To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Wątek buntowniczki

Anonymous - 2016-07-17, 20:06

Dorota 6

nie usprawiedliwiam. Ale czy mam myśleć źle o moim mężu. Tego nie chcę.
Przecież wciąż na niego czekam, chcę jego powrotu.
Nie wiem jaka jest prawda, mąż zaprzecza, że jest ktoś inny. Ja nie dociekam, nie sprawdzam, bo co mi to da. Jeszcze większą udrękę?
Nie wiem czy taka niewiedza pomaga, czy przeszkadza w mojej obecnej sytuacji :-?

Anonymous - 2016-07-17, 20:08

Może powinnam się modlić o zobaczenie prawdy o mężu?
Anonymous - 2016-07-17, 20:41

Buntowniczko
absolutnie, nie chodzi o to, abyś źle myślała o mężu, przecież go kochasz.Tą prawdą wcale nie musi być ktoś trzeci, ale może on chce żyć sam, nie chce już do Ciebie wrócić. Buntowniczko, jestem w bardzo podobnej sytuacji, też jest mi trudno przyjąć taką prawdę, ale może tak być i nic z tym nie zrobię, jeśli taki będzie jego wybór. Boli bardzo, piszę to do Ciebie, abyś pomyślała, że może tak być. Pozostaje nam tylko modlitwa, chyba tylko, albo aż tyle. :-D

Anonymous - 2016-07-17, 21:25

Dorota 6 napisał/a:
buntowniczka,
coś mi się wydaje, że tłumaczysz i usprawiedliwiasz postępowanie swojego męża. Do niedawna też tak robiłam, dopiero ktoś mi uświadomił, że on jest dorosły i wie co robi. Buntowniczko, Twój mąż jest dorosły, nie jest małym chłopcem, który nie wie co ze sobą zrobić. Nie chce mówić, ucieka, bo może ma powody. Może to Ty nie chcesz zobaczyć jak jest prawda. :-D


To dotyczy nie tylko mężczyzn, nie mieszalbym w to męskiej dumy.
Nie wiem jak jest w Waszych przypadkach, wydaje mi sie jednak, ze szybciej jest to kwestia tego, ze Wasi mężowie w przeciwieństwie do Was nie przepracowali siebie i tematów które przerobić powinni.
Żyją w swoich ramach które wynieśli z domów rodzinnych (plus to co współczesny świat im wmówił) i traktują Wasze pomysły na naprawę jak religijno-psychologiczny belkot.
Mylę sie?

Anonymous - 2016-07-17, 21:26

Dorota 6,

wiem, że ode mnie zależy tylko to co zrobię ze sobą. Nie zmienię męża.
Ale moja postawa wobec męża, może (nie musi) sprawić, że będzie chciał wrócić do mnie, do domu.
Postawa ż tego co życzliwości, miłości, dobroci.
Jakiś czas temu powiedziałam mężowi że nie wracam do tego co było, jak bardzo mnie zranił i jakiego zamieszania zrobił z naszym małżeństwem.
I wiesz co, było inaczej, jakoś lżej.

Jak czytam świadectwa powrotów małżonków, to właśnie taka postawa pomogła wrócić powracającym.
I modlitwa oraz zaufanie Panu Bogu.
Mam nadzieje że to nie brzmi zbyt naiwnie, ale naprawdę mam taką ufność w Bogu i czuję że wszystko skończy się wielką radością.
Pozdrawiam

Anonymous - 2016-07-17, 23:04

Buntowniczko, ja też powiedziałam mojemu mężowi, że ma dom, do którego może zawsze wrócić, że go kocham i zawsze będę jego żoną, też dawałam mu do zrozumienia, że przebaczyłam. Tez jestem dla niego miła, zwracam się serdecznie i z miłością. Ale to on dziwnie się zachowuje, milczy, ucieka, jakby cały czas się bał. Czasami zaczynam myśleć, że jest w jakiejś depresji, albo po prostu jest inna kobieta. Też wszystko zawierzyłam Bogu, nie chcę się już mężowi narzucać. Pozdrawiam
Anonymous - 2016-07-18, 12:29

Pavel napisał/a:
o dotyczy nie tylko mężczyzn, nie mieszalbym w to męskiej dumy.
Nie wiem jak jest w Waszych przypadkach, wydaje mi sie jednak, ze szybciej jest to kwestia tego, ze Wasi mężowie w przeciwieństwie do Was nie przepracowali siebie i tematów które przerobić powinni.
Żyją w swoich ramach które wynieśli z domów rodzinnych (plus to co współczesny świat im wmówił) i traktują Wasze pomysły na naprawę jak religijno-psychologiczny belkot.
Mylę sie?


Zapewne tak jest, tylko, że z mężem przeżyliśmy 30 lat. W domu rodzinnym on był tylko 19. Zawsze myśleliśmy tak samo (a może mnie się tak tylko wydawało).
Rodzice męża to praktykujący katolicy, ale też niejeden raz słyszałam wypowiedzi typu: żon można mieć kilka. Nie jest też tajemnicą, że było zmieszanie w tym małżeństwie, bo pojawiła się trzecia.

Co do przerobienia wielu tematów przez mężów, to się zgadzam. Myślę, że mąż ma wiele do przepracowania. Ja zresztą też :lol:

Anonymous - 2017-01-13, 10:47

Witajcie drodzy,
choć nie pisałam od pół roku, śledzę Forum aktywnie.
Czasu nie tracę, pracuję nad sobą. Wciąż uczę się cierpliwości, ale też w moim sercu zagościł większy spokój :-D
Coraz rzadziej proszę Boga o powrót męża do mnie. Ale też częściej dziękuję za wszystko co mam. Modlę się za moje małżeństwo, za męża i za wszystkich tych, którzy obecnie są przy nim.

Nauczyłam się żyć sama. I jest dobrze. Musi być dobrze.
Nie straciłam kontaktu z mężem, od czasu do czasu mamy kontakt. W październiku, z okazji imienin męża ręczyłam mu list w którym wzięłam odpowiedzialność za mój wkład w kryzys w naszym małżeństwie, nie oskarżałam męża wręcz wykazałam zrozumienie (ale nie akceptację) jego postępowania.
I coś się zmieniło. Teraz to on dzwoni i dopytuje co u mnie. Na Mikołajki dostałam prezent (w poprzednich latach nie).
Przyjął też zaproszenie na Wigilię. Spędziliśmy ją tylko we dwoje. Było miło, spokojnie, po prostu było dobrze. W Sylwestra też zadzwonił i złożył życzenia.

Czy się cieszę, nie wiem czy to co czuję można nazwać radością.
Na pewno mam spokój w sobie. Wiem, że potrafię żyć sama i czerpać z tego radość.
Pozdrawiam wszystkich
Buntowniczka

Anonymous - 2017-01-13, 13:39

Cieszę się, że u Ciebie lepiej. :-D
Anonymous - 2017-01-13, 21:23

Dorota 6
Dzięki, że się odezwałaś. A co u Ciebie?
Nie wiem czy u mnie lepiej, raczej ja mam się dobrze. Będzie co ma być. Już nie piszę scenariuszy, co się może wydarzyć.
Staram się czerpać radość z tego co dostaję. Czasami jednak po policzkach płyną łzy. Ale to nie są łzy rozpaczy, to łzy tęsknoty i żalu. Tych chwil jest jednak coraz mniej.
Trzymaj się :-D



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group