Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
" Miłość BEZWARUNKOWA " ( ? )
Autor Wiadomość
Ania65
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-30, 21:37   

Rubin zgadzam się z tobą prawie we wszystkim co napisałeś, rozumiem miłość bezwarunkową tak jak ty. Jednak proszę przemyśl jedną rzecz myślę kluczową, którą napisałeś:
Rubin napisał/a:
I myślę, że kochać Boga to nie jest cel sam w sobie.
bo Jezus wyraźnie mówi:: Będziesz miłował Pana Boga twego całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. To jest największe i pierwsze przykazanie. Przykazanie, a jednocześnie obietnica, że będę do tego zdolna. Myślę, że jest to nasz cel: kochać Boga całkowicie.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-31, 09:14   

Myślę , że inaczej definiuję ( przynajmniej inaczej niż co poniektóre osoby )
znaczenie BEZWARUNKOWA .
Moja "definicja" ( rozumienie ) jest o wiele szersza .
Ja wychodzę od tego , że miłość spełnia się dopiero w relacji .
Relacja jest jej ostatecznym celem , wzajemna wymiana .
Samo tylko "pragnienie dobra" bez odpowiedzi z drugiej strony
nie jest tym na czym ani ludziom ,
ani Bogu zależy .

Co to znaczy właściwie kochać Boga ?
......... dbać , troszczyć o Jego dobro ?
No jakoś tu ta ludzka definicja nie pasuje .
Wydaje się śmieszna , bo co ludzie mogą dać Bogu ?
Wdzieczność myślę dla Niego i to że względem innych
będą potrafili miłość okazywać , tworzyć relacje miłości .

Tym niemniej nie jestesmy równi Bogu i jesteśmy tylko i aż stworzeniami .
Jako tacy jesteśmy biorcami , a więc głównie dostajemy .
I tu trochę pasuje analogia słońca i roślin .
Z tym , że roślin świadomych i wdzięcznych .
Naturalną miłością dla ludzi jest miłość ludzka
i pomiedzy ludxmi , a skoro jest podział na płci , to pomiędzy nimi .
I to jest ten podstawowy uniwersalny wymiar ,
jak równy z równym
........... dlatego Adam tak zareagował
( pojawił się Ktoś na jego poziomie )

Miłość do Boga jest inną miłością niż ta pomiędzy ludźmi .
Tamta polega w zasadzie na wdzięczności bo nic w sumie wiecej dać nie możemy .
Gdyby rozumieć miłość bezwarunkową DOSŁOWNIE ,
to brama nieba musiała by być otwarta na wieki i dla każdego .
......... ot zachciało mi się tam iść i tyle , nie ważne skąd idę
A Bóg wie , że niebo jest większym dobrem niż piekło , więc
nie ma wyjścia .
Tak to jednak nie działa .
Zatem owa "bezwarunkowość" nie jest wieczna , coś jest ponad nią .


Tym bardziej nie powinno się mówić o ludzkiej miłości bezwarunkowej .
Wystarczy mi że ja cię kocham , a ty rób sobie co chcesz .
Absurd .

Natamiast , owszem jeszcze inną miłością jest miłość ojca
do dziecka . ;-)
...... czasem także matki :mrgreen:

Chyba trzeba więc zdecydowanie rozróżniać te rodzaje miłości , bo są inne
jak relacje które tworzą te osoby .



Jaka miłość będzie tą podstawową w niebie ?
Zobaczymy być może .
 
 
iwonabiel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-08-31, 21:18   

mare1966 napisał/a:
Ja wychodzę od tego , że miłość spełnia się dopiero w relacji .
Relacja jest jej ostatecznym celem , wzajemna wymiana .


Jeżeli wychodzisz z błędnego wniosku, to i cała dyskusja jest funta kłaków nie warta.

Patrzysz na życie płasko. Zapewne wiele nie doświadczyłeś, wiele nie doznałeś, zamknięty na ludzi i emocje, na życie.

