Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Ciężko, bo sąsiadka
Autor Wiadomość
sylwiam81
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-29, 20:48   

odlbaba, sama nic nie zdziałasz, skoro nie potrzebuje bliskości, przytulenie itd. to nie da się go zmusić ...

Dziś zaczęłam czytać i polecam Tobie " Miłość potrzebuje stanowczości " James C. Dobsona

zapoznaj się z tą książką, w niej jest napisane to, do czego możesz się odnieść ... im bardziej osaczamy drugiego małżonka, jesteśmy nachalni wobec niego, tym bardziej on chce od nas uciec...

cytat
" bez względu na to, co podpowiada zdrowy rozsądek, kobieta ma największe szanse na odzyskanie zainteresowania i zatrzymanie duszącego się malżonka, kiedy trochę się wycofa, dając mu nieco więcej przestrzeni i jednocześnie powodując wzrost szacunku wobec własnej osoby.
Co ciekawe, wówczas mężczyzna często przesuwa się w stronę kobiety "

wiem, ze nie będzie to łatwe bo obawiasz się, ze pchniesz męża w jej ręcę ale może warto zaufać
 
 
oldbaba
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-20, 03:40   

Wracam do tematu...poprosiłam męża o wyjazd zwiazany z rocznicą ślubu. W dniu wyjazdu rano usłyszał jej kroki na schodach- całą uwagę skupił na tych odglosach przerywając rozmowę ze mną po czym zanucil parafrazując CG " uciekasz skoro swit". Cały nastrój padł- w i eczorem juz na miejscu po kilku godzinach prawie milczenia (nasza rocznica!)zapytalam czy nie lepiej byłoby żebym przyjechala sama skoro i tak ze mna nie rozmawia.Znowu moja wina bo było fajnie a mam fumy po uslyszeniu tej piosenki. Wiedzial o co mi chodzi a udawał greka. Powiedziałam ze oczekuję by powiedział mi cos serdecznego od siebie, tak w rocznicę. Zapytał a co chcę usłyszeć!!! W końcu powiedział sam od siebie ze mnie kocha- ale mu nie wierzę- w kazdym razie chyba probuje przekonać siebie. Wieczorem trochę tanczylismy bo "wymusilam" i dalam mu prezent- czułam ze beda klopoty :-? Posiedzialam juz pozno gdy lezelismy ze to co slubowalam- milosc, wiernosc i uczciwosc oraz że go nie zostawię jest nadal aktualne. Po dluuuuuugim czasie powiedział, ze u niego też się nic nie zmieniło. Tylko dlaczego mu nie wierzę? Nie było to szczere, powiedział tak bo wiedział co chcę usłyszeć, zagłuszyć sumienie albo uśpić moje podejrzenia. Nie przekonał mnie!!! Nastepnego dnia zapoznawal się ze swoim pierwszym smartfonem- pierwsze pytania? Jak kasowac sms-y. To powiedzialam ze zawsze zostaje slad ;-) kolejne to jak dodac nowy kontakt( znam jego przebieglosc- chce ja zapisac inaczej zeby nikt ewentualnie nie wpadl na to, ze do niej pisze) nie wiem na jakim etapie to wszystko jest, co robic i co zamierza moj mąż i sąsiadka ( tez jest mega rozczarowana swoim mezem- podobny fizycznie do mojego, tez robotny i tez oschly) byc moze juz dawno sie kontaktuja/spotykaja jak jestem w pracy? Trzy całe dni i widzę, że moj mąż jest mega zainteresowany, wrecz zakochany. Bylismy w sklepie i ktos zawołał dziewczyne na kase po imieniu ( to samo imie co sasiadka) - pelny letarg...myśląc ze płacę i nic nie widzę nie umial oderwać od niej wzroku dopoki sie nie odwróciła ( nawet wlosy miala podobne :-) ) caly czas wgapia się w listę kontaktów bo tam ma graficzny odcisk jej imienia. Myślę ze dopiero teraz akcja ruszy z kopyta- mąż należy do ludzi ktorzy realizuja swoje cele bez wzgledu na wszystko- jezeli tylko uzna, ze to dla niego dobre. Ona kiedys tez mi mowila rozne rzeczy z ktorych wynika, ze jesli tylko uzna cos za dobre dla niej to nie odpuszcza. Wczoraj w nocy nakrzyczal na mnie gdy chciałam się przytulić. Caly czas nieobecny, zamyslony, w ogole dziwnie sie zachowuje- jakby mnie nie bylo np. odprowadza glosno bez skrepowania powietrze ( przy nikim tak nie robi, mowi ze przy mnie jest swobodny) ma oschly ton glosu a nawet w sklepie potrafi byc mily.Zalezy mi by z nim nadal budowac przyszlosc zwlaszcza ze niejedno dramatyczne razem przeszlismy ale widzę, ze jemu juz nie zalezy- zatracilismy sie, uznalam ze mam go na zawsze, nigdy nie bylam zazdrosna, odpuscilam wiec szukal by zapelnic swoj zbiornik milosci. Co robic? Zwariuję. On widzi ze wiem, ze sie domyslam i stresuje bo nic nie mogę jeść, nie moge spać. Jak powiem wprost ze wiem to wysmieje mnie, zruga i sie bardziej odsunie. Chociaz prawdę mówiąc tylko ciałem (jeszcze!) jest ze mną. Pięć języków Chapmana nie dziala-on chyba uznaje ze moje starania to manipulacje- w :-D idzę, ze mu nie zależy. Modlę się do św. Rity i Antoniego moze pomogą? Nic wiecej nie moge chyba juz zrobić- teraz potrzebuję siły, cierpliwości i wsparcia.
 
