Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Malzenstwo z rozsadku/niedojrzalosc emocjonalna
Autor Wiadomość
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-26, 16:29   

Pavel napisał/a:
Zona za duzo i tak nie powie, taka jej natura (a raczej dysfunkcja).


A jak myślisz, czy jak do tej pory odezwała się a Ty ją zalałeś swoim słowotokiem, to coona miała robić? Ona się Ciebie boi, a Ty już widzisz u niej dysfunkcje.
Powtarzam - zajmij się swoimi dysfunkcjami i przestać oceniać żonę.

Pavel napisał/a:
Ale i tak musze sie nauczyc milczeć.


To zacznij się tego uczyć, a zobaczysz jakie to będzie dla Ciebie trudne.

Pavel napisał/a:
Rozmawiać czynami. zaczne od teraz


Żebyś mnie dobrze zrozumiał. Ja pisałem aby Twoje czyny świadczyły o Twojej miłości do żony.
Jak czytam, że będziesz teraz rozmawiał czynami, to aż się boję pomyśleć co masz na myśli. Bo czynami można również bardzo ranić.
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-26, 23:25   

1803 napisał/a:
Pavel napisał/a:
Pownienem porozmawiać z jej mama? Bratem?
po co? równie dobrze mógłbyś jej już teraz wpakować nóż w plecy.


Dlatego tu zapytalem ;) Chodzilo mi o to, ze jej najblizsi nie zdaja sobie sprawy ani co to ddx, oraz jak powazne konsekwencje ma w zyciu to co przeszli na moja zone. Gdy nadejdzie czas, potrzebne mi bedzie wsparcie osob mogacych na nia wplynac, osob ktorym na niej zalezy. Boje sie tylko, czy oni to zrozumieja (jakkolwiek to brzmi), ale chyba warto by ich uswiadomic, oni wszyscy, wlacznie z tesciowa sa DDX. Bo konsekwencje sa w kazdej rodzinie (ja rowniez je ponosze). Dlatego prosze o wyjasnienie mi, dlaczego bylby to noz w plecy.
W czwartek pogadam z kuzynka. Ona chodzi na taka terapie, bedzie mogla sie dowiedziec u terapeuty, jak w mojej sytuacji najlepiej dzialac. Szkoda, ze obok mnie takiego terapeuty nie ma.
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-26, 23:41   

twardy napisał/a:
Pavel napisał/a:
Zona za duzo i tak nie powie, taka jej natura (a raczej dysfunkcja).


A jak myślisz, czy jak do tej pory odezwała się a Ty ją zalałeś swoim słowotokiem, to coona miała robić? Ona się Ciebie boi, a Ty już widzisz u niej dysfunkcje.
Powtarzam - zajmij się swoimi dysfunkcjami i przestać oceniać żonę.


Heh, zle sie najwyrazniej wtedy wyrazilem. To nie jest tak, ze nie dopuszczalem jej do glosu. Bo ja jej chetnie slucham. Chodzi o to, ze za duzo gadam, za wiele informacji jednoczesnie, w dodatku zbyt konsekwentnie draze tematy. Zona sie mnie nie boi, po prostu zbyt duzo gadania ja meczy, powoduje, ze przestaje sluchac. Ona z kolei nie potrafi rozmawiac na trudne dla niej tematy, jest bardzo oszczedna jesli chodzi o ilosc slow (chyba ze jest wsciekla). Nie tylko w rozmowach ze mna. Z nikim. Ja jej nie terroryzuje psychicznie swoim gadaniem, a mecze, ewentualnie przytlaczam - tez zle, bardzo zle, ale nie az tak zle.
Aaaa, jeszcze jedno, ja jej tutaj nie ocenialem. Stwierdzilem fakt, o ktorym ona sama mowi. To nie jest moja wlasna opinia, te zawarlem w nawiasie.

twardy napisał/a:
Pavel napisał/a:
Ale i tak musze sie nauczyc milczeć.


To zacznij się tego uczyć, a zobaczysz jakie to będzie dla Ciebie trudne.


