To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Uzdrowienie Małżeństwa :: Forum Pomocy SYCHAR ::
Kryzys małżeński - rozwód czy ratowanie małżeństwa?

Rozwód czy ratowanie małżeństwa? - Czym dla Was jest wierność?

Anonymous - 2014-01-27, 00:23
Temat postu: Czym dla Was jest wierność?
Zastanawia mnie, co Wy sądzicie na temat tego, czym jest wierność małżeńska (a może nie tylko). Bo dla mnie "wierność" to nie tylko nieuprawianie seksu z kimś innym, ale również... no właśnie, co wg. Was jest częścią wierności?

Własne przemyślenia, jak i jakieś wykładnie Kościoła Katolickiego mile widziane :-)

Anonymous - 2014-01-27, 00:39

Czym jest zdrowie? Co oznacza być zdrowym?
Można być w stanie agonalnym trądu, lub terminalnym raka. A można mieć katarek lub grypkę. Wszystko to są objawy braku zdrowia.

Tak naprawdę wiernym to jedynie Chrystus jest.
Moje zdanie jest takie. Nie zdradzaj, nie uprawiaj seksu, a jest szansa jeszcze na szczęście, wybaczenie. Wedle przykazania szóstego.
Przykazania nie romansuj nie ma. Nie zostało ono w sposób szczególny wyróżniony, choć wynika pośrednio z innych.
To coś oznacza.

Anonymous - 2014-01-27, 00:48

Orsz napisał/a:

Przykazania nie romansuj nie ma. Nie zostało ono w sposób szczególny wyróżniony, choć wynika pośrednio z innych.
To coś oznacza.


Orsz, przepraszam, ja wiem, że Ty masz swoje, mocne doświadczenia, ale z TYM się zgodzić nie mogę! Jak możesz twierdzić, że romansowanie mieści się w tolerancji?

"Kto pożądliwie patrzy na kobietę w swoim sercu już dopuścił się cudzołóstwa". Mt 5:27-30 a resztę doczytaj!!!

Dla Ciebie zdrada to tylko seks? To samo tyczy się kobiet, chyba, że one są zwolnione, bo "nie ma w ewangelii zakazu dla kobiet, tylko dla mężczyzn, więc kobiety mogą a my nie. Poprawka- kobietom też chyba nie można na kobiety; generalnie na kobiety nie można :mrgreen:
przepraszam, ale mam dzis zły dzień- od żony usłyszałem "chcę rozwodu" choć wiem, że i tak nic nie zrobi


Dabo, Mare1966, gdzie jesteście? Czuję się osamotniony w zgryźliwości



[ Dodano: 2014-01-27, 00:52 ]
misio312 napisał/a:
Zastanawia mnie, co Wy sądzicie na temat tego, czym jest wierność małżeńska (a może nie tylko). Bo dla mnie "wierność" to nie tylko nieuprawianie seksu z kimś innym, ale również... no właśnie, co wg. Was jest częścią wierności?

Własne przemyślenia, jak i jakieś wykładnie Kościoła Katolickiego mile widziane :-)


misio, odpowiedź wyżej



tak na marginesie.... kiedyś miałem to w d..... a dziś? Bóg jest niesamowity

Anonymous - 2014-01-27, 01:04

Masz rację. Jest nie pożądaj żony bliźniego swego. Ani żadnej rzeczy która jego jest.
Ale to niszczy przede wszystkim Ciebie. To jest chyba jednak coś innego. Któż z nas nie pożąda nic bliźniego swego?
I romansowanie wcale nie musi polegać na chęci zaciągnięcia do łóżka. Chodzi o to oddalenie emocjonalne od małżonka, o poświęcony czas i pieniądze. To jest grypka lub w najgorszym razie zapalenie płuc.
Gdyby było inaczej HiV, jako znana 'kara boża' ;-) przenosiłby się poprzez namiętne spojrzenia i pełne troski wibracje dźwiękowe. :-P

