To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Kącik psychologiczny - Ciężko, bo sąsiadka

Anonymous - 2016-01-29, 04:03
Temat postu: Ciężko, bo sąsiadka
Witajcie, jestem nowa więc błądzę tu trochę po omacku- w życiu zresztą też...
Moje małżeństwo trwa 26 lat, ale nawet ostatniej okrągłej rocznicy nie świętowaliśmy- przed była awantura, ciche dni i...każde z nas czekało na jakieś słowo, ruch tego drugiego.
Mąż jest dobrym człowiekiem ale oschły, skryty, "czynem, nie słowem" to jego ideologia
Ja jestem emocjonalna, bardzo uczuciowa ( chociaż teraz już nie pokazuję na zewnątrz) i brakowało mi całe życie czułych słówek- nie umiałam docenić co miałam.
Początkowo było bardzo ciężko ale że jestem w środku uległa ( chociaż kłapię dziobem) to jakoś to ciągnęliśmy- dom i dzieci na mojej głowie bo mąż wychowany w wielodzietnej patriarchalnej rodzinie nie był do tych celów- ma z chłopcami teraz kontakt- są dorośli ( 26 i 18).
Ja się zawsze czepiałam, przyznaję, bo raziła mnie jednostronne zaangażowanie, troska o dzieci i brak jakiegokolwiek podejmowania tematu przez męża. Mąż lubi święty spokój, nie będzie dyskutował ale efekt każdej rozmowy jest taki, że okazuje się że tylko ja jestem wszystkiemu winna.
Psuć zaczęło się jakoś ok. roku po przejściu męża na emeryturę ale nie zauważałam tego.
Ja skupiona na pracy, wiecznie nadgodziny nie miałam ochoty na aktywne życie rodzinne- jasne: oglądanie telewizji, czynności domowe, ale z całą resztą został w domu sam.
Nigdy nie był zazdrosny chociaż mężczyźni od zawsze się za mną oglądali-po prostu wie że zdrada w moim przypadku nie wchodzi w grę.
Jestem chyba zbyt zasadnicza, ambitna stąd dążenie do perfekcji i każdy musiał się podporządkować- skomplikowane to- jestem dzieckiem DDA, on z rodziny tzw. zimny wychów.
Jakieś 3-4 tyg. temu doszło do mnie, że rozmawiając z moją sąsiadką z piętra wyżej mój mąż wysyła sygnały jak do mnie 26 lat temu, jest pobudzony na sam dźwięk jej imienia, żywo się interesuje kiedy wchodzi i wychodzi do domu. Ja nigdy nie zazdrosna zaczęłam szaleć bo doszło do mnie, że od dłuższego czasu mąż jest " nie mój"- nie całował mnie 2 lata a na żebry o pocałunki zasłaniał się oddechem ( problemy gastryczne), stał się słownie agresywny, widać że go nie obchodzę...zapytałam czy jest wobec mnie uczciwy ( wie że lojalność i uczciwość dla mnie najważniejsze) tak małżeńsko bo zabolało mnie, że przez sen wymawiał trzykrotnie jej imię z taką czułością w głosie...wiem, sen to nic ale...trochę kręcił ale przyduszony opowiedział a czemu mam nie być??? ale wprost nie potwierdził. Powiedziałam, eskalowałam do krzyku bo trudno mi utrzymać emocje mu o moich przeczuciach, że więcej widzę niż myśli- wyśmiał mnie, obrzucił pogardliwymi " jak zawsze ty wszystko wiesz najlepiej" Kilka cichych dni i głupia próbowałam walczyć o mojego męża narzucając mu się- przytulając się ostentacyjnie choć już dawno tego nie robiłam, przytulać się przed snem ( niestety wpadłam kiedyś na pomysł dwóch kołder!!!), nasze zbliżenie potem- miałam wrażenie, że za szybko po takiej rozmowie, jakby chciał mnie uspokoić? i na pewno nie był ze mną . Rozpoczęłam w końcu rozmowę, że chce to małżeństwo ratować bo jest dla mnie najważniejszy, że mi zależy i że kluczem musi być rozmowa ( nigdy ze mną nie chciał nic omawiać, tj. problemów- zawsze uciekał od tego) no to się dowiedziałam, że TYLKO JA jestem winna.
