Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Czy w Małżeństwie powinniśmy rezygnować ze znajomości, tylko dlatego, że przeszkadzają one Żonie / Mężowi?
Tak
62%
[ 18 ]
Nie
37%
[ 11 ]
Głosowań: 29
Wszystkich Głosów: 29
Autor
Wiadomość
Wilkoo [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-26, 11:33 Czuję się bezdradny.....
Razem z Żoną przechodzimy przez bardzo poważny kryzys.
Jesteśmy razem z sobą ponad 15 lat. W związku z tym znamy się aż za dobrze.
Z tej dobrej strony, ale i z tej złej, niestety. To zaowocowało konfliktem,
który w pogłębieniu - doprowadził do nietrwałego rozpadu małżeństwa.
Byliśmy z sobą w separacji przez okres ok. pół roku.
Oboje jesteśmy Ludźmi wierzącymi.
Ja, jako Mąż, wróciłem o wiele dojrzalszy. Dziś jestem bardzo uczciwym,
bardzo wiernym i bardzo oddanym Mężem. Rozumiem swoje błędy i ze łzami
w oczach wręcz proszę Żonę, by mi wybaczyła. To okropne. Czuję się,
jakbym Ją zamordował : Jej Miłość, Jej kobiecość, Jej całe ciepło, etc.
Żona, niestety nie miała fachowego chrześcijańskiego poradnictwa w czasie
rozstania. Wprawdzie należała (nadal należy) do Wspólnoty Odnowy w Duchu Św.
Nie powstrzymało Ją to jednak przed przekroczeniem granic moralnych
z Mężczyzną. Bogu dzięki, nie doszło do kontaktu fizycznego.
A ja - oświecony Łaską Pana Boga - wróciłem w tym samym momencie,
gdy zdążyła się zauroczyć innym Mężczyzną, który odpowiadał na Jej potrzeby.
Jesteśmy z sobą - na nowo - już miesiąc czasu. Próbujemy ratować Małżeństwo.
Mimo trudności, myślę, że jesteśmy z sobą o wiele bliżej, niż wcześniej.
Piękne chwile mieszają się z dramatyczną próbą dialogu, próbą Pojednania.
źródłem konfliktu w ostatnim czasie są Mężczyźni, którzy zbliżyli się do Żony
najbardziej. A konkretnie? Nie potrafi zrezygnować do samego końca ze znajomości
z nimi. Tzn. usunęła ich numery telefonu, nie pisze do Nich. Oni także.
Ale nadal pozostają na Jej .. liście znajomych .. na portalu społecznościowym.
Żona nie reaguje na moje prośby, by ich usunąć. Widzi, jak to jest dla mnie
bardzo bolesne i trudne. Nie mogę przez Nich normalnie spać po nocach.
Z ich powodu - nie potrafię oddać Żonie tego, co najbardziej pragnę.
Jestem zablokowany przez samą świadomość, że pewnego dnia .. ktoś do Niej
napisze .. a Ona odpowie. Ot tak, po prostu; albo, że napisze sama, gdy
już będzie miała mnie serdecznie dość. Po prostu.
Jestem blisko Pana Boga - teraz. Bez tego nie zniósłbym tego.
Na samą świadomość, że .. miała by wejść na profil jednego z nich ..
byłbym gotów .. wyrzucić komputer przez okno?
Bardzo proszę o pomoc, poradę i Modlitwę.
Nie mam już sił.
A nie chcę już kolejny raz prowadzić do morderczego dialogu.
Wyrządziłem Żonie wiele zła. Naprawiam to. Stanąłem w Prawdzie.
Mimo, że Żona postępuje inaczej - chcę Ją kochać, jeszcze bardziej.
Każdego dnia mocniej..
Oboje pochodzimy z niezdrowych Rodzin. Ja z dysfunkcyjnej, Żona z dyssocjalnej.
Dręczy mnie fakt, że nie potrafi Żona do końca zrezygnować z tych znajomości,
stawiając je wyżej - nad dobro Naszego Małżeństwa. Żone dręczy fakt, że ..
czuje się przeze mnie .. ograniczana, że jest osaczona, itp.
Zamiast skupić się na istocie problemu, znów szuka we mnie winy.
Proszę o pomoc.
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-26, 11:40 Re: Czuję się bezdradny.....
Czy trochę nie przesadzasz?
Z tego co piszesz można sie domyślić, że to TY zdradziłeś żonę? Dobrze wnioskuje?
A teraz chcesz aby żona poświęcała 100% swojej uwagi Tobie.
To, że ktoś porozmawia na GG czy FB to jeszcze nie tragedia chyba?
