To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Sakrament małżeństwa - Papież Franciszek o małżeństwie

Anonymous - 2016-10-12, 21:45

helenast napisał/a:
Wszystko, dosłownie wszystko co robimy jest naszą wolą. Począwszy od zaparzenia sobie porannej kawy po chęć wyjścia z każdego kryzysu.
Naszą wolą jest godzenie się na dobro i zło w związkach, w pracy , w kontaktach z ludźmi. Uzależnienie lub jak to nazywacie niezależność itp to wygodne argumenty dla zatrzymania naszego działania. Może strach przed nowym, może strach przed porażką, brak wiary w siebie, w swoje działanie. Nie sądzę ,że jest coś takiego jak ,, upośledzenie woli,, - to wygodna wymówka.

Pozwolę sobie nie zgodzić się.

Prosty przykład: Czy osoba otyła jest taka dlatego, że tak zadecydowała? Większość społeczeństwa powie, że tak - że to jej wola, że wybiera takie, a nie inne jedzenie i w takich, a nie innych ilościach. Ale ta większość społeczeństwa nie zdaje sobie w ogóle sprawy z tego, w jaki sposób mózg reguluje apetyt, w jaki sposób jedzenie jest trawione, czy też jaki wpływ na wagę i apetyt danej osoby mają choćby bakterie zamieszkujące jej układ pokarmowy. Po prostu i zwyczajnie - sprawa nie jest taka prosta.

Ponadto, o woli możemy mówić tylko u dorosłych i świadomych osób. Małe dziecko nie ma woli takiej, jak my, dorośli, ją rozumiemy. Ona się powoli i stopniowo u dzieci kształtuje - wraz z rozwojem mózgu, zbieraniem doświadczeń i zwiększaniem się świadomości. Do tego, dziecko powoli uczy się panować nad swoimi odruchami i instynktami - niektórzy nigdy się tego nie uczą.

Trzecia sprawa - według mnie, nie ma woli bez świadomości. Nie da się wybrać czegoś, nie mając świadomości, że mamy wybór. A często w takiej sytuacji jest początkowo człowiek w związku - sama w takiej kiedyś byłam. Znałam z domu i w małżeństwie tylko jedną wersję rzeczywistości, jeden rodzaj relacji. Dopóki nie stałam się świadoma tego, że nie jest on zdrowy i, co więcej, nie jest jedyny, oraz dopóki nie znalazłam alternatywy - nie mogłam wybrać niczego innego...

Tak ja to widzę.

Anonymous - 2016-10-13, 05:54

tiliana napisał/a:

Prosty przykład: Czy osoba otyła jest taka dlatego, że tak zadecydowała? Większość społeczeństwa powie, że tak - że to jej wola, że wybiera takie, a nie inne jedzenie i w takich, a nie innych ilościach. Ale ta większość społeczeństwa nie zdaje sobie w ogóle sprawy z tego, w jaki sposób mózg reguluje apetyt, w jaki sposób jedzenie jest trawione, czy też jaki wpływ na wagę i apetyt danej osoby mają choćby bakterie zamieszkujące jej układ pokarmowy. Po prostu i zwyczajnie - sprawa nie jest taka prosta.


Rozumiem i szanuję Twój pogląd , ale ja chciałam powiedzieć o sprawach , na które mamy wpływ , możliwości działania. Uwierz mi ,że wszystkiemu można zaradzić - to chęć dobrej woli. Podałaś mi przykład osób otyłych i zobacz ile sama wypisałaś argumentów usprawiedliwiających ich wygląd. Tiliana powiem Ci z własnego doświadczenia, że chwycimy się wszystkiego by usprawiedliwić brak naszej woli działania. Nie chcę generalizować i nie zamierzam udowadniać jak człowiek potrafi sam sobą manipulować dla postawienia siebie w odpowiedniej postawie pokrzywdzonego, cierpiącego , odrzuconego przez społeczeństwo itd itd. A gdy zatracimy granicę naszej manipulacji sami zaczynamy w to wszystko wierzyć i przekonywać wszystkich , włącznie ze samym sobą ,że jesteśmy tacy biedni, bezradni , bezsilni, pokrzywdzenie przez los i innych ludzi. Poznałam ten mechanizm od A do Z. Przeszłam wszystkie jego etapy. Ze wszystkich sytuacji jest wyjście gorsze lub lepsze choć nie zawsze zgodne z naszymi oczekiwaniami i chciejstwem ( ale jest). Naszą wolą jest czy przyjmiemy dane rozwiązanie problemu czy dalej będziemy się miotać, walczyć i użalać się nad sobą.I nawet ci chorzy na otyłość mają wyjście lecz bardzo skrupulatnie omijają go dla własnej wygody . Wiem ,że słowo ,, wygoda,, zabrzmiało srogo , ale ja nigdy nie owijałam w bawełnę.