Bardzo trudne. Praktykuje juz 2 dzien wlasciwie. Rozsadza mnie od srodka. Nosi mnie jak przy rzucaniu palenia.

twardy napisał/a:
Pavel napisał/a:
Rozmawiać czynami. zaczne od teraz


Żebyś mnie dobrze zrozumiał. Ja pisałem aby Twoje czyny świadczyły o Twojej miłości do żony.
Jak czytam, że będziesz teraz rozmawiał czynami, to aż się boję pomyśleć co masz na myśli. Bo czynami można również bardzo ranić.


Dokladnie to co Ty mialem na mysli podejrzewam ;) Jak juz wpsominalem, intencje mam niemal zawsze dobre (chyba ze w gniewie, ale to dzialanie w afekcie), szkoda tylko, ze dobre zamierzenia nie zawsze sie przekuwaja w dobro. Bedac bardziej doslownym - zajme sie dziecmi,samym soba, Zonie zas zostawie jak najwiecej przestrzeni (na ile to mozliwe mieszkajac pod jednym dachem), bede mozliwie malo mowil (czasem nie ma wyjscia), nie bede poruszal zadnych drazliwych tematow ani probowal rozmawiac o naszej sytuacji. A milosc okazywal codzienna praca i czynami. Plan nielatwy przy mojej gadatliwosci, ale zdecydowanie do wykonania ;)
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-27, 08:41   

Wpadlem dzis na pytanie, nie jestem pewien czy wlasciwie postępuje. Mianowicie - zona zwlaszcza ostatnio szybko traci cierpliwosc do dzieci (powody zrozumiałe, nie oceniam jej ani nie mam pretensji). Wczesniej i wciaz, grzecznie i z ciepłem w głosie prosze ja o wiecej cierpliwosci i spokoju w stosunku do nich. Czy robic tak wciaz? Czy sie po prostu zamknac i udawac, ze tego nie dostrzegam? Bo oczywiscie w takich chwilach od razu i tak staram sie wziac dzieci "na siebie".
 
 
1803
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-27, 10:44   

Pavel napisał/a:
Dlatego prosze o wyjasnienie mi, dlaczego bylby to noz w plecy.
dlatego, że żona Cię o to nie prosiła. I na tym powinnam skończyć...

Dlatego, że rodzice jak sam piszesz nie wiedzą co to DDD i Twoja żona może być przez nich obśmiana, szykanowana.
Dlatego, że oni sami muszą chcieć swoją córkę za to przeprosić,
dlatego, że sami są DDD i nie będą wiedzieli jak się za to zabrać,
dlatego, że będzie im przykro, że się wymądrzasz i stawiasz ponad nimi,
dlatego, że zrobisz to za jej plecami,
dlatego, że jak piszesz nawet ona nie wie co to DDA a Ty będziesz jaśnie oświecał jej rodziców wmawianiem im, że ona jest taka i siaka
dlatego, że sam nie wiesz jakiego efektu po tym wbiciu jej noża oczekujesz
Pavel napisał/a:
Szkoda, ze obok mnie takiego terapeuty nie ma.
a nie możesz sobie wziąć dzień urlopu i do jakiegoś pojechać?
Cytat:
W czwartek pogadam z kuzynka.
pogadaj, ale o SWOJEJ terapii.
Tyle lat [... edycia moderacji] a teraz chcesz jej coś wmawiać i strasznie pomagać... zajmij się sobą. Wmawianiem jej czegoś nie pomożesz a tylko pogorszysz sprawę.
Czy Ty w ogóle czytasz moje posty?
Pavel napisał/a:
Czy sie po prostu zamknac i udawac, ze tego nie dostrzegam?
a spróbuj jej pomóc w opiece nad dziećmi. Myślę, ze ona może być po prostu zmęczona. Jak widzisz, że się denerwuje to powiedz jej ciepłym głosem, że następne trzy godziny tylko Ty się nimi zajmujesz a ona niech odpoczywa czy zajmie się czymś innym bez ciągłego patrzenia na dzieci.