Acha, bywam złośliwa, uszczypliwa- wynik głupiego poczucia niemocy, że nie mogę do niego dotrzeć ( mówię na męża Pan Ideał, bo wszystko wie, wszystko umie zrobić, lubiany przez wszystkich, małomówny, ujmujący i przystojny- wygląda młodziej niż na swoje lata, szczupły jak młody chłopak i wysoki, bez nałogów)
Zmusiłam go do powiedzenia że mu też zależy i chyba chciałam wierzyć że tak jest
Ona ma męża, dorosłego syna, jest 8 lat młodsza i wydaje się mu być idealna- nie pali ( ja tak i tego nie znosi), mówi cichutko i mało, spokojnie wręcz flegmatycznie i co najważniejsze cały czas go wychwala przewracając oczami ( mąż udziela się we wspólnocie dużo pracując na rzecz mieszkańców, gotuje obiady odkąd jest na emeryturze)
Na ostatnim zebraniu patrzyli tylko na siebie, mówili tylko do siebie a na moje żarty ( lekkie z męża) kąsała mnie delikatnie, słownie z uśmiechem jednocześnie wychwalając go pod niebiosa.
Po powrocie zrobiłam mu karczemną awanturę, bo uznałam że mnie okłamał- powiedział, że rozmawiał o pewnej sprawie z mężem tej sąsiadki po czym na zebraniu ona centralnie do mnie powiedziała, że to ona mu to mówiła- poczułam się okłamana, chociaż mąż nie jest kłamczuchem- zwykle to co niewygodne po prostu zataja.
Kilka razy w życiu nie wziął mnie w obronę ( bo zaryzykowałby opinię osoby fajnej) tłumacząc się, że nie widziałem, nie słyszałem, kilka razy był nielojalny i ja mu te wady wytykam wciąż, bo to są nierozliczone grzechy, bolą mnie i się wleką. Skopał mnie mówiąc, że chcę go odseparować od rodziny- a ja czasem w święta bywałam sama z dziećmi w domu żeby mógł tam być ( ja nie chodziłam na imprezy ze szwagrem- te moje zasady), ale jestem zazdrosna o to że z nimi rozmawia- w domu kilka godzin może oglądać tel. i się nie odezwie- jak jego ojciec niegdyś.
No więc po awanturze już nie wiem, czy chce coś ratować, powiedział że przestaje mi mówić cokolwiek czyli zamyka przede mną swoje życie, bo się doszukuję i potem są problemy. Staram się być spokojna, na razie wychodzi mi to sztucznie, a mąż ma bezbłędną intuicję i czuję w jego zdawkowych odpowiedziach gdy o coś pytam złość, niechęć, pogardę!!!
Teraz widzę, jakie robiłam błędy- mąż nie widzi w sobie żadnej winy- powiedziałam mu, że przy nim nie czuję się kobietą!!! Twierdzi, że go dręczę słownie.
Boję się że jak nic nie zrobię stracę go- z drugiej strony widzę duże, niezwerbalizowane jeszcze zaangażowanie emocjonalne i widzę jej gotowość (kiedyś żaliła się udając skromną " a kto by tam mnie chciał"- mężatka sic!)
Wychodzę do pracy i dręczę się czy on z nią rozmawia ale tak flirtując, zeszłam na setny plan, jestem nikim dla mojego własnego męża.
Proszę o ocenę, podpowiedzi- wiem, że fakt że ona mieszka piętro wyżej nie rokuje dobrze.
Acha, mąż kończy w tym roku 50 lat- może to kryzys wieku? Pocieszam się bo to efekt naszych wieloletnich zaniedbań.
Co robić, jak odbudować? boję się ze przez moje rozmowy popchnęłam go w stronę tej kobiety ( skoro już mleko wykipiało...)- chociaż nadal twierdzi, że to ja mam problem, on z nią problemu nie ma- a ja widzę, czuję!!!
Proszę o rady, jestem załamana, nie śpię po nocach, boli mnie serce, nie chce mi się żyć.
Nie praktykujemy z mężem chociaż jesteśmy i nasze dzieci ochrzczeni ( z wielu powodów na przestrzeni tych lat), tamto małżeństwo również nie.

