To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Kącik psychologiczny - Dlaczego mąż tak się zachowuje?

Anonymous - 2013-05-25, 18:10
Temat postu: Dlaczego mąż tak się zachowuje?
Kochani, opisywałam swoją historie w zakładce kryzys czy ratowanie małżeństwa pod tematem "Pomóżcie". Zastanawia mnie zachowanie męża. Chodzi o to, że zaraz po tym jak oznajmił mi że nie chce ze mną być, wyprowadził się z domu i zamieszkał u ojca. Myślę, że nie ma kochanki ale mogę się mylić. Mąż nie chce mnie widzieć, nie chce ze mną się spotkać i porozmawiać. Na moje smsy odpisuje zimno, a na propozycje spotkania znajduje wymówki. Zamknął się w sobie tak mówią jego znajomi, którzy mają z nim kontakt i ukrył się u ojca na wsi. Wiele osób mówi mi, że on może przechodzić depresję, że on uciekł do ojca przed dorosłym życiem i problemami, których nie chce rozwiązywać rozmową z współmałżonkiem. Zastanawiam się jak długo może trwać taka sytuacja, jak długo będzie unikać kontaktu ze mną. Czy to się kiedykolwiek zmieni. Ja staram się do niego nie odzywać ale bardzo tęsknię.
Anonymous - 2013-05-25, 20:32

Joanno, po pierwsze - sądzę, że warto tego typu rozważania snuć we własnym wątku. Nie każdy ma czas i/lub chęć szukać Twojego wątku, aby zagłębić się w Twoją historię, a przecież odpowiadając Ci - warto byłoby ją znać.
Po drugie - nikt miarodajnie nie zdiagnozuje przez internet człowieka, którego tu nie ma. Nawet psycholog nie powinien nikogo diagnozować na podstawie tylko opowieści o jego zachowaniu. Tak się po prostu nie da. Myślę natomiast, że powinnaś może poczytać trochę o naturze i psychice mężczyzny, o tzw. jaskiniach. "Dzikie serce" na przykład polecam.
Pytasz, jak długo to potrwa, czy to się kiedykolwiek zmieni. Jak długo - obawiam się, że nikt Ci nie powie, a czy się zmieni - niemal na pewno tak. Życie ma to do siebie, że jest ciągłą zmianą. Tylko pytanie - czy ten czas czekania na zmianę wykorzystasz sensownie, z pożytkiem dla siebie czy też będzie to tylko czekanie...być może długie. I być może szkoda czasu na puste czekanie. Wypełnić je trzeba - pracą ze sobą i relacją z Bogiem.
Pozdrawiam!

Anonymous - 2013-05-30, 22:28

Nirwanna napisał/a:
Tylko pytanie - czy ten czas czekania na zmianę wykorzystasz sensownie, z pożytkiem dla siebie czy też będzie to tylko czekanie...być może długie. I być może szkoda czasu na puste czekanie. Wypełnić je trzeba - pracą ze sobą i relacją z Bogiem.
Pozdrawiam!

Czas każdego kryzysu zawsze jest (czy powinien być) czasem wzrostu. Każdej ze strony kryzysu. To jedno.

Po drugie: coś z całą pewnością wydarzyło się w Państwa życiu,m a już na pewno w życiu Pani męża. Pytanie o to, co to takiego, to pytanie teraz drugorzędne. To, które winno stać na pierwszym miejscu: jak mogę pomóc swemu małżonkowi oraz jakiej sama pomocy w tym wszystkim potrzebuję.

Gdyby Pani miała życzenie porozmawiać z księdzem, do proszę pisać na adres:
radomskimarek@wp.pl

Anonymous - 2013-06-03, 23:33

Witam Księdza.
Cieszę się niezmiernie że Ksiądz zawitał w nasze sycharowe progi.
Dzięki Bogu.

Jeśi mogę....bo nie ukrywam,że lekarz,policjant i ksiądz ,to osoby z którymi sie nie dyskutuje,a których sie słucha..
To wpoiła mi mama.
Jednak czasem się nie zgadzam......

...napisał ksiądz.....

Cytat:
Pytanie o to, co to takiego, to pytanie teraz drugorzędne. To, które winno stać na pierwszym miejscu: jak mogę pomóc swemu małżonkowi oraz jakiej sama pomocy w tym wszystkim potrzebuję.


Czy nie powinno być tak....


Najpierw pomoc dla siebie,jakieś uporządkowanie,równowaga,a potem pomoc mezowi?

Anonymous - 2013-10-17, 20:46

lena napisał/a:
Najpierw pomoc dla siebie,jakieś uporządkowanie,równowaga,a potem pomoc mezowi?