Anonymous - 2014-01-27, 01:10

Orsz napisał/a:
Masz rację. Jest nie pożądaj żony bliźniego swego. Ani żadnej rzeczy która jego jest.
Ale to niszczy przede wszystkim Ciebie. To jest chyba jednak coś innego. Któż z nas nie pożąda nic bliźniego swego?
I romansowanie wcale nie musi polegać na chęci zaciągnięcia do łóżka. Chodzi o to oddalenie emocjonalne od małżonka, o poświęcony czas i pieniądze. To jest grypka lub w najgorszym razie zapalenie płuc.
Gdyby było inaczej HiV, jako znana 'kara boża' ;-) przenosiłby się poprzez namiętne spojrzenia i pełne troski wibracje dźwiękowe. :-P


Orsz, ja nie mówię o nie pożądaj żony bliźniego swego. Ani żadnej rzeczy która jego jest.. Ale o


"Kto pożądliwie patrzy na kobietę w swoim sercu już dopuścił się cudzołóstwa". Mt 5:27-30

porównujesz dwie odrębne kwestie

Chodzi o to oddalenie emocjonalne od małżonka, o poświęcony czas i pieniądze.

A czymże jest takie patrzenie na inną kobietę/mężczyznę jak nie emocjonalnym oddaleniem? Skoro jesteś emocjonalnie związany z małżonkiem/ą to nie patrzysz pożądliwie na inną osobę.

Orsz- odpowiedz sobie sam- chciałbyś by żona o Tobie zapomniała jak w myślach flirtuje z Kazikiem?
Dopiero byś się wściekł gdybyś miał aparaturę do czytania myśli.....Czy Ty sam siebie oszukujesz?

Jak pisała Samboja....

Anonymous - 2014-01-27, 01:18

silverado napisał/a:
"Kto pożądliwie patrzy na kobietę w swoim sercu już dopuścił się cudzołóstwa". Mt 5:27-30 a resztę doczytaj!!!

Dla Ciebie zdrada to tylko seks? To samo tyczy się kobiet, chyba, że one są zwolnione, bo "nie ma w ewangelii zakazu dla kobiet, tylko dla mężczyzn, więc kobiety mogą a my nie. Poprawka- kobietom też chyba nie można na kobiety; generalnie na kobiety nie można :mrgreen:
To rozumiem, chociaż ciężko mi się trochę z tym zgodzić - zależnie od tego, co rozumiemy przez "pożądliwe patrzenie na kobietę". Bo może Ci się po prostu podobać lub wydawać się pociągająca, a to jest normalne (no chyba że ja jestem jakiś nadpobudliwy w tej kwestii), albo może chodzić o to, że "masz złe zamiary" (no to wtedy już rozumiem - nawet jak kobieta Cię odpędzi, to i tak zrobiłeś źle).

Jestem ciekaw, jak spojrzycie na to, czego mnie uczono kiedyś na temat wierności. W liceum bodajże bardzo dobra katechetka uczyła nas, że wierność małżeńska to nie tylko brak seksu z kimś innym, ale też w pewnym sensie "lojalność" - czyli nie wyciągamy spraw małżeńskich poza małżeństwo, nie spoufalamy się poza małżeństwem, jesteśmy "fair" również w sprawach innych niż seks. Jak się do tego odnosicie? Znacie jakieś przykłady "wierności" lub "niewierności", które nie podchodzą tylko pod seks lub myślenie o seksie? A może po prostu to jest zbyt wydumane Waszym zdaniem?
silverado napisał/a:
przepraszam, ale mam dzis zły dzień- od żony usłyszałem "chcę rozwodu" choć wiem, że i tak nic nie zrobi
Twoja przynajmniej miała odwagę Ci to powiedzieć. Moja najwyraźniej działa tak, żebym ja do niej stracił reszty szacunku i żebym z szacunku do samego siebie po prostu powiedział jej, żeby spadała, gdzie raki zimują. Nawet się spotkać nie chce, tylko upada coraz niżej.
silverado napisał/a:
Czuję się osamotniony w zgryźliwości
To może dlatego, że się zbytnio ostatnio nie uzewnętrzniam, bo zgryźliwość aż biłaby z moich postów ;-)
Anonymous - 2014-01-27, 01:22

misio312 napisał/a:
Czuję się osamotniony w zgryźliwości
Cytat:
to może dlatego, że się zbytnio ostatnio nie uzewnętrzniam, bo zgryźliwość aż biłaby z moich postów ;-)


"nie krępuj się Albercik"- pewnie zaraz dostanę bana.... :mrgreen:

Anonymous - 2014-01-27, 01:25

Misio, a czy znasz przykłady kogoś takiego kto mając anginę mówi że umiera? Współcczujemy komuś kto ma 40 stopni gorączki, robimy mu zimne okłady, podejemy do łóżeczka picie i tabletki, ale jak każe wzywać księdza to się śmiejemy. :mrgreen:
Inaczej jest w przypadku umierajacego na AIDS, nie?

