Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
|
Moderatorzy tego forum zabijają ideę ratowania małżeństw |
Autor |
Wiadomość |
Matteo [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-23, 20:34 Moderatorzy tego forum zabijają ideę ratowania małżeństw
|
|
|
post zmieniony po akceptacji |
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-21, 08:10, w całości zmieniany 5 razy |
|
|
|
|
Nirwanna [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-23, 21:01
|
|
|
Mateusz, dziękuję Ci za to świadectwo.
Chwała Panu! |
|
|
|
|
Lonia [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-23, 21:05
|
|
|
Mateuszu dziękuję Ci za to,że odważyłeś się opisać co czułeś przez co przeszedłeś .... aby ocknąć się, opamiętać i docenić, że największą wartością jest rodzina.Z całego serca życzę Tobie i Twojej żonie wszystkiego najlepszego na nowej- starej drodze życia |
|
|
|
|
Bety [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-23, 22:47
|
|
|
no i wszytsko w temacie
dzięki
ide mówić różaniec |
|
|
|
|
Magda Kartacz [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-23, 22:55
|
|
|
Piękne słowa Matteo.
Oby większość meżów po zdradzie myślało w ten właśnie sposób co ty.
Napisanie takiego postu wymaga bardzo dużej odwagi cywilnej. Gratuluję jej:)
Czytając to myślę jak bardzo ważna jest właściwa ocena przez męża tego co się stało, zrozumienie rozmiaru krzywdy wyrządzonej żonie, rodzinie, zerwanie z dawnym życiem, szczera skrucha no i chęć naprawienia wszystkiego, odbudowywania.
Niestety czytając forum większość mężów zdradzających trochę inaczej podchodzi do tego po zdradzie.
Mój myśli zupełnie inaczej. Szkoda, że nie mogłabym namówić go na wpis na tym forum. Chętnie bym przeczytała co z perspektywy czasu napisze o tym co się stało kiedyś, o tym co się dzieje teraz.
Mój mąż po wykryciu pierwszej zdrady otwarcie przyznał, że ją kochał i nie widział możliwości innego postępowania. Czemu mi nie powiedział tego otwarcie w trakcie 1,5 rocznego romansu i okłamywał mnie cały czas nie potrafi odpowiedzieć. To jest nie tak jeszcze, za każdym razem mówił co innego, a to, że nie wiedział jak mi powiedzieć, nie wiedział czy naprawdę kocha tamtą więc chciał ocenić swoje uczucia, że wolał tak żyć i zobaczyć co z tego wyniknie, nie chciał mnie skrzywdzuć itp.
Potem gdy mu wybaczyłam i pozwoliłam zostać zaczął mówić, że to nie była miłość tylko zauroczenie, jakiś chory popęd, coś czego chciał i nie umiał powstrzymywać i teraz dopiero zrozumiał co oznacza miłość i bliskość z nami a co oznacza bagno i syf którym była zdrada.
Patrząc z perspektywy czasu na to jak się zachowywał w czasie zdrady, jak tryskał energią, jaki był wiecznie szczęśliwy, uśmiechnęty, co robił dla niej, tylko dla jej przyjemności muszę przyznać że jeśli to nawet nie zakochanie było to na pewno silne uczucie.
Dostatecznie silne by nie dbać o mnie, dziecko a tylko za nią lecieć, na jej każde skinienie, wydać ponad pół pensji i zabrać ją nad morze bo długi weekend podczas gdy w domu malowanie, remont i żona się z tym bujająca dodatkowo doglądając chore dziecko.
Teraz nadal ją mile wspomina, usiłował nawet z nią nawiązać kontakt mimo wojny z którą zakończyli romans i mimo tego że wdał się już w kolejny romans.
Tym razem to również podobno "miłość". I znów się nie mógł oprzeć kobiecie ( nie sądze by próbował nawet). Teraz to koleżanka z pracy więc nie miał szans udawać kawalera i jej oszukiwać. Szybko im poszło po 3 miesiącach spotkań, sex i wspólne wyjazdy. Oczywiście znów nic nie powiedział i ciągnął to w najlepsze do chwili gdy wyszło wszystko przypadkiem. A ja oczywiście znów nic nie podejrzewałam.