Anonymous - 2016-01-29, 08:15

oldbaba, Witaj na forum, szkoda tylko, że w takich okolicznościach.

jeśli chodzi o relacje sąsiedzkie to osobiście uważałabym bardzo bo u mnie czy u nas fascynacja sąsiadką z naprzeciwka skończyła się romansem a to pociągnęło za sobą inne rzeczy- sprzedaż mieszkania itd. Też tamta kobieta miała męża i małych dzieci ale generalnie ona była nastawiona na zdobycie faceta ( charakterek to miała )
Może wasza sąsiadka nie jest taka, ze doszłoby do romansu, może to tylko rozmowy ale faktycznie na ożywienie sie męża i jej trzeba uważać i mieć oczy otwarte.
Sama mam problem w małżeństwie i raczej jestem na rozdrożu ....ale postaraj się porozmawiać z mężem, może wybierzcie się gdzieś razem do kina czy na kolacje może to pomoże wam w relacjach i przypomni sobie jak było kiedyś. Może zapytaj męża co oczekuje od Ciebie i od małżeństwa ? może jednak robi to, żebyś jego zauważyła ? a może czuje się niepotrzebny bo teraz nie pracuje zawodowo a siedzi tylko w domu ?

Anonymous - 2016-01-29, 09:02

oldbaba, witaj na forum.

Jak czytałam ciebie, pomyślałam, że sporo o sobie już wiesz.
Tylko doszłam do pytania, czy to, że wiesz gdzie masz problem to jest już dla ciebie motorem do zmian?
Bo, tak myślę, warto zacząć od siebie i tak naprawdę zmienić możesz tylko siebie.

Zobacz co ja wyczytałam u ciebie:

oldbaba napisał/a:
Ja jestem emocjonalna, bardzo uczuciowa

kłapię dziobem

Ja się zawsze czepiałam,

Ja skupiona na pracy, wiecznie nadgodziny nie miałam ochoty na aktywne życie rodzinne- j

Jestem chyba zbyt zasadnicza, ambitna stąd dążenie do perfekcji i każdy musiał się podporządkować

trudno mi utrzymać emocje

Acha, bywam złośliwa, uszczypliwa

zrobiłam mu karczemną awanturę,

Twierdzi, że go dręczę słownie.


Lubisz siebie taką jak opisałaś?

No i, dla mnie i myślę, że nie na darmo tutaj zajrzałaś, ważnym byłoby jednak popracowanie nad relacją z Bogiem a ona u ciebie kuleje, jakby nie patrzeć

oldbaba napisał/a:

Nie praktykujemy z mężem chociaż jesteśmy i nasze dzieci ochrzczeni ( z wielu powodów na przestrzeni tych lat), tamto małżeństwo również nie.

Anonymous - 2016-01-29, 09:15

oldbaba (dlaczego zaraz old :shock: ), witaj

Chciałabym prosić Cię, abys pisząc na forum nie podawała zbyt wielu szczegółów, które mogłyby sprawić, ze Ty i Twoja rodzina mogłaby być przez kogoś rozpoznana w realu.

Zacznę od końca, czyli:

oldbaba napisał/a:
Nie praktykujemy z mężem chociaż jesteśmy i nasze dzieci ochrzczeni ( z wielu powodów na przestrzeni tych lat), tamto małżeństwo również nie.


