Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Mały cud ale zawsze... |
Autor |
Wiadomość |
młoda żona [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-03-31, 22:12
|
|
|
Danka9 cudy małe was lubią,ja niestety wiary takiej nie mam.
Dobrze,że nie teśknisz mozno,że nie zadręczasz się jak mąz wyjeżdza, zr.ob coś dla siebie-idż do kina lub na plotki z koleżanką a może na zakupy-korzystaj i odpocznij.
Modlitwa pomaga wam i Bóg jest z wami
trzymam kciuki za was |
|
|
|
|
yvette [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-01, 22:41
|
|
|
witajcie
pierwszy raz zalogowałam się tu 2 lata temu.Wtedy byłam załamana ale jeszcze wierzyłam w cuda, w Bożą dobroć, pomoc, w sakrament. Modliłam sie ufałam wierzyłam ze to dla mojego dobra... wszystko złuda i nieprawda..... nie ma cudów !!!! mój maz zostawił mnie i nic nie pomogło teraz jest z inna i ma z nią dziecko ... o które ja modliłam sie całe moje małżeństwo (3 letnie). Teraz juz sie nie modle ....nie wierze w cuda i Boska sprawiedliwość ... Nie wierze juz w nic ...TO moje Swiadectwo |
|
|
|
|
mamras [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-02, 08:05
|
|
|
Droga yvette - czytając Twojego posta przyszła mi do głowy taka refleksja, że przecież cud, to coś niewytłumaczalnego, niewymiernego, może nawet rezultat naszej wiary. Każdy cud to coś w co jedni wierzą, a inni (w ten sam cud) nie wierzą (co potwierdza w pewien sposób Twój post). Inaczej byłby to pewnie fakt, ale w fakty się nie wierzy, fakty po prostu są... Faktem jest zatem Wasze małżeńskie niepowodzenie, ale bez wiary nie zaistnieją fakty, które będą jej wynikiem. Życzę zatem wiary, przynajmniej w Bożą Opatrzność i w to, że wolą Najwyższego jest mniejsza lub większa praca na tym padole łez, często związana z cierpieniem, za którą czeka nas nagroda. Pozdrawiam. |
|
|
|
|
yvette [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-02, 11:18
|
|
|
nie życz nam wiary... bo po pierwsze nie mas nas ja z ex męzem nie chce mieć już w życiu nic wspólnego po to złożyłam pozew i się rozwiodłam zamiast jak reszta tutaj żyć mglistymi złudzeniami apodrugie zyje bez wiary i jest mi całkiemz tym ok .. |
|
|
|
|
nałóg [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-02, 12:25
|
|
|
Yvette............. Twój wybór ,Twoje konsekwencje wyborów............... oby to co przeżyłaś było Twoim dnem............. |
|
|
|
|
bozka [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-02, 14:14
|
|
|
... na to mi nie wygląda...
Ciagną się za dziewczyna złe emocje wzgledem męza. Potrzeba przebaczenia się kłania...
yvette! przebacz, choćby dla siebie...
Za swiadectwo dziekujemy. I takie są potrzebne, bo źle gdyby zapanował tu mglisty hurrrra optymizm...
W trerdzeniu, że każde trudne małżeństwo jest do uratowania tkwi siła, ale i pycha bez podstaw... Ostroznie z tym - krzyczy życie! |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-02, 14:33
|
|
|
Pycha tak, ale tylko kiedy twierdzisz że to TY możesz uratować. Tymczasem sama nie możesz, przecież wiesz. I wiesz, z KIM możesz |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-10, 13:37
|
|
|
Kochani, ciągle widzę nowe rzeczy na plus u nas.
Ale stare szybko wraca, na przykład wczoraj w czasie nabożeństwa, poczułam ze mąż traktuje mnie b chłodno, odnosi się jak do dobrej koleżanki ale bez adoracji i czułości jak do żony.
A przeciez on tam był z Bogiem...to nie był czas dla mnie ale dla Boga...
Bardzo mi tego brakuje i wyskakuje to w roznych momentach.
