Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Byc kobietą...
Autor Wiadomość
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 22:58   

Monika naczytala sie tutaj że kobiecie facet niepotrzebny, wystarczy Jezus....ale prawda taka ze jednejwystarczy a innej nie. Inną prawda jest to ze z owieczki wilka sie nie zrobi a i wilka ciężko
namówić aby został wegetarianinem
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-11, 04:37   

A kto i gdzie powiedział, że facet jest niepotrzebny :shock: ?
Niepotrzebne i niewłaściwe jest uzależnianie i określanie siebie od tego co powie, zrobi lub jak popatrzy ten facet. Poznanie spojrzenia Boga uwalnia od tego, a takie uwolnienie dopiero pomaga kochać. Jeśli kobieta wybiera siedzenie li tylko w kościele, zaniedbując przy tym małżonka, to powinna raczej zrewidować swoją "wiarę".
Chyba nie bardo rozumiesz grzegorz_, jak TO działa. Czyżbyś czuł się się zagrożony jako mężczyzna przez Boga?
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-11, 22:51   

Przeczytałam wątek, chyba z lekkim zdziwieniem, bo jakos nigdy nie miałam takiego dylematu.

Jest taka książka "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy"
Troche mnie rozśmieszyła jej lektura, trochę zastanowiła...doszłam do wniosku, że nie jestem do konca zołzą, choc zawsze za taką się miałam (nawet mnie to odkrycie trochę zmartwiło :mrgreen: )... przeczytałam i odłożyłam na półkę ( w bibliotece)

Teraz, kiedy czytam te rozważania na watku, doznałam swego rodzaju oświecenia.
Dlaczego męzczyźni kochają zołzy?
Bo one kochają siebie, szanują siebie, są sobą, nie naginają się na siłę do świata, a juz tym bardziej jakiegos faceta, dbaja o siebie, nie pozwalają sie wykorzystywac i krzywdzić...
jednym słowem - same siebie traktują tak, jak uważają, że świat powinien je traktować.
I to działa.

Taka zołza akceptuje i kocha siebie taką, jaką stworzył ją Bóg.
I choć ta książka nie jest o relacjach z Bogiem, to w jakis sposób pokazuje jak darzyc szacunkiem dzieło Stwórcy, czyli siebie samą.

Z własnego doświadczenia moge powiedzieć, że im więcej rezygnowałam z siebie, tym mniej praw przyznawali mi inni. Tym mniej byłam godna ich zainteresowania. Mniej zauważalna. Mniej liczyły sie moje potrzeby.
Czyli kłania się stawianie granic.
I mądra miłość.

Mam przyjaciółkę, typową zołzę. Książkową, mozna by powiedzieć.
jest nieduża, ma sporą nadwagę, żaden cud piekności...spore poczucie humoru, ogromne poczucie własnej wartości...mężczyźni ją bardzo cenią i lubią :-> choć ona nie zabiega o żadnego, oni zabiegaja o nią...
ona sama dla siebie jest wartością

Może trzeba zaczać przyglądac sie uwaznie takim zołzom?


A tak dla humoru...
kiedyś na jakims blogu jakaś dziewczyna napisała " Co dzien jestem piekniejsza, ale dziś to juz przesadziłam :mrgreen: "
 
 
lena
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-12, 00:24   

Mój mąż wracajac przytargał ze sobą ciekawą książkę.......Jesteś Cudem...poleconą mu przez ksiedza.

...oto fragment pasujący do watku.....

[b]załóż maskę tlenową sobie, a później martw się o resztę, bo
inaczej nie pomożesz
nikomu – łącznie ze sobą
[/b]


