To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Wątek channach

Anonymous - 2016-10-19, 16:46
Temat postu: Wątek channach
Wczoraj runął mi świat. Po 10 latach małżeństwa z dwójką ziemskich dzieci, 13 latach znajomości, po górach i dolinach wczoraj w 9 rocznice urodzin naszego zmarłego syna dowiedziałam się, ze od 8 lat jestem regularnie zdradzana (zaczął gdy byłam w ciąży z córką) i że z tego związku jest 6 letni syn. Świat runął z hukiem. ie było nerwów - rzeczowa rozmowa co daje. obiecuje ze zostawi tamta kobietę. Że chce być z nami... a ja nie wiem co robić. Kocham go wbrew logice, w zyciu nawet nie pomyślałam o zdradzie. Jestem wykończona po nieprzespanej nocy....

Nie wiem co robić, dać szanse? odejść? jak zaakceptować jego dziecko - -bo nie wyobrażam sobie by ono nie miało kontaktu z ojcem - -jest w tym, taka sama ofiara jak ja i nasze dzieci.

Błagam Was o modlitwę i jakieś światełko w tunelu. Aśka

Anonymous - 2016-10-19, 17:19

channach, witaj na forum.
W dobre miejsce trafiłaś - tu jest sporo poranionych ludzi, ale bardzo dużo z nich już dało radę jakoś się podnieść.
Poczytaj forum, podobnych do twojej historii też jest trochę - poczytaj jak sobie ludzie radzili w takich sytuacjach, co im pomagało.

Ja ciebie, na początek wirtualnie przytulam. I ofiaruję modlitwę za ciebie i twoje małżeństwo.

Anonymous - 2016-10-19, 17:28

Cześć Channach, choć mam inną sytuacje ale lacze sie z Toba w cierpieniu. Wiele bym dala zeby od swojego meza uslyszec ze chce to naprawic ze mnie kocha ze nie wszystko stracone. Moze u Ciebie jeszcze nie wszystko?
Anonymous - 2016-10-20, 11:28

Na razie nie mam siły na nic. Płyną tylko łzy.... nie wiem czy jest sens walczyć, większość z czasu jaki się znamy mam suflerke....
Anonymous - 2016-10-20, 14:27

channach, dałabyś radę podejść do naszego ogniska?
Jest gdzieś w pobliżu ciebie?
Sprawdź tu http://sychar.org/ogniska/

Warto, bo tam znajdziesz ludzi, którzy pomogą - realnie.

Jak twoja relacja z Bogiem?

Anonymous - 2016-10-20, 15:12

do najbliższego mam ponad 100km.

Jestem głęboko wierząca i praktykująca.... CO nie zmienia faktu, że mam serce przepełnione bólem i nienawiścią... nie daje rady.
Jezu kompletnie nie daje rady, za trudne to dla mnie

Anonymous - 2016-10-20, 16:44

channach, a może na spotkanie na skype dałabyś się skusić?
Zobacz tutaj: http://www.kryzys.org/vie...p=615745#615745

Bardzo rozumiem twój ból, bardzo!
Namawiam do spotkania z nami w realu, czy choćby przez skype (samo audio, nie widzimy się) byś mogła się wygadać (po modlitwie czasem są pogaduchy).

Jeśli to tobie pomoże, możesz do mnie napisać PW - mogę popisać/pogadać z tobą.
Polecam też przeszukanie forum - są tu, naprawdę są, osoby, które były/są w podobnej do twojej sytuacji.
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=15166 równie świeża sprawa ....

Anonymous - 2016-10-20, 19:43

Witaj Asiu na forum,

channach napisał/a:
Na razie nie mam siły na nic. Płyną tylko łzy.... nie wiem czy jest sens walczyć, większość z czasu jaki się znamy mam suflerke....

i
channach napisał/a:
CO nie zmienia faktu, że mam serce przepełnione bólem i nienawiścią... nie daje rady.