Tak jak wczoraj właśnie, dostałam dodatkowo obsesji, na tej Mszy, ze przygląda sie innym kobietom.
I zlości i poczucie opuszczenia. Nie dałam po sobie poznać tego.
Ale w sercu i glowie wrocily rozne zle mysli na swój temat, oddałam je szybko Bogu.
Nie dalam po sobie nic poznac.
Męża poprosiłam o więcej czułości i uwagi. Wiem ze to nie jest łatwe dla niego ale bardzo mi pomoze, bede sie czuła dla niego ważna.
Mąz nabrał pewnosci siebie, rozpromieniony jest, wczoraj spiewal pierwszy raz odkad go znam pelnym głosem na nabozenstwie
Cudownie go widziec takim...choc jest tez szczypta lęku bo jest dojrzalszy, mniej ode mnie zalezny i to budzi niepokój...lekki ;)
Ale teraz widzę ze w naszej milosci jest wolnosc...Nie trzymanie się kurczowo siebie.
Choc zazdroszcze czasem parom takim..wszędzie za rączkę, wpatrzonych w siebie maslanym wzrokiem...
Zauwazylam ze im mniej takiego "przyklejenia" do siebie tym więcej humoru, zartów, swobody, realizowania wlasnych pasji.
Trochę tez było dokuczania ze strony męża, zwrocilam mu na to uwagę i potem starał zadośćuczynic mi tę przykrość, przygotował kolację, zadbał o dom trochę więcej :)
Chcialabym by było tego zlego jeszcze mniej ale jest bardzo do przodu.
Wczoraj zmienilam sobie opis na "po kryzysie" , mam nadzieje...
Pierwszy raz od chyba 1,5 roku robimy swiateczne spotkanie jutro dla rodziny..ale się cieszę brakowało mi tego, maz dał sie przekonać, choc poczatkowo chciał ciszy i spokoju...mysle ze tez bedzie zadowolony z tego spotkania :) w koncu to tylko 2-3godziny , wiekszosc przygotowan wzielam na siebie.
Pozdrawiam bardzo serdecznie. Z Panem Bogiem |
|
|
|
|
nałóg [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-10, 14:21
|
|
|
Danka9...jasny komunikat,jasna odpowiedż......... nie pasi Ci???to komunikujesz w sposób jasny,bez podtekstów,bez oczekiwania na domyslenie sie przez męza....jasny komunikat.,................... tak trzymaj a masz szansę na kumulację wygranych...... tak mi sie wydaje .............
Pogody Ducha
[ Dodano: 2009-04-10, 15:22 ]
"poczułam ze mąż traktuje mnie b chłodno, odnosi się jak do dobrej koleżanki ale bez adoracji i czułości jak do żony."
A ogona "kusego" na włosach nie czułaś????? bo chyba mieszł Ci............. |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-11, 06:53
|
|
|
Racja, dzięki.
Kłopot w tym by jasno komunikowac i byc tez przygotowaną na odmowę...nie lubię tego, ale takie zycie, niejestesmy juz dawno dziećmi, dojrzałośc nie jest prosta...
Boje sie tez komunikowac bo obawa ze maz tego w sobie nie ma )czulosci i uwagi dla mnie, ze nie jest do tego zdolny zwyczajnie).
Ale to zwykłe obawy, bo wczoraj poprosilam i dostałam...mąż otworzył się i nawet czule na mnie patrzył w kościele, (choć nie mialo to nic wspolnego chybaz moją powierzchownością ;) bo prosto od garnków polecialam do koscioła ), takie drobne sprawy a takie czasem potrzebne, by podladowac akumulator.
Wczoraj juz moglam sie skupic, bylam spokojna, blisko Boga, ale najpierw była bliskosc z Bogiem a potem mąż okazał mi serce :) taka kolejność.
To niesamowite...