 
mama84
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-21, 00:33   

Jestem z Tobą kochana. Kiedy ja napisałam na forum swoją historię , polecono mi fantastyczną książkę :"Miłość potrzebuje stanowczości". Cokolwiek w Twoim życiu się wydarzy bądź z Bogiem. On daje siłę na wszystko, wiem, bo jeszcze rok temu była antyklerykiem i byłam daleka od Boga. Ale on pojawił się w najtrudniejszym momencie mojego żucia i dał mi tak wiele siły, ze mogłabym ją sprzedawać:P
Co do męża, ks. Pawlukiewicz powiedział coś co do mnie trafiło: Jeśli mąż chce odejść, puść go. Jeśli Cię kocha wróci, jeśli nie znaczy że nigdy Cię nie kochał...
Ja trwałam przy mężu przez 9 miesięcy, po tym jak się dowiedziałam, ze znalazł miłość swojego życia...warto było o tyle, że mam czyste sumienie, że dałam mu szansę. Ale bardzo wiele mniete miesiące kosztowały...patrzenia na to! Teraz postawiłam granicę, zostaw kochankę, to pogadamy.

W każdym razie jestem z Tobą, trzymaj się cieplutko, bądź w prawdzie do wszystkich bliskich!
pozdrawiam
 
 
Bonaqua
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-21, 13:52   

Oldbabo (aleś nick sobie wybrała!)

Przede wszystkim - po co tak zabiegasz o jego czułości?

Nie pytam o powód obiektywny i w każdej innej sytuacji uzasadniony: bo kocham, bo tęsknię, bo lubię, jak przytula itd.

Pytam, dlaczego TERAZ, kiedy myślami jest przy innej, upokarzasz się skomleniem wręcz o czułości.

Musisz sobie zadać pytanie - dlaczego zależy Ci na takich kradzionych czułościach, co one Ci dają, czemu nie uważasz, że zasługujesz na 100% uwagi? Dlaczego ODWROTNIE - nie odsuniesz się od męża, bo właśnie tych 100% uwagi skupionej na Ciebie nie ma w tej chwili?

Zrozum - jeśli ma coś tam być, to będzie - i nie jesteś w stanie NIC zrobić. Ani groźbą, ani prośbą, ani manipulacją. Musisz to zaakceptować, że na to nie masz wpływu.

Masz jednak wpływ na siebie i na to, jak TY się zachowujesz.

A osobie stojącej z boku Twoje zachowanie się nie podoba, budzi litość.

Kochaj siebie, uznaj, że jesteś ważna i że zasługujesz na 100% uwagi męża w kwestii kobiet, związków.

Jaki komunikat on dostaje? Nieważne, że daje opłotkami do zrozumienia, że jest ktoś inny w jego głowie, żona i tak lgnie do niego. Powiedz - co ma go skłonić do tego, żeby myślał inaczej?

Wiesz, co ja bym zrobiła?