tiliana napisał/a:
Ponadto, o woli możemy mówić tylko u dorosłych i świadomych osób. Małe dziecko nie ma woli takiej, jak my, dorośli, ją rozumiemy. Ona się powoli i stopniowo u dzieci kształtuje - wraz z rozwojem mózgu, zbieraniem doświadczeń i zwiększaniem się świadomości. Do tego, dziecko powoli uczy się panować nad swoimi odruchami i instynktami - niektórzy nigdy się tego nie uczą.



Oczywiście,że chodzi o dorosłych. I tu też wiele zależy od nas. Kształtowanie woli u dzieci jest bardzo trudne bo wymaga od nas pracy, konsekwencji, pozwolenia by dzieci dokonując wyboru ponosiły jego konsekwencje. Poza tym musimy pamiętać ,że jesteśmy pierwszymi nauczycielami dla dzieci i ich wzorem. Bacznie obserwują nasze działania i to co robimy - to też jest pewna forma nauki dla nich.

tiliana napisał/a:
niektórzy nigdy się tego nie uczą.


to zależy tylko od nich = od ich woli

tiliana napisał/a:
Trzecia sprawa - według mnie, nie ma woli bez świadomości. Nie da się wybrać czegoś, nie mając świadomości, że mamy wybór. A często w takiej sytuacji jest początkowo człowiek w związku - sama w takiej kiedyś byłam. Znałam z domu i w małżeństwie tylko jedną wersję rzeczywistości, jeden rodzaj relacji. Dopóki nie stałam się świadoma tego, że nie jest on zdrowy i, co więcej, nie jest jedyny, oraz dopóki nie znalazłam alternatywy - nie mogłam wybrać niczego innego...


Wszystko co piszesz też zależało od Twojej woli - tylko i wyłącznie. Tą świadomość, o której piszesz też poznaje się gdy jest wola. Wolą Twoją było również poszerzyć horyzonty możliwości , poznanie ich oraz wybór dalszej drogi.


Popatrz Tiliana jak do wszystkiego potrzebna jest wola. Do zmiany i uświadomienia sobie wielu spraw , sytuacji,. Do podjęcia kroków, działania. Do kształtowania siebie , innych , dzieci. Do chęci naprawy, uzdrowienia, poprawy , wyzwolenia się , a nawet do pozostania biernym, pozostania w nieświadomości, do niechęci i przeciwstawieniu się wyjścia z problemów też jest potrzebna nasza wola. Każdy nawet nasz ruch, każda decyzja , słowo , działanie też wynika z naszej woli tylko nie patrzymy na to w ten sposób. Ja gdy sobie to uświadomiłam poczułam,że odzyskuję wiarę w siebie. Jestem człowiekiem, który dostał prawo decyzji. I nie jest ważne czy to są wielkie decyzje czy maleńkie gesty. Ważne jest by mądrze z tego korzystać.

Dopóki my sami nie uświadomimy sobie jak wiele od nas zależy, że w ogóle możemy działać, jakie możliwości mamy w działaniu,że wystarczy tylko nasza wola dopóty będziemy tkwić w beznadziejności, bierności , wiecznym żalu , zgorzknieniu itp.
Bóg dał nam możliwość własnej woli i nie ingeruje w nią, czyli jego wiara w nas , w nasze działanie, postępowanie jest ogromna. A czy my ją wykorzystamy, czy docenimy ten dar zależy od nas samych = od naszej woli.

