Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Zastanawiam się jak to jest. Jestem mężatką, a że przeżywamy kryzys pożycie nie układa się idealnie. Wiadomo. Martwi mnie jedno... Mąż bardzo często wchodzi na strony porno i nie widzi w tym nic złego. Jak go od tego odciągnąc? Martwię się, bo po pierwsze rzutuje to na nasze małżeństwo, czuję się poniekąd zdradzana, a do tego widzę jak oglądajac strony porno coraz łatwiej mu nie liczyc się ze mną, moją godnoscią i proponowac mi wstretne zachowania. Nie to, że jestem jakas tam dewotka i nie lubię seksu. Wręcz na odwrót. Ale są pewne granice, których nie chcę przekraczac, bo miłosc wydaje się wtedy po prostu brudna. Jak mogę mu pomóc? jak postawic granice, powiedziec NIE, NIE TAK. Mąz odszedł z Koscioła. Nie chce ani do niego chodzic, przestał wierzyc w życie wieczne... Ale też widzę, że pomimo udawanej obojętności szuka Boga. Co ja mam robic? Kiedy zabroniłam mu takich stron, posłuchał, ale potem znowu zaczął. Teraz to chyba woli te strony jak współżycie z żoną. Rani mnie to.
zenia1780 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-25, 18:12
MonikoMario3 problem o jakim piszesz jest naprawdę trudny. Prawdę mówiąc nie bardzo wiem co mogłabym Ci poradzić (nie mam takich doświadczeń, a teoretyzować nie lubię). Jedyne co przyszło mi na myśl to nagranie Marka Gungora Przez śmiech do lepszego małżeństwa. Mówi on w dość przystępny i wesoły sposób na temat różnic między kobietami i mężczyznami (co może pomóc w kryzysie, jeśli jeszcze nie jest zbyt głęboki), ale porusza również dość poważnie kwestię pornografii i jej wpływu na małżeństwo. Może uda ci się namówić męża do wspólnego obejrzenia tych płyt (koszt ok. 100zł). Jedynym minusem dla męża (choć nie koniecznie) jest fakt, że prawie cała jego wypowiedź opiera się na biblii (jest pastorem). Myślę jednak, że warto spróbować namówić męża do obejrzenia tego.
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-25, 21:37
MonikoMaria od pornografii też można się uzależnić, to co opisałaś jest już być może nałogiem. Proponuję poszukaj w internecie materiałów gdzie wypowiadają się osoby pracujące w tym bizesie a z nim zerwały. Nie chcę Ciebie martwić ale będą się pogłębiały zachowania podpatrzone w filmach pornograficznych, ż tego względu iż facet jest wzrokowcem i każda obejżana scena zapada bardzo głęboko w pamięci. Wiem Twój mąż na razie twierdzi że to nic złego tylko ogląda i inne t/p bzdury będące tak na prawdę tylko i wyłacznie okłamywaniem siebie. Niestety ale Ty niewiele możesz zrobić aby jego odciągnąć od tego. Możesz tylko i wyłącznie podpowiedzieć o czarnej stronie pornografii ale walkę powinien podjąć sam z własnej woli.
MonikaMaria3 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-25, 23:45
Tolek52 napisał/a:
Możesz tylko i wyłącznie podpowiedzieć o czarnej stronie pornografii ale walkę powinien podjąć sam z własnej woli.
Tak próbowalam mu to powiedziec. Pomogło na krótko, a nasze pozycie po prostu kuleje. Mam dosc braku seksu albo seksu byle jak. Ale do niego to nie trafia, że kobieta potrzebuje czułosci, pieszczot, bezpieczenstwa. Przepraszam, że o tym piszę, ale to boli. Bóg inaczej stworzył miłosc fizyczną niż na pornosach. Sama kiedyś je oglądałam. Teraz dociera do mnie jak bardzo jest to wypaczone i sztuczne...
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-26, 11:15
MonikaMaria3 napisał/a:
Przepraszam, że o tym piszę,
Monikomario nie powinnaś przepraszać za to że chcesz porady co zrobić z problemem. Każdy rozumie jakim problemem jest uzależnienie. Niestety Twój mąż musi sam zrozumieć jaki to jest kanał pornografia. Mów jemu wyraźnie jak mocno rani Ciebie takie postępowanie, mów jemu wyraźnie czego oczekujesz. Jeżeli on nie zaprasza Ciebie na rantki małżeńskie to zapraszaj Ty jego i pokazuj jemu jak może być wspaniale kochając się prawdziwie a nie wykonując jakieś dziwene akrobacje seksualne, pokaż jemu lepszą formę bliskości.