Przez cały czas pierwszej i drugiej zdrady okłamywał mnie. Patrząc po sobie najgorsze są kłamstwa, że bardzo żałuje tego co zrobił, że się zmienił teraz, że tylko mnie kocha, że już nigdy nie zawiedzie. Takie słowa mówione codziennie i poparte czynami, niby troską o
rodzinę, niby ciągłym dbaniem o nas, uczestniczeniem wreszcie w życiu rodziny, rozmowami niby szczerymi sprawiły że uwierzyłam, że naprawdę się zmienił. Niestety w jego przypadku to była tylko wielka rola aktorska, kolejna dodam.
Szkoda, że mój mąż nie jest do Ciebie podobny Mateuszu.
Jeszcze raz gratuluje i odwagi i tego że zrozumiałeś i doceniłeś jaką wartość w życiu odgrywa rodzina.
Oby więcej zdradzających patrzyło w taki sposób na to co się stało.
Karo,
decyzja podjęta i raczej jej nie zmienię.
Na chwilę obecną nie widzę szans na wspólne mieszkanie zwłaszcza po rewelacjach jakie usłyszałam od niego przedwczoraj, o tym że znów się zakochał, że go oczarowała, że to była taka nieplanowana "relacja" a potem już standardowo, że znów popełnił błąd, że się zmieni i tylko mnie kocha, żebym mu dała tylko szansę a zobaczę........
No ale ja już zobaczyłam za dużo.
Co do zerwania z nią stosunków zapytał jak sobie to wyobrażam, skoro razem pracują.
Pozdrawiam |
|
|
|
|
Domi21 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-24, 10:25
|
|
|
Matteo,
wykazałeś się naprawdę wielką odwagą, podziwiam Cię za to i życzę Tobie i Twojej rodzinie wszystkiego co najlepsze i abyście mieli siłę by nie zboczyć z tej drogi, którą razem obraliście.
Twoje słowa mogłyby dużo dać do zrozumienia innym ludziom, nie tylko tym co zdradzają, ale wszystkim, by wiedzieli, że aby być naprawdę szczęśliwym, trzeba być blisko Boga i postępować zgodnie z jego przykazaniami. Myślę, że to co napisałeś ma sens, może z mojej strony wyglądało na to, że Cię potępiam, ale tak nie jest, nawet nie mam takiego prawa, bo sama nie jestem idealna (zresztą nikt nie jest), po prostu chyba zabrakło mi Twojego punktu widzenia, bo Twoja żona już wcześniej mówiła o swoich uczuciach.
Marzanno,
ja nie uważam się za "mądrą" i za taką co wszystkie rozumy pozjadała. Może i na razie nikt mnie nie zdradził, co nie oznacza, że moje życie jest piękne i cukierkowe, bo takie nie jest. Też mam problemy, tylko że są one inne i porównując je z waszymi zapewne wypadają dość blado. To nie o to mi chodzi, żeby się przechwalać, jaka ja to jestem dojrzała i w ogóle (bo nie jestem), po prostu chcę zrozumieć kilka rzeczy i uwierz mi, czytając np. o zdradzie, która mnie jeszcze nie dotknęła, mogę czegoś się nauczyć i nie mówię tu nawet o tym, że sama nikogo nie zdradzę, bo tego wiedzieć nie mogę. Jednak wierzę i mam nadzieję, że nigdy w życiu tak nie zbłądzę i sama nie zostanę tak potraktowana. Jeżeli kogoś z was uraziłam swoimi spostrzeżeniami albo tym pytaniem do Swallow, to przepraszam, jeśli tak się stało to proszę mi to powiedzieć. |
|
|
|
|
niedzisiejsza [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-24, 11:20
|
|
|
Witam.
To mój pierwszy post, choć forum czytam od ponad 2 lat...Przeszłam to co większość osób na tym forum. Choć jestem po rozwodzie, cały czas tu zaglądam, mając nadzieję na jakąś pociechę, zrozumienie tego co stało się w moim życiu.
Napisałam, bo wstrząsnęło mną świadectwo Matteo. Dosłownie wstrząsnęło. Ja raczej nie liczę już na takie rewolucje w moim życiu, ale bardzo dziękuję, że podzieliłeś się tym z innymi. Dało mi to jakiś spokój, także refleksję nad moim życiem po rozwodzie. I spostrzeżenie, że trzeba wierzyć, choć niby o tym wiedziałam. |
|
|
|
|
mare1966 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-24, 12:36
|
|
|
Szkoda
szkoda , że nie jestem reżyserem filmowym .