Nie doszukuj się tak w niej dysfunkcji.
Najpierw wylecz siebie.
Ostatnio zmieniony przez 2015-10-27, 10:47, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Mrówka
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-27, 11:47   

paweł - Ty się ciągle żoną zajmujesz a nie sobą - ciągle ja analizujesz zamiast zmieniać siebie.
http://www.broszura.sychar.org/ - str 74 i cała reszta tez. Przeczytaj i od rana do nocy myśl o tym, czy zastosowałeś się do tych rad - a nie o tym, czy zona jest dzis bardziej czy mniej cierpliwa - moze zawsze taka byla ale Ty mialees inne rzeczy na glowie i tego nie widziales. Moj maz tez jest DDA a mu tym glowy nie truje non stop bo to nic nie da. Bedzie chcial cos w zyciu swoim zmieniac to poprosi o pomoc - juz umie mowic :) I Ty tez daj juz jej spokoj. Modl sie za nia duzo i pracuj nad soba bo masz co zmieniac :) Powodzenia
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-27, 12:16   

Pavel napisał/a:
Bedac bardziej doslownym - zajme sie dziecmi,samym soba, Zonie zas zostawie jak najwiecej przestrzeni (na ile to mozliwe mieszkajac pod jednym dachem), bede mozliwie malo mowil (czasem nie ma wyjscia), nie bede poruszal zadnych drazliwych tematow ani probowal rozmawiac o naszej sytuacji. A milosc okazywal codzienna praca i czynami. Plan nielatwy przy mojej gadatliwosci, ale zdecydowanie do wykonania ;)


Zdecydowanie do wykonania ;-)
Tak na logikę, to wszystko ładnie tu napisałeś. Brakuje mi tylko tutaj coś o pogłębianiu Twoich relacji z Bogiem, bo samemu będzie Ci trudno zrealizować te plany.

1803 napisał/a:
a spróbuj jej pomóc w opiece nad dziećmi. Myślę, ze ona może być po prostu zmęczona. Jak widzisz, że się denerwuje to powiedz jej ciepłym głosem, że następne trzy godziny tylko Ty się nimi zajmujesz a ona niech odpoczywa czy zajmie się czymś innym bez ciągłego patrzenia na dzieci.


Bardzo mądra rada. Sam kiedyś nie zauważałem, że żona jest po prostu zmęczona.
 
 
Lawendowa
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-27, 12:32   

Pavel napisał/a:
Na przyklad jestem nadpobudliwy,

, po prostu zmarnowalem duzy potencjal ktory we mnie byl,
skonczylem jako kierowca ciezarowki,
Wojny w domu, ataki choroby dwubiegunowej Taty w kluczowych momentach mego zycia, ale nade wszystko brak konsekwencji i lenistwo doprowadzily mnie gdzie jestem.

Czy choroba dwubiegunowa była leczona?

Pavel napisał/a:
- tata byl alkoholikiem, byly i zdrady, ich wiezi wygladaly w sumie tak: byli idealnym antyprzykladem tego, jak powinien wygladac zwiazek dwojga ludzi. Chociaz byly tez dobre chwile, ojciec kochal mame na swoj sposob. Mama rowniez - do smierci sie nim opiekowala. Ma wielka sile w sobie, bo wyrzadzil jej mase krzywd w zyciu.

Rodzice, mimo wszystkich zamieci, wpoili w nas wazne zasady - umilowanie madrosci, moralnosc, sumienie, nauczyli nas, ze warto byc dobrym czlowiekiem.
Staralem sie nie powielac bledow z mojej rodziny

Wady - glownie medrkowanie, gadatliwosc, lenistwo, brak odpowiedniej organizacji, spoznialstwo

zawsze chetnie pomagam, nierzadko swoim kosztem.

To jest moj krzyz, bo roznych grzechow sie rowniez w zyciu nie ustrzeglem. Wlacznie z powaznymi. Dawno temu, mlodosc, rozwiazlosc, imprezy, jak to w zyciu. Nie przez cale zycie bez przerwy liczylem sie tak samo mocno z innymi (np. mialem romanse z 2 mezatkami).

Komu tak chętnie pomagasz - zonie czy obcym?

Pavel napisał/a:
Tak jak pisalem, byly dramatyczne wydarzenia. Nie raz, trzy czy cztwerdziesci. Latami. Pamietam, jakbym widzial to na zywo niemal, wydarzenia, gdy mialem 3-5 lat. Zle wydarzenia, baaardzo zle. Wodke, bicie (i to nie tylko "boksowanie" , np. raz ojciec kazal mamie polozyc sie, zdjac spodnie i zlal ja pasem jak kiedys ojcowie dzieciaka.

