Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
" Miłość BEZWARUNKOWA " ( ? )
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 12:45   

Jacek-sychar napisał/a:
Jest tu tyle emocji, że ja bałem się jako mężczyzna wtrącać i zabierać głos. Jak Mare się "wystawił", to teraz ma.



Dokładnie , "JAKO MĘŻCZYZNA" .
Ja też się boję , myslisz że nie ?
Dopóki piszesz po myśli Pań to jesteś ok ,
ale jak napiszesz coś innego to rzucą się na ciebie .

Zresztą co tam .
Większość mężów boi się własnej żony .
Wszystko co powie , może zostać wykorzystane przeciwko niemu .
w stylu "ja wiem co ty myślisz prędzej i lepiej niż ty sam "
Więc faceci już niczego nie tłumacza tylko przytakuja .

Oczywiście , że to nie reguła , bo kobiet są rózne jak i męzczyźni .

Ja wiem , że często się narażam , ale biorę to w koszty .
Przekaz musi kosztować .
Zawsze coś może zostanie , przynajmniej watpliwosci .
Zresztą z reguły faceci sa mniej gadatliwi ,
więc ci gadający powinni być "cenni" . :mrgreen:

Przewaga Pań na tym forum jest także znaczna
i to mocno wygadanych wykształconych i doświadczonych ,
więc poprzeczka wysoko . :mrgreen:
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 18:31   

[quote="kenya"]
mare1966 napisał/a:
Rozumiemy ciebie , oni tacy są itd , itp.


mare, dobrze wiesz, że w moich postach


Kenya , to nie było do Ciebie . :mrgreen:
Mi chodzi o takie "babskie klachy" .
Zbierze się kilka i każda przebija kolejną w narzekaniu na chłopów .
Jedna podjudza drugą .
Tak się "wspierają" .
Ja się rozwiodłam , to niech i druga się rozwiedzie , będzie raźniej .
Sama powiedz , nie jest tak ?

Cytat:
Nie jestem przeciwko Tobie, nie chciałam zrobić Ci przykrości, zaledwie pragnęłam byś spróbował dostrzec że być może forma której użyłeś na przywitanie nowej użytkowniczki była nie taka jak być powinna.
Taki jest mój odbiór,....jak dobrze zauważyłeś, że mój.


Ale ja wiem , że nie przeciwko .
Nie chodzi o przykrość , bo i tej nie doświadczyłem .
Tylko zdziwienie , że tak można było odebrać to co napisałem . :shock:

I muszę przyjąć ( skoro tak odebrały 2 osoby przynajmniej )
że coś było nie tak . Jak pisałem - dialog to wielokrotna wymiana , aby sie dobrze zrozumieć .


Cytat:
Pomiędzy
Tym, co myślę,
Tym, co chcę powiedzieć,
Tym, co jak mi się wydaje – mówię,
Tym, co mówię,
A tym, co ty chcesz usłyszeć
Oraz tym, co jak ci się wydaje – słyszysz
Tym, co starasz się zrozumieć,
A tym, co rozumiesz –
Znajdują się dziesiątki wariantów nieporozumień
Ale – mimo to – spróbujmy.

Bernard Werber


Zgadzam się
i właśnie sobie czytam jedno urzędowe nieporozumienie . :-|
 
 
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-02, 11:03   

Mare wiele próbujesz wyjaśnić używając tylko rozumu, dlatego tak trudno ci dojść do sedna, za mało skupiasz się na doświadczeniu, a za dużo na rozumowych dywagacjach. Podobno droga od rozumu do serca jest najdłuższą z dróg, życzę ci jednak żebyś ją przebył, w swoim czasie, a wtedy twoje patrzenie na świat zacznie mieć stabilne fundamenty i wątpliwości będzie mniej.

Wszyscy, zawsze, baby, faceci te uogólnienia nie pomagają :-D .
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-02, 12:19   

Ania65 a tak KONKRETNIE
to co chciałaś mi powiedzieć ?

Bo ja mogę dać tabie ogólnikową odpowiedź ,
ale to będzie niekonstruktywne .
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-02, 13:22   

Ania65 napisał/a:
Mare wiele próbujesz wyjaśnić używając tylko rozumu, dlatego tak trudno ci dojść do sedna, za mało skupiasz się na doświadczeniu, a za dużo na rozumowych dywagacjach. Podobno droga od rozumu do serca jest najdłuższą z dróg, życzę ci jednak żebyś ją przebył, w swoim czasie, a wtedy twoje patrzenie na świat zacznie mieć stabilne fundamenty i wątpliwości będzie mniej.



