Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Oprócz tych ciepłych słów , które napisałeś o swojej żonie, napisałeś także te twarde i pokazujące jej sposób postępowania. Czyzbyś się wystraszył tego, co napisałes? Przeczytaj jeszcze raz wszystkie swoje posty, także z drugiego wątku, który załozyłeś. Ja niczego sobie z palca nie wyssałam, pisząc to, co napisałam. Oceniłam sytuację na podstawie Twoich wypowiedzi. W którymś momencie poddałeś nawet w wątpliwość wazse małzeństwo pisząc , iż się zastanawiasz, czy Twoja żona kochała cię , gdy za ciebie wychodziła.
Pisałeś też o potencjalnym romansie swojej żony z kolegą z pracy, który mógłby zaistnieć, gdyby się w porę nie opamiętała. Napisałeś o braku zaufania do niej, co również skwitowała, że to Twój problem. Pisałeś też o dość otwartym stosunku Twojej żony do innych mężczyzn, o swoim odczuciu, że wobec nich nie przejawia awersji także od strony fizycznej.A przejawia ją wobec ciebie. Ale to pewnie spowodowane jest tym, że znajduje się w okresie niepłodnym, gdy ma do Ciebie awersję i nie ma wtedy ochoty na seks Jasne.
lena napisał/a:
Dalej......okres płodny mija,ale......u kobiety mija tez ochota...
Miłość nie jest ograniczona czasem. Także w te dni , gdy nie ma się zbyt ochoty na seks (choć ja tak nie mam i nie powtarzam książkowych norm) . Wystarczy dobra wola i skupienie się na drugiej osobie. Jesli kogoś kocham to nie ma we mnie żadnej awersji czy niechęci do tej osoby. To jest dla mnie nie do pomyślenia.
katalotka72 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-15, 09:20
bombardier,
a ja mysle, ze jestes bardzo madrym facetem i juz wiesz w jakim kierunku isc, nie obwiniajac siebie, nie obwiniajac zony,,,,,
kochajac siebie, kochajac zone....
masz ciezki orzech do zgryzienia, ale mam nadzieje, ze skorupka kiedys stanie sie cienka i uda sie dotrzec do sedna problemu i go rozwiazac
teraz dbaj o siebie (oczywiscie nie zapominajac, ze zona jeszcze na tym swiecie jest ), zmieniaj SWOJ swiat dla siebie, a moze zona w koncu dolaczy....
tego Wam zycze, Waszej wspanialej Rodzinie
pozdrawiam !!!!!!
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-15, 09:22
Bombardirze cieszę się bardzo, że posty niektórych osób nie zmieniły Twojego spojrzenia na żonę i pomimo tych trudności chcesz w dalszym ciągu zrozumieć na czy polegał i polega problem. No cóż nieraz nie wszystko musimy zrozumieć w taki ludzki sposób, nieraz odrobina tajemnicy jest potrzebna aby się odkrywać. Może właśnie to powstrzymywanie się od sexu jest tą tajemnicą do odkrycia dla Ciebie i większej miłości do żony. Może dzięki temu nie stało sie wasze małżeństwo rutynowe i nudne nie oparte narzadnych schematach i ciągle na nowo odkrywane. To bardzo dobrze, że uważasz swoją żonę za tak wartościową pierwszą lub drugą połówkę waszego rumianego jabłuszka.
A tak teraz do Salomonki pomimo ncku "świadczącego" niby to o twojej mądrości dostrzegam tylko i wyłącznie zarozumiałość dlaczego nie chcesz odpowiedzieć na żadne moje pytanie czyżby były niewygodne? Wiele jest oskarżeń z Twojej strony pod naszym adresem dlaczego, co Ciebie rani w naszym zachowaniu, w naszym stylu życia?
I jeszcze jedno żona odeszła ode mnie prawie rok temu co proponujesz abym zrobił żeby wróciła?
bombardier [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-15, 09:38
salomonka35 napisał/a:
Oprócz tych ciepłych słów , które napisałeś o swojej żonie, napisałeś także te twarde i pokazujące jej sposób postępowania. Czyzbyś się wystraszył tego, co napisałes?