Wiesz, ze jest to forum na którym z Bogiem pragniemy ratować nasze małżeństwa? Z tego też powodu często rady kierowane do Ciebie będą się na Bogu i wierze oraz zaufaniu do Niego opierały.
Myśle, ze warto abyś te relacje odbudowała.

Jak rozumiem, jesteście małżeństwem sakramentalnym? Może wiec warto dowiedzieć się co tak naprawdę przyrzekaliście sobie wzajemnie przed Bogiem wymawiając słowa przysięgi i zorientować się w którym miejscu każde z was od niej jakoś odeszło:

http://sychar.org/przysiega/

Warto tez posłuchać tych konferencji, mówiących o małżeństwie

Miłość małżeńska może być piękna (zwłaszcza konferencje 4a i b)

https://www.youtube.com/w...GQZmgv2tRNhCtUz

Gorąco również polecam to:

https://sklepmalak.pl/pl/p/Akrobatyka-malzenska-Adam-Szustak-OP/467


Z książek myślę ze absolutnie najważniejsze z lektur dla każdego małżeństwa są dwie pozycje

"Pięć języków miłości" i "Pięć języków przepraszania" Gary Chapman

Myśle, że kryzys waszego małżeństwa jest na takim etapie, że wystarczy niewielka korekta zachowań aby wszystko się zmieniło na dobre.
Ja na poczatku drogi usłyszałam takie słowa pana Jacka Pulikowskiego ( http://www.jacek-pulikows...rencje-mp3.html ) "chcesz zmienić swoje małżeństwo, zmień siebie". Jeśli chcesz coś zmienić w maleństwie, to zapraszam do wysłuchania i przeczytania tych pozycji, aby wiedzieć jak to zrobić i z czym tak naprawdę masz do czynienia.

Pozdarwiam

Anonymous - 2016-01-29, 09:20

oldbab, a może jesteś zbyt krytyczna wobec siebie ? może doszukujesz się swojej winy?
ale tak czy siak jeżeli to prawda co napisałaś o sobie to duży szacunek za to, że widzisz swoje wady i przyznajesz się i to chyba już dużo jak widzi się swój problem czy swoje wady

Anonymous - 2016-01-29, 09:41

oldbaba dziękuję za ten wpis, bo jakbys o mnie i mojej sytuacji (aktualnej) pisała. Dlatego pozwolisz, że będe na bieżąco śledzic wpisy w tym wątku i korzystac ile wlezie :)


Od siebie dodam tylko, ze jak jechałam dziś do pracy to w moim ulubionym Radiu Podlasie usłyszałam o numerze "Szum z Nieba" wydawany w ramach wspólnoty Odnowy w Duchu Swiętym. I zainteresowała mnie wzmianka o zawartych tam świadectwach uzdrowienia małżeństw.

Może warto zerknąć?

I to, że nie jesteś praktykująca niczego nie zmienia. Zawsze jest czas to nadrobić :) Fundamenty w postaci sakramentów już masz.

Anonymous - 2016-01-29, 11:32

Może wasza sąsiadka nie jest taka, ze doszłoby do romansu, może to tylko rozmowy ale faktycznie na ożywienie sie męża i jej trzeba uważać i mieć oczy ....ale postaraj się porozmawiać z mężem, może wybierzcie się gdzieś razem do kina czy na kolacje może to pomoże wam w relacjach i przypomni sobie jak było kiedyś. Może zapytaj męża co oczekuje od Ciebie i od małżeństwa ?]

