To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Nie potrafię się emocjonalnie uwolnić od męża... :(

Anonymous - 2016-08-29, 15:05
Temat postu: Nie potrafię się emocjonalnie uwolnić od męża... :(
Sycharki.... Jak już pewnie z mojego poprzedniego tematu jestem po rozwodzie... Moi Kochani! Z pokorą muszę przyznać, że nie potrafię przestać żyć życiem męża. Martwię się o Niego, choć - tak wiem- jest dorosły i wie co robi. Jego nowa partnerka jest w ciąży, z czym też sobie nie potrafię poradzić, bo ja nie potrafiłam mu dać potomstwa. :(

Jakbym miała opisać mój stan psychiczny to jest to jedna wielka sinusoida. Raz jest super, raz kiepsko... Najgorsze są chwile kiedy jestem sama w domu, kiedy właśnie nie ma nikogo do kogo można zadzwonić, pogadać... A czasem w efekcie rozmowa z przyjaciółmi schodzi na temat męża....

Ja wiem, że muszę się nauczyć być sama i tego, że nie zawsze ktoś może być obok mnie..
Może macie jakieś swoje recepty? Mam straszne problemy z koncentracją....

Anonymous - 2016-08-29, 15:11

Myślałaś o wizycie u terapeuty?
Jakiś czas będziesz myśleć o mężu - to nieuniknione ale gdy to będzie trwało za długo (ile to jest za długo ? 1- 2 lata ? ), wtedy sądzę, że trzeba pomyśleć o pomocy z zewnątrz.
Dobrze by było, żeby nikt Ci nie mówił co u niego słychać, itd. To tylko niepotrzebnie będzie burzyć Twój kruchy spokój.
Ty sama też nie interesuj się jego perypetiami. Nic z tym zrobić nie możesz, więc po się katować?

Anonymous - 2016-08-29, 15:36

U nas kumulacja kryzysu zaczęła się od kwietnia 2015 a rozwód był w maju... Mój stan psychiczny jest taki, że nie potrafiłam o nic walczyć w sądzie...
Najgorsze jest to, że raz, że pracuję z mężem (jestem na etapie szukania innej pracy), często niestety sama szukam z nim kontaktu.... - przyznaję z pokorą...
Staram się urywać znajomości również które pośrednio lub bezpośrednio łączą mnie z moim mężem.
Z rodziną męża nie mam żadnego kontaktu....
Jeśli chodzi o terapeucie - fakt myślałam a nawet byłam ale bardzo się zraziłam do tej kobietki- była miła owszem, ale bardzo schematycznie podeszła do naszej sesji... (psychologia mówi to, psychologia mówi tamto... ) Nic od siebie...

Anonymous - 2016-08-29, 15:45

Tusia1987 napisał/a:
U nas kumulacja kryzysu zaczęła się od kwietnia 2015 a rozwód był w maju... Mój stan psychiczny jest taki, że nie potrafiłam o nic walczyć w sądzie...
Najgorsze jest to, że raz, że pracuję z mężem (jestem na etapie szukania innej pracy), często niestety sama szukam z nim kontaktu.... - przyznaję z pokorą...
Staram się urywać znajomości również które pośrednio lub bezpośrednio łączą mnie z moim mężem.
Z rodziną męża nie mam żadnego kontaktu....
Jeśli chodzi o terapeucie - fakt myślałam a nawet byłam ale bardzo się zraziłam do tej kobietki- była miła owszem, ale bardzo schematycznie podeszła do naszej sesji... (psychologia mówi to, psychologia mówi tamto... ) Nic od siebie...


W Twojej sytuacji zmiana pracy jest jak najbardziej słuszna. Jak to się uda to powinno być znacznie lepiej z oczywistych powodów.
Poszukaj też innej terapeutki jeżeli ta ostatnia Ci nie pomogła.
Z mojego punktu widzenia zmiany pracy jest tu ewidentnie najważniejsza.

Anonymous - 2016-08-30, 08:59

Tusia1987, ja się zgadam z przedmówcą - mnie pomogło dopiero definitywne odcięcie się od "źródła zasilania". Jak przestałam mieć kontakt z mężem, jak od znajomych nie dochodziły żadne dane, zaczęłam żyć.

A co do terapeuty - nie zawsze jest tak, że ten pierwszy to będzie "ten".
Jeśli widzisz w tym pomoc dla siebie, może szukaj dalej?

Anonymous - 2016-08-30, 22:37

Ja Ci się nie dziwię Tusia, skoro razem jeszcze pracujecie. To znacznie trudniejsze uwolnić się emocjonalnie.
Anonymous - 2016-09-02, 13:43

cały czas szukam pracy ale ciężko choć czytałam ostatnio, że bezrobocie spada. Staram się o Nim nie myśleć choć nie jest to łatwe. Najgorsze jest to, że ciągle sobie coś wyobrażam... Choć wszystko skazuje na to, że tak nie jest :(....

Trudno uwierzyć, że człowiek, który wydawał się nam taki dobry i wspaniały nagle pokazuje swoją inną twarz...
Ale naiwność to moja wada wrodzona.... :cry:

Anonymous - 2016-09-03, 21:02

olej tematy zyj pełnią zycia.Przecież jestes kobietą wez sie za siebie , koniec z zadręczaniem siebie samej najważniejsze jest to bys słuchała własnej siebie nie rad innych bo to psuje człowieka jest wtedy poddatny na bodźce z zewnątrz ja ci mowie rob co uważasz zastosowne najważniejsze żebyś ty się dobrze czuła z Panem Bogiem amen :-D
Anonymous - 2016-11-26, 00:39

Kochani. Mała aktualizacja. Zmieniłam ostatnio pracę. Już się podnosilam , gdzieś w sercu wszystko ukladalam.... do pewnego przedpoludnia kiedy to mój znajomy poinformowal mnie ze mój mąż się zaręczył... wszystko runeło.... świat zakrecil mi się przed oczami. Wszystko mi leciało z rąk....

I znowu się zaczęło analizowanie itd....
Najpierw się dowiedziałam ze będą mieć dziecko teraz ze się zareczyl....

:cry:

Anonymous - 2016-11-26, 00:40

Oczywiście poprosiłam znajomego by mnie już nie informował co się dzieje u męża. Możemy rozmawiać ale tak jakby on nie istniał....
Anonymous - 2016-11-26, 10:05

Tusiu, przytulam Cię mocno :mrgreen:
Anonymous - 2016-11-26, 10:18

Ja też...mocno....
Anonymous - 2016-11-26, 10:21

Tusiu, musi minąć troche czasu. Ja na początku,dowiadując się o kolejnej "rewelacji" reagowałam tak samo, a nie da sie całkowicie od tego odciąć.
Teraz na rozprawie rozwodowej mąż miał jako świadka panią kowalską...również dowiedziałam się kilku rzeczy, które niekoniecznie chciałam wiedzieć. Od jego odejścia mija już czwarty rok, dlatego mimo że te wiadomości powalają ,to już nie tak jak na początku..Czas leczy wszystkie rany, ale nóż w sercu zostaje :-( .
Tusiu,dobrze że zmieniłaś pracę .Teraz zmieniaj siebie.Polecam słuchać ojca Szustaka.,
i oczywiście Forum.
Pozdrawiam .

Anonymous - 2016-11-26, 14:30

Dziękuję Wam.....
Prawie od miesiąca nie mam z nim kontaktu....



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group