Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Mnie się nie udało. |
Autor |
Wiadomość |
MS [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 06:41 Mnie się nie udało.
|
|
|
Witam wszystkich. Walczyłam o moje małżeństwo półtora roku. Prosiłam błagałam męża o powrót do nas . Od roku mieszka z kochanką i wczoraj powiedział że chce rozwodu. Odmuwiłam 5 Nowenn Pompejańskich modliłam się do innych świętych i przegrałam. Nasze małżeństwo trwało 9 lat razem byliśmy 17 lat. Mąż wyjechał do pracy poznał tam kobiete rozwódke i po 2 miesiącach się zakochał. Najwyraźniej nie każde sakramentalne małżeństwo da się uratować. |
|
|
|
|
MS [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 06:42
|
|
|
|
|
|
|
|
Jacek-sychar [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 07:57
|
|
|
Witaj MS na naszym forum.
Bóg dał nam wolną wolę. Możemy robić rzeczy dobre i rzeczy złe. Często myślimy (ja też tak miałem na początku kryzysu), że jak odmówimy ileś modlitw, to sytuacja natychmiast się poprawi. To tak nie działa. Bóg musiałby odebrać nam naszą wolną wolę, czego (nawet ograniczając siebie), nie chce robić.
Twoje małżeństwo przeżywa obecnie kryzys. W tym momencie nie jest możliwa naprawa Waszego małżeństwa. Ale to jest dzisiaj. Nie wiadomo, jak będzie za jakiś czas.
Jak dłużej pobędziesz na naszym forum, to usłyszysz o małżeństwach, które po ludzku rozpadły się całkowicie a teraz znowu są razem.
Twój mąż teraz przeżywa zakochanie. On jest jak po narkotykach. Odleciał cały. Daj mu czas. Czas i rzeczywistość są najlepszymi "prostownikami" naszych wyobrażeń.
Na koniec chciałbym Ci przypomnieć, że internet nie jest anonimowy. Dlatego pisząc nie podawaj szczegółów, które pozwoliłyby na identyfikację Ciebie i Twojej rodziny. |
|
|
|
|
MS [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 08:04
|
|
|
Wiem że modlitwa to nie koncert życzeń. Ja naprawdę chciałam ratować nasze małżeństwo. Robiłam co mogłam a okazało się że robiłam wszystko to czego nie chciał mąż czyli dzwoniłam chciałam mieć z nim kontakt. Nie potrafie bezczynnie czekać. |
|
|
|
|
4xAS [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 08:05
|
|
|
Za szybko na takie wnioski. Dopóki oboje żyjecie wszystko się może zdarzyć. Że dzieje się w innym tempie niż byśmy chcieli... .
No cóż, nie mamy na to wpływu. Musisz się z tym zmierzyć. Trudna próba to jest, dlatego samemu ciężka do przejścia, o ile wogóle możliwa.
Jeżeli nie masz kontaktu ze ogniskiem Sycharu to postaraj się go nawiązać a tam poznasz innych z podobnymi historiami, którzy o dziwo żyją dalej i mają się dobrze, pomimo takiej porażki. Jeżeli oni mogli to i Ty też . |
|
|
|
|
twardy [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 08:34
|
|
|
MS napisał/a: | Nie potrafie bezczynnie czekać. |
A masz inne wyjście?
Co Ty sama możesz zrobić w takiej sytuacji? Raczej niewiele. |
|
|
|
|
4xAS [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 08:43
|
|
|
MS napisał/a: | Wiem że modlitwa to nie koncert życzeń. Ja naprawdę chciałam ratować nasze małżeństwo. Robiłam co mogłam a okazało się że robiłam wszystko to czego nie chciał mąż czyli dzwoniłam chciałam mieć z nim kontakt. Nie potrafie bezczynnie czekać. |
Może błędnie odczytuję Twoje intencję ale nikt nie da Ci uniwersalnej rady co zrobić, żeby mąż wrócił już teraz.
Nie ma takiej rady. Z nim teraz nic nie można zrobić ale możesz zrobić coś ze sobą i tylko to Ci na tą chwilę pozostało.
