To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Świadectwa - Swiadectwo męża

Anonymous - 2016-03-26, 21:08
Temat postu: Swiadectwo męża
Witam,

Nazywam się Michał, obecnie lat 34, mąż swojej żony od 9 lat. Trafiłem na forum Sychar w czerwcu 2010 r. jako zdradzony mąż.

Długo zbierałem się do tego świadectwa ale ciągle czułem, że to jeszcze nie czas, że jeszcze nie ma się czym chwalić, że jeszcze rany nie zaleczone itp. W sumie nadal tak mi się wydaje, że to jeszcze nie czas ale jakbym słuchał sam siebie to by mnie tu nie było :) Ale jak dotąd doświadczyłem tylu łask Bożych, że to grzech się nie podzielić.

Trafiłem tu jako biedny, zapłakany i zagubiony chłopczyk, 3 lata po ślubie, z rozwalonym małżeństwem – czyli standard. Społeczność Sychar zarówno forumowicze jak i członkowie Ogniska Żory postawili mnie na nogi. Przede wszystkim wróciłem do Pana Boga, może jakoś specjalnie daleko nie odszedłem ale moja wiara była bardzo płytka i letnia, a ja sam byłem niedojrzałym do małżeństwa chłopczykiem, który poniekąd popchnął swoją równie niedojrzałą dziewczynkę (żonę) do zdrady.

To mną wstrząsnęło, zawalił mi się cały świat. Dużo czasu zajęło mi zrozumienie, że naprawiać małżeństwo muszę zacząć od siebie, że muszę się zmienić żeby żona chciała mnie z powrotem.

Nie przedłużając : mieliśmy troszkę prościej niż inni, zdrada była jednorazowa, żona się nie wyprowadziła i z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że ją też ta sytuacja dobiła i miała straszne wyrzuty sumienia i nie chciała odchodzić. Pogodziliśmy się po kilku miesiącach, chyba we wrześniu lub październiku 2010 r. Potem wspólne spotkania na Sycharze, trzy razy rekolekcje sycharowskie.

Powodem naszego oddalenia od siebie i późniejszych tego konsekwencji był (chyba) brak dzieci, jesteśmy małżeństwem niepłodnym. Sytuacja nas przerosła, nie potrafiliśmy ze sobą o tym rozmawiać.

Potem mozolna odbudowa, było trudno. Najtrudniej samemu się zmieniać niestety, komuś wytykać jego wady to prosta sprawa.

Dużo modlitwy, dużo książek, dużo słuchania mądrych ludzi. Pan Bóg wspomagał cały czas ale sam też musiałem coś od siebie dać i myślę, że wyszło całkiem nieźle. Cały czas się pilnuję, codzienny rachunek sumienia, regularna spowiedź, no i najważniejsze : więcej rozmawiamy. Do tego co było nie wracamy, wybaczyliśmy sobie i gruba kreska, choć zły często kusi żeby wypomnieć.

I chciałbym tu teraz napisać, że ostatnie 5 lat było słodziutkie i fajowe i że Pan Bóg nam te miesiące wynagrodził i było jak w bajce. Ba, nawet sami pewnie po cichu myśleliśmy, że tak będzie. Otóż nie, lata 2011-2015 były przerąbane (mam na to inne, właściwsze określenie, ale moderator i tak wytnie) :)

Pan Bóg miał dla nas plan, jak zawsze genialny, choć niestety zrozumiały dopiero po latach. Bo „żelazo hartuje się w ogniu” :)

Jak już pisałem dzieci biologicznych nie mogliśmy mieć i nie mamy nadal. Już wcześniej myśleliśmy o adopcji i plany chcieliśmy zrealizować. Dużo pisania, więc streszczę : najpierw nieudana adopcja – w sądzie nas zmietli z powierzchni ziemi, potem 3 lata czekania w ośrodku adopcyjnym na dziecko, potem likwidacja tego ośrodka :) W 2015 rok wchodziliśmy złamani, załamani, była z nas psychiczne wraki. Potem nowy ośrodek adopcyjny, a potem nadszedł maj 2015 r. ……

O 20-tej położyłem naszą 2 letnią córkę spać, żona na Triduum. Wczoraj, w Wielki Piątek nasza druga, 6 miesięczna córka (biologiczna siostra pierwszej) była u nas pierwszy raz w domu. Sprawa w sądzie w toku, Mała jeszcze przebywa w pogotowiu opiekuńczym, jeździmy do niej jak często się da. Lubię tą robotę :) Spełniam się jako ojciec, lubię pieluchy, kąpać moją córkę, czytać jej itp., odprężam się przy tym, dom to mój azyl.

