To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Ważne tematy - Seks w małzeństwie potrzebny czy nie obowiązkowy czy nie

Anonymous - 2016-04-06, 17:00
Temat postu: Seks w małzeństwie potrzebny czy nie obowiązkowy czy nie
Kochani,

witajcie po przerwie. Proszę o poważne potraktowanie mojego problemu.
Mam bardzo rozbudzonego męża, zastanawia mnie to, czy on nie jest zaburzony na tle seksualnym. Ilekroć przytulę się do niego i pocałuję go po powrocie z pracy, zaraz wkłada mi ręce pod sukienkę, całuje mocno z języczkiem, odpina stanik oraz zaczyna dotykać moich intymnych części ciała. Mówię mu, że nie o to chodziło, a on sprawia wrażenie bardzo zdziwionego. Kiedy leżymy obok siebie w łóżku, zaczyna całować mnie i ściągać ze mnie piżamę. Nie lubię współżycia, mąż jest ostry w natarciu, powiedziałam mu, że boli mnie to, on uspakaja mnie, że czuję ból, ponieważ jestem za słabo rozbudzona. Czy seks w innej pozycji niż po bożemu to grzech? Czy wolno używać kuleczek do intymnych części ciała? A seks oralny? Co jest dozwolone?
Mój mąż uwielbia pobudzanie ustami i językiem. Czy proszenie mnie o to to objaw zboczenia?
Wyjaśniłam mu, że nie mogę, czułabym się jak gwiazda filmów dla dorosłych, że to grzech, on uspakajał mnie, że Bogu podoba się to, jest prawosławnym, a nie katolikiem.
Kiedy informuję go, że nie możemy tego robić, bo to grzech, patrzy na mnie jak na dziwaczkę, zaproponował wizytę u batiuszki, który miał rozwiał moje wątpliwości. Ksiądz powiedział mi, że dobra żona powinna być uległa, posłuszna i otwarta na potrzeby męża.
Czy wy myślicie podobnie? Mam poczucie, że mąż posuwa się za daleko.
Proszę pomóżcie.
Dagmara

Anonymous - 2016-04-06, 17:05

Mam wrażenie, że jednak sobie z nas żartujesz
tzn podpuszczasz...

Anonymous - 2016-04-06, 17:12

Skoro tak uważasz to poczytaj inne posty i daj wypowiedzieć się tym którzy traktują mnie poważnie.
Mój mąż kwiczał ze śmiechu, kiedy zwierzyłam się mu ze swoich problemów. Pytał, czy chcę przy zgaszonym świetle. Ale ja chcę porad osób, które rozumieją mnie, a Ty widać, że szukasz zaczepki, nie po raz pierwszy zresztą.
Chętnie poczytam innych.
Dagmara

Anonymous - 2016-04-06, 17:30

dagma,

wiekszosc osob zapewne napisze Ci to samo mniej wiecej co ja, moze cos jeszcze doprecyzuja Kobieta nie jest stworzona do spelniania zachcianek mezczyzny, zostala stworzona jako pomoc, a zatem i w sypialni ma rowne prawa. Milosc jest wyrazana fizycznie tak dlugo jest godziwa jak dlugo zyskuje przyzwolenie obu stron-meza i zony. Kiedy jedna ze stron czuje sie do czegos przymuszana wtedy milosc sie konczy , a zaczyna zupelne jej przeciwienstwo. Skoro czegos nie akceptujesz i mowisz o tym mezowi, a on reaguje smiechem zamiast zrozumieniem, to raczej On potrzebuje wizyty u batiuszki, seksuologa czy kogo tam uzna za autorytet, aby go uswiadomil takze co do Twoich praw w malzenstwie, a nie tylko obowiazkow, ktore Twoj maz najwyraxniej zle pojmuje. Krotko mowiac malzenstwo to nie obowiazek, a dar z siebie.

Anonymous - 2016-04-06, 17:44

Dziękuję za słowa pełne otuchy. Chciałabym zrezygnować z seksu w małżeństwie, ponieważ mam już swoje lata, więcej dzieci nie planuję, nie czerpię z tego radości etc.

