Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Moderatorzy tego forum zabijają ideę ratowania małżeństw
Autor Wiadomość
Matteo
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-23, 21:34   Moderatorzy tego forum zabijają ideę ratowania małżeństw

post zmieniony po akceptacji
Ostatnio zmieniony przez 2015-06-21, 09:10, w całości zmieniany 5 razy  
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-23, 22:01   

Mateusz, dziękuję Ci za to świadectwo. :-D
Chwała Panu!
 
     
Lonia
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-23, 22:05   

Mateuszu dziękuję Ci za to,że odważyłeś się opisać co czułeś przez co przeszedłeś .... aby ocknąć się, opamiętać i docenić, że największą wartością jest rodzina.Z całego serca życzę Tobie i Twojej żonie wszystkiego najlepszego na nowej- starej drodze życia :-)
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-23, 23:47   

no i wszytsko w temacie :-) :-) :-)

dzięki

ide mówić różaniec :-)
 
     
Magda Kartacz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-23, 23:55   

Piękne słowa Matteo.

Oby większość meżów po zdradzie myślało w ten właśnie sposób co ty.
Napisanie takiego postu wymaga bardzo dużej odwagi cywilnej. Gratuluję jej:)

Czytając to myślę jak bardzo ważna jest właściwa ocena przez męża tego co się stało, zrozumienie rozmiaru krzywdy wyrządzonej żonie, rodzinie, zerwanie z dawnym życiem, szczera skrucha no i chęć naprawienia wszystkiego, odbudowywania.
Niestety czytając forum większość mężów zdradzających trochę inaczej podchodzi do tego po zdradzie.
Mój myśli zupełnie inaczej. Szkoda, że nie mogłabym namówić go na wpis na tym forum. Chętnie bym przeczytała co z perspektywy czasu napisze o tym co się stało kiedyś, o tym co się dzieje teraz.
Mój mąż po wykryciu pierwszej zdrady otwarcie przyznał, że ją kochał i nie widział możliwości innego postępowania. Czemu mi nie powiedział tego otwarcie w trakcie 1,5 rocznego romansu i okłamywał mnie cały czas nie potrafi odpowiedzieć. To jest nie tak jeszcze, za każdym razem mówił co innego, a to, że nie wiedział jak mi powiedzieć, nie wiedział czy naprawdę kocha tamtą więc chciał ocenić swoje uczucia, że wolał tak żyć i zobaczyć co z tego wyniknie, nie chciał mnie skrzywdzuć itp.
Potem gdy mu wybaczyłam i pozwoliłam zostać zaczął mówić, że to nie była miłość tylko zauroczenie, jakiś chory popęd, coś czego chciał i nie umiał powstrzymywać i teraz dopiero zrozumiał co oznacza miłość i bliskość z nami a co oznacza bagno i syf którym była zdrada.
Patrząc z perspektywy czasu na to jak się zachowywał w czasie zdrady, jak tryskał energią, jaki był wiecznie szczęśliwy, uśmiechnęty, co robił dla niej, tylko dla jej przyjemności muszę przyznać że jeśli to nawet nie zakochanie było to na pewno silne uczucie.
Dostatecznie silne by nie dbać o mnie, dziecko a tylko za nią lecieć, na jej każde skinienie, wydać ponad pół pensji i zabrać ją nad morze bo długi weekend podczas gdy w domu malowanie, remont i żona się z tym bujająca dodatkowo doglądając chore dziecko.
Teraz nadal ją mile wspomina, usiłował nawet z nią nawiązać kontakt mimo wojny z którą zakończyli romans i mimo tego że wdał się już w kolejny romans.
Tym razem to również podobno "miłość". I znów się nie mógł oprzeć kobiecie ( nie sądze by próbował nawet). Teraz to koleżanka z pracy więc nie miał szans udawać kawalera i jej oszukiwać. Szybko im poszło po 3 miesiącach spotkań, sex i wspólne wyjazdy. Oczywiście znów nic nie powiedział i ciągnął to w najlepsze do chwili gdy wyszło wszystko przypadkiem. A ja oczywiście znów nic nie podejrzewałam.

