Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Chorobliwa zazdrość
Autor Wiadomość
goreli
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-16, 18:57   

Przyznam szczerze, że nie spodziewałam się takich przepychanek na tym forum. Moje małżeństwo rozpada się przez zazdrość mojego męża o wszystko. Nie tylko o mężczyzn. Chciałam tylko porozmawiać.
Pozdrawiam serdecznie i życzę wyważonych emocji
 
 
Orsz
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-18, 20:04   

Kasuje, bo to bez sensu co napisałem.
 
 
DHL
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-25, 09:36   

goreli napisał/a:
Moje małżeństwo rozpada się przez zazdrość mojego męża o wszystko.

Goreli kiedyś słyszałem taka historię.
Małżonkowie mieli problem we własnym małżeństwie zwany włąsnie ZAZDROŚĆ.
Żona twierdziła że mąż jest chorobliwie zazdrosny i gdy tylko trafiała do psychologa wracała z diagnoza że mąż ma problem zazdrości.
Natomiast gdy mąż udawał się do psychologa z tym samym problemem wracał z diagnoza że wszystko jest w porządku.
Długo trwała przepychanka az do momentu gdy trafił się ktoś dobry i pomógł im wzajemnie.
Odnalazł problem-a była nim zła interpretacja i odbiór rzeczywistości.
Żona po prostu w sobie nie widziała problemu że:
kokieteria kobieca,czas poświęcany kolegom na kawe, że czas spędzany z siostra, koleżankami, innymi -zabiera ewentualnie czas wspólny z mężem.
A mąż nie rozumiał że czasami trzeba tez dojrzeć i pogodzić się z tym że nie zawsze ktoś musi mieć tylko czas dla mnie.

Dzieki pomocy zrozumieli się wzajemnie -a co ważniejsze usłyszeli nawzajem
i zrozumieli także to:
że zona czasem chce mieć ten swój czas,
a mąz gdy nawet stanowczo zabiega o czas dla siebie,to nie robi tego ze złości-tylko z miłości do żony.

nie wiem na ile to coś wyjaśni-ale warto czasem doszukać się zrozumienia czegoś,niz z łatwością poddawać to od razu dignozowaniu
 
 
sev
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-25, 19:44   

.......... :oops:
 
 
goreli
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-26, 15:29   

Witaj DHL, w pełni zgadzam się z tym co napisałeś. Tylko co można zrobić w sytuacji, gdy druga strona nie chce udać się po pomoc. Mąż dostał propozycję spotkania od księdza, którego oboje bardzo cenimy i też nie reflektuje na taką próbę ratowania tego co zostało. Odmawia jakichkolwiek konsultacji z kimś mądrzejszym od nas samych, bo ja zdaję sobie sprawę ze swojej ułomności, ale ja przez dwa lata prawie nie wychodziłam z domu! Przez pół roku nie chodziłam do kościoła, bo tam też rzekomo wszystkich wkoło kokietowałam jak to ładnie nazwałeś. Nie godzę się na takie traktowanie! Poza tym uważam, że śledzenie, grzebanie w rzeczach osobistych jest po niżej pasa. A o kawce z koleżanką zapomnij. Nie miałam żadnych koleżanek. Z pracy smarowałam prosto do domu i siedziałam tam czekając na męża.
Jest to bardzo trudna sytuacja, ale dziękuję za wszystkie wypowiedzi.
Pozdrawiam i życzę miłego popołudnia.
 
 
DHL
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-26, 21:50   

Goreli w zasadzie rozumiem co czujesz.
No cóż w moim małżeństwie tez pojawił się aspekt zazdrości, w pewnym czasie nazwany przez zonę chorobliwy.
I napisze ci po krótce jak to wyglądało -może wyciągniesz z tego cos co się przyda.
Przyznam że faktycznie byłem zazdrosny o zonę ,ale uważam że ta zazdrość miała formę naturalną.
Jeżeli moja zona była i jest piękną kobietą,jeżeli jest na tyle urodziwa ,serdeczna ,bez problemu kontaktowa trudno by nie wzbudzała zainteresowania.
Zatem skoro jest się pod wrażeniem zony jako pięknej kobiety i do tego bardzo się ja kocha-to naturalnym jest że facet(patrz mąz) jest w jakiś sposób zazdrosny.
Dlaczego zatem pojawił się problem i wyolbrzymienie tematu zazdrości??
To proste-miedzy nami zaczęło się psuć ,powoli coś wygasało,potem choroba żony i coraz większy brak wspólnego zrozumienia.
W tym czasie pojawia nagle przyjaciel-przyjaciel z lat młodości(nawet jakaś tam niespełniona miłość)
Z początku podchodzę do tego naturalnie-jest przyjaciel ,znaja się tyle lat naturalne.
Ale te przyjacielska stopa zaczyna rozwijać coraz większe kręgi.
Nazwijmy to przyjaciela jest coraz więcej,coraz bardziej zajmuje czas w życiu mojej zony i najzwyczajniej w świecie widzę że ja trace -a ktoś zyskuje.