... uciekanie przez okna z domu, na ulice badz do sasiadow. Z wczesnego dziecinstwa mam w pamieci sporo "filmikow", glownie zlych.

Pavel napisał/a:
Cofając sie o kilka postów - moja najwieksza wada to jednak przejęte po ojcu gadanie, słowotok, ktory jest naznaczony wyrzutami. Jest męczący psychicznie, zwlaszcza ze zona np w takich momentach sie blokuje i chce uciec. Gdziekolwiek.

, moja miłość (niewątpliwa) wciaz bedzie okraszana pretensjami, osadzaniem, wyrzutami, nadmiarem "ja".

Pavel napisał/a:
Chodzi o to, ze za duzo gadam, za wiele informacji jednoczesnie, w dodatku zbyt konsekwentnie draze tematy. Zona sie mnie nie boi, po prostu zbyt duzo gadania ja meczy, powoduje, ze przestaje sluchac.

Ja jej nie terroryzuje psychicznie swoim gadaniem, a mecze, ewentualnie przytlaczam - tez zle, bardzo zle, ale nie az tak zle.


Bardzo trudne. Praktykuje juz 2 dzien wlasciwie. Rozsadza mnie od srodka. Nosi mnie jak przy rzucaniu palenia.

Plan nielatwy przy mojej gadatliwosci,

Do tego co wytłuściłam dochodzi Twoje (nałogowe?) granie.
Przeczytaj co mnie w Twoich postach najbardziej uderzyło.
Z czego wynika słowotok?
Masz świadomość tego, że choroba dwubiegunowa jest w sporej mierze dziedziczna?

Pavel napisał/a:
zona zwlaszcza ostatnio szybko traci cierpliwosc do dzieci (powody zrozumiałe, nie oceniam jej ani nie mam pretensji). Wczesniej i wciaz, grzecznie i z ciepłem w głosie prosze ja o wiecej cierpliwosci i spokoju w stosunku do nich.

Pouczasz ją przy dzieciach?
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-27, 14:11   

1803 napisał/a:
Pavel napisał/a:
Dlatego prosze o wyjasnienie mi, dlaczego bylby to noz w plecy.
dlatego, że żona Cię o to nie prosiła. I na tym powinnam skończyć...

Dlatego, że rodzice jak sam piszesz nie wiedzą co to DDD i Twoja żona może być przez nich obśmiana, szykanowana.
Dlatego, że oni sami muszą chcieć swoją córkę za to przeprosić,
dlatego, że sami są DDD i nie będą wiedzieli jak się za to zabrać,
dlatego, że będzie im przykro, że się wymądrzasz i stawiasz ponad nimi,
dlatego, że zrobisz to za jej plecami,
dlatego, że jak piszesz nawet ona nie wie co to DDA a Ty będziesz jaśnie oświecał jej rodziców wmawianiem im, że ona jest taka i siaka
dlatego, że sam nie wiesz jakiego efektu po tym wbiciu jej noża oczekujesz

Po kolei: Jej rodzina na pewno by jej nie obśmiewala, Tesciowa zdaje sobie z wielu rzeczy sprawe, pewnie wiele razy przepraszała, nie zdaje sobie tylko sprawy jak powazne ma to efekty. nie da sie zrobic tego nie wymądrzając? Mowiac ze ja rowniez jestem ddx i rowniez potrzebuje terapii? Co do tego, ze mogliby nie wiedziec jak to "ugryźć" sie zgadzam. Ja rowniez nie wiem. Poza tym nie mialem zamiaru dawac im na starcie wykładu - nie jestem od tego ekspertem, dalbym im tylko np. Link do tych ksiazek i poprosil aby sie zapoznali, mowiac ze mnie ten problem rowniez dotyczy.

Pavel napisał/a:
Szkoda, ze obok mnie takiego terapeuty nie ma.
a nie możesz sobie wziąć dzień urlopu i do jakiegoś pojechać?

A co mi da jeden dzien terapii? Juz pomijając fakt, ze do swiat akurat nie mam juz zadnego dnia urlopu. Ja nie mam problemu z terapia, tyle ze terapia to regularne spotkania, a nie pojedyncze widzenie.
Cytat:
W czwartek pogadam z kuzynka.
pogadaj, ale o SWOJEJ terapii.