Może pocieszy Cię, fakt że często mężczyźni jednak wracają.
Z kobietami jest inaczej. |
|
|
|
|
MS [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 09:35
|
|
|
Trudno pogodzić się z faktem że ktoś kogo kochasz i ufasz bezgranicznie po dwuch miesiącach znajomości z inną zostawia rodzinę i znika. Przed tą znajomością mąż często powtarzał jak bardzo mnie kocha i nagle przestał. Wiem że muszę pracować nad sobą to już tak długo trwa a ja nie mogę się pozbierać. |
|
|
|
|
4xAS [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 10:45
|
|
|
MS napisał/a: | Trudno pogodzić się z faktem że ktoś kogo kochasz i ufasz bezgranicznie po dwuch miesiącach znajomości z inną zostawia rodzinę i znika. Przed tą znajomością mąż często powtarzał jak bardzo mnie kocha i nagle przestał. Wiem że muszę pracować nad sobą to już tak długo trwa a ja nie mogę się pozbierać. |
Rozumiem Cię doskonale i zapewniam, że to się jeszcze różnie może rozwinąć. Jest to dla Ciebie ból ale on dopiero (wiem, że to strasznie brzmi) 2 msc. ją zna. To stanowczo za krótko, by wyciągać dalekosiężne wnioski. |
|
|
|
|
MS [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 10:58
|
|
|
On ją zna ponad półtora roku oni już rok razem mieszkają |
|
|
|
|
Jacek-sychar [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 12:11
|
|
|
MS napisał/a: | oni już rok razem mieszkają |
Tak, to jest ból dla Ciebie, ale to nic nie zmienia. Teraz mają oni swój "miesiąc miodowy", ale zaraz zacznie skrzeczeć szara rzeczywistość.
Daj czas czasowi.
Teraz jest czas dla Ciebie. Zajmij się sobą, swoim rozwojem, dbaniem o siebie.
Staraj się przeżyć żałobę po swoim małżeństwie. Niezależnie od tego, jak się skończy ta sytuacja, Twoje małżeństwo w dawnym układzie umarło. Jak się odrodzi, to tylko w nowej formule.
A tutaj poczytaj o etapach żałoby (przebaczenia):
http://www.katolik.pl/prz...546,416,cz.html
Staraj się też przebaczyć mężowi. Brak przebaczania najbardziej obciąża Ciebie. Przebaczenie daje pokój w sercu i spokój duszy. Piszę to z własnego doświadczenia. |
|
|
|
|
MS [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 13:06
|
|
|
Ten miesiąc miodowy trwa rok a ja nadal czekam i wierze że mąż wruci. Tymczasem zamiast poprawy jest coraz gorzej chęć rozwodu ze strony męża zanik kontaktu między nami a jeśli już rozmawiamy to mąż tylko krzyczy i przeklina. |
|
|
|
|
Jacek-sychar [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 13:10
|
|
|
MS napisał/a: | Ten miesiąc miodowy trwa rok |
Zauroczenie trwa zwykle dwa-trzy lata. A więc jeszcze trochę i klapki mu spadną z oczu.
MS napisał/a: | ze strony męża zanik kontaktu między nami a jeśli już rozmawiamy to mąż tylko krzyczy i przeklina |
Bo czuje się winny. Żeby zmniejszyć sobie ten ciężar, próbuje go przerzucić na Ciebie. Właśnie poprzez krzyki. Może jeszcze mówi Ci, że to Twoja wina. Tak działa psychologiczny efekt wypierania.
Po prostu standard. |
|
|
|
|
MS [Usunięty]
|
Wysłany: 2016-09-13, 13:40
|
|
|
Tak właśnie jest zwala winę na mnie według niego to ja wszystko zepsułam bo on robił wszystko żeby wrucić. To nie prawda. Wracał przez ten rok 3 razy z każdym razem mówił że mnie kocha że przeprasza itp. Następnie jechał po swoje rzeczy i pozamykać tam sprawy i.... Nie wracał. A ja nadal go kocham i ufam że Pan Bóg go przyprowadzi. Na chwilę obecną ona jest códem świata a ja nikim. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|