Nie mam do nikogo pretensji czy żalu o napisane słowa, bo rzeczywiście taki obraz mojej żony wyłania się z moich postów. Trochę ugryzło mnie sumienie, że cały wątek przekształcił się w nagonkę na moją żonę i wytykanie Jej błędów oraz sugerowanie złej woli. Dodałem trochę ciepłych słów o niej, żeby nikt nie myślał, że ożeniłem się z potworem. Nie odwołuję żadnego z moich wcześniejszych postów, bo one są obrazem mojego postrzegania sytuacji, żalu i bólu, który noszę w sobie.
Uważam, że Twoje posty wniosły wiele do dyskusji i za to wszystko dzięki, nawet jeśli na niektóre sprawy spojrzę z czasem trochę inaczej niż Ty.
salomonka35 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-15, 09:39
Cytat:
I jeszcze jedno żona odeszła ode mnie prawie rok temu co proponujesz abym zrobił żeby wróciła?
A dalczego odeszła? Nie znam Twojej historii. co mam wam do zarzucenia? To, że zabraniacie mi na wyrażenie własnego spojrzenia na daną kwestię. Za odmienność jestem krytykowana i linczowana. Bóg tak nie czyni a bez przerwy się na Niego powołujecie.
Do tego jeszcze oskarżona o kłamstwo, manipulację i podstęp, że podaję się za kogoś, kim nie jestem.
Odpowiedziałam na Twoje pytanie dotyczące awersji żony B. do niego i do bliskości z nim. Przytoczyłam napisane przez niego posty, nie swoje wyobrazenia.
Przeczytaj sobie moje wypowiedzi dokładnie i nie powierzchownie a zrozumiesz, że nigdzie nie zachęcałam do rozwodu czy zdrady. Wręcz przeciwnie. A o mężczyznach trochę wiem, bo znam mojego męza. Nie ma miedzy nami żadnych tajemnic. Ja poznaję jego swiat ,on mój. Dzięki tej otwartości i odmienności tworzymy WSPÓLNY. Nikt się przed nikim nie zamyka w swoim schematycznym mysleniu. Miłość nie stoi w miejscu.
Ostatnio zmieniony przez salomonka35 2013-02-15, 10:11, w całości zmieniany 1 raz
bombardier [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-15, 09:42
katalotka72 napisał/a:
masz ciezki orzech do zgryzienia, ale mam nadzieje, ze skorupka kiedys stanie sie cienka i uda sie dotrzec do sedna problemu i go rozwiazac
[...]
zmieniaj SWOJ swiat dla siebie, a moze zona w koncu dolaczy....
tego Wam zycze, Waszej wspanialej Rodzinie
Dzięki za słowa otuchy. Od dawna nie słyszałem i nie myślałem, że moja rodzina jest wspaniała... a chyba powinienem, pomimo problemu.
Tolek52 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-15, 10:34
salomonka35 napisał/a:
Odpowiedziałam na Twoje pytanie dotyczące awersji żony B. do niego i do bliskości z nim. Przytoczyłam napisane przez niego posty, nie swoje wyobrazenia.
otóż nie bardzo trudno uznać przytoczone wpisy za odpowiedź to są słowa Bombardiera a te słowa zdążyłem poznać wcześniej a więc nic nowego nie wniosły i to w żaden sposób nie są uzasadnienia Twojego zdania.
salomonka35 napisał/a:
Przeczytaj sobie moje wypowiedzi dokładnie i nie powierzchownie a zrozumiesz, że nigdzie nie zachęcałam do rozwodu czy zdrady.
Co do tego nie mogę się zgodzić bo Twoje zdanie Twoja żona jest Be i postępuje w stosunku do ciebie Be jest właśnie takim podsycaniem chociaż może nawet sobie z tego nie zdajesz sprawy.
salomonka35 napisał/a:
A o mężczyznach trochę wiem, bo znam mojego męza. Nie ma miedzy nami żadnych tajemnic. Ja poznaję jego swiat ,on mój.
