To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Kącik psychologiczny - Zlosc meza

Anonymous - 2013-01-24, 18:47
Temat postu: Zlosc meza
Jestem mezatka od 5 miesiecy. Mieszkamy w jednym z miast w Anglii od niedawna. Oboje nie mamy tu znajomych jeszcze. Ja szukam pracy, wiec wiekszosc czasu czekam na meza po powrocie z domu. Miedzy nami od jakiegos czasu zdarzaja sie bardzo powazne napiecia. Uslyszalam od meza, ze jestem wymagaca, ze czepiam sie szczegolow, ze czuje sie przy mnie ograniczony, ze nie ma wolnosci, ze boi sie mi mowic o roznych rzeczach i ze najczesciej mialby ochote uciec. Brzmi to strasznie...bo ja nam planuje czasem cos, albo chcialabym, zeby tylko ze mna porozmawial.A on po pracy w ogole nie chce ze mna rozmawiac. RAno tez nie mowi. Wiec generealnie jestesmy milczacym malzenstwem. Boli mnie to, bo dopiero mieszkamy ze soba 5 miesiecy. On przede mna nie byl w zadnej relacji, mieszkalismy tez w innych krajach, wiec nie znalismy sie tak na codzien, jak to jest. Nasze sprawy intymne tez ukladaja sie roznie...czasem mam wrazenie, ze to ja zebrze o calusa, przytulenie, poglaskanie albo ze to ja inicjuje zblizenia. Maz w ogole nie bardzo lubi na te tamaty rozmawiac. Mowi, ze dotad z nikim nie rozmawial i nikomu sie nie zwierzal, i nie chce mi sie zwierzac. Jak juz rozmawiamy to o codziennosci, obowiazkach, ksiazkach, ktore czytamy. Nawet on ostatnio Rozaniec chcial odmawiac tylko sam, a jak poprosilam, zeby poczekal, zrobil mi wymowki, ze zaplanowal sobie ze wtedy chce..chociqz wiedzial ze wychodze. Zdarza sie, ze jak zwroce mu uwage, wpada w zlosc, i wychodzi z domu, albo raz zaczal biec, gdy szlismy na spacerze. Potem nic nie mowi, jest mu przykro, a ja mam do niego duzo zlosci i nie mam ochoty nawet przyjac przeprosin. Widze ze oboje sie bardzo szarpiemy i nie wiem, co mam zrobic, gdize sie udac...nie wiem.
Anonymous - 2013-01-24, 21:26

juka napisał/a:
Uslyszalam od meza, ze jestem wymagaca, ze czepiam sie szczegolow, ze czuje sie przy mnie ograniczony, ze nie ma wolnosci, ze boi sie mi mowic o roznych rzeczach i ze najczesciej mialby ochote uciec.


Witaj Juka,
a zastanawiałaś się, czy Twój mąż ma rację? Szukasz pracy, wiem, jakie to może być dołujące, kiedy się przegląda ogłoszenia, wysyła CV a tu nic. Przypuszczam też, że to trochę irytujące, siedzieć cały dzień w domu, czekać na męża - pomyślałaś, że możesz być z tego powodu nieco nachalna w stosunku do męża?

Ja bym go na chwilę zostawiła... Może sytuacja go przerasta... może nie tak wyobrażał sobie pracę? Po prostu czekaj na niego w makijażu, zadbana, uśmiechnięta, z obiadem i pytaniem: jak kochanie minął dzień? lub zwykłym: wiesz co mi się dzisiaj przydażyło?

Zajmij też się sobą - tj. znajdź jakieś miejsce, gdzie lubisz chodzić (Anglia ma to do siebie, że jest wiele takich miejsc, gdzie można poczuć się jak w świecie baśni... nawet nad zwykłym jeziorkiem, bajorkiem)... To da Ci poczucie "Twojego niedostępnego świata" :D

A przede, przede wszystkim, odpowiedz sobie na pytanie: jakie miejsce zajmuje w Twoim życiu Bóg? Czy spełniasz jego przykazania, czekając na męża? Czy traktujesz męża jako bliźniego, czy (niestety) jako boga?



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group