Zadam Ci kilka pytań:

Gdzie jest relacja i ten warunek wzajemności i odpowiedzi na miłość, jeśli:

- małżonek ulega wypadkowi, traci pamięć, choruje na Alzheimera, zapada na chorobę psychiczną
- małżonek znika z domu w niejasnych okolicznościach, nie ma go. Nie pisze, nie dzwoni, zaginął
- małżonek wypływa na morze, nie ma z nim kontaktu przez wiele tygodni
- małżonek umiera

Jak rozumiem miłość wtedy znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?

W tych przypadkach nie ma relacji, nie ma wzajemności, odpowiedzi - cóż więc w takiej sytuacji robić? Po prostu cicho wyjść i zamknąć za sobą drzwi?

Zatem twoje dalsze dywagacje są jak tu inni piszą, pływaniem po mieliźnie, nie wiadomo po co, nie wiadomo dokąd...

Chciałabym, żeby do takich dyskusji włączał się psycholog, ktoś, kto może być autorytetem w takich sprawach? Jaki sens prowadzenia dyskusji przez ludzi, którym zdaje się, że coś wiedzą i próbują ustalać ogólne definicje?
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 08:50   

iwonabiel napisał/a:
Zadam Ci kilka pytań:



Gdzie jest relacja i ten warunek wzajemności i odpowiedzi na miłość, jeśli:



- małżonek ulega wypadkowi, traci pamięć, choruje na Alzheimera, zapada na chorobę psychiczną

- małżonek znika z domu w niejasnych okolicznościach, nie ma go. Nie pisze, nie dzwoni, zaginął

- małżonek wypływa na morze, nie ma z nim kontaktu przez wiele tygodni

- małżonek umiera



Proszę , aby wszystkie te osoby , które mają TAKI problem jak wyżej ujawniły się .
( także jeżeli małżonek zaginął w Himalajach albo afrykańskim buszu itd. )

Czy są typowe przypadki problemów małżeńskich i relacji ?
Zresztą o co tobie chodzi ?
Przecież twój mąż żyje i ma się dobrze .
Mieszkacie razem , zatem co ci przeszkadza ,
że on nie wchodzi z tobą w relację ?
Przecież wystarczy , że ty go kochasz .
Sama twierdzisz ( patrz powyższe przykłady ) , że do miłości
relacja , odpowiedź , uczestnictwo drugiej strony nie jest konieczne .
Zatem gdzie twój problem ???

-------------------------------------------------

iwonabiel napisał/a:
Jak rozumiem miłość wtedy znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?


Ja nie wierzę w czarodziejki , różdżki itp.

---------------------------------------------------------------------------------------------

iwonabiel napisał/a:
Zatem twoje dalsze dywagacje są jak tu inni piszą, pływaniem po mieliźnie, nie wiadomo po co, nie wiadomo dokąd...


Inni , czyli kto ?
Jedna osoba , która zresztą i tak pisze .
Czy jest przymus uczestnictwa w jakimkolwiek wątku ?

---------------------------------------------------------------------------------------

iwonabiel napisał/a:
Chciałabym, żeby do takich dyskusji włączał się psycholog, ktoś, kto może być autorytetem w takich sprawach? Jaki sens prowadzenia dyskusji przez ludzi, którym zdaje się, że coś wiedzą i próbują ustalać ogólne definicje?


Psycholog ?
A jaki ?
Z tytułem magistra , doktora czy profesorskim .
Należący do SPCh czy dowolny ?
Trzeba doświadczenia , dorobku naukowego ?
Jakiego ?
Wreszcie , tematy które poruszamy WYKRACZAJĄ daleko poza psychologię .
A psycholodzy jak wszyscy ludzie , mądrzy lub mniej .
Większość tutaj miała zresztą do czynienia z psychologami , terapeutami itp.

------------------------------------------------------------------------------------------------

iwonabiel napisał/a:
Patrzysz na życie płasko. Zapewne wiele nie doświadczyłeś, wiele nie doznałeś, zamknięty na ludzi i emocje, na życie.