[i]Kobiety od zawsze bagatelizują własne potrzeby i ignorują swój ból. Nieustannie stosujemy wobec
siebie inną miarę. Stawiamy siebie na ostatnim miejscu. Nikogo innego nie traktujemy tak fatalnie jak
siebie.
Jak to zmienić? Co zrobić, żeby najpierw założyć maskę tlenową sobie samej?
Po pierwsze, daj sobie na to zgodę. Niech to będzie oficjalne pozwolenie na to, by lepiej o siebie
zadbać. Sama musisz się o siebie zatroszczyć – to ty za to odpowiadasz, nikt inny.
Doktor McKee podał kilka metod do wypróbowania. Oto niektóre wnioski z naszej rozmowy:
Dbaj o siebie – nie stosuj wobec siebie innej miary. Przestań przywiązywać do obowiązków
wobec siebie mniejszą wagę niż do obowiązków wobec innych. Przestań być tak bardzo dla innych,
że nie zostaje ci już nic dla siebie. Przestań wykrajać czas dla siebie – znajdź dla siebie całą belę
czasu.
Poświęć sobie pięć minut – zatrzymaj się i poświęć pięć minut na to, żeby uspokoić, skupić
i uporządkować myśli. Zanim odbierzesz dzieci po pracy albo pójdziesz po zakupy, posiedź
bezczynnie w samochodzie. Zresetuj się. Dzięki temu podejmiesz lepsze decyzje i odkryjesz, że świat
się bez ciebie nie zawali. Co za ulga.
Bierz sześć oddechów na minutę. Jestem kiepska z oddychania. Doktor McKee poradził, żeby brać
sześć oddechów na minutę. Przez pięć sekund wdychaj powietrze, a potem przez pięć sekund je
wydychaj. Spróbuj. Niesamowite doznanie.
Odbierz, co twoje – nie oddawaj innym pilota do swoich emocji. Koniec z wymówkami: „Ten
facet doprowadza mnie do szału”, „Przez szefa nabawię się wrzodów”, „Dostanę migreny przez moje
dzieci”. Odbierz im tego pilota i wciśnij guzik z napisem „spokój”. Nie masz wpływu na to, co robią
inni, ale masz wpływ na swoje reakcje.
Rób sobie chwile wytchnienia przez cały dzień – szukaj momentów, w których możesz ćwiczyć
nowy sposób oddychania, na przykład gdy stoisz na czerwonym świetle, dostajesz e-mail od szefa
albo czekasz w kolejce w sklepie. Weź jeden albo dwa oddechy brzuszne i powiedz do siebie:
„Wszystko jest w porządku. Wszystko jest w porządku”.
Zorganizuj sobie sesję przyjemności – co tydzień zarezerwuj godzinę tylko dla siebie. Niech to
będzie dla ciebie sesja przyjemności. Zorganizuj sobie godzinę piękna i wybierz się do muzeum,
galerii z biżuterią albo kwiaciarni. Zorganizuj sobie godzinę spokoju i posłuchaj ulubionej muzyki,
poczytaj wiersze ulubionego poety, weź kąpiel z ulubionym płynem zapachowym. Zorganizuj sobie
godzinę przyrody i rozkoszuj się słońcem, odgłosem deszczu, blaskiem gwiazd. Jeśli nie znajdziesz
całej godziny, podaruj sobie trzy dwudziestominutowe sesje przyjemności.
Zrób listę wdzięczności. Kiedy w godzinach szczytu utkniesz w korku, rozejrzyj się wokół i zrób
szybką listę wdzięczności. Samochód obok ciebie to rozklekotany gruchot. Aha. Bądź wdzięczna za
swój samochód. W samochodzie przed tobą wydziera się trójka dzieci. No tak. Bądź wdzięczna za
ciszę w swoim samochodzie.
Bądź krótkowzroczna – traktuj życie jak serię sprintów, a nie jeden niekończący się maraton,
w którym nawet nie widać mety. Pomiędzy zrywami aktywności odpoczywaj i regeneruj organizm.
Arystoteles dzielił świat na myślenie, czucie i działanie. Zdaniem doktora McKee, żeby dobrze
radzić sobie ze stresem, trzeba dokonać zmian w każdej z tych dziedzin. Mój ulubiony cytat
z Arystotelesa brzmi: „Jesteśmy tym, co w swoim życiu powtarzamy”. Spróbuj wyrobić w sobie
nawyk kochania siebie tak samo mocno, jak wszystkich pozostałych.
Najpierw załóż maskę tlenową sobie, bo wtedy wszystkim wokół będzie się trochę łatwiej
oddychać.
[/i]
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-12, 10:56   

Lena
No, to coś własnie na temat "kochania siebie" jak zołza.
Warto przemysleć i zapewne wdrożyć.

MonikaMaria3 napisał/a:
Wracając do dyskusji zerknęlam na książkę Debi i przeraziłam się. Faktycznie, po książce Dobsona to jakieś ogromne przeciwieństwo ;-)



Nie czytałam książki Debi, napewno poszukam, ale dla mnie Dobson jest mało przyswajalny.
Jego książki, to obraz kobiety jaki widzą, a może chcieli by widzieć, mężczyźni.
Kobiety siedzącej w domu, zajmującej się sprawami "damskimi", krążącej pomiędzy koleżankami najlepiej z kółka biblijnego...coś mi tu nie gra.