Wzięłabym go na rozmowę i powiedziała: Kochanie, widzę, że myślami jesteś gdzie indziej. Poddaję się, nie będę stała na drodze do Twojego szczęścia. Spakuj się, daleko nie masz - i wprowadź się do sąsiadki. Na pewno przyjmie cię z otwartymi ramionami, będzie ci gotować obiadki, prać skarpetki, sprzątać po tobie toaletę, słuchać z czułością będzie twojego chrapania. Kocham cię, powodzenia, żyj szczęśliwie.

Niech dotrze do niego, że nie ma dwóch opcji. Ma jedną. I ma ją wybrać tu i teraz.

Wiem, że tego nie zrobisz. Na razie trzęsiesz się na samą myśl, że on może esemesować, a co mówić, żeby się wyprowadził.

Ale idąc drogą, którą idziesz (już popadasz w obsesję, poniżasz się, płaszczysz, nie szanujesz siebie) na milion procent nie uratujesz tego małżeństwa. Zauroczenie mu sąsiadką minie, a on i tak będzie pamiętał Ciebie płaszczącą się, zabiegającą o niego, jak o jakiegoś króla i boga.

Zajmij się sobą. Odstaw go. Odetchnij. Wyjedź sama. Zajmij się pasją, poznaj nowych ludzi (przyjdź na Sychar). Zadbaj o siebie, bądź tajemnicza (nie kłam, ale po prostu zachowaj swój kawałek świata dla siebie). Żyj, bądź kobietą. KOBIETĄ, a nie podnóżkiem swojego męża.

Zasługujesz na 100% uwagi i miłości mężowskiej. Nie uzyskasz tego płaszcząc się i domagając uwagi, pieszczot. Osiągniesz PRZECIWNY skutek, wierz mi.

Trzymaj się.
 
 
oldbaba
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-23, 04:49   

Bonaqua, łatwo mówić- przecież to niby wszystko wiem ale i tak lipa.
Wczoraj wieczorem ni stąd ni zowąd spoglądając na męża zostałam zapytana czemu tak dziwnie się t eraz zachowuję- sztucznie i nienaturalnie. Ze tak bliskosci w zwiazku nie odbuduję. Ze widzi ze cos mnie gryzie i ze to wiąże z Kowalską. Przyparta do muru powiedziałam mu jak to odbieram, że widzę jego zaangażowanie i wskazałam te elementy ktore to potwierdzają. Zbił kazdy moj argument, na wszystko miał wytłumaczenie- podobno nic się nie dzieje tylko ja mam problem. Zrobił ofiarę z siebie- ze boi się wyjść na klatkę by jej nie spotkać bo będzie afera. Ze tak się nie da żyć. Na koniec niemal chciał wymusić na mnie zobowiazanie, że nigdy go już nie będę oskarżać ( więcej zaufania) po xzym stwierdził, ze teraz będzie już mial spokój, ze skoro juz wyjasnilismy sobie wszystko to on jak spotka kowalska to moze z nia zamienic kilka slow bez obaw ze bedzie musial sie wić.No właśnie, tak
pokierowal rozmową że wyklarowal mi ze jestem podejrzliwa, prawie paranoiczka. Ale mnie nie przekonał na 100%, moja intuicja i moje spostrzeżenia mówią cos innego. Podczas rozmowy był oschly, atakujacy i kpiacy- czy tak rozmawia kochajacy mąż słysząc o takich problemach zony? Dałam się wkręcić- teraz ma argument na przyszlosc,eże przecież rozmawialismy i on mi wyjaśnił ze wszystko jest ok a ja nadal jestem podejrzliwa kiedy on jest niewinny. Zamknął mi tym skutecznie usta- jesli kiedykolwiek cos na ten temat powiem on powie- znowu to samo? Juz mowilem że masz problem tylko ty i...bujaj się. Dałam mu chyba zielone światło . A wczoraj doszło do mnie że kowalska tez szuka z nim kontaktu. Ta rozmowa byla chyba zaplanowana by przebiegła tak żeby zamknąć mnie w ramach chorobliwej zazdrosnicy. Przecież nie ma dowodów, to, tylko moje wyobrażenia :(
wstyd się przyznać ale pobeczalam sie przycisnieta do muru- to chyba moje hormony bo ja nie chcialam ale nie moglam tego opanować. Sama czuję do siebie wstret, złość i litosc pomieszaną z pogardą. A moj podobno kochajacy mnie maz widzac ten nadmiar emocji nawet nie wziął mnie za rękę o przytuleniu nie wspomnę. Wiem że mnie zmanipował i dałam się zakopać żywcem.
Muszę się zdystansowac tylko jak? Bo teraz jestem pewna że sprawa się rozwinie. Jak żyć? Teraz już żadna rozmowa nie pomoże bo temat "umarł" a jego uczucie do kowalskiej zostało. Moze odetchnąć z ulgą bo juz nie musi nic wyjaśniać a wszystko co zauwaze to beda chore projekcje chorej głowy:(
 