Czasem się zastanawiam co by było gdyby żona nie zdradziła i myślę sobie, że Pan Bóg dawał mi wcześniej szanse tylko ja ich nie widziałem albo widzieć nie chciałem i musiał dopuścić do terapii szokowej, widocznie ze mną tak trzeba było, bo inaczej się nie dało. Czasu nie cofnę, ale mogę naprawiać teraźniejszość i kreować przyszłość. Nie zapomnę tego co było ale też tego nie rozpamiętuję. Jestem mądrzejszy, dojrzalszy i zahartowany w boju. Nawet poczucie humoru mi się specjalnie nie stępiło :)

Na ile potrafię ufam Bogu choć to najtrudniejsza rzecz na świecie. Łatwo komuś napisać „zaufaj Panu Bogu”… Ja do tego co to znaczy dochodziłem 5 lat i trzymam się wersji, że wiem :) ale tak naprawdę nie wiem.

Nie chcę nikomu dawać jakichkolwiek rad, bo bez Boga nic bym nie osiągnął, bardzo spokorniałem, szukałem i słuchałem mądrzejszych od siebie. Czasem się zastanawiam dlaczego takiemu głąbowi jak ja się udało a wielu mądrzejszym osobom z Sychara, które poznałem na rekolekcjach się nie jeszcze udało. Ale zastanawiam się tylko czasami, nauczyłem się za dużo nie myśleć a więcej robić :)

Tyle. Troszkę chaotycznie i bez porządku, nie planowałem jak to napisać po prostu pisałem.

Dziękuję wszystkim za pomoc, forumowiczom, członkom ogniska, bez Was było by dużo ciężej. Robicie super robotę i dobrzy z Was ludzie :)

Pozdrawiam
Michał.

PS. Na forum miałem nicka Michaił, ale zapomniałem hasła do tamtego konta. W sumie nawet nie lubiłem tej ksywki więc dobrze się stało :)

Anonymous - 2016-03-26, 22:06

Michale, chwała Panu! :-D
Anonymous - 2016-03-26, 22:07

Chwała Panu!
Anonymous - 2016-03-26, 22:56

Tak jak napisałeś, bez Boga nic się nie osiągnie.
Chwała Panu!

Pamiętam Twoją obecność na forum pod poprzednim nickiem.
Miło czytać to co piszesz. :-D

Anonymous - 2016-03-26, 23:37

Dobra opowieść na dzisiejszy dzień. Jezus żyje, Alleluja! Dużo miłości i radości. Z Panem Bogiem :-)
Anonymous - 2016-03-27, 12:34

Chwała Panu

pamiętam Ciebie i żonę :mrgreen:

Anonymous - 2016-03-27, 18:02

:-D :-D :-D :-D
cieszę się

Anonymous - 2016-03-28, 10:01

_Michał_, chwała Panu !
I błogosławieństwa Bożego na co dzień dla całej twojej rodziny!

Anonymous - 2016-03-28, 23:47

Dziękuję. Bardzo dziękuję za Twoje świadectwo. Bardzo tego potrzebowałem
Niech Pan Wam błogosławi...

Anonymous - 2016-03-31, 10:06

Michał, chwała Panu! Też pamiętam Twoje wpisy pod poprzednim nickiem ;-)
Bardzo się cieszę!

Anonymous - 2016-03-31, 15:58

_Michał_ napisał/a:
Czasem się zastanawiam dlaczego takiemu głąbowi jak ja się udało a wielu mądrzejszym osobom z Sychara, które poznałem na rekolekcjach się nie jeszcze udało.

Michała przecież masz na to odpowiedż -znasz ją :mrgreen:
_Michał_ napisał/a:
żona się nie wyprowadziła i z dzisiejszej perspektywy mogę powiedzieć, że ją też ta sytuacja dobiła i miała straszne wyrzuty sumienia i nie chciała odchodzić.

Szanuj za to Michał zonę....i Boga że tak upodobał sobie grzeszników pragnących naprawy grzechu..i działa czasem przez nich.....

pozdrawiam i wiele szczęścia w pełnej rodzinie ;-) ;-)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group