Lonia [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-26, 16:03
Normalna rozmowa na gg czy fb. to nic złego... Co słychać jak tam, i takie normalne rozmowy luźne rozmowy to rzecz naturalna i każdy ma do tego prawo, nie należy wariować. Ale np. tak jak w moim przypadku, mój mąż przyłapany na smsach, mailach z Panią przyznał się że " wydawało "mu się ,że się zakochał to już nie normalne.A potem jego inne zachowanie spowodowało że go podejrzewałam o dalszy kontakt z nią i obserwowałam będąc bardziej czujną Po pewnym czasie z Bożą pomocą ( wymodliłam to) bo mąż cały czas mi wmawiał że mam urojenia odsłoniło sie jego oblicze i jak wyczytałam w mailu jak to ją kocha szczerze i prawdziwie takie maile o już nie normalne. Pomimo ,że mam to czarno na białym i ich czułą rozmowę " Myszko Kochanie" itp . tez słyszałam ciągle mi powtarzał że ja niczego nie rozumiem że to tylko przyjaźń ... W tej chwili nie pozwolę sobie na robienie mi wody z mózgu,ze to przyjaźń. Ja otworzyłam tą złotą klatkę mojego męża , bedzie chciał to odfrunie
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-26, 17:57
Wilkoo napisał/a:
Jesteśmy razem z sobą ponad 15 lat. W związku z tym znamy się aż za dobrze.
Z tej dobrej strony, ale i z tej złej, niestety. To zaowocowało konfliktem,
który w pogłębieniu - doprowadził do nietrwałego rozpadu małżeństwa.
Wilkoo czy na pewno znacie się aż za dobrze? Ja nie powiedział bym tego nigdy o sobie a co dopiero o drugim człowieku. Myślę, że powodem konfliktu nie była aż tak dobra znajomość drugiej osoby co raczej brak porozumienia i dialogu.
Wilkoo napisał/a:
Żona, niestety nie miała fachowego chrześcijańskiego poradnictwa w czasie
rozstania. Wprawdzie należała (nadal należy) do Wspólnoty Odnowy w Duchu Św.
Nie powstrzymało Ją to jednak przed przekroczeniem granic moralnych
z Mężczyzną. Bogu dzięki, nie doszło do kontaktu fizycznego.
Widzisz jak szatan stara się odciągnąć ludzi od Boga. To że Twoja żona należy do wspólnoty naraziło ją na dodatkowe ataki, powstała pustka po waszym rozstaniu spowodowała olbrzymie pole do działanie szatana. Tutaj doszukuj się przyczyny takiego stanu.
Wilkoo napisał/a:
Jestem blisko Pana Boga - teraz. Bez tego nie zniósłbym tego.
Na samą świadomość, że .. miała by wejść na profil jednego z nich ..
byłbym gotów .. wyrzucić komputer przez okno?
Wilkoo to co tutaj napisałeś jest jakąś kompletna schizą. Jak można być blisko Boga i Jemu nie ufać? Czy żona jest Twoją własnością? Czy zamknięcie żony w "złotej klatce" według Ciebie będzie czymś dobrym? A może ta klatka dla Ciebie jest złota ale dla niej jest z pirytu?
Próbujesz się zachowywać jak małe dziecko w piaskownicy "to moje zabawki i niech nikt na nie nie patrzy". Jak długo pociągniesz z tą zazdrością? Wilkoo być może się zmieniłeś ale czy nie na gorsze?
Wilkoo [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-29, 11:10
To Żona .. zdradziła mnie .. na szczęście tylko wirtualnie ..
Bardziej tu chodzi o .. odpowiedzialność za Nią .. za Małżeństwo ..
niż o zazdrość .. nie chcę zamykać Jej w "klatce" - tym bardziej,
że nigdy nie zabraniałem Jej kontaktów internetowych ..
teraz reaguję tylko na te, które .. sprawiły,
że .. zgrzeszyła.
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-29, 11:30 Re: Czuję się bezdradny.....
Wilkoo napisał/a:
To okropne. Czuję się,
jakbym Ją zamordował : Jej Miłość, Jej kobiecość, Jej całe ciepło, etc.
Jeśli tak jest jak piszesz, to żona niejako robi Ci łaskę, że pozwala być ze sobą.
Zatem to nie Ty w tym układzie masz prawo stawiać warunki i dyktować jej z kim może a z kim nie może rozmawiać.
Wilkoo [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-29, 11:34
Problem polega na tym, że Ona .. zrobiła to samo. Ale wybaczyłem Jej.
Dlatego nie piszę o Jej, ale o swojej winie.
Stawiać warunki - czy może ktokolwiek w Małżeństwie?
To brzmi jak transakcja biznesowa, a nie, jak dążenie do Jedności.