Teraz pytanie - czy to kobiety uczni szczęśliwymi?
Myślę, że to dwa światy, niekoniecznie dopasowanie się do jednego da poczucie wartości drugiemu.

Dobson jest tu mocno promowany...a ja nie mam przekonania, że właściwie.
Poza tym - Dobson to inny kontynent, inne czasy, inne realia.
Nie przekonuje mnie.
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-13, 21:56   

Moniko, ja myślę, że warto czytać każda książkę, która pomoże nam się rozwinąć, zarówno Dobson jak i Debi czy też te wspomniane wyżej zołzy, bądź inne.
Jednak najważniejszą "książką", której nigdy nie powinniśmy odkładać na półkę jest Pismo Święte, bo tylko w niej poznamy PRAWDĘ O SOBIE. tylko Bóg może nam te prawdę o nas powiedzieć.
Modlitwa Słowem Bożym, rozważanie Go, jest nie tylko najpełniejszą modlitwą, ale również poznawaniem siebie i wskazaniem sposobu działania w tym co nas spotyka. Przede wszystkim jest to jednak "rozmowa" z Bogiem.
Mnie Bóg pięknie i delikatnie przeprowadził/a przez najtrudniejsze chwile życia dając mi rożne fragmenty swego Słowa do rozważenia i przemyślenia.
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-13, 22:04   

Zenia

ale tu mowa o tym, jak byc kobietą, czuc sie kobieta, być szczesliwa ze swoja kobiecością...
a nie o przeprowadzaniu przez trudne chwile
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-13, 22:14   

Ja również swoją kobiecość dzięki PŚ rozpoznawałam. I wierz mi to były jedne z trudniejszych chwil w moim życiu w obliczu ogromnego poczucia odrzucenia (rzeczywistego odrzucenia) przez męża i własnej niskiej samooceny.
Miałaś naprawdę wiele łask Bożych :mrgreen: , jeśli nie musiałaś przez takie chwile swojego życia przechodzić. Gratuluję :mrgreen: .
 
 
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-13, 22:48   

Dziekuje :)

moze miałam szczescie, moze łaskę, a moze byłam harda...zołza...
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-13, 23:23   

.......... ciekawy temacik :mrgreen:

Monika Maria 3
Cytat:
I tak sobie mysle, jaka powinna byc prawdziwa kobieta? Jakie powinna miec cechy, jak wyglądac, jak się zachowywac?


A nie lepiej po prostu zapytać mężczyzn , a NAJLEPIEJ męża ? :roll:
On dokładnie wszystko wyłoży , w szczegółach .
Trzeba tylko tylko kupić gruby zeszyt i notować .

Śmieszą mnie te "zołzy" .
Ja bardzo wątpię , czy taka znajdzie amatora na stałe .
 
 
duzapanna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-14, 02:53   

Kod:
A nie lepiej po prostu zapytać mężczyzn , a NAJLEPIEJ męża ?  :roll:


Właśnie chodzi o to że słuchanie męża/mężczyzn w tej kwestii większość z nas zaprowadziło do nikąd.
Bóg wie najlepiej jaka powinna być kobieta, w końcu sam ją wymyślił :)
 
 
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-14, 07:04   

mare1966 napisał/a:
A nie lepiej po prostu zapytać mężczyzn , a NAJLEPIEJ męża ?


No właśnie mare1966, nie. To jest coś co trzeba odkryć samej. Pytanie męża nie sprawi, ze dowiemy się jakie jesteśmy (a pytanie o kobiecość tego własnie dotyczy), tylko tego jakiej kobiety mąż oczekuje. I tak naprawdę te oczekiwania męża po pierwsze z czasem mogą się zmienić, a po drugie może dojść do wniosku, ze taka kobieta jakiej sobie życzył tak naprawdę nie podoba mu się i go nudzi.
Po za tym kobiecość nie ogranicza sie tylko do relacji z mężem. Kobiecość, to bycie córka, żoną, matka. Czy w każdej z tych ról mamy pytać otoczenia jakie mamy być i dostosowywać się do tych oczekiwań?
mare1966, czy tak bezwolna istota jest Twoim marzeniem? :shock:

lustro napisał/a:
a moze byłam harda...zołza...


I właśnie ta hardość może być łaską. To jaką jesteśmy kobietą w dużej mierze kształtuje w nas ojciec I tę hardość, i niepewność i poczucie własnej wartości. Jeśli coś w tym temacie zostało zaniedbane lub źle zrobione, to wszystko to można "odrobić" z i przed Ojcem, który nas stworzył.
 
