja,twierdzi że nie ma czego już ratować w naszym małżeństwie, chociaż ja uważam że można je odbudować i maleńkim kroczkami próbuję zbliżać się do niego. Wiem również i to że gdyby nie chora duma mojego męża i mieszanie mu w głowie przez innych (m.i. te kobietę) było by prościej :( wracając do tematu wiem że mąż gdy tylko ma możliwość jeździ do tej e kobiety do pracy, praktycznie ciągle siedzi na telefonie w domu i z nią pisze. Ale cóż tak perfekcyjnie to ukrywają że nie wie o tym nikt - ani ich wspólni znajomi, ani najbliższy przyjaciel męża - ponieważ wie jakie ma zdanie na temat facetów rozbijających małżeństwa :( nie wiem jak mam w tej sytuacji zareagować - czy podejść do tej kobiety? Czy powiedzieć jej mężowi? Znajomym? Rozmowa ( a raczej mój monolog z mężem - ponieważ się do mnie praktycznie wcale nie odzywa)pewnie też nie dadzą żadnego skutku bo albo znów powie że stwarzam problem że nic takiego nie ma miejsca! Poradźcie co robić? ??? |
|
|
|
|
GosiaH [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-17, 12:04
|
|
|
IlonaM, witaj na forum.
Napisałaś Cytat: | maleńkim kroczkami próbuję zbliżać się do niego | to super. Poczytaj nasze forum zwłaszcza tam, gdzie polecamy sobie czy lektury, czy konferencje - warto, bo to skarbnica wiedzy.
Wydaje mi się że nic nie robiąc stwarzasz mężowi komfort trwania w tym układzie.
Nie wiem co zrobić, jaką metodę wybrać.
Znasz swojego męża, to spróbuj iść taką drogą, by nie odebrać mu szacunku, ale jednak zaburzyć ten jego plan na życie - wytrąć go z toru, na którym jest.
Pamiętaj też, że takie działanie może iść w każdym kierunku - może mąż od razu się opamiętać i wrócić (może wracając byś wkurzony na ciebie, no bo jednak zaburzyłaś tę idyllę...) a może być zupełnie inaczej.
Jako, że konsekwencje poniesiesz ty (oboje), warto mocno przemyśleć działania.
Ale coś zrobić chyba by trzeba |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-18, 22:47
|
|
|
Trudna sytuacja .
Mimo wszystko nic nie robienie w tej sytuacji , jest wg. mnie
przymykaniem oczu na jakieś rodzące się niebezpieczeństwo,
godzeniem się z sytuacją jeszcze większego zła , rozpadu
takzę i cudzego może małżeństwa .
Moim zdaniem masz pełne prawo , a nawet obowiązek w końcu jako żona
przedstawić w jakiejś formie swoje stanowisko w tej sprawie .
Jeżeli to nie poskutkuje , masz prawo w dalsze kolejności
porozmawiać z tą panią , że wchodzi w twoje małżeństwo
i wystawia na próbę własne ( tu już jako dodatek ) .
Jeżeli i to nie poskutkuje nie uważam za stosowne
ukrywanie tego faktu przed resztą swiata ( np. tym przyjacielem męża , znajomymi ) .
Nie znaczy to , że masz rozklejać plakaty .
Może akurat posłucha tego przyjaciela ?
Cóż , może naiwnie myślę .
Niestety mąż pewnie ciebie nie polubi , takie będą koszty "upomnienia chrześcijańskiego" .
No , ale koszty zaniechania są chyba wieksze wg. Biblii .
No i umiar i takt .
Trzeba być pewnym , co łączy dokładnie tych dwoje .
Myślę , że w ostateczności dobrze by było , gdyby i mąż tej pani
dostał jakieś ostrzeżenie .
Tu pewnie najbardziej zdania będą podzielone .
