To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Dziecko w czasie kryzysu - Może się narażę mamom,ale jestem za............

Anonymous - 2014-04-01, 16:00

Równouprawnienie rownouprawnieniem, ale nie godzi się z alimentów, rozwodu i z tego całego bólu i cierpienia robić "sposobu na dorabianie się".
Tylko ja wiem ile mnie to kosztowało (na początku duuuzo więcej niż teraz) by nie przenosić własnego żalu i bólu na relacje córki z tatą.

Anonymous - 2014-04-03, 02:21

Daria111 napisał/a:
Równouprawnienie rownouprawnieniem, ale nie godzi się z alimentów, rozwodu i z tego całego bólu i cierpienia robić "sposobu na dorabianie się".

Co sugerujesz?

Anonymous - 2014-04-17, 23:16

a możecie mi doradzić (nie linczować poproszę) co poradzić w mojej sytuaji. Jak ktoś czytał mój wątek to wie. Sprawa wygląda tak, ze tata Córki chce z Nią mieć kontakt i się spotykać (pół na pół) mnie to boli strasznie, bo tylko Ona mi została i boli to . poza tym wraca w tyg pozno jak dla mnie do domu i potem ogarnąć tego nie umiem...
nie umiemy dojsc do porozumienia ( dzis zagrozil,ze jak nie bede dawala mu Corki jak chce to nie da ani grosza a i ja nienormalna jestem.)
I co- mialam dziecko ratowac od narkotykow w domu to mam. Nie wiem czy dalej pali jak tak to sporadycznie pewnie.
I tak 2 dzień Świąt Córka jedzie do taty.
Co powinnam zrobić?

Anonymous - 2014-04-18, 13:43

rozwód jest zawsze ciężki ale może spróbować czegoś takiego jak wyjście z byłym mężem i dzieckiem do zoo? Oczywiście to zależy od tego w jak bardzo złych jesteście relacjach.
Anonymous - 2014-04-18, 14:20

Aniu ,chyba wiem jak się czujesz, ja również nie potrafie dogadać się z mężem na temat dzieci , z tym ,że on chce je brać do kochanki...I słysze tylko obelgi i takie poniewieranie że po prostu mnie zatyka. Myślę ,że jak mała chce pójść z tatą, to możesz spróbować, chociaż sama nie wiem. Ja dzisiaj nie zgodziłam się na zabranie dzieci do niedzieli, ponieważ ma przyjechać mój brat i dzieci bardzo czekaja na tą wizytę. Powiedziałam mężowi,że może przyjechać do dzieci w poniedziałek. Jestem tym tak rozbita ,że muszę cos napisać, bo eksploduję...Najgorsze w tym jest to,żę on uważa ,że wszystko powinno być normalnie.. bo przecież "nic" się nie stało, tylko taki drobiazg, że zdradzał mnie na prawo i lewo, i porzucił rodzine ,no ale poza tym jest ok..i to podejście mnie tak rozwala,że ja nie potrafie normalnie rozmawiać, ani reagować jak z nim rozmawiam.Nie wiem ,czy kiedykolwiek to się zmieni.
Anonymous - 2014-04-18, 21:58

Jajunior, chyba nie zapoznałeś się dokładnie z naszym regulaminem.
Po pierwsze nie używamy tu sformułowań "były mąż" czy "eks mąż", ponieważ jest to forum dla sakramentalnych małżonków, a zaistniały sakrament nie może stać się "byłym".
Po drugie - usuń proszę reklamę ze stopki, to forum nie służy reklamowaniu czegokolwiek.

Anonymous - 2014-04-20, 12:45

a mój Synek właśnie pojechał z tatą, ciocią i siostrzyczką... a ja nie mogę przestać płakać... czy kiedyś to przestanie tak boleć???
Anonymous - 2014-04-20, 16:58

Dziecko inaczej patrzy na pewne sytuacje, i też trochę uczy się reagować od dorosłych. Spróbuj oddzielić emocje od faktów, swoje spojrzenie, od tego jak odbiera tą sytuację dziecko.Dziecko bliżej jest tego rodzica, który jest spokojny , miły, kochający. Może to być okrutne to ci mówię, wobec tego co czujesz, ale dzieci na prawdę inaczej odbierają różne sytuacje niż byśmy chcieli.
Anonymous - 2014-04-20, 20:15

Aju ,to nie jest żadna ciocia, to jest obca kobieta, która wespół z mężem rozwaliła rodzinę. Ja wiem, że dzieci może inaczej odbierają tę sytuację, ale ja tej k..obiety nigdy nie nazwę żadną "ciocią"To nie do Ciebie Aju, mówię tu o mojej sytuacji i uczuciach.
Anonymous - 2014-04-20, 21:48

Bosa, sama nie wiem, weszła do naszej rodziny na zaproszenie sakramentalnego, jest ważną osobą dla mojego synka... Obca i nie obca...
Anonymous - 2014-04-20, 22:19

AJA napisał/a:
weszła do naszej rodziny na zaproszenie sakramentalnego, jest ważną osobą dla mojego synka... Obca i nie obca...

