To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Mój smutny koniec

Anonymous - 2017-01-18, 01:18

STOPka napisał/a:
a ja idę (w swoim tempie) do przodu i na razie uczę się zaakceptować to, że może tak wolno.

I właśnie tak ma byc :)
Każdy ma swoje tempo Jak w każdej dziedzinie życia, najważniejsza jest systematyczność i konsekwencja w kroczeniu do przodu. Kto wie, możesz pewnego dnia przegonić tych biegnących w siedmiomilowych butach.

Anonymous - 2017-01-18, 06:32

Pavel napisał/a:
a ja idę (w swoim tempie) do przodu i na razie uczę się zaakceptować to, że może tak wolno.

i superrr! a od nas kopy będziesz dostawać, jak znów w malkontencenie zaczniesz wpadać :-P

Anonymous - 2017-01-18, 11:06

Kiedyś bardzo modliłam się o cierpliwość, abym spokojniej i cierpliwiej kroczyła przez życie, no i moje modlitwy zostały wysłuchane :-) Bóg "zabrał" mi męża, abym cierpliwie na niego czekała i cierpliwie znosiła powolne moje zmiany.Właśnie dopiero teraz uczę się cierpliwości :mrgreen:

Nirwanna napisał/a:
jak znów w malkontencenie zaczniesz wpadać
ejjjj Nirwana ja nie wpadam w te trudne słowo ;-) ja od kilku dni pytam JAK SOBIE RADZIĆ z tym, że się jest samemu/samotnemu/bez dzieci...?Tak po prostu pytam.A że jest mi smutno to chyba może :mrgreen: czasem ;-) i że jest mi smutno, że tracę (?) męża,rodzinę...to chyba też normalne. Dopiero ten kryzys pokazał mi, że kiedy ja zaczynam odpuszczać w relacjach to co dzieje się z taką relacją i to przykre jest.
Anonymous - 2017-01-18, 11:13

O matko, chyba muszę znaleźć sobie jakąś dodatkową pracę, bo już za dużo tych smuteczków :mrgreen: , choć smuteczek jest potrzebny, to smuteczek uratował Riley w filmie "W głowie się nie mieści" - bardzo polecam, film o emocjach:o radości, smutku, gniewie, odrazie i strachu, o roli jakie pełnią emocje w nas samych i co się dzieje jeśli którejś zabraknie.
Anonymous - 2017-01-18, 11:18

STOPka napisał/a:
ja od kilku dni pytam JAK SOBIE RADZIĆ

Uciesz się tym co masz, również tym, co do tej pory udało Ci się osiągnąć w ramach pracy nad sobą. Zgódź się, że jest i będzie trudno. Zgódź się, że jesteś duszącą się rybą między akwarium a morzem. Akwarium znane, choć ciasne i glonami zarastające, ale morze to dopiero... hohoho ;-) Znaczy - cierpliwości :-)

Anonymous - 2017-01-19, 16:02

Choć jeszcze nie wyczerpałam poprzedniego pytania :mrgreen: to mam jeszcze jedno: oczywiście gdzieś w głębi serca bardzo chcę, aby mąż wrócił jednak czasami myślę, czy ja bym się dobrze czuła z tym jego powrotem. Już tłumaczę o co mi chodzi - czasami naprawdę chciałabym zacząć wszystko od nowa z tym małym wyjątkiem, że sama.Tak po prostu, wzięłabym i zamknęła firmę, wyprowadziła się z tego mieszkania, a Ty - mężu drogi - jak naprawdę będziesz chciał być ze mną to wtedy o tym pogadamy.Czy to nie jest takie trochę "nie po Bożemu" :roll:
Bo ile można żyć w zawieszeniu/ rozkroku?
To trwa już dwa lata :shock: i choć on nie może się zdecydować czego chce, to czy ja muszę w tym uczestniczyć? Oczywiście to jest trudne, bo zamykam działalność, prawie bez pieniędzy, sama - bez rodziny, muszę zacząć od nowa kroczyć. No ale może to jest jakieś wyjście, bo ile tak można? :roll: I żeby była jasność - nie chodzi mi o rozwód.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group