Kazde trudne malzenstwo jest do uratowania. Tak tutaj do tego podchodzimy.
Rozumiem, ze bardzo cierpisz i swiat ktory znalas w jednej chwili runal. Doskonale wiem co czuje osoba ktora odkrywa, ze zyla w fikcji. Rozumiem, ze jestes przepelniona bolem, wszystkie negatywne uczucia rowniez.
Wydaje mi sie, ze dziwne byloby, gdybys tak nie czula.
Mysle, ze teraz powinnas dac sobie czas - na uspokojenie sie, bo emocje, zwlaszcza silne, nie sa najlepszym doradca.
Pozniej latwiej bedzie Ci rozenac, co dalej.
Z pewnoscia stuacja w ktorej sie znalazlas, nalezy do najtrudniejszych.
Bardzo mi zaimponowalas tym, co napisalas o dziecku swego meza, takie podejscie jest godne podziwu, zwlaszcza w obliczu bolu ktory czujesz.
Pomodle sie za Ciebie, za Was

Anonymous - 2016-10-20, 20:12

Co winne jest dziecko? Tak widzi ojca raz w miesiącu (do tego się przyznał) moje jak nie widza go 1 dzień to świrują. Potrzebuje pomocy prawnej, bo muszę poustawiać pewne rzeczy. Wzięłam skierowanie do psychologa czekam na termin. Postawiłam mu ultimatum: terapia małżeńska spotkania z dzieckiem poza jej domem albo u nas.... Przede wszystkim ustalenie ojcostwa, bo oficjalnie nim nie jest.
Najgorsze, ze trafiło to u mnie na depresje, paskudny czas w pracy....
Błagałam Boga by wypalił to co złe w moim zyciu, by sprawił, ze mój mąż się nawróci....
Wiele bym się spodziewała, ale nie tego...

Moze jak zaślepiona wierze, że Bóg wyprowadzi z tego dobro. CO mi innego zostaje?
Od wczoraj szukam jakiś rekolekcji dla Par w takiej sytuacji, nic nie ma. Wszędzie daleko ;(

Anonymous - 2016-10-21, 10:09

channach napisał/a:
Moze jak zaślepiona wierze, że Bóg wyprowadzi z tego dobro. CO mi innego zostaje?


To nie tylko wiara, ktorej powodem ma byc lepsze samopoczucie. To jest zarazem właściwa dedukcja - każdy kryzys jest po cos, tylko od nas zależy co z niego wyniesiemy, czy nas zniszczy czy tez wzmocni.

Anonymous - 2016-10-22, 10:59

Jestem koszmarnie zmęczona. A jednocześnie jest we mnie przeogromny pokój. Nie muszę nawet brać leków. Zgodnie z zasada: tam gdzie jest grzech tam rozleje się łaska. I ta łaska jest mi dana by walczyć.

Tak koszmarnie boje się mu znów zaufać.
jest tak wiele spraw czysto prawnych, które muszę pozałatwiać by zabezpieczyć siebie i nasze wspólne dzieci, przed ewentualnymi roszczeniami suflerki.
W najcięższych chwilach siadam i zaczynam się modlić. Przychodzi pokój i znów do przodu.

Nie wiem jak zareaguje na tamto dziecko, nie wiem czy nie przyjdzie chwila załamania i czy nie wpadnę w rozpacz...

Wiem jedno: jeśli to droga do nawrócenia mojego męża, to przyjmuje to.... Jeśli nie... pozostaje modlić się dalej.

Rzeczywistości nie zmienię, nie cofnę czasu. Nikt nie da gwarancji, ze się uda.... Wręcz przeciwnie, wszyscy w otoczeniu mówią, że wszystko się schrzani, że pójdę ja z torbami, bo ona mnie oskubie itd... W niczym to nie pomaga.... A ja nie wiem jak się zabezpieczyć prawnie przed tym (dziękuje jednej z forumek za pewne sugestie).
Mieszkam w małej pipidówie, żadnej wspólnoty w pobliżu by mieć ja na co dzień.
Zastanawiam sie co będzie jak dziecko w przedszkolu pochwali się "braciszkiem" . Wiecie mnie jest wstyd, ze ufałam, że bezgranicznie mu zaufałam. Mierzyłam go po prostu własna miarą.... Teraz mi wstyd. Ale jednocześnie nic nie wskazywało na takie tło małżeństwa.