Ja widzę , że Ty sama jesteś "doskonałym psychologiem" .
Bez wywiadu , rozmowy i telepatycznie
potrafisz zdiagnozować pacjenta . :mrgreen:
Jesteś nim ?
Jeżeli nie - to jakim tytułem wyciągasz takie wnioski ?

Jeżeli zaś jesteś - to dlaczego TU jesteś , dlaczego masz problemy ???

===================================================

Może tak trochę więcej pokory , a mniej emocji ? :roll:
Ja na ciebie nie napadłem .
Chciałem tylko pomóc . :mrgreen:


--------------------------------------------------------------------------------------
 
 
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 09:10   

mare1966 napisał/a:
Może tak trochę więcej pokory , a mniej emocji ? :roll:
Ja na ciebie nie napadłem .
Chciałem tylko pomóc . :mrgreen:


Mare, ale tego Twojego postu nie można zaliczyć do pomocowych :-(
Masz rację - mniej emocji :-P
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 10:01   

Twardy , w takich sytuacjach
nie ma idealnego wyjścia .

Jeśli nie odpowiem , wyjdzie że nie ma nic do powiedzenia ,
przyjmuję argumenty drugiej strony
czy cokolwiek innego .
Brak dialogu .

Post iwonabiel
uważam , że jest dość mocno agresywny .
Czasem trzeba tupnąć nogą .
Ja tupnąłem niezbyt mocno
i nie pozwolę aby ktokolwiek tu na mnie pokrzywiwał
i mnie ustawiał , ganiał do kąta
a już zwłaszcza INNY UŻYTKOWNIK forum .

A po stylu wypowiedzi widzę , że mam do czynienia z osobą mocną
i pewną siebie , która wcale pomocy wydaje się nie oczekiwać ,
przynajmniej tak sie jej wydaje .
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 10:47   

mare1966 napisał/a:
A po stylu wypowiedzi widzę , że mam do czynienia z osobą mocną
i pewną siebie , która wcale pomocy wydaje się nie oczekiwać , przynajmniej tak sie jej wydaje .


mare, znamy się jak stare konie. Ponieważ mam sporo sympatii dla Ciebie pozwalam sobie coś napisać. Postaram się być obiektywna jak tylko potrafię.

Fragment całości postu Iwony, który zacytuję poniżej jest dowodem na to, że Iwona ma problem (w myśl zasady że NIKT kto tutaj się pojawia nie jest wolny od problemów)i być może pomocy oczekuje, lecz spotkała się przy pierwszej próbie zaistnienia na tym forum z Twoim bagatelizowaniem jej całkiem dużego problemu - nadzwyczaj delikatnie rzecz ujmując.

Iwona pisze:
Cytat:
Dla mnie mój mąż jest obcym człowiekiem. Zarabia na dom (to jest jego argument), więc ma oczekiwania, mam być gotowa. Oczywiście nie wprost używa takich słów, ale przesłanie jest proste. Tylko co z moimi oczekiwaniami wobec niego? Mam zepchnąć je daleko, żeby przypadkiem mnie "nie zdradził"? Tak samo mogę powiedzieć, że dla mnie zdrada męża zaczyna się wtedy, kiedy traktuje mnie użytkowo, jak jeszcze jeden sprzęt do organizowania życia w domu.


Zatem, jej reakcja jest jej stanowczym veto wobec takiego traktowania jej i nie tylko jej problemów, ponieważ Ty mare miast pochylić się nad autorką , niemal od pierwszych słów udowadniasz jej , że coś nie tak z jej postrzeganiem i jej oczekiwaniami.

W pewnym sensie uosabiasz mężczyznę, który przydzielił kobiecie jakąś tam rolę, lecz niekoniecznie należałoby specjalnie przejmować się fanaberiamy istoty która jest emocjonalna ze swej natury (wg Ciebie) i z całą pewnością jest na pozycji niższej niż przeciętny mężczyzna.

Piszą tutaj mądre, wykształcone kobiety, pewne swojej wartości, nie po to, by inny mężczyzna wieńczył dzieło ich mężów w celu odebrania im tego czego są pewne, ich wiarygodności.