Wszyscy, zawsze, baby, faceci te uogólnienia nie pomagają .


Aniu , tak na zdrowy rozum i doświadczenie czytającego :
Ty - staż małżeński 8 lat i szczęśliwa żona .
Nie znam twojej historii , ale chyba zaraz po ślubie nie wpadliście w jakiś mega kryzys ? :roll:
Ja - staż małżeński 20 - parę lat i "kryzys" dłuższy niż połowa Twojego małżeństwa .

Moje patrzenie jest dość stabilne .
Ja nieźle czuję emocje , doświadczam ich
i jak to piszesz serca , ale nie mogę pozwolić
aby to emocje mną kierowały .
Nie uważam za stosowne uprawianie negliżu emocjonalnego na publicznym forum .
Intymność wymaga bliższych relacji .

Ale po części rozumiem .
Staram się nie ujawniać emocji , przynajmniej nie wprost ,
więc rozumiem i powierzchowny odbiór .
Zdaję sobie sprawę , że mój przekaz jest trudniejszy przez to , motywy błędnie ocenione .
No cóż , chyba skomplikowany jestem trochę . :mrgreen:

............ no , ale trudniej jest "czytać" kobiety
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-02, 16:00   

mare1966, nie wiem do konca co Ania65, chciała Ci co powiedzieć, ale jeśli to co ja mysle ( i w tym bym się z nią zgodziła) to sprawa wyglada tak. Otóz nie chodzi tutaj o to
mare1966 napisał/a:
Ja nieźle czuję emocje , doświadczam ich
i jak to piszesz serca , ale nie mogę pozwolić
aby to emocje mną kierowały .
Nie uważam za stosowne uprawianie negliżu emocjonalnego na publicznym forum .
Intymność wymaga bliższych relacji .
,

czyli, jak rzumiem Twój wpis, negliz emocjonalny na forum z Twojej strony, ale o to, ze Ty, tak to widze czytajac Ciebie, koniecnie chciłbyś ogarnać Boga rozumem. Nieraz pisałes jak Go odbierasz, jak widzisz i jak dla mnie jest to odbiór li tylko oragonelptyczny, natomiast doświadczanie Boga jest przede wszystkim doświadczeniem pozazmmysłowym, na pozimie serca jak pisze Ania. I owszem Boga łatwo mozna zobaczyć, usłyszeć, posmakować, dotknąć w Jego dziele, jednak doświadczyc najpelniej Go można tylko w swoim sercu, duszy. Relcji z Bogiem nie dotkniesz, relacja w ogóle nie jest czymś co można dotknac zmysłami, relacji sie doswiadcza. Takie doświadczenie Boga w sercu, calą swoja osoba, csałym jestestwem już nie domaga sie zrozumienie...
Nic tutaj do tego nie ma staż małzeński, ani staż kryzysu...

I tak sobie mysle, ze te wszystkie tematy filozoficzne jakie zakładasz, sa taką własnie tesknotą za tym doświadczeniem Boga...
Ostatnio zmieniony przez zenia1780 2015-09-02, 16:25, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-02, 18:20   

Ania65 napisał/a:
Mare wiele próbujesz wyjaśnić używając tylko rozumu, dlatego tak trudno ci dojść do sedna, za mało skupiasz się na doświadczeniu, a za dużo na rozumowych dywagacjach. Podobno droga od rozumu do serca jest najdłuższą z dróg, życzę ci jednak żebyś ją przebył, w swoim czasie, a wtedy twoje patrzenie na świat zacznie mieć stabilne fundamenty i wątpliwości będzie mniej.



Wszyscy, zawsze, baby, faceci te uogólnienia nie pomagają .



W życiu bym się nie domyslił , że w tym co na górze napisane
chodzi o moje doswiadczenie miłości Boga w sercu . :mrgreen:

Nie wiem , chyba nie miałem aż takich duchowych uniesień w tej relacji z Bogiem .
Nie jestem mistykiem .
Ja bardziej czuję opiekę Maryji , jakoś tak "naturalniej" dla faceta .
Miałem taką dziwną radość w sobie parę razy , owszem nieźle .