Przez cały czas pierwszej i drugiej zdrady okłamywał mnie. Patrząc po sobie najgorsze są kłamstwa, że bardzo żałuje tego co zrobił, że się zmienił teraz, że tylko mnie kocha, że już nigdy nie zawiedzie. Takie słowa mówione codziennie i poparte czynami, niby troską o
rodzinę, niby ciągłym dbaniem o nas, uczestniczeniem wreszcie w życiu rodziny, rozmowami niby szczerymi sprawiły że uwierzyłam, że naprawdę się zmienił. Niestety w jego przypadku to była tylko wielka rola aktorska, kolejna dodam.


Szkoda, że mój mąż nie jest do Ciebie podobny Mateuszu.
Jeszcze raz gratuluje i odwagi i tego że zrozumiałeś i doceniłeś jaką wartość w życiu odgrywa rodzina.
Oby więcej zdradzających patrzyło w taki sposób na to co się stało.


Karo,
decyzja podjęta i raczej jej nie zmienię.
Na chwilę obecną nie widzę szans na wspólne mieszkanie zwłaszcza po rewelacjach jakie usłyszałam od niego przedwczoraj, o tym że znów się zakochał, że go oczarowała, że to była taka nieplanowana "relacja" a potem już standardowo, że znów popełnił błąd, że się zmieni i tylko mnie kocha, żebym mu dała tylko szansę a zobaczę........
No ale ja już zobaczyłam za dużo.
Co do zerwania z nią stosunków zapytał jak sobie to wyobrażam, skoro razem pracują.

Pozdrawiam
 
     
Domi21
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-24, 11:25   

Matteo,
wykazałeś się naprawdę wielką odwagą, podziwiam Cię za to i życzę Tobie i Twojej rodzinie wszystkiego co najlepsze i abyście mieli siłę by nie zboczyć z tej drogi, którą razem obraliście.

Twoje słowa mogłyby dużo dać do zrozumienia innym ludziom, nie tylko tym co zdradzają, ale wszystkim, by wiedzieli, że aby być naprawdę szczęśliwym, trzeba być blisko Boga i postępować zgodnie z jego przykazaniami. Myślę, że to co napisałeś ma sens, może z mojej strony wyglądało na to, że Cię potępiam, ale tak nie jest, nawet nie mam takiego prawa, bo sama nie jestem idealna (zresztą nikt nie jest), po prostu chyba zabrakło mi Twojego punktu widzenia, bo Twoja żona już wcześniej mówiła o swoich uczuciach.

Marzanno,
ja nie uważam się za "mądrą" i za taką co wszystkie rozumy pozjadała. Może i na razie nikt mnie nie zdradził, co nie oznacza, że moje życie jest piękne i cukierkowe, bo takie nie jest. Też mam problemy, tylko że są one inne i porównując je z waszymi zapewne wypadają dość blado. To nie o to mi chodzi, żeby się przechwalać, jaka ja to jestem dojrzała i w ogóle (bo nie jestem), po prostu chcę zrozumieć kilka rzeczy i uwierz mi, czytając np. o zdradzie, która mnie jeszcze nie dotknęła, mogę czegoś się nauczyć i nie mówię tu nawet o tym, że sama nikogo nie zdradzę, bo tego wiedzieć nie mogę. Jednak wierzę i mam nadzieję, że nigdy w życiu tak nie zbłądzę i sama nie zostanę tak potraktowana. Jeżeli kogoś z was uraziłam swoimi spostrzeżeniami albo tym pytaniem do Swallow, to przepraszam, jeśli tak się stało to proszę mi to powiedzieć.
 
     
niedzisiejsza
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-24, 12:20   

Witam.
To mój pierwszy post, choć forum czytam od ponad 2 lat...Przeszłam to co większość osób na tym forum. Choć jestem po rozwodzie, cały czas tu zaglądam, mając nadzieję na jakąś pociechę, zrozumienie tego co stało się w moim życiu.
Napisałam, bo wstrząsnęło mną świadectwo Matteo. Dosłownie wstrząsnęło. Ja raczej nie liczę już na takie rewolucje w moim życiu, ale bardzo dziękuję, że podzieliłeś się tym z innymi. Dało mi to jakiś spokój, także refleksję nad moim życiem po rozwodzie. I spostrzeżenie, że trzeba wierzyć, choć niby o tym wiedziałam.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-24, 13:36   

Szkoda :-|
szkoda , że nie jestem reżyserem filmowym .
Miałbym już gotowy scenariusz
na świetny ( i kasowy ) film .
Już widzę tego Oskara , piszę całkiem serio .