 
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-14, 09:56   

To ciekawe, że też mężczyźni nie miewają podobnych dylematów. ;-)

Pytanie o kobiecość zakłada, że mówimy o rolach kobiety, które są uwarunkowane społecznie a co za tym idzie potrzebują potwierdzenia i społecznej aprobaty która wynika z oceny. Tu już krok od frustracji.

Wystarczy, że praca mało płatna lub niesatysfakcjonująca, mąż zdradzający i wulgarny, dzieci sprawiające kłopoty albo np. dla odmiany brak męża i dzieci. itd, itd, to cały wizerunk "kobiecości" oparty na odgrywaniu ról wali się a sampoczucie spada do zera.

Każda kobieta to człowiek, więc pytanie może powinno brzmieć co zrobić, jak żyć, by czuć się dobrze bez względu na to w jakich rolach życie nas obsadziło? Jak odbierać świat by nasze samopoczucie jak najmniej było warunkowane akceptacją innych. Przeglądanie się w oczach innych, szukanie ich akceptacji, pytanie czego by chcieli od nas inni zakłada, że nasze oczekiwania będą na ostatnim miejscu.
Tak więc spełniając np. wyobrażenie męża o kobiecej kobiecie ;-) może się okazać, że ten wizerunk żadną miarą nie jest nam bliski a jego wypełnienie będzie wymagało od nas byśmy były kimś innym niż w istocie jesteśmy.

W moim odczuciu, przede wszystkim chodzi o to by być sobą i czuć się z sobą samą dobrze.
By czuć równowagę i harmonię w samym centrum siebie, wszechogarniający spokój wewnętrzny i przekonanie, że bez względu na to w jakich relacjach przyszło nam się doskonalić w tym ziemskim świecie, jesteśmy przekonane o swojej wartości a także o tym że nasze ŻYCIE MA SENS.
Wszystko inne to pochodne tego samopoczucia.
 
 
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-14, 10:48   

To się trochę podroczę . :mrgreen:
duzapanna napisał/a:
Bóg wie najlepiej jaka powinna być kobieta, w końcu sam ją wymyślił :)


Owszem , dla Adama .
No , tak napisano w Biblii , sorry . :mrgreen: ;-)



zenia1780 napisał/a:
I tak naprawdę te oczekiwania męża po pierwsze z czasem mogą się zmienić, a po drugie może dojść do wniosku, ze taka kobieta jakiej sobie życzył tak naprawdę nie podoba mu się i go nudzi.


Nie sądzę .
U mnie np. się zupełnie NIC nie zmieniło w tym temacie .
Wciąż te same priorytety i cechy ( jesli chodzi o kobietę ) .
Facet chyba nie jest zmienny .


kenya napisał/a:
Pytanie o kobiecość zakłada, że mówimy o rolach kobiety, które są uwarunkowane społecznie

Uwarunkowane nie społecznie tylko w akcie stworzenia , przez Boga .
Na wzór i podobieństwo JEGO SAMEGO , stworzył ich
męzczyzną i kobietą ,
w duszy i ciele .
I nie ma czegoś takiego jak "człowiek" uniwersalny .
Albo jesteś mężczyzną albo kobietą .
A stąd już wynikają pewne ROLE .
Ja np. nie będę rodził dzieci i żadnego faceta swoim wygładem
nie oczaruję . Nie będę pląsał po rannej rosie .
A ty nigdy porządnie gwoździa nie wbijesz , nie interesujesz się jak co działa i dlaczego
nie działa . Ciebie interesuje tylko NIE DZIAŁA - facet napraw ,
nie interesują mnie szczegóły jak . :mrgreen:

kobiety maja być kobietami , czyli być kobiece .
W szczególności , nie próbować być męskie ,
no chyba że na krótko .
Pomóc przenieść meble , przejechać 100 km z facetem i nie marudzić za bardzo itp. :mrgreen:

------------------------------------------------------------

Zenia ,
ja rozumiem szerokość tematu , tylko trochę dziwnie on brzmi TERAZ .
Ja mam w rodzinie takie dorastające , i to jest najlepszy czas .
Naście do 25 powiedzmy .
Ale też rozumiem , że przechodzimy w zyciu PEWNE ETAPY , role .
Dzieci , nastolatki , wolni , młode małżeństwa , dorastające dzieci , bez dzieci już , dziadkowie .
I nieco inaczej ta kobiecość bedzie się objawiała na poszczególnych etapach .
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9