[ Dodano: 2014-01-27, 01:35 ]
silverado napisał/a:
Skoro jesteś emocjonalnie związany z małżonkiem/ą to nie patrzysz pożądliwie na inną osobę.

A właśnie, że patrzę. Tyko co to znaczy pożądliwie? Zdarza mi się.

silverado napisał/a:
Orsz- odpowiedz sobie sam- chciałbyś by żona o Tobie zapomniała jak w myślach flirtuje z Kazikiem?
Dopiero byś się wściekł gdybyś miał aparaturę do czytania myśli...

Nie wściekłbym się gdyby z nim nie spała. Pomażyć se może.
Jeżelii natomiast spała to pewnie ma to w głowie czy tego chce czy nie. Ma to na pstryknięcie palcami. Ma to realnie. I ja nie mam nic do tego. Stoję nagi przed moja babą i nawet nie wiem czy ona mnie nie porównuje z tamtym. To jest dopiero oddalenie emocjonalne. To są konkrety a nie fantasmagorie.

Anonymous - 2014-01-27, 03:24

Orsz, na anginę też można umrzeć... Najpierw angina, potem do wyboru albo w konfiguracji: zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, niewydolność nerek, gorączka reumatyczna.

Na AIDS objawowe też się umiera nie od AIDS, tylko od przeziębienia, czy inych zakażeń, albo nowotworu.

A z HIV można żyć nawet 30 lat od zakażenia.

Jednego zabije angina - zdrada emocjonalna, a inny będzie nosił zadrę HIV - zdrady fizycznej i żył wiele lat.

A skoro już tak medycznie - czepnijmy się tej anginy. Pani (żeby nie było, że uprzedzona jestem) spojrzała cieplejszym okiem na kolegę z pracy, albowiem wysłuchuje jej, komplementy mówi, zatroskany jest, jak widzi, że blada, a mąż jak w dowcpie o kobiecie w masce gazowej. Ona się opiera, ale ostatecznie myśli - to tylko znajomy, z którym się dobrze gada. No i tak sobie gadają, miesiąc, dwa, trzy- pani zaczyna kwitnąć, a męża atrakcyjność w jej oczach spada niżej gruntu. Jeszcze się jej kołacze, że mąż, przysięga, dzieci, ale mechanizmy obronne ego są bezlitosne - nigdy nie kochałam, dla dzieci lepiej się rozstać, zróbmy to bezboleśnie, jeszcze ułożysz sobie życie, a tak w ogóle to męża wina, bo gwoździe krzywo wbijał. Mąż prosi, stara się, niknie w oczach, więc ona czując dyskomfort odnośnie tego, co ludzie powiedzą przycicha z emocjonalną wyprowadzką. Jednak licho nie śpi i delegacja sie trafia, a z dala od domu, po kryjomu... Niech sobie każdy dopowie. I zaczęło się od anginy, 40 stopni gorączki, nalot na migdałkach, a zmierza prostą drogą do zapalenia opon mózgowych.

Z chwilą, kiedy znajomość pozamałżeńska zaczyna zastępować rozmowę, bliskość, chęć wspierania i przyjaźń z małżonkiem - dla mnie zaczyna się zdrada.

Anonymous - 2014-01-27, 05:48

silverado napisał/a:
Dabo, Mare1966, gdzie jesteście? Czuję się osamotniony w zgryźliwości

Masz się gdzie czuć osamotniony, przecież wszyscy tu zgryźliwi, a ja przez swoją zgryźliwość wolę się nie udzielać ,żeby nie szkodzić. Przez zamknięcie się w sobie na otwartość dla świata.
A jak jedzie czterech typów autem i sie ślinią do przechodzącej pani to zdrada emocjonalna, czy chamstwo?.
Propo, czemu kierowca ostatni zerka na tę panią na chodniku? Bo najpierw zerka w lusterko czy żony z tylu nie ma :mrgreen:
silverado napisał/a:
mam dzis zły dzień- od żony usłyszałem "chcę rozwodu" choć wiem, że i tak nic nie zrobi