Jakoś nie wiem jak to wyszło, że grubo ponad 3 miesiace minęły, aż zobaczyłem, że mnie ktoś o coś w tym wątku pyta. Nic to jednak. Jest pytanie, należy się odpowiedź.

Pani Leno: odpowiedź jest stosunkowo prosta: to, że ktoś dostrzega, że ktoś inny zaczyna dziwnie się zachowywać, że podejmuje niezrozumiałe kroki, decyzje - to już w jakiś sposób świadczy o wewnętrznej równowadze, przytomności.

Małżeństwo - nawet w kryzysie, albo tym bardziej takie właśnie, kryzysowe, to ciągłość, droga wspólna dwojga ludzi, gdzie non-stop mają się wspierać, podnosić wzajemnie. Pauzowanie "bo muszę równowagę chwycić" może być dość niebezpieczne. Przypomni sobie Pani, co zrobił król Dawid, kiedy pauzował po sukcesach nad Filistynami...?

Wiadomo, że zmęczony, otumaniony wojownik, to lichy wojownik. I tak - potrzebuje pomocy, wsparcia, etc - bez dwóch zdań. Ale nie za wszelką cenę na modłę własnego wyobrażenia tej pomocy. Dlatego też jedną w ważnych zasad przezywania kryzysu jest ta oto: nie izoluj się od świata.

Na zakończenie polecanka muzyczna:
http://teksty.org/halina-...,tekst-piosenki

Anonymous - 2013-10-18, 08:52

Ks.Marek napisał/a:
Jakoś nie wiem jak to wyszło, że grubo ponad 3 miesiace minęły


I u Joanny wiele się zmieniło przez 3 miesiące..
http://www.kryzys.org/vie...er=asc&start=42

Joanno, 23 grudnia masz pierwszą rozprawę - odbędzie się więc w czasie Nowenny do Dzieciątka Jezus. Niech Ono ma Cię w opiece! Pozdrawiam Cię serdecznie! Nie trać wiary i nadziei.

Anonymous - 2013-10-18, 20:40

Cytat:
Pani Leno: odpowiedź jest stosunkowo prosta: to, że ktoś dostrzega, że ktoś inny zaczyna dziwnie się zachowywać, że podejmuje niezrozumiałe kroki, decyzje - to już w jakiś sposób świadczy o wewnętrznej równowadze, przytomności.


Przede wszystkim...nie pani,ale Leno.

Moim zdaniem o przytomności napewno(swiadomośc,ze coś złego sie dzieje),ale czy o równowadze?
Równowaga wewnetrzna,czyli pogoda ducha,harmonia,spokój.......
Czy porzucona(zdradzona) osoba emanuje wewnetrzną równowagą?
...no prosze księdza.....taka osoba z reguły przesiąknięta żalem i złoscią jest,miłość miesza się z nienawiścią.......wystarczy przewertować forum.
Człowiek wówczas nie postepuje racjonalnie,ale pod wpływem chwili,emocji....choc może sam sprawy sobie z tego wówczas nie zdaje.
Po czasie dochodzi,że to złe działanie było.

Niejeden z nas forumowiczów tak miał.

Cytat:
Małżeństwo - nawet w kryzysie, albo tym bardziej takie właśnie, kryzysowe, to ciągłość, droga wspólna dwojga ludzi, gdzie non-stop mają się wspierać, podnosić wzajemnie. Pauzowanie "bo muszę równowagę chwycić" może być dość niebezpieczne. Przypomni sobie Pani, co zrobił król Dawid, kiedy pauzował po sukcesach nad Filistynami...?



Oczywiście ksiądz racje ma,ze to wspólna droga dwojga ludzi, gdzie non-stop mają się wspierać, podnosić wzajemnie.
My to wiemy,ale czy wiedzą Ci odchodzacy?
Jakos trudno nam ich przekonać.

Cytat:
Po drugie: coś z całą pewnością wydarzyło się w Państwa życiu,m a już na pewno w życiu Pani męża. Pytanie o to, co to takiego, to pytanie teraz drugorzędne. To, które winno stać na pierwszym miejscu: jak mogę pomóc swemu małżonkowi oraz jakiej sama pomocy w tym wszystkim potrzebuję.



Tak...w życiu "tego" męża coś wydarzyć sie musiało.......skoro taką decyzje podjął....czyli odszedł.
Ksiądz uważa,że to pytanie drugorzędne,według mnie jednak pierwszorzędne.
Znaczy....dlaczego odszedł,co mu nie pasowało,co zmienić powinnam....
Jak mam pomóc skoro wiedzieć nie będę?

Rzucanie na oślep hasłami,ze małżeństwo,że przysięga .....niewiele pomoże....wrecz zniecheci.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group