Fakt, że przebywamy na tym forum dłużej niż inni, np. ci nowo wchodzący, nie czyni nas w każdym przypadku ani mądrzejszymi ani tymi, którzy bezwzględnie mają rację.

A teraz drodzy Państwo, Iwonko i Mare, spróbujcie zacząć na nowo, lub jeśli jeszcze coś stoi na przeszkodzie, na pewien czas, w celu uzyskania niezbędnego dystansu, zawrzyjcie pakt o nieagresjii. ;-)
Emocje z obu stron wybrzmią i być może każde z Was spojrzy przychylniej na drugą stronę.

pozdrawiam Was oboje, życząc miłego dnia. :-)
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 10:52   

kenya napisał/a:
A teraz drodzy Państwo, Iwonko i Mare, spróbujcie zacząć na nowo, lub jeśli jeszcze coś stoi na przeszkodzie, na pewien czas, w celu uzyskania niezbędnego dystansu, zawrzyjcie pakt o nieagresjii.
Emocje z obu stron wybrzmią i być może każde z Was spojrzy przychylniej na drugą stronę.

Jak to miło, jak o moderację dbają już sami użytkownicy. :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 10:56   

Ciebie też Jacku pozdrawiam, jednocześnie prosząc o wybaczenie, gdyż zdarza mi się czasami być jędzą...i czasem Ciebie też to dytyka. :-)
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 11:08   

kenya napisał/a:
Ciebie też Jacku pozdrawiam, jednocześnie prosząc o wybaczenie, gdyż zdarza mi się czasami być jędzą...i czasem Ciebie też to dytyka.

:shock: :shock: :shock:

Nie zauważyłem, albo może się przyzwyczaiłem, ze jestem forumowy chłopiec do bicia? :lol:
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 12:05   

Napisałem pierwszego posta ,
bo zauważyłem , że pojawiła się nowa osoba na forum ,
napisała o swoim problemie
i nie została zauważona .
Ponieważ zdaję sobie sprawę , jak ważny jest pierwszy post , pierwszy głos
więc odpowiedziałem .

Jestem facetem i dla mnie słowa w stylu " jesteśmy z tobą" ,
"przytulam cię kochana" , nic nie znaczą .
A słowa "mój jest taki sam" ....... wręcz szkodzą , bo wtedy zakłada się
koalicja przeciw męskiemu rodowi .
Rozumiemy ciebie , oni tacy są itd , itp.
Faceci tak się nie zachowują , co najwyżej układają kawały o teściowych .


Kenya - jestem zaskoczony po prostu .
kenya napisał/a:
lecz spotkała się przy pierwszej próbie zaistnienia na tym forum z Twoim bagatelizowaniem jej całkiem dużego problemu - nadzwyczaj delikatnie rzecz ujmując.


To jest Twój i może nie tylko Twój ale ODBIÓR .
Zupełnie inny był przekaz , a już na pewno motywacje .
Trzeba było zapytać w stylu : czy rozumiesz zatem , czy chcesz powiedzieć , że ...... itd.
( dla wyjasnienia sprawy )
A ten przekaz został odebrany niesamowicie skrajnie .

Jednak tak został odebrany i NIE MOGĘ MIEĆ PRETENSJI .

Dialog polega na wielokrotnej wymianie , a tu tego zabrakło .
Zdaję sobie sprawę , że natychmiast zostałem "uosobieniem jej własnego męża" .
Podchwyciła , podasowała i atak .
Ale , że i Ty ? :shock:

Nie jest tajemnicą , że kobiety są bardziej podatne na emocjonalne podejście do spraw .
Ale tu trzeba uciszyć emocje .
Ja napisałem ( wczuwając się w JEJ MĘZA ) co ON może myśleć i uważać .
Nie pisałem co ja uważam .

Nie piszę też aby sie przypodobać , więc piszę i rzeczy trudne .
Faktem jest , że kwestia współżycia ( zauważ że zawsze unikam słowa seks !
i też nie zostałem zrozumiany w tej kwestii
a dla mnie to zasadnicza róznica :!: )
jest trudna .