O sobie rowniez, kuzynka swietnie zdaje sobie sprawe, ze rowniez jestem DDA, ja zas sie nie ukrywam.
Tyle lat [... edycia moderacji] a teraz chcesz jej coś wmawiać i strasznie pomagać... zajmij się sobą. Wmawianiem jej czegoś nie pomożesz a tylko pogorszysz sprawę.
Czy Ty w ogóle czytasz moje posty? [/quote]

Czytam. Bardzo dokladnie. Wlasnie dlatego nie mowie zonie o tym wszystkim, bo zdaje sobie sprawe z mozliwych efektów. Zajmij sie soba... To oczywiste. A ja mam zostawic nieświadoma samej sobie? Aby męczyła sie? Aby nasze dzieci rowniez mialy takie lub podobne problemy? Ja wyraznie pisze, ze najpierw zajmę sie soba. O tym jak pomoc zonie chce sie dowiadywać. Bo gdy nadejdzie pora, musze byc gotowy.


Pavel napisał/a:
Czy sie po prostu zamknac i udawac, ze tego nie dostrzegam?
a spróbuj jej pomóc w opiece nad dziećmi. Myślę, ze ona może być po prostu zmęczona. Jak widzisz, że się denerwuje to powiedz jej ciepłym głosem, że następne trzy godziny tylko Ty się nimi zajmujesz a ona niech odpoczywa czy zajmie się czymś innym bez ciągłego patrzenia na dzieci.

Nie doszukuj się tak w niej dysfunkcji.
Najpierw wylecz siebie.[/quote]

Ależ ja dokladnie to wlasnie robie jesli chodzi zarowno o dzieci jak i obowiązki domowe. Jesli jestem w domu. W czasie pracy nie daje rady jeszcze sie podzielic i byc w domu, ale pracuje nad tym. Moze sie uda
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-27, 14:28   

Mrówka napisał/a:
paweł - Ty się ciągle żoną zajmujesz a nie sobą - ciągle ja analizujesz zamiast zmieniać siebie.
http://www.broszura.sychar.org/ - str 74 i cała reszta tez. Przeczytaj i od rana do nocy myśl o tym, czy zastosowałeś się do tych rad - a nie o tym, czy zona jest dzis bardziej czy mniej cierpliwa - moze zawsze taka byla ale Ty mialees inne rzeczy na glowie i tego nie widziales. Moj maz tez jest DDA a mu tym glowy nie truje non stop bo to nic nie da. Bedzie chcial cos w zyciu swoim zmieniac to poprosi o pomoc - juz umie mowic :) I Ty tez daj juz jej spokoj. Modl sie za nia duzo i pracuj nad soba bo masz co zmieniac :) Powodzenia


Nieporozumienie musiało nastąpić. To, ze sie tu pytam i pisze głownie o zonie, nie oznacza przeciez, ze nie zajmuje się sobą. Bo zajmuje się swoimi zmianami. Gdy tylko nie śpię. Ale pisanie samemu sobie laurek nie poprawi mego samopoczucia.
Poza tym nie zastanawiam sie, czy zona jest mniej czy bardziej cierpliwa. Po prostu nie chce, aby tak czesto krzyczała na dzieci (czasem kazdy traci cierpliwosc), a nie chce rowniez pogłębiać jej niechęci wobec mnie. Obchodzę sie z nia jak z jajkiem, co tez nie powinno miec miejsca. Ani razu nie powiedziałem jej, ze jest DDA. I od 2 dni niemal sie do niej nie odzywam, juz jej nic nie truje. Broszurę chetnie przeczytam, dziekuje
 
 
1803
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-27, 15:55   

Pavel napisał/a:
dalbym im tylko np. Link do tych ksiazek i poprosil aby sie zapoznali, mowiac ze mnie ten problem rowniez dotyczy.
i jakiego efektu byś oczekiwał?