Ale co zrobić z rozbudzonym chłopem, który nie rozumie moich ,,dewocyjnych'' poglądów.
Nigdy mnie do niczego nie przymuszał fizycznie, uważa, że przesadzam, wielu panów tego nie rozumie. Czy w małżeństwie można nie współżyć w ogóle?
Dagmara

Anonymous - 2016-04-06, 18:00

Polecam książkę Ks. Ksawerego Knotza, "Seks jakiego nie znacie, Dla małżonków kochających Boga"
dla zachęty wycinki z wywiadu z księdzem:
Cytat:
.....
Pytanie, na ile to określenie jest trafne. - Tylko o tyle, że pokazuję pozytywny kontekst ludzkiego życia i w tym kontekście omawiam kwestie moralne i duchowe. A dokładniej...
- Chcę, aby katolicy cieszyli się życiem seksualnym, a wymogi moralne kojarzyły się im z troską o lepszą jego jakość. Bo gdyby tak nie miało być, to czy seks byłby realizacją sakramentu małżeństwa? Podczas rekolekcji wyjaśniamy więc sobie, jak się ma seks do Pana Boga, do duchowości, do religijności, wiary. Często bowiem w małżeństwie katolickim seksualność i religijność idzie dwutorowo, równolegle wobec siebie: jedną sferą jest seks, drugą - odrębną i niewspółgrającą z nim - Bóg. Często obie sfery - choć powinny - nie łączą się ze sobą. Prawdą jest natomiast, że seks może przybliżać do Boga, a wiara może ubogacać życie seksualne.
....
Na przykład czy w czerpaniu przyjemności z seksu nie ma niczego złego?
- Nie ma niczego złego, pod warunkiem że współżycie ma miejsce w małżeństwie, towarzyszy mu miłość i szacunek dla ciała mężczyzny i kobiety.

Skąd więc przekonanie, że w myślach pobożnej katoliczki nie miejsca nawet na słowo "seks", nie mówiąc już o słowie "orgazm", a prawdziwy katolik nie całuje żony poniżej pępka? -
Operujemy stereotypami, mamy słabą i powierzchowną wiedzę. Dokumenty Kościoła katolicy znają tak, jak obywatele konstytucję. Jak wielu ludzi czytało konstytucję?

Obalmy więc parę stereotypów.
- Proszę.

"Celem każdego stosunku jest prokreacja". Prawda czy fałsz?
- Fałsz. Chodzi o to, by ludzie spotykali się zgodnie ze swoją cielesnością, jej fizjologią, by współżyli zgodnie z możliwościami, jakie im daje ciało, szczególnie ciało kobiety, które pozwala cieszyć się ze współżycia również w czasie niepłodnym. Decyzja o czasie podjęcia współżycia należy tylko do małżonków i nie może być oceniana negatywnie.

Idźmy dalej: "Seks oralny jest grzechem".
- W czasie współżycia seksualnego małżonkowie mogą okazywać sobie miłość w każdy sposób, mogą obdarzać się nawet najbardziej wyszukanymi pieszczotami. Stymulacja manualna i oralna bywa często niezbędna.

Pod warunkiem...
- Pod warunkiem że pieszczoty te dążą do rozbudzenia umożliwiającego satysfakcjonujący akt seksualny. Gdy małżonkowie podejmują bardzo intymne pieszczoty, ważne jest też, by między nimi panował szacunek i zrozumienie, otwartość na potrzeby drugiej strony z jednoczesną świadomością, że nasza druga połowa nie zawsze musi chcieć tego samego, że niektóre rzeczy są dla niej nie do przyjęcia. A nic nie może odbywać się pod przymusem, nasze zachowania nie mogą współmałżonka upokarzać. Trzeba uważać, aby szukając urozmaicenia, czegoś po drodze nie zgubić, nie zatracić duchowej relacji. Kochać się trzeba umieć.
.......


Wywiad ks. Ksawery Knotz

Anonymous - 2016-04-06, 18:22

Nie jest dla mnie jasne po co przysłałeś ten artykuł. Znam autora i niewiele mi pomógł.

Dla mojego męża problem ,,grzechów seksualnych'' jest niezrozumiały, on zupełnie nie wie o co chodzi. Pragnie mnie, ale ja unikam, ponieważ w sumie nie wiem co jest dozwolone.
Czy grzeszne praktyki seksualne w małżeństwie mogą zabrać szansę na zbawienie?
Na przykład zdecyduje się na seks oralny. Czuję się winna i brudna, staram się niczego nie odczuwać. Ale czasami czuję przyjemność mimo woli. Czy to jest grzech?
Dagmara

Anonymous - 2016-04-06, 18:44

Dagma myślę, że problem u ciebie może być złożony. Jedna sprawa to fakt, że boisz się popełnić grzech i patrzysz na seks przez pryzmat grzechu. Druga, że twoje potrzeby seksualne są inne niż męża i z tego co piszesz mąż tego nie rozumie i nie szanuje. Z tego co ja czytałam, Kościół nie określa jakiś konkretnych praktyk seksualnych za dobre i za złe. Wszystko zależy od potrzeb małżonków i tak jak pisała Kinga musi być zgoda obustronna. Jednak jest jeden warunek spełnionego aktu małżeńskiego, wytrysk nasienia powinien odbywać się w pochwie kobiety.
Cytat:
Czy w małżeństwie można nie współżyć w ogóle?
Współżycie seksualne to dar od Boga przez który małżonkowie okazują sobie bliskość i miłość. Jeśli z ważnych powodów oboje z tego rezygnują to myślę, że tak. Ale nie w innym przypadku. tutaj jest dobry artykuł na ten temat, polecam:
http://adonai.pl/malzenstwo/?id=95