Oczywiście mam na mysli "świadectwo" Mateusza .
Na mnie zrobiły wrażenie przede wszystkim dwie rzeczy .
To "wejście" tego księdza z TAKIMI słowami
i siła żony Mateusza , stanowczość .
Naprawdę niesamowite .
Nawiasem - ma chłop kupę szczęścia .


......... :-|
środowisko lekarskie ( tak "modne" w kinie , tv )
i to przyjęcie
No i heppy end .
Dodatkowo - przesłanie filmu .

Mam nadzieję , że nikogo powyższe spostrzeżenia nie urażą ,
bo mam tylko dobre intencje i tylko trochę bardziej twórczo
odniosłem się to owego świadectwa .

_______________________________________


No przecież właśnie PO TO
Domi21 podczytuje forum ( jako JESZCZE panna )
żeby dobrze się przygotować ,
mądrze wybrać kandydata
i nie musieć przechodzić doświadczeń rozwodowych w praktyce .

Marzanna ,
zupełnie nie rozumiem Twojego toku myślenia .
Znaki drogowe ( ostrzegawcze , zakazu , nakazu i informacyjne )
stawia się zawsze PRZED
przeszkodą , skrzyżowaniem , niebezpieczeństwem .
Owszem , niech napełnia swoje myśli nadzieją
na piękne udane małżeństwo , ale nie NAIWNIE .
Większość z nas popadła w kłopoty
bo nie miała wystarczajacej WIEDZY ,
ani o samej naturze tej małżeńskiej drogi ,
kiepsko prowadziła to auto
z częstym sporem kto prowadzi
i dokąd właściwie jedziemy .
O znajomości znaków nawet nie wspomnę .

Owszem niech "raduje się życiem" ,
ale mądrze , dojrzale .
Uciechy mają to do siebie , że krótko trwają
i zwykle trzeba za nie słono płacić .
( bez podtekstów ;-) )
 
     
krasnobar
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-24, 15:32   

nie trywializowałbym,że to takie "filmowe".................wystarczy pamiętać,że w tle tego wszystkiego jest cierpienie zdradzanej kobiety i dzieci,które przez wiele miesięcy,jak z tego wynika,wychowywały się bez ojca na codzień..............mąż Swallow to rzeczywiście ma szczęście,że zatrzymał się w odpowiednim miejscu...........bo ja myślę,tak czytając forum,że wiele pań tutaj tak samo jest wiernych i czekających,ale ich męzowie jakos nie zauważają trącań od losu, nieprzejmuja sie tym, co sądzą zmartwieni rodzice,czy tesciowie.........niektorzy przeciez nie maja wyrzutow sumienia, albo przynajmniej nie okazuja tego...............mąż Swallow tez mogł przejść obojętnie wobec tego bezczelnego powiedzmy sobie szczerze księdza.......kochanka też mogłą być bardziej fer,wtedy może na tle swallow nie wypadałby tak kiepsko.........roznie moglo byc...............ale oni jeszcze nie byli po rozwodzie i kilka zbiegow okolicznosci......tak jak mowi Marzanna, takie jest po prostu zycie......mysle,ze wiekszym cudem i materialem na film jest historia moderatorki Mirakulum i jej męza..........oni juz byli po rozwodzie i to kilka lat, a są razem............każdą bądź razą fajnie Matteo, że się odważyłeś napisać jak to wygladalo z twojej strony.................pozdrawiam,szymon.
 
     
katalotka72
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-24, 18:50   

krasnobar,
nasz mare ma specyficzny sposób pisania i ja rozumiem ten jego humor - wcale nie zlosliwy i trywializujacy

a mezowi Swallow - Mateuszowi szczere wyrazy szacunku za odwage i zmierzenie się ze swoim odbiciem w lustrze - niech Wasza Rodzine ma Pan w swej opiece na kolejne lata i trudy zycia
najserdeczniej pozdrawiam !!!!
 