Miałbym już gotowy scenariusz
na świetny ( i kasowy ) film .
Już widzę tego Oskara , piszę całkiem serio .
Oczywiście mam na mysli "świadectwo" Mateusza .
Na mnie zrobiły wrażenie przede wszystkim dwie rzeczy .
To "wejście" tego księdza z TAKIMI słowami
i siła żony Mateusza , stanowczość .
Naprawdę niesamowite .
Nawiasem - ma chłop kupę szczęścia .
.........
środowisko lekarskie ( tak "modne" w kinie , tv )
i to przyjęcie
No i heppy end .
Dodatkowo - przesłanie filmu .
Mam nadzieję , że nikogo powyższe spostrzeżenia nie urażą ,
bo mam tylko dobre intencje i tylko trochę bardziej twórczo
odniosłem się to owego świadectwa .
_______________________________________
No przecież właśnie PO TO
Domi21 podczytuje forum ( jako JESZCZE panna )
żeby dobrze się przygotować ,
mądrze wybrać kandydata
i nie musieć przechodzić doświadczeń rozwodowych w praktyce .
Marzanna ,
zupełnie nie rozumiem Twojego toku myślenia .
Znaki drogowe ( ostrzegawcze , zakazu , nakazu i informacyjne )
stawia się zawsze PRZED
przeszkodą , skrzyżowaniem , niebezpieczeństwem .
Owszem , niech napełnia swoje myśli nadzieją
na piękne udane małżeństwo , ale nie NAIWNIE .
Większość z nas popadła w kłopoty
bo nie miała wystarczajacej WIEDZY ,
ani o samej naturze tej małżeńskiej drogi ,
kiepsko prowadziła to auto
z częstym sporem kto prowadzi
i dokąd właściwie jedziemy .
O znajomości znaków nawet nie wspomnę .
Owszem niech "raduje się życiem" ,
ale mądrze , dojrzale .
Uciechy mają to do siebie , że krótko trwają
i zwykle trzeba za nie słono płacić .
( bez podtekstów ) |
|
|
|
|
krasnobar [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-24, 14:32
|
|
|
nie trywializowałbym,że to takie "filmowe".................wystarczy pamiętać,że w tle tego wszystkiego jest cierpienie zdradzanej kobiety i dzieci,które przez wiele miesięcy,jak z tego wynika,wychowywały się bez ojca na codzień..............mąż Swallow to rzeczywiście ma szczęście,że zatrzymał się w odpowiednim miejscu...........bo ja myślę,tak czytając forum,że wiele pań tutaj tak samo jest wiernych i czekających,ale ich męzowie jakos nie zauważają trącań od losu, nieprzejmuja sie tym, co sądzą zmartwieni rodzice,czy tesciowie.........niektorzy przeciez nie maja wyrzutow sumienia, albo przynajmniej nie okazuja tego...............mąż Swallow tez mogł przejść obojętnie wobec tego bezczelnego powiedzmy sobie szczerze księdza.......kochanka też mogłą być bardziej fer,wtedy może na tle swallow nie wypadałby tak kiepsko.........roznie moglo byc...............ale oni jeszcze nie byli po rozwodzie i kilka zbiegow okolicznosci......tak jak mowi Marzanna, takie jest po prostu zycie......mysle,ze wiekszym cudem i materialem na film jest historia moderatorki Mirakulum i jej męza..........oni juz byli po rozwodzie i to kilka lat, a są razem............każdą bądź razą fajnie Matteo, że się odważyłeś napisać jak to wygladalo z twojej strony.................pozdrawiam,szymon. |
|
|
|
|
katalotka72 [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-24, 17:50
|
|
|
krasnobar,
nasz mare ma specyficzny sposób pisania i ja rozumiem ten jego humor - wcale nie zlosliwy i trywializujacy
a mezowi Swallow - Mateuszowi szczere wyrazy szacunku za odwage i zmierzenie się ze swoim odbiciem w lustrze - niech Wasza Rodzine ma Pan w swej opiece na kolejne lata i trudy zycia
najserdeczniej pozdrawiam !!!! |
|
|
|
|
Magda Kartacz [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-24, 20:10
|
|
|
Swallow napisał/a: |
Magda Kartacz napisał/a: | Dostatecznie silne by nie dbać o mnie, dziecko a tylko za nią lecieć, na jej każde skinienie, wydać ponad pół pensji i zabrać ją nad morze bo długi weekend podczas gdy w domu malowanie, remont i żona się z tym bujająca dodatkowo doglądając chore dziecko. |
No cóż. Mam za sobą identyczne przeżycia...