A tak już jest , że facet woli zjeść gorszy obiad ( czy nawet sam go ugotuje )
niż mieć problemy łóżkowe z żoną .
Tak jak dla WAs to delikatna sprawa ,
to nie mniej delikatna i dla facetów .
Niechęć nawet delikatna jest od razu dostrzeżona
i traktowana jak odepchnięcie .
A już takie oczekiwanie , że może dziś , może jutro , może zasłużył ,
może jej się zachce ........ rujmuje małżeństwo .
U nas był NPR z mojej inicjatywy , więc proszę mi nie pisać
że nie rozumiem kobiet , nie potrafię się opanować jak zwięrzątko itd.
A jakoś nie widzę , zbiorowego emocjonalnego protestu panów na tym forum .
A słowa padły w naszym kierunku nieciekawe .

Doceniam Kenya , twoje działanie . :mrgreen:
 
 
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 12:11   

Dla wyjaśnienia mój subiektywny osąd tego wątku.

Jest tu tyle emocji, że ja bałem się jako mężczyzna wtrącać i zabierać głos. Jak Mare się "wystawił", to teraz ma. :mrgreen: :-?
 
 
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 12:15   

iwonabiel napisał/a:


Gdzie jest relacja i ten warunek wzajemności i odpowiedzi na miłość, jeśli:

- małżonek ulega wypadkowi, traci pamięć, choruje na Alzheimera, zapada na chorobę psychiczną

czujemy się zobowiązani, wiemy, że nim zachorował kochał nas i gdyby nie choroba kochałby nas nadal
czasami granica miedzy zobowiązaniem a miłością jest dość cienka (szczególnie po iluś latach razem)


- małżonek znika z domu w niejasnych okolicznościach, nie ma go. Nie pisze, nie dzwoni, zaginął

zginął, ale liczymy, że gdzieś jest i wróci i będzie kochał

- małżonek wypływa na morze, nie ma z nim kontaktu przez wiele tygodni

ale kocha i wróci


- małżonek umiera

Kochamy wspomnienia a nie kogoś kogo nie ma.



Jak rozumiem miłość wtedy znika jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki?
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-09-01, 12:42   

mare1966 napisał/a:
Rozumiemy ciebie , oni tacy są itd , itp.


mare, dobrze wiesz, że w moich postach nigdy nie ma tego typu konstrukcji i unikam posługiwania się stereotypami które uważam, że są krzywdzące i służą temu by ominąć sedno sprawy oraz nie zadać sobie trudu by zglębić problem jednostki.
Dobrze wiesz także, że nie dzielę ludzi na wartościowszą płeć i na tą mniej wartościową...i tego się trzymam.

mare1966 napisał/a:
Ale , że i Ty ?


Nie jestem przeciwko Tobie, nie chciałam zrobić Ci przykrości, zaledwie pragnęłam byś spróbował dostrzec że być może forma której użyłeś na przywitanie nowej użytkowniczki była nie taka jak być powinna.
Taki jest mój odbiór,....jak dobrze zauważyłeś, że mój.

Wszyscy tutaj popełniamy błędy, włączając w to mnie. Zatem zdrowo jest uznać, że my też się możemy mylić, włączając w to Ciebie.

Zatem po raz kolejny zacytuję, już cytowany ale mający w różnych okolicznościach swoje zastosowanie wiersz:

Pomiędzy
Tym, co myślę,
Tym, co chcę powiedzieć,
Tym, co jak mi się wydaje – mówię,
Tym, co mówię,
A tym, co ty chcesz usłyszeć
Oraz tym, co jak ci się wydaje – słyszysz
Tym, co starasz się zrozumieć,
A tym, co rozumiesz –
Znajdują się dziesiątki wariantów nieporozumień
Ale – mimo to – spróbujmy.

Bernard Werber

I bez urazy. :-) To jedno więcej doświadczenie dla nas wszystkich.

ps. za formę wypowiedzi biorą odpowiedzialność dwie strony dyskusji , zatem rozumiem że także możesz poczuć się niekomfortowo.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9