I nie bylam ani troche zazdrosna gdy na kogos spojrzal..nawet pogadalismy o tym...nawet gdy jakas dziewczyna o cos go zagadała w kościele, zero zazdrości..ufff
Zeby nie było tak och i ach to moje zmeczenie przygotowaniami, nałozyło się z męża zmęczeniem pracą i zaczął krytykować moja dzialalnosc w kuchni, byłam już blisko wybuchu.cos tak tez sarknęłam na niego, ale bez burzy, szybko się uspokoiłam...choc juz robiam z siebie w duchu ofiarę ze ja tak sie staram a tu krytyka i zero wdzięczności i ze kto inny oczywiscie by docenił , i ze wszystko dźwigam i gotuję itp...
Ale udalo sie mi "otrzeźwić" i zobaczyc zmeczenie meza, to ze tak ma po prostu ze krytykuje, ze sama sie zgodzilam na takie uklad ze zajme sie przygotowaniami do spotkania, maz był przeciwny organizowaniu..ale sie zgodził...
Ze chcialabym by byl bardziej otwarty i sam sie garnal do ludzi, do rodziny a tu trzeba go namawiac.I sto oczekiwań i na szczęscie Pan Bóg dał dystans
Ciesz sie kobieto, ze się zgodził, ze bedziecie miec wreszcie gosci!!! Ze niby takie oczywiste ale było nierealne przez 1,5 roku.
Ze rodzina jest w szoku.ze sie bardzo cieszą też.
Kusy miesza w glowie rzeczywiscie, podbija nasze lęki i kompleksy. A kysz!!!
Na pewno nie raz beda takie mysli, gdy je opisuję juz jest lepiej. |
|
|
|
|
kasia [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-11, 08:24
|
|
|
Danusiu, generalnie, to mąż pewnie chce poczuć, że chce, tak sam z siebie. To jest możliwe, jak da mu się przestrzeń, nie wymuszając niczego, komunikując swoje oczekiwania, a nawet pragnienia. Odmowa - trochę boli- jest wpisana w tę wolność i całe szczęście, bo w sytuacji " przestrzeni" mąż może doświadczyć zarówno impulsu, żeby samemu zadziałać (cenne!), ale też konsekwencji ewentualnej bierności, odmowy. Ale my już milczymy, bo konsekwencje pojawiają się "same" i mocno dają do myślenia. Tak samo chęć płynąca z serca i w konsekwencji działanie jest szczere i zasługuje na żonine głaski |
|
|
|
|
Danka 9 [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-27, 16:16
|
|
|
Dziekuje kasiu za odpowiedź. Modle sie o Twoje zdrowie.
Zgadzam sie z Tobą, klopot jest tym, ze mimo glaskow czestych dosyc (mam takie pczucie, ze chwalę), okazuję tez rozczarowanie i niezadowolenie z roznych rzeczy, choc bardzo sie pilnuje, przemilczam rozne rzeczy itp.
Bo maz sam czesto zdaje sobie sprawe ze popelnia blad czy zachowuje sie nie fair wobec mnie, ale ta matryca jest silna , jakby silniejsza od niego...Widze jego smutek z tego powodu.
A nie potrafie wymagac mniej tzn. szacunku do siebie czy zwazania na slowa wulgarne w mojej obecnosci itp.nie chce skarzyc na meza..ale te moje oczekiwania nie sa chyba jakies wielkie i z kosmosu.
Maz mowi czasem ze go przerastaja...cos tam robi zeby pracowac nad swoimi slabymi stronami...ale ciagle malo...jestem niecierpliwa chyba.
teraz sobie z tego zdalam sprawe ze zamiast dziekowac Bogu ze robi cokolwiek chcialabym wiecej i wiecej.
jednak smutno patrzec z boku, ze doluje sie, porownuje z innymi, ze kuleje jego poczucie wartosci i moja sile odbiera jako zagrozenie dla siebie...wiem ze to pycha tak mowic...ale takie mam odczucia
Nadal proszę o modlitwę za nas
[ Dodano: 2009-04-28, 09:00 ]
Przeczytalam dzis na spokojnie to co wczoraj napisalam...ciagle maz i mąż...