Meżczyzna nie potrzebuje przesadnie intymnej relacji z własnym ojcem , uduchowionej jakoś szczególnie . Wystarczy , że wie , że ojciec jest ok .
Ja tu na codzień obserwuję 3-latki , już faceci pełną gębą .
Męskie zabawy , rywalizacja , krzyki ( jeden drugiego chce zwycięzyć , przestraszyć ) .
Nikt ich tego nie uczy .
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 15:09   

mare1966 napisał/a:
Ja tu na codzień obserwuję 3-latki , już faceci pełną gębą .
Męskie zabawy , rywalizacja , krzyki ( jeden drugiego chce zwycięzyć , przestraszyć ) .
Nikt ich tego nie uczy .
\

No i co w zwiazku z tym? Czy to jest potwierdzenie tego zdania?

mare1966 napisał/a:
Meżczyzna nie potrzebuje przesadnie intymnej relacji z własnym ojcem , uduchowionej jakoś szczególnie . Wystarczy , że wie , że ojciec jest ok .


Bo nijak zwiazku nie widzę. :shock:

Powiedz, jak sadzisz, dlaczego ci mali chlopcy tak maja?

A teraz mare1966, chciałbym napisać o czym innym i posluzyc sie przy tym Twoim, nieraz opisywanym tu przez Ciebie postrzeganiem roli ojca w zyciu dziecka, ktore przeczy temu powyższemu zdaniu.
Nie gniewja sie prosze, nie chce Cie urazic i nie będe Cię tu oceniac jako osoby, ale chce opisac rzeczywistosc duchową w tym kontekscie. Ja tak postrzegam Twoją rzeczywistosc duchową.

Nie raz już mi pisałeś:
mare1966 napisał/a:
Ja bardziej czuję opiekę Maryji , jakoś tak "naturalniej" dla faceta.

Meżczyzna nie potrzebuje przesadnie intymnej relacji z własnym ojcem , uduchowionej jakoś szczególnie . Wystarczy , że wie , że ojciec jest ok .


Jak sam piszesz MB jest opiekunka, tak czujesz, ze sie Tobą opiekuje. Jest wiele okraśleń dla niej: opiekunka, wspomozycielka, orędowniczka, pośredniczka. Tak jak w życiu. Kazda matka jest taka względem własnego dziecka.
Tych okrslen mozan by mnożyć, zawsze jednak ich wydźwiek jest taki, że MB jest nam pomocą w kontakcie z Bogiem. Ona zanosi do Niego nasze prośby, ona nas samych podporowadza pod i do Niego. I nie umniejszając w niczym MB, to ona jest pewnego rodzaju droga do Boga, taką dla nas bliską, bo z nas, ludzi, sie wywodzącą Jednak naszym celem jest zjedniczenie sie z Bogiem (równiez dzieki jej pośrednictwu) a nie z matką Jego Syna.
Czesto piszesz o tym jak to było w ludach pierwotnych (ciekawe czemu tak i kto stał za takim stanem żeczy :roll: ) zwłaszcza w kontekście wychowywania chłopców, a mianowicie o tzw. inicjacji chłopców, czyli przejściu ich w pewnym wieku spod opieki matki pod opiekę ojca. Dobrze wiesz, że zadna kobieta nie wychowa dobrze meżczyzny do ról jkie Bóg mu przeznaczył, bez meskich wzorców. Tylko męzczyzna potrafi zrobić mezczyznę z chłopca, dlatego w pierwotnych ludach w pewnym wieku chłopcy przechodzili pod opiekę męzczyzn, ojców. Podejrzewam, że nie jeden sie tego bał, niejeden wolał zostać pod czułą opieką mamy, za jej spódnicą, bo tam miło i bezpiecznie, bo mama przytuli, pocieszy, opatrzy, otrze łzy...
Czy sam nieraz nie powołujesz sie na to w swoich wypowiedziach?
Popatrz teraz, co napisałes:
mare1966 napisał/a:
Ja bardziej czuję opiekę Maryji , jakoś tak "naturalniej" dla faceta .