Niestety ale wiesz tylko tyle ile on Tobie powie i nic więcej. Nie jesteś w stanie czuć tak samo jak facet myśleć tymi kategoriami co facet. Jesteś po prostu kobietą stworzoną przez Boga i chociaż wydaje się Tobie że znasz męski świat dobrze nie jesteś w stanie go poznać tak do końca i zrozumieć tak samo jak facet nie jest w stanie zrozumieć świata kobiety. Dopiero jedność kobiety i mężczyzny jest pełnią taką samą prawie jak Bóg.
salomonka35 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-15, 10:54
Tolku dlatego, że czytasz powierzchownie, nie rozumiesz, że dałam Ci już odpowiedź dotyczącą awersji zony B do niego. A tej niekoniecznie trzeba wymawiać, ją się po prostu wyczuwa. Żony B tu nie ma, są tylko jego wypowiedzi i na nich bazowałam i je przytoczyłam.Możesz mówic swojej zonie, że ją kochasz, ale jeśli nie będzie to potwierdzone uczynkami, słowa pozostaną tylko słowami. Więc nie wszystko trzeba wypowiedzieć, by było wyczuwalne i treściwe do zrozumienia.
Tolek52 napisał/a:
salomonka35 napisał/a:
Przeczytaj sobie moje wypowiedzi dokładnie i nie powierzchownie a zrozumiesz, że nigdzie nie zachęcałam do rozwodu czy zdrady.
Co do tego nie mogę się zgodzić bo Twoje zdanie Twoja żona jest Be i postępuje w stosunku do ciebie Be jest właśnie takim podsycaniem chociaż może nawet sobie z tego nie zdajesz sprawy.
No więc dobrze. Jego żona postępuje uczciwie, mądrze i odpowiedzialnie. A B sobie coś ubzdurał o seksie. Wcale go nie musi być w małzeństwie. Problem rozwiązany.
Może tak być? Czy to was satysfakcjonuje? I B też? To można zamknąć wątek.
Tolek52 napisał/a:
Niestety ale wiesz tylko tyle ile on Tobie powie i nic więcej. Nie jesteś w stanie czuć tak samo jak facet myśleć tymi kategoriami co facet. Jesteś po prostu kobietą stworzoną przez boga i chociaż wydaje się Tobie że znasz męski świat dobrze nie jesteś w stanie go poznać tak do końca i zrozumieć tak samo jak facet nie jest w stanie zrozumieć świata kobiety
Ale kluczem do próby zrozumienia odmiennego świata niż mój jest moja dobra wola, szczerość i otwartość. I dzięki temu nie ma zgrzytów, cichych dni, kłótni, oddalenia.
Ja czuję się z moim mężem jedno pomimo odmienności i odrębności. Często nie potrzeba słów, by się rozumieć. Wstarczy spojrzenie, uśmiech, wyraz twarzy. Problem pojawia się wtedy, gdy sie tej JEDNOŚCI nie che. Wchodzi się poprzez związek małzeński w nową rzeczywistość a wnosi się w nią tamtą sprzed ślubu. Nie tworzy się wtedy coś NOWEGO.
Egoizm i egocentryzm uniemożliwia wzrost miłości, mądrości i doskonałości.
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-15, 12:04
Bombardier
Zacytuję Ci słowa O.Pelanowskiego
"Sem i Jafet weszli do namiotu pijanego Noego odwróceni tyłem, i nie spoglądając, przykryli jego nagość płaszczem. Za ten przepiękny gest zostali wynagrodzeni błogosławieństwem. Cham nie tylko przyglądał się, ale też rozgłosił poniżającą wieść o ojcu. Jeśli już kogoś poprawiać, to najlepiej tak, by nie zawstydzić. Upominać to wchodzić w atrybut Boga, którym jest sąd, to bardzo niebezpieczne położenie dla człowieka. O wiele bezpieczniej jest uczestniczyć w atrybucie miłosierdzia, ale ono nigdy nie jest pobłażaniem, czy przymykaniem oczu na fatalne położenie bliźniego."
Potrafisz...to oznacza ,że spływa na Ciebie i Twoich bliskich błogosławieństwo.
Tylko DIABEŁ dzieli pamiętaj...
Jestem z Ciebie bardzo dumna jako kobieta.
Niech Pan Błogosławi w Imię JEZUSA Tobie i Twoim bliskim , niech UŚWIĘCA SWOIM IMIENIEM każdy obszar Waszego życia.
CIERPLIWOŚCI...Wszystko ma swój czas...Bóg da Ci rozwiązanie kiedy zaczniesz, a myślę ,że już to robisz , pracować nad sobą.