No to i tak długo czekałeś na te czarodziejskie hasło, jeszcze powinno być: " nie kocham cię", "nigdy cię kochałam" ," brzydze się tobą", " nie mam zamiaru się postarzeć przy tobie", "są jeszcze normalni faceci(kobiety)" ," nigdy nie miałam z tobą orgazmu"itp itd. taka norma. Ale ono sobie musi pogadać i niech się wygada. Zakoduj sobie że wszystko co powie, mówi na swoją zgubę, a tak po amerykańsku "od tej chwili każde TWOJE słowo, może być wykorzystane przeciwko tobie"
Wracając do zgryźliwości, to chyba na kilometr bije ode mnie . bo płec przeciwna i starsza i młodsza mówi mi dzień dobry zamiast cześć, aż mi głupio.

Anonymous - 2014-01-27, 08:56

Ja w zupełności zgadzam sie z Filomeną, opisała temat idealnie.
Anonymous - 2014-01-27, 09:49

Cytat:

No to i tak długo czekałeś na te czarodziejskie hasło, jeszcze powinno być: " nie kocham cię", "nigdy cię kochałam" ," brzydze się tobą", " nie mam zamiaru się postarzeć przy tobie", "są jeszcze normalni faceci(kobiety)" ," nigdy nie miałam z tobą orgazmu"itp itd. taka norma. Ale ono sobie musi pogadać i niech się wygada. .


To już wszystko padło....

Anonymous - 2014-01-27, 10:16

Silverado,
bądź ostrożny... i ratuj małżeństwo i swoją żonę. Mój mąż (uczciwy do bólu człowiek, dobry, wrażliwy jak skrzywdzone dziecko, odpowiedzialny, słowny) ciągle rzucał o rozwodzie i nigdy nic nie robił, aż w końcu poprosiłam, aby przestał gadać i straszyć i że jak ma zamiar, to niech w końcu to zrobi, choć w odczuciach córki robił wszystko i dawał takie argumenty, abym to ja się rozwiodła, abym nie wytrzymała, upokarzał, męczył, grał na uczuciach. A teraz ... zawsze wszystko było, że beze mnie nie jest w stanie nic załatwić, niczego zdecydować, oprócz negowania i omijania rodziny z daleka - robienia dziwnych niezrozumiałych ruchów przeciw mnie, a teraz nagle... porzucenie rodziny, swoje życie, i prośba o rozwód, podział majątku, szykowanie dokumentów... I taka zatwardziałość serca, że nic nie trafia... tylko "jego prawo do szczęścia" kosztem dzieci, krzywdząc swoich najbliższych... Po trupach do celu? I to nie zdrada?
O tej drugiej nic nie wiem (albo nie chcę dopuszczać tej myśli, chcę mu wierzyć, kiedy zapewniał, że innej nie ma), zawsze był wierny - tak deklarował, choć złapany na flircie sms-owoskypowym kiedyś przed laty, przed wyprowadzką miłe sms od koleżanki też grzały łącza, kiedyś syn zauważył sms-y z serduszkami - nowa woda kolońska - nowość z najwyższej półki pojawiła się w domu, zdjęcia na stoku narciarskim bez rodziny wysyłane gdzieś tam... No i niby nie zdrada, bo nie złapałam, nie mam dowodów... ale męża też nie. I odwrócenie się od Rodziny, od małżeństwa, od żony - to zdrada? czy nie?

Anonymous - 2014-01-27, 11:23

Filomeno ja się z Tobą zgadzam.


Silverado jak przeczytałeś moją bajeczkę na dobranoc z innego tematu to Ci coś dopowiem. Ja kiedyś też usłyszałem zdanie chcę rozwodu. Moja odpowiedź brzmiała przez zaciśnięte zęby, z szałem w oczach i palcem wycelowanym niczym Fantomas do strzału nie chcę więcej słowa rozwód słyszeć . No i nie usłyszałem. A słowo kocham to owszem słyszałem i muszę przeznać, moja żona ma wybitny talent aktorski.
Czy to jest sposób? Nie wiem. Mi satysfakcji nie daje. Wolałbym właściwie wyczuć moment 9 lat temu.



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group