     
Magda Kartacz
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-24, 21:10   

Swallow napisał/a:

Magda Kartacz napisał/a:
Dostatecznie silne by nie dbać o mnie, dziecko a tylko za nią lecieć, na jej każde skinienie, wydać ponad pół pensji i zabrać ją nad morze bo długi weekend podczas gdy w domu malowanie, remont i żona się z tym bujająca dodatkowo doglądając chore dziecko.


No cóż. Mam za sobą identyczne przeżycia...


Wiem o tym Swallow, tu na forum prawie każda zdradzona żona ma podobne przeżycia. Czasem podobieństwa opisywanych historii są porażające. I co tu kryć w większości są to smutne historie z jeszcze smutniejszym finałem.
Tym bardziej gratuluję Ci, że twóje małżeństwo jest na najlepszej drodze do odbudowy.

No i gratuluje twojemu mężowu odwagi przy pisaniu postu i tego, ze potrafił zrozumieć co jest dla niego najważniejszem, przyznać się do błędu i próbować naprawić to co się stało.
Nie każdy mąż potrafi w taki sposób myśleć, zrozumieć, postępować dobrze dalej.
Niektórzy wolą wybłagać przebaczenie,udawać zmianę, przeczekać a potem znów kłamać i zdradzać.
Cóż, chyba po prostu żałuję, że mój mąż nie jest podobny do twojego.

Tak jak napisała niedzisiejsza:
"Ja raczej nie liczę już na takie rewolucje w moim życiu, ale bardzo dziękuję, że podzieliłeś się tym z innymi."
Ja również na nic takiego już w swoim życiu nie liczę ale fajnie było przeczytać tak podnoszący na duchu wpis.
Pozdrawiam
 
     
Lil
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-25, 00:22   

Film mógłby przedstawiać dwa wątki toczące się równolegle no i dwa piękne zakończenia :mrgreen: Zachłanna jestem na dobro :-D

Mateuszu, bardzo dziękuję za Twoje świadectwo. Jest cenne i uważam, że warto przekopiować je do działu świadectw, bo tutaj pewnie za jakiś czas zaginie, a szkoda by było :-) I Swallow też dziękuję za obecność na forum, jest od kogo się uczyć :-)
Niech nasz Pan będzie uwielbiony w Waszym małżeństwie!
 
     
awe59
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-25, 21:15   

Magda Kartacz napisał/a:
Nie każdy mąż potrafi w taki sposób myśleć, zrozumieć, postępować dobrze dalej.
Niektórzy wolą wybłagać przebaczenie,udawać zmianę, przeczekać a potem znów kłamać i zdradzać.


Jest taka mądrość życiowa, że im coś więcej kosztuje/nas/, to ceni sie to również bardziej.
Szczere, publiczne przyznanie sie do błędów jest nie lada odwagą. Zawsze podziwiałam takich ludzi.
Znam kilku nie pijących alkoholików, którzy po szczerym, publicznym przyznaniu sie do swoich błędów teraz budując swoje życie w oparciu o Jezusa są wspaniałymi ludźmi.
Jeśli człowiek traci coś najważniejszego w życiu, zobaczy to, i próbuje to odzyskać, to trud włożony ma podwójną wartość.
Swallow, życze Wam obojgu abyście wzrastali w Waszej miłości i obdarowywali nią innych, aby Wasze trudne przeżycia wydały obfite owoce!
 
     
AWS
[Usunięty]

Wysłany: 2013-08-28, 11:30   

Swallow podziwiam Twoją postawę w czasie kryzysu, a jeszcze bardziej podczas odbudowywania. Dużo do przemyślenia. Najpiękniejsze jest to, że nie tylko przez cały czas wierzyłaś w Boga, ale że UWIERZYŁAŚ Bogu, że jesteś Jego ukochanym dzieckiem, którym On cały czas się opiekuje i mu błogosławi. Z całego serca życzę pięknego budowania do końca życia Waszego małżeństwa na SKALE!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10