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-29, 11:46
Mnóstwo sprzeczności widzę w Twoim poście Wilkoo. Zdecydowanie nie jest to prawdziwy obraz Waszych relacji.
Żona Cię zdradziła ale to Ty czujesz się jak powyżej cytuje grzegorz, dziwne.
Więc dlaczego się tak czujesz skoro to ona Cię skrzywdziła?
Cytat:
Oboje pochodzimy z niezdrowych Rodzin. Ja z dysfunkcyjnej, Żona z dyssocjalnej.
Małe szanse do dogadania się. Gdyby przynajmniej jedno z Was miało prawidłowe wzorce, byłoby łatwiej, a tak Was dwoje "do poprawki", inaczej wasze dzieci (jeśli posiadacie) z super-hiper dysfunkcją będą sobie musiały poradzić.
Żona powinna bezwzględnie skasować denerwujące Cię kontakty. W obliczu byłej zdrady i ciągłej Twojej niepewności nie powinny dokonywać się ŻADNE targi typu: czy kontakty zostawić czy też nie. Spokój domu, Twoje zaufanie, jej lojalność powinny być priorytetem w fazie dawania szans i budowania związku od nowa po zdradzie.
Jeśli tak nie jest, znaczy że intencje żony nie są takie jak deklaruje, wszystko w tym temacie.
Wilkoo [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-29, 11:54
Ciężko o określenie w paru zdaniach relacji, jaka jest rzeczywiście między Nami. Dlatego staram się skupić na konkretnych problemach. Wiele razem przeszliśmy. Zarówno ja, jak i Żona - nie byliśmy święci. Ale dopiero o tym pierwszy raz w życiu rozmawiamy. Wcześniej Żona aż tak nie otwierała się. Zrobiła to dopiero w momencie, gdy .. przekroczyła granice moralne .. gdy .. (to ważne) zauważyła, że .. zrobiła coś złego. Wcześniej miała problem w tej kwestii, by stanąć w Prawdzie.
Nie wiem, co mogę zrobić - w kwestii tychże w.w. kontaktów.
Tym bardziej, że .. zaraz po tym .. mówi, że .. zmieniła się w "tej kwestii"
i .. że Ona .. potrzebuje kontaktu z .. innymi Mężczyznami (w Jej rozumieniu: nieograniczonego - także w otwartej rozmowie) ..
kenya [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-29, 12:00
Skoro tak bardzo potrzebuje tych kontaktów, nieograniczonych - to o co chodzi? czego nie wiesz i nie rozumiesz?
- sprawa jest jasna, aż nader jasna, JEST POSZUKUJĄCA.
Wilkoo [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-29, 12:27
Gdy próbuję Jej to zasugerować, że te kontakty zagrażają Małżeństwu, budzi się w Niej .. agresja ukierunkowana na .. atakowanie mnie z tego powodu, że chcę Ją zamknąć w klatce. Z jednej strony jest otwarta na poszukiwanie Boga, budowanie Małżeństwa, itp. Z drugiej strony .. potrafi nawet po .. udanym .. seksie .. mówić o Nich .. Jedyny postęp? Dzisiejszej nocy wskazywała na to, że .. jeszcze jest w Niej wiele naiwności.
[ Dodano: 2013-04-29, 13:41 ]
kenya napisał/a:
- sprawa jest jasna, aż nader jasna, JEST POSZUKUJĄCA.
zacytowałem Jej odpowiedzi przez telefon. Określiła je, jako .. ciekawe. Zaprzeczyła tylko temu, że .. jest .. poszukująca. Znów zatrzymała się tylko na słowach..
grzegorz_ [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-29, 12:41
Wilko,
Piszesz półsłówkami.
Czytając ma się wrażenie, że jedynym problemem są rozmowy żony w necie, a to przecież pewnie nie tak?
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-29, 12:47
polecam do odsłuchania ostatnie rekolekcje sycharowskie z ks. Markiem Dziewieckim
znajdziesz tu wiele odp.
jak dasz radę to odsłuchaj z żoną
Pogody Ducha
Wilkoo [Usunięty]
Wysłany: 2013-04-29, 12:48
Można byłoby powiedzieć, że to jest ostatnio .. jedyne źródło konfliktu. O reszcie udaje się Nam dogadywać .. rewelacyjnie. Rozmawiamy z sobą w końcu, tak, jak trzeba. Tylko te kontakty. Moje uczucia traktuje, jako wymysł. Choć dostrzegam też element tego, że .. w ten sposób .. "mści" się za moje kontakty z przeszłości - jakby to było Jej potrzebne .. jakby mogła usunąć je dopiero, iż będzie miała .. satysfakcję .. że .. wycierpiałem się już wystarczająco ..
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.