 
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-23, 09:49   

oldbaba a Ty nie możesz żyć bez męża?? sama dla siebie w szacunku dla siebie? czy on jest Ci potrzebny jak powietrze? czy bez niego nie masz sensu życia??
zdystansuj się, odsuń się delikatnie, niech się zastanawia czemu jesteś taka, a nie inna
znajdź DLA SIEBIE przestrzeń, w której będziesz mogła żyć, bo inaczej oszalejesz analizując czy kowalska to kowalska, czy do czegoś między nimi doszło itd.
 
 
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-23, 10:59   

Taka męska manipulacja, o której piszesz to umiejętność jaką Jacek Pulikowski nazywa
Zdolność układania ciągu logicznego, którym mogą usprawiedliwić każde świństwo, czy podłość.

Przy tym, na pierwszy rzut oka nie ma się logicznie do czego przyczepić.

przesłuchaj rekolekcje z p. Jackiem
http://sychar-rekolekcje....ernik-2012.html


Pogody Ducha
 
 
oldbaba
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-25, 17:35   

Wiem, ze macie racje dajac mi te rady ale jak na razie nie potrafię z nich skorzystać- czuję się jak na huśtawce:( On opanowany, spokojny a ja...galareta. Udaję, gram i bardziej zasługuję na Oskara niż Meryl Streep. Wykańczam się, nie śpię, nie jem, w pracy koszmar- w końcu wyląduję w psychiatryku. Nie mam na nic wpływu, rozpamiętuję i wyrzucam sobie, ze nic nie zauważyłam, że przegrałam...próbuję się modlić ale ledwo zacznę nie pamietam nic, ściana. ..jak dlugo? Gdyby tylko się przyznał sytuacja bylaby klarowna chociaż jak znam mojego męża nie wyprowadzilby się bo udowodnilby wszystkim że jedak nie jest t ak idealny za jakiego chce i uchodzi. Zresztą kowalska tez chyba nie zrezygnuje z pewnej emerytury jaką za trzy lata otrzyma jej mąż. A może poleci na emeryturę mojego męża? Niższa ale milsza. Czy zawaha się przed popsuciem swojej r eputacji w naszym grajdolku i w oczach swojego dwudziestoletniego syna? Czy zaryzykuje swoje swiezo wyremontowane cud mieszkanko dla...wlasnie, dla czego? Nowej niepewnej przyszłości? Coś pod skóra mi mówi, ze zaslepiona jest bardzo a w emocjach diabeł grzebie...chyba potrwa to bardzo dlugo- czy ja wytrzymam? D zis myślę ze dlugo nie pociagne w takim kłamstwie. Wiem też, że już mu nie zaufam ponownie- czy to ma sens? Wczoraj zainicjował zbliżenie- już prawie myślałam ze jestem paranoiczka i faktycznie cos sobie ubzduralam ale tylko do momentu gdy nie zorientowałam się, że był z nią:( takich emocji i czułości u niego nie znałam nigdy!!! Poczułam sie jak szmata, jak gumowa lalka
:( koniec, nie mogę dalej się szmacic. Zrobił to by zagłuszyć sumienie? Dzień wcześniej pytałam go czemu mnie unika i to był efekt- by zamydlic mi oczy...jak żyć?
 
 
Bonaqua
[Usunięty]

Wysłany: 2016-02-25, 23:27   

oldbaba napisał/a:
Zresztą kowalska tez chyba nie zrezygnuje z pewnej emerytury jaką za trzy lata otrzyma jej mąż. A może poleci na emeryturę mojego męża? Niższa ale milsza. Czy zawaha się przed popsuciem swojej r eputacji w naszym grajdolku i w oczach swojego dwudziestoletniego syna? Czy zaryzykuje swoje swiezo wyremontowane cud mieszkanko dla...wlasnie, dla czego? Nowej niepewnej przyszłości? Coś pod skóra mi mówi, ze zaslepiona jest bardzo a w emocjach diabeł grzebie...