A radzę tu niektorym ludziom aby zajeli sie sobą...a sama..narzekam na męża
Pomyslalam sobie dzisiaj rano co JA mogę zrobić aby poprawić relację naszą
Uczyc cierpliwosci i komunikowac ( tak nalogu, dzieki za przypomnienie)jasno swoje potrzeby...maz ostatnio sporo mi pomaga w roznych rzeczach a i odmawia tez, co juz przyjmuję ze spokojem
Nie zoscici sie gdy maz probuje mi narzucc swoje zdanie a spokojnie stac przy swoim ( bez zadnych takiech , jak on moze, nie liczy sie ze mną itp), to trudne
Spokojnie i rzeczowo reagowac na docinki, dokuczanie, nie pozwalac na to, isc wtedy do swoich spraw
Bardzo chcialabym abym mogla czuc sie ze maz jest mooim partnerem i sprzymierzencem, czuc sie bezpiecznie i na luzie, bez takiej gotowosci obronnej,
Pewnie maz tez tak chcialby sie czuc...ze akceptuje go calego i jestem zadowolona, spelniona
wolalabym zeby to on przestal mi dokuczac i zrozumial o co mu chodzi w tym docinaniu...Ja bym spokojnie mogla mu opowiedziec co u mnie, otworzyc sie przed nim, zrelaksować.
O tym juz byly rozmowy, maz ma swoje tempo i nie chce go poganiac....to rozumiem..ale pragnienie jest pragnieniem...
I poki jest zlosliwy to musze byc na strazy...i sama zachowac zimną krew....nie zawsze sie udaje i wsciekam się
I uczyc sie akceptacji dla niego, sprzeciwiajac sie jednak zachowaniom ktore mi nie pasują
Szukac i zauwazac to co dobre, chwalić!
dlugo na nie nie zwracalam uwagi, bylam zahukana, bez swojego zdania, teraz jest inaczej, mezowi trudno sie w tym odnleźć ale chyba cieszy sie tez ze ma zonę- wspólnika a nie bluszcz...
Choc wiele zachowan, jest teraz nowych i nie wie co z tym zrobic. To rodzi frustrację...widzę jak bulgocze az w srodku a ja czasem ze strachu ucieklabym w stare zachowania...
Czuję jak rosnie moja godnosc osobista i szacunek dla siebie...jednoczenie latwiej mi odpuscic niektore sprawy i zdac sie na męża.paradoks..ale gdy nie muszę tak walczyc o siebie..moge oddawac pole
Maz jest zadowolony gdy oddaje mu decyzję...to jest swiadomy moj wybor a nie narzucanie i to jest dobre :)
Z plusow
Maz pomaga w domu jak go o to poproszę, robi zakupy co jakis czas, zrobilam liste na lodowce i zaznaczam co robilismy obydwoje dla domu. uczę sie nie brac na siebie za duzo obowiazkow
Jemy razem posilki i rozmawiamy
Maz sam z siebie :) opowiada mi o swoim swiecie!
Planujemy razem majówkę
Chwali mnie i moją kuchnię :)
jestem na dystans z moją mamą. ktora byla za bisko do tej pory, nie ulegam prowokacjom z jej strony
nie narzekam na męża wobec kolezanek i rodziny |
|
|
|
|
EL. [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-28, 16:16
|
|
|
Pięknie Danusiu, niech Bóg dalej Was prowadzi !! EL. |
|
|
|
|
nałóg [Usunięty]
|
Wysłany: 2009-04-28, 17:10
|
|
|
Danka........... i to jest komunikacja małżeńska...choć czasami sie zapycha troszkę to jednak w porę użyty środek udraznia.
Pogody Ducha i oby tak dalej
[ Dodano: 2009-04-28, 18:14 ]
A pro po małych cudów............. życie składa sie z małych cudów własnie(zauwazyłaś???),z codziennych .....tylko tak trudno je zauważyc na codzień i przyjąć jako cud ,bedąc w kryzysie i nie tylko w kryzysie....
Więc pisz o tych swoich małych cudach jak najwięcej,dziel sie tym dobrem co dostajesz by dostać jeszcze wiecej dobra. |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,04 sekundy. Zapytań do SQL: 8 |
|
|