No cóż iles tam człek wytrzyma,iles sobie potłumaczy ale przychodzi chwila gdy poziom nerwów rosnie.
Szczególnie jak w gre jeszcze wchodzi gg,nk i do tego jednego przyjaciela z młodości dochodzi kilku natepnych.
To takie uczucie jak szczur w labiryncie.
Nerwy podpowiadały mi rozwiązania jak wówczas sadziłem proste:

-kłótnie
-sprawdzanie telefonu
-sprawdzanie kompa
-czytanie notatnika

czyli wejście butami do ogródka zony...

To wejście spowodowało wszystko co dla mnie najgorsze:
1.posądzenie o chorobliwa zazdrość
2.posadzenie o stosowanie przemocy psychicznej
3.a próby zbliżenia -jako molestowanie żony
W efekcie sporządziła w tajemnicy dokument mediacyjny( w związku z separacją)
i dla dobra naszego i dzieci miałem go podpisac.
I podpisałem -a sąd orzekł separacje bezterminowo.
Po separacji miałem się wyprowadzić z domu bo tak stanowił jeden z punktów.

Po trzech latach mieszkania samotnie zdecydowałem się na złamanie tego punktu z umowy mediacyjnej i wróciłem do domu.
Mając oczywiście świadomość czym to może się dla mnie skończyć.
I pewnie nie było by tak kolorowo -gdyby nie moi synowie stojący za mna murem.
Goreli 5 lat udawadniałem moja niewinność,przechodząc wiele terapii,rozmów z psychologami i wieloma specjalistami-udawadniałem coś czego nigdy we mnie nie było.
I jak myślisz jak to wygląda???

Moja żona jest na tą wiedzę zamknięta -a dokładnie brzmi to tak....

swoje już wiem!

Zatem przestałem udawadniac,przestałem prosić ok chodzmy zatem do takiego specjalisty i ustalmy i zobaczmy,chodżmy do takiego fachowca i ustalmy i zobaczmy.
Bo skoro sa zarzuty to je trzeba sprawdzić.
Przestałem mówic że chodziłem tu i tu po porady po diagnozy

Dziś widze to tak :
Zwyczajnie żone znudziło sie małżeństwo i widocznie nie było innych metod aby zwolnić się z odpowiedzialności za nie.
Co do mnie?
Za wszystko przeprosiłem,wszystko wyjaśniłem -a problemy chciałem załatwiać na świeżo.

Nie mam żalu -a jedynie jest mi czasem przykro ,że największy czasem łajdak ma szanse do rehabilitacji i miłości zony-a mi to zostało odebrane.
Żyjemy pod jednym dachem -jak dwoje obcych i czasami gdy zona idzie do kościoła,to mnie nachodzą myśli Boże gdzie jesteś i dlaczego jesteś na to ślepy..!!

pozdrawiam
 
 
goreli
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-27, 07:36   

DHL, rozumiem Twoją sytuację. Rozumiem znudzenie partnerem po latach związku, ale ja sobie tego wszystkiego nie wymyśliłam, żeby móc zrzucić odpowiedzialność za małżeństwo. Bardzo bym chciała zestarzeć się z mężczyzną, któremu ślubowałam przed ołtarzem i którego kochałam miłością bezgraniczną. Nie zależy mi na przyklejeniu mężowi łatki złego człowieka, ale co mam zrobić, jak mam kochać męża skoro ciągle słyszę, że jestem zwykłym śmieciem. Nie jestem śmieciem. Nie robię niczego złego. Nie spotykam się z nikim. Nie szukam nowego partnera. Nie godzę się jednak na takie traktowanie, bo nie mogę zrobić spokojnie zakupów, bo jeżeli w kolejce za mną stanie OBCY facet, który obchodzi mnie tyle co nic, a mąż robi mi awanturę, to wybacz, ale ja nie chcę tak żyć.
W naszych kłopotach jest też inna różnica. Otóż Twoi synowie stoją za Tobą murem, z kolei moje dziecko nie znosi swojego ojca. I wcale mu się nie dziwię.
DHL bardzo dziękuję za Twoje wypowiedzi. Pomodlę się za Ciebie i Twoją rodzinę.
Pozdrawiam ciepło
 
 
DHL
[Usunięty]

Wysłany: 2014-04-27, 10:50   

Goreli ja wiem i rozumiem że popełniłem wiele błędów,wiem że pewne zachowania nie powinny mieć miejsca,wiem że niektóre rzeczy mogły zranic zonę,wiem że pewne sparwy mogła odczytac tak a nie inaczej.
Ale jeżeli dwoje ludzi szanuje swoje małżeństwo,szanuje to co założyli razem,kiedys tam kochali się.
Tych dwoje wyciąga z tego w nioski co było złe i naprawia to.
Bo każdy może popełnić błędy i pobładzić.
Siła w małżeństwie jest wówczas gdy w niedoli odnajdzie się droge ku lepszemu.
A nie jest siła małżeństwa przejśc cała jego drogą kolorowo i bez problemów-bo to niemożliwe.

życzę wam byście znaleźli siłe na pokonanie zła

pozdrawiam
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Strona wygenerowana w 0,01 sekundy. Zapytań do SQL: 9