No jakoś Tobie nie przeszkadza bycie z kimś takim, jak Twój mąż. Traktuje Cię tak, jak traktuje - a Ty i tak swoje życie poświęcasz na rozmyślanie, co myśli i planuje Kowalska, kiedy się to zacznie wszystko, co będzie nią kierowało itd.

Jesteś Oldbaba, ale żyjesz życiem swojego męża, Kowalskiej.

Wiem, że obecnie nie jesteś w stanie zmienić swojego myślenia - to niemożliwe.

Dlatego musisz udać się po pomoc do specjalisty, najlepiej takiego od uzależnień.

Pytasz męża: czemu Cię unika.

A powiedz - stan, w jakim jesteś w tej chwili, skłoniłby KOGOKOLWIEK do chętnego przebywania z Tobą?

Kowalska jest niezdobyta, jest tajemnicą, dlatego pociąga.

Ciebie ma na wyciągnięcie ręki nawet wtedy, kiedy po Tobie depcze.
Nie musi nic robić, nie musi się starać. Zrozum, że nawet jak z Kowalską nic nie wyjdzie, wcale nie jest powiedziane, że znowu cokolwiek wspólnego stworzycie. Na jakich podstawach?

Mąż Cię nie szanuje, bo sama siebie nie szanujesz. Sama pokazujesz, że masz się za nic, to czemu on ma myśleć o Tobie inaczej?

Idź do specjalisty, nie zwlekaj. Ratuj siebie w tym wszystkim.
 
 
oldbaba
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 06:13   

No to stalo się- próbowałam dac mężowi do zrozumienia, ze wiem bo sam nigdy się nie przyzna. Lezal z reka polozona na brzuchu wiec zapytalam czy mu z TYM nie jssf ciezko, potem zapytalam czy sie z TYM nie meczy ( caly czas w kkntekscie niby przejedzenia po kolacji) pytalam znaczaco i chyba z usmieszkami na buzi. Potem rozmawialismy o wakacjach ( bo planowal ze mna jechac zsby wszystko wygladalo ok) i zapytalam znowu dwuznacznie cos ale nie pamietam nawet co- w kontekscie zmiany m.nami- i uniósł się- DOSC, jak chcesz manipulowac to rob to sobie sama. A wczoraj rano mowil mi, zs chcial juz 4 lata temu mieszkac zs mną ale nie byc razem. Tym razem to wlasnie się stalo. Przez moje durnowate chęci uslyszenia prawdy zawaliłam wszystko. Jak go znam- nie ma przebacz. Myślę ze ulatwilam mu sprawę, ma pretekst. Teraz muszę nauczyc się żyć w innej rzeczywistości. Nie dam rady. On juz nam nie da szansy. Znam go, to koniec ale wie ze jestem slabsza psychicznie i predzej czy pozniej wyprowadze się. Muszę tylko wytrwac az syn się ozeni by nie musiał dokonywać wyborów z kim mieszkać.
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 09:25   

oldbaba napisał/a:
No to stalo się- próbowałam dac mężowi do zrozumienia, ze wiem bo sam nigdy się nie przyzna. Lezal z reka polozona na brzuchu wiec zapytalam czy mu z TYM nie jssf ciezko, potem zapytalam czy sie z TYM nie meczy ( caly czas w kkntekscie niby przejedzenia po kolacji) pytalam znaczaco i chyba z usmieszkami na buzi. Potem rozmawialismy o wakacjach ( bo planowal ze mna jechac zsby wszystko wygladalo ok) i zapytalam znowu dwuznacznie cos ale nie pamietam nawet co- w kontekscie zmiany m.nami- i uniósł się- DOSC, jak chcesz manipulowac to rob to sobie sama. A wczoraj rano mowil mi, zs chcial juz 4 lata temu mieszkac zs mną ale nie byc razem. Tym razem to wlasnie się stalo. Przez moje durnowate chęci uslyszenia prawdy zawaliłam wszystko. Jak go znam- nie ma przebacz. Myślę ze ulatwilam mu sprawę, ma pretekst. Teraz muszę nauczyc się żyć w innej rzeczywistości. Nie dam rady. On juz nam nie da szansy. Znam go, to koniec ale wie ze jestem slabsza psychicznie i predzej czy pozniej wyprowadze się. Muszę tylko wytrwac az syn się ozeni by nie musiał dokonywać wyborów z kim mieszkać.


i po co to wszystko? Lepiej sie czujesz upokorzona? naprawde o to Ci chodziło? Jesteś już dorosłą, dojrzałą kobietą. Znasz swojego męża lepiej niż ktokolwiek inny. I na pewno mogłaś przewidzieć że tak właśnie sie te podgadywania, insynuacje i niedopowiedzenia skończą. Czy kiedykolwiek kończyły się inaczej?