Dziecka to nie boli , ciebie ten fakt boli

Anonymous - 2014-04-23, 10:47

AJA napisał/a:
a mój Synek właśnie pojechał z tatą, ciocią i siostrzyczką... a ja nie mogę przestać płakać... czy kiedyś to przestanie tak boleć???


Przytulam Cię. Powierz Jezusowi Zmartwychwstałemu swoją sytuację, On przemieni Twój ból w drogocenną perłę..
Jeśli nie umiesz Jemu tego zawierzyć, powierz to Matce Bożej, a Ona utuli Cię mocniej niż człowiek. "To Matka ukoić może twe serce, przytulić tak mocno jak tuli Jezusa...."

Anonymous - 2014-04-24, 09:15

Elżbieta napisał/a:
AJA napisał/a:
a mój Synek właśnie pojechał z tatą, ciocią i siostrzyczką... a ja nie mogę przestać płakać... czy kiedyś to przestanie tak boleć???


Przytulam Cię. Powierz Jezusowi Zmartwychwstałemu swoją sytuację, On przemieni Twój ból w drogocenną perłę..
Jeśli nie umiesz Jemu tego zawierzyć, powierz to Matce Bożej, a Ona utuli Cię mocniej niż człowiek. "To Matka ukoić może twe serce, przytulić tak mocno jak tuli Jezusa...."


tak, wszystko co pozostało, to niezmarnować bólu...
Dziękuję Elżbieto, muszę poszukać swojej drogi i swojego spokoju w tym wszystkim...

[ Dodano: 2014-04-24, 09:17 ]
tereska napisał/a:
Dziecka to nie boli , ciebie ten fakt boli


Dziecka nie boli? Nie rozumiem? Nie boli go, że jego siostra ma tatę i mamę w domu a on ma tatę tylko do czasu do czasu i nigdy tylko dla siebie?

Anonymous - 2014-04-24, 11:27

Może tyle, że dziecka to JESZCZE nie boli :-?
Bo jak będzie miał te 13-16 lat to na pewno w ważnym etapie kształtowania swojej męskiej tożsamości będzie przeżywał odrzucenie przez ojca.
I to odrzucenie będzie pewnie w nim przez całe życie. :-?
Małe dziecko nie pojmuje całości odrzucenia, akceptuje to bo widuje się z tatą. Wraz ze wzrostem świadomości "jak świat działa" dotrze do niego reszta.

Na szczęście Aja jestem pewna, że zrobisz tyle ile może matka, by ból dziecka zmniejszyć.
Bardzo Cię serdecznie przytulam i wspomnę w modlitwie.

A to czy syn wybaczy ojcu w przyszłości (dla samego siebie), jest kwestią na którą nie można mieć wpływu.

Też mam małe dzieci, córkę i synka i choć wszystko u nas toczy się złagodzonym trybem (informacje są dawkowane co kilka miesięcy) to kiedyś w końcu dzieci dorosną do tego by dowiedzieć się całej prawdy. I też zrozumieją co jest czym.

Mąż na razie w pełni respektuje moje życzenie by widywać się z dziećmi sam na sam i w obrębie domu/ogrodu lub w bliskiej okolicy.

Do tej pory nasze dzieci wiedzą tyle, że tata ma bardzo poważne dorosłe kłopoty ze swoim życiem, które są efektem jego błędnych decyzji i dopóki nie rozwiąże tych kłopotów to nie będzie mógł z nami mieszkać. Wiedzą też, że kłopoty nie mają nic wspólnego z nimi. I że kłopoty są odwracalne, ale to zależy wyłącznie od taty.
Czekają aż on te "sprawy" załatwi i on robi im nadzieje. Ja z kolei tonuję te nadzieje, powtarzając, że to są bardzo trudne sprawy i mogą trwać bardzo długo.
W dziecięcej perspektywie na razie sięgamy do etapu wakacji - wiadomo, że tata nie będzie z nami na wyjazdach letnichi. Dalej "wzrok nie sięga". Na razie nie ma potrzeby.
Nie wiedzą gdzie mieszka i co robi, nie pytają. Ale też trzeba przyznać, że kontakty z tatą 3x w tygodniu po 3h są dla nich na razie ważniejsze niż roztrząsanie. Znoszą ten etap dobrze. Co będzie dalej nie wiem.

Polecam je nieustającej opiece Matki Najświętszej.

A w ludzkim wymiarze to rozglądam się po rodzinie, kto mógłby być zastępczym autorytetem zamiast ojca - mam na szczęście kilku na liście wokół siebie.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group