Polecam Ci w wolnej chwili, Encyklike Jana Pawła II o Bożym Miłosierdziu, o tym czym ono jest , jak pozwala mocą Bożą pomagać sobie i innym w uświęcaniu...podnoszeniu, dowartościowaniu, odnalezieniu nadziei, radości i pokoju
Z POWAŻANIEM
Mirela
Lecz wy starajcie się o większe dary, a Ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą
Gdybym mówił językami ludzi i aniołów,
a miłości bym nie miał,
stałbym się jak miedź brzęcząca
albo cymbał brzmiący.
2 Gdybym też miał dar prorokowania
i znał wszystkie tajemnice,
i posiadał wszelką wiedzę,
i wszelką [możliwą] wiarę, tak iżbym góry przenosił.
a miłości bym nie miał,
byłbym niczym.
3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją,
a ciało wystawił na spalenie,
lecz miłości bym nie miał,
nic bym nie zyskał.
4 Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
5 nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.
7 Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
8 Miłość nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończą,
albo jak dar języków, który zniknie,
lub jak wiedza, której zabraknie.
9 Po części bowiem tylko poznajemy,
po części prorokujemy.
10 Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe,
zniknie to, co jest tylko częściowe.
11 Gdy byłem dzieckiem,
mówiłem jak dziecko,
czułem jak dziecko,
myślałem jak dziecko.
Kiedy zaś stałem się mężem,
wyzbyłem się tego, co dziecięce.
12 Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno;
wtedy zaś [zobaczymy] twarzą w twarz:
Teraz poznaję po części,
wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.
13 Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy:
z nich zaś największa jest miłość.
[ Dodano: 2013-02-15, 14:15 ]
Ja sie nawet zastanawiam czy małzeństwo, w którym jedno z małżonków ma niemoc płciową ma szansę na stwierdzenie nieważnosci tego sakramentu. Swoją drogą B. nigdy pewnie by tego nie zrobił, bo kocha swoją żonę i nie wyobraża sobie pewnie życia bez niej. Ale podstawy pewnie są
Jednym z ważnych cech to konsekwentność w tym co się mówi i robi...jak widać nie jest to łatwe...a cóż dopiero wymagać od innych...
Życzę Tobie i Twoim bliskim wszystkiego co NAJLEPSZE, zapraszam na rekolekcje z ks.M.Dziewieckim , widoczne informację u góry, mam nadzieję ,że znajda się miejsca
salomonka35 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-15, 15:08
Mirela napisał/a:
salomonka35 napisał/a:
Nie mam już nic do powiedzenia.
KONIEC.
Jednym z ważnych cech to konsekwentność w tym co się mówi i robi...jak widać nie jest to łatwe...
Bardzo Ci na tym zależy, prawda?
Byłam kilkakrotnie wezwana do tablicy więc odpowiedziałam. Zarzucono mi brak odzewu na zadane pytania. Zadziwia mnie wasza presja uciszania mnie.
Mirela [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-15, 15:16
Salomonko...
zdaję sobie sprawę z Twojego położenia w tej chwili, rzeczy trudne nie są przyjemne...dlatego zachęcam Cię do ciszy... ponieważ mam przekonanie ,że im dłużej będziesz tłumaczyć siebie tym bardziej będziesz sama się zawstydzać...i wchodzić w coraz trudniejsze położenie.
Czasem cisza jest potrzebna...nawet jeśli się z czymś nie zgadzasz...dla siebie ,dla własnego odpoczynku...dla uspokojenia emocji...dla spojrzenia na pewne sprawy z dystansu...
Jeśli czujesz się urażona przeze mnie to Cie przepraszam , bo nie to było moja intencją, jednak mam na uwadze Twoje dobro, dobrze by było gdybyś w to uwierzyła
salomonka35 [Usunięty]
Wysłany: 2013-02-15, 15:25
Mirela napisał/a:
zdaję sobie sprawę z Twojego położenia w tej chwili, rzeczy trudne nie są przyjemne.
Że co? Z jakiego położenia? Mirelo jesli masz ochotę pogrozic komuś paluszkiem, zrób to w swoim kameralnym gronie. Na mnie to nie działa. Twoja słodycz na ustach dla niektórych może być zwodnicza, nie dla mnie. Po drugie jest tu opcja PW. Osobiste dyskusje są nie na miejscu w wątku B.
Popracuj nad pokorą. Oto zadanie dla Ciebie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.