Nie wiem jak by zareagowali inni ale gdyby mój mąż zrobił coś takiego to bym go pokroiła, posoliła i zjadła. I coś czuję, że Twoja żona zrobi z Tobą to samo...
Pavel, tak się nie robi. Niezależnie od tego jak dobre argumenty sobie wymyślisz zrobisz żonie straszne świństwo.
Cytat:
A co mi da jeden dzien terapii?
dowiesz się, czy jesteś DDA, dowiesz się w którym kierunku się rozwijać, dowiesz się jak postępować z żoną.
Pavel napisał/a:
A ja mam zostawic nieświadoma samej sobie?
lepiej pójść za jej plecami do twórców jej dysfunkcji i obrobić jej tyłek?
to ma być Twój sposób?
Pamiętaj, im mniej osób wie tym lepiej.
A Ty chcesz kuzynkom, rodzeństwu, rodzicom obwieszczać swoje rewelacje. Wszystkim, tylko nie jej. Wszystko byle nie rozmawiać z własną żoną, niech inni to załatwią za Ciebie.
Pavel napisał/a:
Ani razu nie powiedziałem jej, ze jest DDA.
a powiedziałeś jej, że Ty jesteś DDA?
powiedziałeś jej dlaczego jesteś DDA?
Pavel napisał/a:
I od 2 dni niemal sie do niej nie odzywam, juz jej nic nie truje.

no tak, lepiej truć jej rodzicom i rodzeństwu...

Nie bój się własnej żony.
Nie zabije Cię.
Nie powinna...
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-27, 17:29   

1803 napisał/a:

Nie zabije Cię.
Nie powinna...


Nie powinna... ;-) słabe pocieszenie, bo co zrobi to pewności nie ma :-D
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-27, 20:10   

twardy napisał/a:
Brakuje mi tylko tutaj coś o pogłębianiu Twoich relacji z Bogiem, bo samemu będzie Ci trudno zrealizować te plany.


Nie napisalem o tym, ale w glowie mam to przez caly czas.
twardy napisał/a:
1803 napisał/a:
a spróbuj jej pomóc w opiece nad dziećmi. Myślę, ze ona może być po prostu zmęczona. Jak widzisz, że się denerwuje to powiedz jej ciepłym głosem, że następne trzy godziny tylko Ty się nimi zajmujesz a ona niech odpoczywa czy zajmie się czymś innym bez ciągłego patrzenia na dzieci.


Bardzo mądra rada. Sam kiedyś nie zauważałem, że żona jest po prostu zmęczona.


Tak jak juz pisalem. Ja to robie caly czas, przed kryzysem tez to robilem. Od narodzin wspieram zone w zajmowaniu sie dziecmi. Kapie, przewijam, klade spac, czytam spiewam, bawie sie etc. I nie to, ze raz na tydzien, tylko robie to codziennie niemal. Wlasciwie jedyne zaniedbanie z mojej strony dotyczace dzieci to bylo to, ze przed wyjsciem na zewnatrz niemal zawsze to zona szykowala dzieci do wyjscia (ubranka, jedzenie). Pod tym wzgledem za wiele sobie zarzucic nie moge, aczkolwiek od momentu, gdy przestalem grac, jest jeszcze lepiej.

1803 napisał/a:
i jakiego efektu byś oczekiwał?

Wsparcia, nie wiem jeszcze w jakim wymiarze. Ja chcialbym wiedziec, gdyby problem dotyczyl mego brata/rodzicow. Wsparcia nie w namawianiu jej na terapie, do tego bedzie musiala dojrzec sama. Wlasnie o to mi caly czas chodzi. Ja chce ja tylko delikatnie naprowadzic na slad. Nie teraz, ale jednoczesnie najszybciej jak to mozliwe. Gdy zona z nimi rozmawia, ograniczaja sie do: sprobuj, daj szanse, ale nic na sile. Oni (nie mam zalu, tylko stwierdzam), w kazdej sprawie w taki sposob sobie doradzaja. Czyli de facto umywaja rece. Gdy moj mlodszy brat mial kryzysy (on sie odkochal, szukal pocieszenia w ramionach kowalskich), sluzylem mu rada, tlumaczylem jak wazna jest rodzina, dialog, napominalem etc. Teraz sobie pomyslicie, ze brata napominalem, a o sobie zapomnialem. O tym napisze wieczorem, bo mysle, ze odbieracie (przynajmniej czesc) mnie jako tworce kryzysu, podczas gdy tak naprawde ja jestem ofiara,ktora ma oczywiscie swoj w tym udzial, tego sie nie wypieram. Nie ofiara zony, nie zywie do niej zalu. Ale o tym pozniej.