Anonymous - 2016-04-06, 18:44

dagma napisał/a:
Nie jest dla mnie jasne po co przysłałeś ten artykuł. Znam autora i niewiele mi pomógł.
dagma napisał/a:
Na przykład zdecyduje się na seks oralny. Czuję się winna i brudna, staram się niczego nie odczuwać. Ale czasami czuję przyjemność mimo woli. Czy to jest grzech?

Zarówno w książce, jak i w artykule jest odpowiedź na zadane przez Ciebie pytanie.

- nie, to nie jest grzech.
O ile służy do stymulacji aktu seksualnego i nie wynika z przymusu, ale z wzajemnego zrozumienia, akceptacji potrzeb drugiej osoby, w pelnym wzajemnym poszanowaniu.

dagma,
Seks jest Boski, bo dany od Boga :mrgreen:

pod warunkiem, że w małżeństwie.

dagma napisał/a:
Czy w małżeństwie można nie współżyć w ogóle?

Można.
Jeżeli obie strony się na to decydują i są pewne że nie wyrządzi to szkody w ich relacjach małżeńskich.

Jeżeli jest to decyzja tylko jednej strony...to kryzys murowany.

Może lepiej dopuścić do siebie te "odczuwanie przyjemności" ? :mrgreen:
Grzechu nie ma, a pożytek dla wszystkich.

Anonymous - 2016-04-06, 19:32

W naszym przypadku to decyzja tylko moja, uważam, że ma do niej prawo, bo to kobieta rodzi, odczuwa bóle podczas kontaktów, musi zabezpieczać się o zostaje sama w razie, kiedy związku nie da się uratować.
Panicznie boję się kolejnej ciąży, mąż nie chce używać antykoncepcji, pragnie kolejnych dzieci, tutaj następuje zgrzyt.
Już znalazłam się w takiej sytuacji, że nie potrafiłam sobie powiedzieć stop, może zakończyć się to ciążą, obiecywałam sobie, że tylko poprzytulamy się i pocałujemy się, mąż nie miał zabezpieczenia, ale czułam, że nie mogę powstrzymać się i stało się. Później bałam się ciąży, robiłam testy ciążowe, wyszły negatywne. prosiłam męża, aby na przyszłość uważał, ale on twierdzi, że przecież ja sama chciałam. Obwiniałam go za to, że zaaranżował taką sytuację.
Najpierw proponuje mi, że poprzytulamy się, później posuwa się dalej, czasami czuję, że nie mogę przestać, no i dochodzi do ryzyka zajścia w ciążę.
Mam poczucie, że to nieodpowiedzialne, ale mąż nie chce używać prezerwatyw, zawsze nabiera mnie na to, że tylko trochę poprzytulamy się, ale nie mogę sobie odmówić.
Wolę nie pobudzać się wcale, nie wiem jak to zrobić, żyję w strachu przed ciążą, a z drugiej strony mam poczucie, że grzeszę, bo chcę samej przyjemności. Mówiłam mężowi o problemie, obiecał, że do niczego nie dojdzie, jednak czułam takie napięcie, że nie mogłam powiedzieć stop, zaczęłam później robić mężowi wyrzuty, a on mi odpowiedział, że widzi, że ja tego chcę, wyjaśniłam mu swoje obawy związane z ciążą, wyznał mi, że robi to celowo, aby mieć kolejnego potomka.
Nie wiem co robić. Czy jestem nienormalna, że nie mogę przestać? Często obiecuję sobie, że to już ostatni raz, że już nigdy do niczego nie dojdzie.
Jednak maksymalnie wytrzymałam trzy miesiące, kiedy mąż wziął mnie w ramiona, nie mogłam sobie odmówić. Obawiam się, że to choroba, już dawno przestałam być nastolatką, a szukam wrażeń miłosnych, obiecuję sobie, że z tym zerwę, ale mąż zna moje słabości.
Obiecuję sobie, że jeszcze tylko to i już koniec, aż dochodzi do pełnego aktu.
Czy jest jakaś rada na to? Proszę bez głupich uwag. Proszę bez słów potępienia, że kto to widział, to forum katolickie.
Dagmara

Anonymous - 2016-04-06, 19:50

dagma,
To Ty się chcesz siebie (a przy okazji męża) seksu z powodu obawy przed zajściem w ciążę?? :roll:

Dziewczyno, mamy 21 wiek!
Metody antykoncepcji naturalnej są teraz bardziej skuteczne niż hormonalne.
Wskaźniki zachodzenia w ciążę przy stosowaniu obecnie dostępnych metod naturalnych ( z komputerkiem podrecznym) są 10 razy nizsze niż prezerwatywy, a nawet niższe niż hormonalne ( i o niebo mniej szkodliwe dla kobiety)

W czym problem??