:shock: :shock: :shock:

Czyli co?
Od kiedy "naturalna" jest dla FACETA opieka li tylko matki? Owszem ona jest naturalna dla CHŁOPCA, nie dla MĘŻCZYZNY.
Tak wlasnie zrozumiałm , twój niejeden przekaz w kwestii wychownia ;-)
Czy sądzisz, ze w swerze duchowej jest inaczej? Jeśli tak, to na jakiej podstawie?

mare1966 napisał/a:
Meżczyzna nie potrzebuje przesadnie intymnej relacji z własnym ojcem


Czy mógłbyś rozwinąć to zdanie kontekscie tego co powozyje napisałam , czyli "ludzkich" relacji ojciec- syn, a relcji Bog Ojciec- syn ?
Co w Twoim rozumieniu znaczy "intymna" relacja z ojcem, Ojcem.

I owszem trzylatkowi wystarczy swiadomość, ze ojciec gdzieś tam jest, i ze jest ok, ale straczemu chłopcu? To po co była ta cała inicjacja?

Wiesz mare1966, nie gniewaj sie, ale mam takie wrazenie, jakbyś był w kwestii duchowej w relacji z Bogiem takim wasnie chłopcem, który niekoniecznie chce wyjsc spod opieki matki (Maryi), pod opiekę Ojca. Bóg mówi, choc, zrobię z ciebie mężczyznę, takiego jakim Cię stworzyłem, a Ty mówisz, nie, wiesz nie, ja wole być z mamą, ale tak naprawde w sercu czujesz tęsknote( być moze nie nazwana, nawet nie rozpoznana przez Ciebie) za tym aby poznać Ojca, aby zobaczyć potwierdzenie swojej męskości w jego oczach.

A odnośnie tej "intymnej" relacji. Myslałm sobie, ze chyba masz racje, ze facet to jednak inaczej odbiera. Do wczoraj, kiedy wysłuchałam tego (ja w 3/4 mam takie same doświadczenia):

https://www.youtube.com/watch?v=Df9J68y2YeA

( w drugiej polowie mowi o tym jak wyglada i na czym polega intymna relacja Boga z nim samym)

A jesli chodzi Ci tylko o to, ze Bóg to "mężczyzna" (tak jest przedstawiany) i brak Ci w nim "kobiecego" pierwiastaka, to tu tutaj go masz:

https://www.youtube.com/watch?v=Zmt36H-50VM

W jednej ze swoich Osób Bóg jest kobietą.

Może warto poznać tę czastke Boga?

Pozdrawiam
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 18:58   

zenia1780 napisał/a:
No i co w zwiazku z tym? Czy to jest potwierdzenie tego zdania?



To luźna uwaga .
Tak jak poniższa o dziewczynkach w tym wieku i starsze .
"Walczą" rozmową , ranią słowami , jak są we trzy
to powstaje układ : dwie przeciw jednej .
Polem walki są relacje , mieczem i tarczą one same .


=================================================


Co do reszty , nie bardzo rozumiem i czuję o co chodzi .

zenia1780 napisał/a:
I owszem trzylatkowi wystarczy swiadomość, ze ojciec gdzieś tam jest, i ze jest ok, ale straczemu chłopcu? To po co była ta cała inicjacja?



Po mojemu po to aby chłopczyk się dowiedział , że :
JEST MĘZCZYZŃĄ ( wchodzi w krąg mężczyzn , widzi to i czuje powagę )
i da sobie radę ( jest silny , odważny itd. )
..... bo pokonał strach , ból , własne lęki i słabości



Przesłuchałem świqdectwo Szustaka .
Nie miałem podobnych doświadczeń i droga życiowa całkiem inna .


Jedno mnie mocno zastanowiło , "oświeciło " ?
Chodzi mi o autonomię własnego JA wobec Boga
Czym jest moje JA ?
"Ty jesteś nikim , ja ci wszystko dam"
"Ja mam dobro , nie ty"

Rodzę się bez własnej woli ani przyczyny .
Jako stworzenie .
Mam określone geny , cechy charakteru , środowisko , miejsce , serce .
W sumie fakt - DOSTAJĘ wszystko wedle upodobań Boga .
Nic co mam , nie mam sam z siebie .
Taki jest początek .
I dotąd jest dla mnie jasne .