Piszesz ze jesteś słabsza psychicznie - no to TO ZMIEŃ! Zacznij pracować nad sobą, nad swoją stabilnością emocjonalną, bo może emocjonalnie jesteś słabsza a nie psychicznie.

Dziewczyno - czytaj forum i wyciągaj wnioski! Przestań sie biczować, podkładać i dawać upokarzać. Robisz to na własne życzenie a jemu w to graj! czy az tak mało dla siebie znaczysz? Czy aż tak malo masz szacunku do Siebie? Wiec jak masz znaczyc wiecej dla niego i jak on ma Cię szanować?

Czy jestes aż tak naiwna, ze ciągle oczekujesz ze pstryk! i zmiana nastąpi? Małe prawdopodobieństwo. Nawet Jezus przemieniał ludzi najczęściej działaniem podobnym do drażenia kropli wody w skale. Nie rzucal cudami na prawo i lewo.


Zrozum to wreszcie. I pisz tu do nas, czytaj to co Ci mądrzy ludzie podpowiadają. Bo oni naprawde są madrzy, mają podobne, albo gorsze doświadczenia za sobą.

Ja ze swej strony usilnie Cie namawiam na polubienie siebie, szanowanie siebie i patrzenie na siebie takimi oczami jakimi patrzy Jezus. A Ty wciąż patrzysz na siebie oczami swojego męża.
Namawiam Cie, bo mam podobnie w domu jak Ty - też totalna olewka, brak bliskości, brak NAS. I tak od wielu lat, nie tylko po zdradzie. Ale dopiero teraz rozumiem, ze to szarpanie sie, zebranie o bliskosć, o miłośc, o zainteresowanie, czy wreszcie romans to było usilne pragnienie, zeby on mnie wreszcie zauważył. Nic to nie dało.

Dopiero odkąd jestem tu na forum, odkąd czytam i słucham różnych rekolekcji, konferencji, odkąd pojechałam na rekolekcje - zaczyna sie zmieniać moje widzenie siebie. I ... nieśmiało moge powiedzieć, ze tez zmienia sie powolutku sytuacja między nami.

A mój mąż tez zafascynował sie jedną Kowalską, najprawdopodobniej tylko zafascynował... Ale za każdym razem jak o tym myśle i zaczynam mnie szlag trafiać to przypominam sobie to, co wyczytałam tutaj - za jego działanie ani nie jestem odpowiedzialna, ani nie mam na niego wpływu.

Wpływ mam tylko na siebie.


Trzymaj się!
 
 
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 09:56   

Jeszcze cos mi sie nasunęło - skonsultuj swój stan emocjonalno-psychiczny ze specjalistą - psychiatrą lub psychologiem. Jeśli to depresja lub jej początki to trzeba temu zaradzić profesjonalnie.
 
 
oldbaba
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 10:37   

Utka, zostawilam mu rano na poduszce list ze chce z nim ustalic szczegóły jesli ma tak byc. Ze kocham go i chce jego dobra, jak ma byc z inna szczesliwszy to ok ale niech bedzie uczciwy. Ze nie ja podeptalam wzzystko ze trzeba bylo rozmawiac. Teraz musimy sie dogadac by nie zranic dzieci, jak to ma wygladac. Oczywiscie bedzie zaprzeczal- wiem ze to definitywny koniec . Prosilam zeby tym razem zachowal sie uczciwie. Zrobi ze mnie ixiotke a ja chce by wiedzial ze wiem. Wiec juz wie i wiem ze tej nienawisci nie przeskocze nigdy- jest msciwy i pamietliwy. Jak nie kowalska to inna- ja dla niego umarlam ale nie chce zyc w kłamstwie!!!
 
 
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2016-03-01, 10:46   

oldbaba, czy posłuchałaś jakiś tu polecanych konferencji albo rekolekcji?
poczytałaś jakieś polecane przez nas książki??
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8