Poczytaj, popytaj się bardziej doświadczonych dziewczyn a wtedy Ty, mąż i Bóg będziecie wszyscy zadowoleni :mrgreen:

Zreszta był tu już wątek o skuteczności antykoncepcji naturalnej.


Dagma,
Weź no przyznaj się, że nas podpuszczasz :oops:

Anonymous - 2016-04-06, 20:23

Żadne metody nie dają 100% skuteczności. Jestem a takim wieku, że zajście w ciążę jest bardzo nieodpowiedzialne, dziecko może urodzić się chore, poza tym łatwo Ci pisać, bo nie Ty musisz robić teksty ciążowe i co w sytuacji, kiedy mąż pójdzie do innej.

Chciałabym zrezygnować ze współżycia, aby nie zajść w ciążę na 100%, obiecuję sobie, że to już ostatni raz, że nigdy więcej, ale nie potrafię poradzić sobie z tym problemem.

Powiedziałam mężowi o problemie, zgodził się ze mną, powiedzieliśmy sobie, że tylko to i to, a później stop, jednak oboje nie wytrwaliśmy, tzn. ja nie mówiłam przestań, a on jakby zapomniał o wszystkim. Wyznał mi, że on nie może powstrzymać się. To dla niego zbyt trudne. Oboje mamy problem. Co powinniśmy zrobić? Odmawiamy sobie max. dwa miesiące, ale później wystarczy, że jesteśmy sami, mąż pocałuje mnie, usiądziemy razem na kanapie, jeszcze do tego jest mokro i zimno, a jak jest awaria prądu, to już może nie napiszę, aby nie gorszyć.

Rozmawiałam z mężem, ale on wyznał mi, że uwielbia być ze mną i tylko udawał, że też zależy mu na rezygnacji. Przyznał, że celowo aranżował takie sytuacje.
Uważam, że zachował się nie fair. Co sądzicie o postawie mojego męża?
Dagmara

Anonymous - 2016-04-06, 20:28

dagma napisał/a:
żyję w strachu przed ciążą, a z drugiej strony mam poczucie, że grzeszę, bo chcę samej przyjemności



Z wiekiem prawdopodobieństwo zajścia w ciążę znacznie maleje - to raz .
Tym niemniej warto współzyć w okresy pewne niepłodne .
I to powinno załatwić sprawę .
Mąż POWINIEN dostosować się do tego .


Cele współzycia są dwojakie :
- prokreacja
- wzmocnienie więzi

Cele te nie muszą występować jednocześnie , to oczywiste .
Odczuwanie przyjemności nie jest grzechem , tylko darem Boga .

Anonymous - 2016-04-06, 20:52

Przeczytaj jeszcze raz, co napisałam.
Chciałabym zrezygnować zupełnie, aby mieć pewność, że nie zajdę w ciążę.
Jednak dochodzi do miłosnych zbliżeń, ponieważ chyba oboje jesteśmy za słabi na to, aby wytrzymać bez. Mówię mężowi, że nie potrzebuję, on proponuje, że dobrze zgadza się, ale poprzytulamy się, później jednak posuwa się dalej, ja nie protestuję i na ogół kończy się pełnym aktem. Tak jest za każdym razem, później nerwy, stres, bieganie do lekarza, robienie testów. Prosiłam męża, aby nie stwarzał takich sytuacji.
A on zwala winę na mnie, że przecież widzi, że ja sama chcę. Rozmawiałam z nim o rezygnacji z współżycia, spojrzał na mnie zalotnie i powiedział, że mam zapomnieć.
Czy są jakieś środki na pohamowanie popędu u kobiet? Staram się odwracać głowę od tzw. scen rozbieranych w reklamach i na filmach. Kąpię się, kiedy męża nie ma w domu, staram się spać w ubraniu, nie prowokować go.
Jednak zawsze wytrzymuję max 2 miesiące. Metody naturalne to niewiele pomogą.
A jak jednak zajdę w ciążę, jeśli dopadnie mnie ten 1%?
Dagmara



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group