Próbowałam ale wlasnie największy problem zawsze był z komunikacją- mąż nie lubi i nie "roztrzasa" niczego. On uważa, ze wszystko jest ok tylko ja mam fumy- czego od niego chcę? Nie pije, nie pali, nierozrzutny i robotny ale...na zewnatrz głaz. Trudno czasMąż oczekuje żyć z ideałem bo to uwypukla moje niedoskonałości. Nie wiem czy powinnam się przytulać, proponować wspólny wyjazd. " trzeba uważać i mieć oczy..." przez 10 godz. jestem poza domem, poza tym co mogę zrobić? wszelkie uwagi i tak grają na moją niekorzyść- zarzuci mi chorobliwa zazdrość (jego ojciec byl zazdrosny, szwagier gnebi jego siostrę. ..taka rodzinna przypadlosc) Maz oczekuje tylko spokoju tzn. żadnych rozmów, problemów. Trudno mi się odnalezc bo odsunal sie ode mnie po ostatniej awanturze-powiedzial ze juz nie bedzie mi mowil nic i ...nie mowi

Anonymous - 2016-01-29, 11:48

Cytat:
Maz oczekuje tylko spokoju tzn. żadnych rozmów, problemów. Trudno mi się odnalezc bo odsunal sie ode mnie po ostatniej awanturze-powiedzial ze juz nie bedzie mi mowil nic i ...nie mowi


To sobie i mężowi kup piwo lub lody i usiądz i obejrzyj z nim mecz jeśli lubi, bez rozmów i problemów. :mrgreen:

Anonymous - 2016-01-29, 11:51

oldbaba, ( nick okropny :) )

zazdrość jest dobra jak jest wszystko w granicach normy ale tutaj na te normy jest już za późno bo już czujesz się zagrożona i akurat ja się Tobie nie dziwię.

Czuję, że najbardziej potrzebujesz bliskości, uczucia i ciepła...
to, ze ktoś nie pije, nie pali i posprząta czy ugotuje to nie jest chyba recepta na szczęście i udany związek ..a skoro widzisz, że mąż jest miły dla sąsiadki , uśmiecha się, ożywia na jej widok a dla Ciebie jest jak głaz to chyba jest to powód do zmartwień a Twój mąż tego nie widzi.

Anonymous - 2016-01-29, 12:46

Powiem coś od praktycznej strony.
Facet w pełni wieku - 50 lat, nie powinien siedzieć w domu na emeryturze.
Wcześniej czy pózniej mu za przeproszeniem odwali, czyli albo romans, albo depresja, albo alkohol.
Może niech mąż znajdzie sobie jakieś zajęcie poza gotowaniem obiadów?

Anonymous - 2016-01-29, 12:52

oldbaba napisał/a:
mąż udziela się we wspólnocie dużo pracując na rzecz mieszkańców
grzesiu----nie tylko on obiady gotuje:))
Anonymous - 2016-01-29, 13:04

oldbaba, witaj na forum:) poczytaj sobie mój wątek, miałam b. podobne problemy w swoim małżeństwie.
może coś ci pomoże......

Anonymous - 2016-01-29, 13:23

Piwa nie pije, mecze czasem ogladamy razem. Do pracy nie chce iść bo juz sie napracowal a zmuszać go nie będę bo to Jego decyzja.
czy powinnam szukać bliskosci jak reaguje na mnie źle? Przytulac się? Powiedzialam mu kilka dni temu że nie będę się cały czas ja do niego kleic bo może on nie ma na to ochoty. Przemilczal. Ze jak poczuje ochotę na bliskość to ja jestem ale mi go brakuje. Przeciez to moj mąż! On nie wykazuje inicjattwy:( boję sie ze namolnoscia go bardziej odepchnę. Mam grać w jakieś gierki? Przeciez to moj maz. Bedzie mnie trzymal na dystans- olewalas mnie a jak czujesz zagrozenie to jestes mila. Bedzie podejrzewal ze w cos gram. A nie chce uslyszec ze jest dla mnie najwazniejszy, bo jest gdzie indziej zaangazowany-zwariuję!!!

Anonymous - 2016-01-29, 14:38

oldbaba, napisałam ci priw:)


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group