No i na koniec najważniejsze módl się do Boga za niego.
MonikaMaria3 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-26, 16:04
Tolek52 napisał/a:
No i na koniec najważniejsze módl się do Boga za niego.
Oj modlę się i to duzo. Nie mogę go spisac na straty. nawet jak nie będziemy razem, to przecież jest inna walka teraz... O jego duszę.
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-28, 20:41
WItaj MOnikoMario na forum.
problem, ktory poruszasz jest coraz częstszy. Rosnie liczba osob uzaleznionych od internetu jak rowniez od pornografii w internecie, dostepnosc tych tresci jest na wyciagnięcie ręki.
Pozywka dla kusego by zwodzic i wciagac w nałog, częsciej męzczyzn ale i kobiety tez.
Byla na forum uzytkowniczka o nicku Regina...nie wiem czy nadal pisze- miala podobny problem z mezem.
http://pornografia.ovh.org/ pod tym linkiem znajdziesz multum wiedzy na ten temat.
Co mozesz zrobic Ty? Na pewno dbac o siebie, swoj rozwoj, spokoj, zdrowie, dobre przyjaznie...to wszystko jest b wazne, bo problem przed ktorym satje wasze malzenstwo nie jest łatwy.
Modlitwa za męza działa cuda! Ale oprocz modlitwy na pewno rozmowy z mezem na temat nalogu- taktowne , z troską, propozycja leczenia....na pewno nie mozesz udawac ze problemu nie ma!!
Trudno jest towarzyszyc osobie uzaleznionej, ktora nie chce sie leczyc....ale moze z czasem maz dostrzeze problem i zabierze sie do pracy?
Tego z serca Tobie zyczę.
POlecam wartsztaty 12 krokowe dla chrzescijan, oraz terapie dla osob wspoluzaleznionych...sa dostepne w roznych miastach...
najczesciej dla osob , bliskich alkoholikow, ale nie tylko, warto pytac i probowac.
znalazlam taki tekst w jednej z warszawskich poradni( niestety odplatnej)
Cytat:
Twój partner jest seksoholikiem. Od dawna czułaś, że coś jest nie tak, ale umiałaś to sobie wytłumaczyć. Jak grom z jasnego nieba spadają na Ciebie budzące niepokój maile, rachunki z agencji towarzyskich. Odkrywasz treści pornograficzne w Waszym komputerze. Już wiesz dlaczego Twój partner proponował Ci wspólne oglądanie pornografii, wprowadzanie innych osób do Waszego seksu. Już wiesz dlaczego wraca do sypialni o trzeciej w nocy i dlaczego unika z Tobą seksu. W przeszłości zgadzałaś się na pewne formy seksu wbrew sobie. Nie obwiniaj się , nie masz nic wspólnego z choroba bliskiego. Pomożemy Ci dojść do równowagi i nie wpaść w pułapkę, że zdrowienie bliskiej Ci osoby zależy od Ciebie.
Podejmij terapię współuzależnienia.
niech Pan Bog blogoslawi
Ostatnio zmieniony przez Danka 9 2013-07-29, 14:58, w całości zmieniany 1 raz
Aniołek5 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-29, 00:08
Danka 9 napisał/a:
dbac o siebie, swoj rozwod,
Przepraszam Cię Danko, że się czepiam, ale tu na forum nie propagujemy rozwodów, a tym bardziej dbanie o nie, wiesz?
[ Dodano: 2013-07-29, 00:20 ]
MonikaMaria3 napisał/a:
nawet jak nie będziemy razem, to przecież jest inna walka teraz... O jego duszę.
a ta walka może trochę potrwać... ja wiem, jakie to okropne uczucie, kiedy do sypialni mąz próbuje przenieść pewne "sposoby na uprawianie miłości" - znam to ukłucie w sercu, ten niepokój, to pytanie: czy to może ze mną jest coś nie tak, to uczucie, kiedy akt miłosny już nie jest aktem pełnym miłości, a jedynie mechanicznym odgrywaniem podpatrzonych na ekranie ról... Ale jak zacytowała Danka - Ty nie możesz się za to obwiniać. Piszę to tylko dlatego, że u mnie to poczucie winy spowodowało troszkę zniszczeń na psychice - chciałabym Cię przed tym ustrzec.