Anonymous - 2016-10-13, 10:11

tiliana napisał/a:
według mnie, nie ma woli bez świadomości.
Nie da się wybrać czegoś, nie mając świadomości, że mamy wybór.

Zgadzam się z tezą mówiącą o uruchamianiu woli na wskutek poszerzania świadomości.
helenast napisał/a:
Tą świadomość, o której piszesz też poznaje się gdy jest wola.

Myślę, że jest przeciwnie, właśnie świadomość jest czynnikiem unicjującym, absolutnie pierwotnym wobec zaistnienia woli.
W następstwie, jakość wyborów wynikających z pojawienia się woli zmian jest w ścisłej korelacji z poziomem świadomości z której wola zmian wypływa.

A skąd poszerzanie świadomości?
Zwykle najskteczniejsze impulsy inicjujące ten proces, biorą się z nieszczęść, z wielkiego bólu, niewygody, niespełnienia, wielkiej straty, chorób, zmian trudnych do uniesienia itp...czego potwierdzeniem są m.in ludzie na tym forum, włączając w to mnie. :-) Każdy z nas potrzebuje innego "kopa", by zainicjować ten proces, obudzić się ze snu. Wielu wciąż czeka na właściwego sobie. ;-)

Gdzieś przyczytałam, że poszerzanie świadomości to jak wchodzenie po schodach tyłem. Widzimy wszystko co przed nami w dole, tę sferę pojmujemy, ale wciąż jest "przestrzeń" za plecami o której nie mamy pojęcia...dopóki stopień po stopniu, idąc z mozołem, wciąż w górę "tyłem" ;-) nie odkryje się przed nami jej kolejny fragment...i tak bez końca.

Anonymous - 2016-10-13, 10:16

helenast napisał/a:
Dopóki my sami nie uświadomimy sobie jak wiele od nas zależy,
że w ogóle możemy działać, jakie możliwości mamy w działaniu,że wystarczy tylko nasza wola dopóty będziemy tkwić w beznadziejności, bierności , wiecznym żalu , zgorzknieniu itp.


I to byłoby potwierdzenie na to że wola inicjująca działanie jest produktem świadomości i z niej wypływa. :-)

Anonymous - 2016-10-13, 11:36

kenya napisał/a:

I to byłoby potwierdzenie na to że wola inicjująca działanie jest produktem świadomości i z niej wypływa.


Oczywiście, że tak - 100% racja taka jest wola inicjująca działania, ale pierwsza jest wola (chęć) dojścia do tego uświadomienia, wola poznania problemu i często jest to najtrudniejszy etap bo odsłania nasze niedoskonałości.

Anonymous - 2016-10-13, 12:54

Helena, ale żeby mieć wolę poznania problemu, najpierw trzeba mieć świadomość, ze w ogóle jakiś problem jest.

I to jest punkt startowy.

Masz rację, że można długo wypierać, szukać wymówek, negować... Ale niekoniecznie. Świadomość problemu przychodzi z czasem - często z cierpieniem, a często wraz z zebranym doświadczeniem. Dopiero potem można zdecydować o tym, że się problem zgłębia, albo o ignorowaniu go...

Myślę, że to takie kontinuum - wola rodzi się powoli i stopniowo. A świadomość jeszcze ją pobudza - a kolei wola może też wpywać na tę świadomość - tu mamy dodatkowo sprzężenie zwrotne...

Anonymous - 2016-10-13, 13:03

Cytat:
Myślę, że to takie kontinuum - wola rodzi się powoli i stopniowo. A świadomość jeszcze ją pobudza - a kolei wola może też wpywać na tę świadomość - tu mamy dodatkowo sprzężenie zwrotne...
_________________


To prawda ... Wszystko zależy od sytuacji i problemu oraz nas samych ...

Anonymous - 2016-11-22, 09:28

To fakt, wiele od tego zależy.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group