Idżmy jednakdalej .
Mam jednak świadomość , wolę , rozum , serce , sumienie
- żyję jakoś , doświadzcam , rozwijam się lub zwijam .
To moje czy nie ?
"Bóg ma prowadzić" więc gdzie Ja , czy ono w ogóle istnieje ?
Czy jest "moje" JA ?
Czy wolna wola polega tylko na wyborze : " ty mnie prowadź i rób za mnie wszystko , decyduj itd"
albo to moje zycie i żyję po swojemu .

A może istotnie rzecz polega na wyzbyciu sie własnego Ja .
Zrozumieniu , że jestem nikim ( w sensie nic nie mogę , niczego nie posiadam )
zdaniu się na całkowitą opiekę Boga , przyjecie wszystkiego
i dziękczynienie . Wydaje się nawet logiczne .

Jestem nikim - nie oznacza wcale nic nie wartym .
Bowiem - jestem stworzony indywidualnie , zawsze hojnie obdarowany
i przeznaczony do wiecznego szczęścia .
No to w sumie sporo jak na "nikogo" . :mrgreen:
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 19:09   

mare1966 napisał/a:
A może istotnie rzecz polega na wyzbyciu sie własnego Ja .
Zrozumieniu , że jestem nikim ( w sensie nic nie mogę , niczego nie posiadam )
zdaniu się na całkowitą opiekę Boga , przyjecie wszystkiego
i dziękczynienie . Wydaje się nawet logiczne .

Jestem nikim - nie oznacza wcale nic nie wartym .
Bowiem - jestem stworzony indywidualnie , zawsze hojnie obdarowany
i przeznaczony do wiecznego szczęścia .
No to w sumie sporo jak na "nikogo" .


No powolutku... coś widać :lol:

Tyle link, a co z resztą?
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 19:13   

mare1966 napisał/a:
Po mojemu po to aby chłopczyk się dowiedział , że :
JEST MĘZCZYZŃĄ ( wchodzi w krąg mężczyzn , widzi to i czuje powagę )
i da sobie radę ( jest silny , odważny itd. )
..... bo pokonał strach , ból , własne lęki i słabości


Dikładnie. Czy w sferze duchowej nie jest podobnie? Czy wejście w relację z Ojcem i Synem nie jest wejściem w krąg mężczyn?
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 19:17   

mare1966 napisał/a:
Czy wolna wola polega tylko na wyborze : " ty mnie prowadź i rób za mnie wszystko , decyduj itd"
albo to moje zycie i żyję po swojemu .


Jak dla mnie jest to pierwsze zdanie, TY MNIE PROWADŹ. a reszta, no niestety działanie to juz nasza działka, ale działanie oparte na Jego prowadzeniu.
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 19:44   

mare1966 napisał/a:
Chodzi mi o autonomię własnego JA wobec Boga
Czym jest moje JA ?


mare1966 napisał/a:
Czy jest "moje" JA ?
Czy wolna wola polega tylko na wyborze : " ty mnie prowadź


mare1966 napisał/a:
Jedno mnie mocno zastanowiło , "oświeciło "


Tak to jest najwaznoejszy wybor mojej wolnej woli, po to, myslę, została mi dana.

mare1966 napisał/a:
Przesłuchałem świqdectwo Szustaka .
Nie miałem podobnych doświadczeń i droga życiowa całkiem inna .

I cóz z tego, ze droga inna?
Wiele róznych dróg prowadzi do jednego miejsca...
Moja draga była zupelnie inna, a doświadczanie obecnosci Boga w zycji niemalze takie samo.
Kazdy z nas podazy swoją drogą, bo nie droga jest istotna, ale to co jest na jej końcu.

Tlumaczenie sie i chowanie za tym, ze moja droga inna, ze doświadczyc Boga mogą tylko mistycy...
No jakoś trzeba wytłumaczyć sobie i światu dlaczego nie chcę spróbować... ;-)

Bóg pozwala doswiadczyc Siebie każdemu, jednak oczekje od nas naszej zgody na to...
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-03, 20:57   

zenia1780 napisał/a:
No jakoś trzeba wytłumaczyć sobie i światu dlaczego nie chcę spróbować...



Bóg pozwala doswiadczyc Siebie każdemu, jednak oczekje od nas naszej zgody na to...


A konkretnie co co masz na myśli , jakie działania ?
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9