|
Wiem o tym Swallow, tu na forum prawie każda zdradzona żona ma podobne przeżycia. Czasem podobieństwa opisywanych historii są porażające. I co tu kryć w większości są to smutne historie z jeszcze smutniejszym finałem.
Tym bardziej gratuluję Ci, że twóje małżeństwo jest na najlepszej drodze do odbudowy.
No i gratuluje twojemu mężowu odwagi przy pisaniu postu i tego, ze potrafił zrozumieć co jest dla niego najważniejszem, przyznać się do błędu i próbować naprawić to co się stało.
Nie każdy mąż potrafi w taki sposób myśleć, zrozumieć, postępować dobrze dalej.
Niektórzy wolą wybłagać przebaczenie,udawać zmianę, przeczekać a potem znów kłamać i zdradzać.
Cóż, chyba po prostu żałuję, że mój mąż nie jest podobny do twojego.
Tak jak napisała niedzisiejsza:
"Ja raczej nie liczę już na takie rewolucje w moim życiu, ale bardzo dziękuję, że podzieliłeś się tym z innymi."
Ja również na nic takiego już w swoim życiu nie liczę ale fajnie było przeczytać tak podnoszący na duchu wpis.
Pozdrawiam |
|
|
|
|
Lil [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-24, 23:22
|
|
|
Film mógłby przedstawiać dwa wątki toczące się równolegle no i dwa piękne zakończenia Zachłanna jestem na dobro
Mateuszu, bardzo dziękuję za Twoje świadectwo. Jest cenne i uważam, że warto przekopiować je do działu świadectw, bo tutaj pewnie za jakiś czas zaginie, a szkoda by było I Swallow też dziękuję za obecność na forum, jest od kogo się uczyć
Niech nasz Pan będzie uwielbiony w Waszym małżeństwie! |
|
|
|
|
awe [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-25, 20:15
|
|
|
Magda Kartacz napisał/a: | Nie każdy mąż potrafi w taki sposób myśleć, zrozumieć, postępować dobrze dalej.
Niektórzy wolą wybłagać przebaczenie,udawać zmianę, przeczekać a potem znów kłamać i zdradzać. |
Jest taka mądrość życiowa, że im coś więcej kosztuje/nas/, to ceni sie to również bardziej.
Szczere, publiczne przyznanie sie do błędów jest nie lada odwagą. Zawsze podziwiałam takich ludzi.
Znam kilku nie pijących alkoholików, którzy po szczerym, publicznym przyznaniu sie do swoich błędów teraz budując swoje życie w oparciu o Jezusa są wspaniałymi ludźmi.
Jeśli człowiek traci coś najważniejszego w życiu, zobaczy to, i próbuje to odzyskać, to trud włożony ma podwójną wartość.
Swallow, życze Wam obojgu abyście wzrastali w Waszej miłości i obdarowywali nią innych, aby Wasze trudne przeżycia wydały obfite owoce! |
|
|
|
|
AWS [Usunięty]
|
Wysłany: 2013-08-28, 10:30
|
|
|
Swallow podziwiam Twoją postawę w czasie kryzysu, a jeszcze bardziej podczas odbudowywania. Dużo do przemyślenia. Najpiękniejsze jest to, że nie tylko przez cały czas wierzyłaś w Boga, ale że UWIERZYŁAŚ Bogu, że jesteś Jego ukochanym dzieckiem, którym On cały czas się opiekuje i mu błogosławi. Z całego serca życzę pięknego budowania do końca życia Waszego małżeństwa na SKALE! |
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
|
Dodaj temat do Ulubionych Wersja do druku
|
| Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9 |
|
|