Danka 9 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-29, 14:59
Aniołku, ale sie chochlik wkradł- poprawiłam literówkę.
Aniołek5 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-29, 17:44
Cytat:
Aniołku, ale sie chochlik wkradł- poprawiłam literówkę.
No właśnie - jedna literka, a jak to czasem zmienia znaczenie, co nie?
PS. otrzymałaś ode mnie wiadomość?
jeziorko1 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-29, 18:56
Hej Moniko a moze Mario
jako żona mężczyzny lubiącego pornografię a myslę sobie, ze czas nazwać to uzależnieniem, powiem Ci tyle... uważaj na siebie, na swoją czystość. Ja w pewnym momencie, kiedy zaczął sie kryzys, kiedy zobaczyłam, ze mąż codziennie odwiedza strony porno, chcąc zrozumieć i pomóc (!!! typowa współuzależniona!!!) zaczęłam też je odwiedzać, aby zobaczyć czego mu brakuje.... szok, wstyd, obrzydzenie na początku stosunkowo szybko niestety przemieniło się w ciekawość i potrzebę. Zorientowałam się po kilku miesiącach, że również spędzam codziennie kilkanaście, kilkadziesiąt minut na takich stronach. To co jest złe w pornografii - moim zdaniem, nawet nie to, że oglądasz, podniecasz się... ale to, że z czasem, powoli, niezauważalnie dla oglądającego przesuwają sie granice wstydu, przyzwoitości, kłamstwa... człowiek sam przesuwa swoje granice i nie odczuwa konsekwencji, bo to zostaje w nim, początkowy wstyd, zażenowanie szybko znika pod wpływem podniecenia, ciekawości, przyjemności. Taki nowy sposób na radzenie sobie ze stresem i napięciem.
Ja się zorientowałam, że jest ze mną źle kiedy zaczęłam oglądać porno w pracy, w pokoju w którym były inne osoby pozniej - kolejny moment - wieczor w domu, ja przy swoim laptopie w jednym pokoju, mąż "pracuje" w drugim, obydwoje odwiedzając w międzyczasie strony porno trzeci moment, chyba najmocniejszy - w sypialni, kiedy poczułam się brudna i zeszmacona...
Nie wiem jak możesz mu pomóc, ja nie umiem pomoc mojemu, on to kompletnie olewa, zresztą jak cały nasz kryzys. Wszelkie rozmowy, wskazówki skutkowały u nas tylko złością w moją stronę i oskarżeniami o kontrolę, szpiegowanie, czepianie się i zazdrość.
Możesz jak pisał Tolek - zgadzać sie/nie zgadzać sie na wprowadzanie "nowych zachowań" do Waszej sypialni. Pokazywać nie tylko fizyczną stronę aktu ale również emocjonalną. Ja tak próbowałam... nie udało się niestety. Co nie znaczy, że zła to droga, tylko, ze to jego uzależnienie leży w jego rękach tylko i wyłącznie.
Dbaj o siebie, módl się za niego i nie bierz odpowiedzialności na siebie.
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-29, 20:20
jeziorko1 napisał/a:
zgadzać sie/nie zgadzać sie na wprowadzanie "nowych zachowań" do Waszej sypialni.
Może w złych słowach ten problem ująłem. Nie powinno się zgadzać na wprowadzanie (przenoszenie) zachowań z filmów pornograficznych. Takie postępowanie utwierdzi jedynie w przekonaniu, że pornografia jest dobra. Można jedynie ukazać piękniejszą stronę miłości małżeńskiej takiej prawdziwej miłości gdzie jest zachowana godność objga partnerów dzięki czułości.
jeziorko1 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-29, 20:33
mi również o to chodziło Tolku.... nie zgadzać się na wprowadzanie (przenoszenie) - może ja też niejasno piszę :)
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2013-07-29, 20:41
Jeziorko odniosłem się tylko i wyłącznie do swojego postu, który mogłem (znając siebie) ująć w złych słowach zbyt mało zrozumiałych a więc czułem sie w obowiązku dodatkowo wyjaśnić co miałem na myśli. Wybacz jeżeli tym cytatem uraziłem nie miałem takiego zamiaru.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.