Ja uważam , że lepiej zapobiegać , niż leczyć . |
|
|
|
|
hiacynta [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-19, 14:04
|
|
|
Ilona, ale właściwie, to co byś powiedziała tej kobiecie?
Załóżmy, że dochodzi do rozmowy między Wami... ona zapewne powiedziałaby o niej Twojemu mężowi - jaka mogłaby być reakcja Twojego męża?
Co byś powiedziała jej mężowi?! A może to Twój mąż jest tą stroną bardziej zaangażowaną i zasiejesz ferment w - jak piszesz - udanym małżeństwie?
Ja bym jednak stawiała na rozmowy z własnym mężem i wytrwałe prośby do Ducha Świętego o rozwiązanie tego "dylematu". |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-19, 18:53
|
|
|
Cytat: | Moim zdaniem masz pełne prawo , a nawet obowiązek w końcu jako żona
przedstawić w jakiejś formie swoje stanowisko w tej sprawie mężowi . |
................ tak miało to brzmieć
"Mąż" się gdzieś ulotnił .
Napisałem w JAKIEJŚ formie , bo pisałaś , że z tobą nie rozmawia .
Miałem więc na myśli np. formę pisemną , w formie listu do męża .
Myślę , że została nam wpojona taka mentalność "poprawnościowa" .
W stylu , nigdzie się nie wtrącam , nie moja sprawa ,
bo każdy ma prawo ......... itd.
Otóż nie .
Nie wspomnę , że postawa nieangażowania się w cokolwiek
jest niechrześcijańska .
"Idźcie i głoście" czy nie tak to miało być ?
To nie ty masz się czuć zażenowana , ale mąż ,
ewentualnie ( w kroku kolejnym ) ta pani .
Podziała , albo i nie podziała , ale ty
będziesz "usprawiedliwiona" kiedyś tam .
A koszty jakie poniesiesz ( być może ) .
Cóż , moim zdaniem opłaci się tak czy siak . |
|
|
|
|
IlonaM [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-19, 19:31
|
|
|
Dziękuję Wam wszystkim za rady :) dziś udało mi się porozmawiać z jednym zakonnikiem który właśnie tak jak Wy radzi mi zacząć najpierw od rozmowy z mężem :) czekam na nadarzającą się ku temu okazję, bardzo proszę Was o modlitewne wsparcie! I mam wielką nadzieję i ufność do Boga że wystarczy tylko jego upomnieć i przemyśli swoje zachowanie, dla paru chwil przyjemności z kobietą
nie będzie zrywał przyjaźni. A i jej rodzina zostanie uchroniona przed wszystkimi konsekwencjami ich "znajomości".
Jeszcze raz dziękuję Wam za pomoc
Zostańcie z Bogiem ♥ |
|
|
|
|
Hania-żona [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-20, 07:43
|
|
|
Ilonka,
wiem, przez co przechodzisz, u mnie było i jest bardzo podobnie.
Żadnej złotej rady Ci nie dam, bo sama podchodzę do tego metodą prób i błędów...
Na pewno ważne jest to, abyś rozmawiając z Mężem o tym, była spokojna i stanowcza (mi tego bardzo brakowało) i uzbrojona w umiejętność stawiania i egzekwowania granic (też mi tego brakowało, w efekcie robiłam z siebie wobec Męża pośmiewisko, teraz uczę się tej umiejętności). Nie bierz do siebie i nie wierz w słowa Męża, że to Ty jesteś wszystkiemu winna. Nie wiem, czy warto z nim o tym dyskutować, bo i tak to odeprze. Ale warto jasno powiedzieć, że nie zgadzasz się z tym, że cała wina za kryzys leży po Twojej stronie.
I przede wszystkim, uzbrojona w Bożą zbroję. Bez Niej nie wygrasz ze złym przeciwnikiem, którym de facto nie jest Twój Mąż. Wszystko o tej zbroi przeczytasz tutaj: Ef 6, 10-20.
Będę się za Was modlić. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|