Czuje sie winna, ze chce mu wybaczyć, a właściwie, ze już mu wybaczyłam. Nie chodzi o wymazanie win, bo piwo musi wypić, ale wybaczyłam mu. Mnie Bóg wybacza też niezłe [...] i mam świadomość swojej grzeszności i małości.
Mam w sobie jakąś nie płynąca ode mnie mądrość, rozeznanie sytuacji, zero emocji, racjonalne podejście. Najgorsze są chwile gdy zły siada i mąci...
Pojawia się przeogromny lek. Jak z tym walczyć?

Mam prośbę czy ktoś mógłby mi powiedzieć jak wygląda psychologiczna terapia małżeńska? Gdzie jej szukać? Jak wyglądają rekolekcje dla małżeństw i czy przy niewierzącym mężu mają sens?

Edit: Wulgaryzm poszedł na aut.

Anonymous - 2016-10-27, 19:19

GosiaH napisał/a:
channach, a może na spotkanie na skype dałabyś się skusić?
Zobacz tutaj: http://www.kryzys.org/vie...p=615745#615745

Bardzo rozumiem twój ból, bardzo!
Namawiam do spotkania z nami w realu, czy choćby przez skype (samo audio, nie widzimy się) byś mogła się wygadać (po modlitwie czasem są pogaduc

Jeśli to tobie pomoże, możesz do mnie napisać PW - mogę popisać/pogadać z tobą.
Polecam też przeszukanie forum - są tu, naprawdę są, osoby, które były/są w podobnej do twojej sytuacji.
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?t=15166 równie świeża sprawa ....



To o mnie chodzi poczytaj mam dwa wątki ten link który masz nie jest tak obszerny w komentarze ale ten drugi już tak.

Wiesz ja do teraz nie wierze w to co się stało jestem z mezem nadal nie odeszlam-boli z nerwów nawet kobiece sprawy mi się zablokowaly,,co będzie dalej nie wiem,,mam wiele uczuć strach, ból, smutek nie do opisania- nikt o tym nie wie prócz teściów . MY ratujmy mąż chce być z nami wiec nie odrzucilam - nie doradze ci bo sama nie wiem jak będzie z nami,czy się uda Ufam Bogu ze z jego pomocą tak, modlę się. JEST mi bardzo ciezko świat sie zawalil.

Anonymous - 2016-10-27, 19:26

Cytat:
.... A ja nie wiem jak się zabezpieczyć prawnie przed tym (dziękuje jednej z forumek za pewne sugestie).


Mog prosić o te sugestie
channach napisał/a:
Mam prośbę czy ktoś mógłby mi powiedzieć jak wygląda psychologiczna terapia małżeńska? Gdzie jej szukać? Jak wyglądają rekolekcje dla małżeństw i czy przy niewierzącym mężu mają sens?


Tez jestem tym zainteresowana

Witam w klubie niedoli ;-)

Anonymous - 2016-10-27, 20:52

Odkrycie fikcji jest fatalne, wiem cos o tym.. Boli niemiłosiernie. Ale wiem tez, że nie należy się spieszyć. Odkrycie klamstwa to jedno. Drugie to co z tym zrobimy.
I zanim podejmiesz jakies kroki, po prostu ochłoń.. odpocznij, weź oddech.
Potem na spokojnie przeanalizuj jaki to ma wpływ na wasze relacje, na wasza rodzine. Zaufanie niestety jest bardzo trudno odbudować. A jeśli fikcja trwa długo, to ma się poczucie, że wszystkie te lata byly jednym wielkim kłamstwem.
Doskonale Cie rozumiem. Choc u nas klamstwo miało inne podłoże.
Dobrze pogadać z kimś, kto Cie zrozumie. Moze przyjaciele, może ktoś bliski, a może psycholog.
Ważne jak w tym wszystkim bedzie zachowywal się mąż. Jego sytuacja jest bardzo trudna. Czy tamta kobieta tez odkryła kłamstwo? Bo może jesteście obie skrzywdzone...

Trzymaj się. I staraj się wyciszyć emocje, nie działać w jakims ferworze. Wszelkie ruchy i decyzje muszą być przemyślane na spokojnie, potrzeba czasu.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group