1803 napisał/a:
Nie wiem jak by zareagowali inni ale gdyby mój mąż zrobił coś takiego to bym go pokroiła, posoliła i zjadła. I coś czuję, że Twoja żona zrobi z Tobą to samo...


I dobrze czujesz ;) Chodzilo mi o rozmowe, ktora zostanie miedzy nami. I fakt, nie mam pewnosci, czy tak by sie stalo. Dlatego glownie, tego nie zrobie.

1803 napisał/a:
Pavel napisał/a:
A ja mam zostawic nieświadoma samej sobie?
lepiej pójść za jej plecami do twórców jej dysfunkcji i obrobić jej tyłek?
to ma być Twój sposób?
Pamiętaj, im mniej osób wie tym lepiej.
A Ty chcesz kuzynkom, rodzeństwu, rodzicom obwieszczać swoje rewelacje. Wszystkim, tylko nie jej. Wszystko byle nie rozmawiać z własną żoną, niech inni to załatwią za Ciebie.


Czy ludzie sa az tacy zli? Ja bym nie wpadl nawet na to, aby tak to odebrac, ocenic.
Nie chodzilo mi o obrabianie jej tylka, ani o moralizowanie jej mamy. Ona sama sobie z wiekszosci bledow zdaje sprawe. Nie wie jedynie, jak glebokie konsekwencje poniosla jej corka. Moze sie myle, bo tu z pewnoscia oceniam z wlasnego punktu widzenia, ale da sie to powiedziec normalnie. Nie chce, aby ktokolwiek zalatwail cos za mnie. Tyle, ze jestem chyba ostatnia teraz osoba, od ktorej chcialaby to uslyszec, jednoczesnie ktos musi jej kiedys to uswiadomic. Bo skoro da sie to terapia leczyc, to utrzymywanie jej w nieswiadomosci jest moim zdaniem zlem.
 
 
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-27, 22:29   

Dzieci spia, zona poszla do psiapsiolki, moge wiec skonczyc.

1803 napisał/a:
a powiedziałeś jej, że Ty jesteś DDA?
powiedziałeś jej dlaczego jesteś DDA?

Wlasnie w tym rzecz. Nie mowilem jej o niej, ale poruszylem temat mnie i moich braci. Ze jestesmy DDA, jakie rozne konsekwencje ponosimy tego w zyciu. Tak wstepnie wspomnialem z 2 dni temu, teraz wciaz milcze (chociaz przed chwila, zanim wyszla, zwrocilem uwage, ze nie ma obraczki. Zdjela na weekend, ponoc palce jej spuchly. Moze i tak, ale przez cale malzenstwo zawsze nosila. Przynajmniej nigdy nie zauwazylem, aby nie miala. Przeprosila, mowiac ze zapomniala (???) i wlozyla. Powiedzialem tylko, ze to nie to, ze sie czepiam czy cos, ale to boli, jakby ktos w morde uderzyl i skonczylem temat).

1803 napisał/a:
Pavel napisał/a:
I od 2 dni niemal sie do niej nie odzywam, juz jej nic nie truje.

no tak, lepiej truć jej rodzicom i rodzeństwu...

Nie bój się własnej żony.
Nie zabije Cię.
Nie powinna...


Nie truc bylo moim zamiarem. Czy pownienem sam to dzwigac? Tak, to moja zona. Ale jest tez corka i siostra. Zona mnie nie zabije, ale moze sie bardziej zniechecic do mnie. O ile mozna bardziej, chociaz w sumie jest "tylko" otwarta niechec, moglaby byc otwarta nienawisc. Nigdy w zyciu nie doswiadczylem tyle chlodu, obojetnosci. W dodatku za czyny, ktore wiekszosc kobiet wybaczylyby po obietynicy poprawy po tygodniu-dwoch. Zwlaszcza majac swiadomosc, ze same rowniez zawinily. Czasami trace nadzieje. Wiem, szybko...ale ten chlod mnie zabija...
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10