Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Współuzależnienie i przemoc - różne punkty widzenia
Autor Wiadomość
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 09:55   

Jak często pije ?
Ile ?
W jakim stanie jest po piciu , jak się zachowuje ?
Spokojny , kłótnie zawsze , czasem kłótnie ?
Czy robisz mu WTEDY ty awantury , pouczasz itd. WTEDY ?
Czy ciebie uderzył kiedykolwiek , ile razy ewentualnie ?
Czy się wyzywacie ?

To są KONKRETY .
I dopiero wtedy ( jak sprawdzone ! )
można cokolwiek doradzać .


Lawendowa napisał/a:
To częsty błąd nas, kobiet - najpierw bierzemy na siebie za dużo, zwalniamy mężów z odpowiedzialności i jak już nie dajemy rady pojawia się problem


Już koalicja ? :mrgreen:
A kto wam przykazał brać na siebie ?
Same zatem jesteście winne .
I potem jeszcze tak synów chowacie ( jak w watku sasiednim ) .
Wyprowadza się chłop 30-letni do mamusi , a ta go przyjmuje
szkodzac innej młodej żonie .


Lawendowa napisał/a:
Nawet nie wiesz jak daleko już jesteś w zdrowieniu, niektórym dojście do tego etapu zajmuje długie lata, albo nigdy tego etapu nie osiągają


Proszę podać ŻRÓDŁO , że współuzaleznienie jest CHOROBĄ .
( nawiasem , skąd już wiadomo że autorka wątku jest współuzalezniona w ogóle ? )
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 14:12   

mare1966 napisał/a:

Lawendowa napisał/a:
To częsty błąd nas, kobiet - najpierw bierzemy na siebie za dużo, zwalniamy mężów z odpowiedzialności i jak już nie dajemy rady pojawia się problem


Już koalicja ? :mrgreen:
A kto wam przykazał brać na siebie ?
Same zatem jesteście winne .
I potem jeszcze tak synów chowacie ( jak w watku sasiednim ) .


Poczytaj co napisała Lawendowa nim się znowu przejedziesz po kobietach.
Przeciez pisze, że to częsty błąd nas, kobiet.
O co Ci chodzi???
Tak, jestesmy winne, że traktujemy was facetów lepiej, niż jesteście tego warci :-P


mare1966 napisał/a:

Proszę podać ŻRÓDŁO , że współuzaleznienie jest CHOROBĄ .
( nawiasem , skąd już wiadomo że autorka wątku jest współuzalezniona w ogóle ? )


Jesteś inteligentny facet, to sobie źródła sam znajdziesz.
Jakoś nigdy mnie nie interesowało współuzależnienie, ale wystarczy wbić w google "czy współuzależnienie jest chorobą", żeby znaleźć "źródła".
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 14:37   

lustro napisał/a:
O co Ci chodzi???

Tak, jestesmy winne, że traktujemy was facetów lepiej, niż jesteście tego warci



Lepiej ?
A jak gość się przyzwyczai , to po latach 10 czy 30 co słyszy ?
JEGO WINA , że ona tak go traktowała .
Absurd .
Stoi mi facet na nodze przez 40 minut w autobusie i nic nie mówię ,
a jak gość wysiada to WTEDY wrzeszczę na niego . :mrgreen:
No taka logika .

lustro napisał/a:
Jesteś inteligentny facet, to sobie źródła sam znajdziesz.

Jakoś nigdy mnie nie interesowało współuzależnienie, ale wystarczy wbić w google "czy współuzależnienie jest chorobą", żeby znaleźć "źródła".


Jak coś piszę , to zwykle NAJPIERW się upewniam .
Oczywiście , że NIE JEST chorobą .
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 14:42   

Mare1966 napisał/a:
lustro napisał/a:
Jesteś inteligentny facet, to sobie źródła sam znajdziesz.

Jakoś nigdy mnie nie interesowało współuzależnienie, ale wystarczy wbić w google "czy współuzależnienie jest chorobą", żeby znaleźć "źródła".


Jak coś piszę , to zwykle NAJPIERW się upewniam .
Oczywiście , że NIE JEST chorobą .



http://www.psychologia.ed...aleznienia.html

widzę Mare, że jesteś większym autorytetem i ekspertem niż uznani specjaliści w tej dziedzinie

Trochę pokory proponuję

Mare1966 napisał/a:

A jak gość się przyzwyczai , to po latach 10 czy 30 co słyszy ?
JEGO WINA , że ona tak go traktowała .
Absurd .
Stoi mi facet na nodze przez 40 minut w autobusie i nic nie mówię ,
a jak gość wysiada to WTEDY wrzeszczę na niego . :mrgreen:
No taka logika .


To po co w takim razie mówi się o mądrej miłości i stawianiu granic ???
Przeinaczasz ogląd sprawy Mare. Dobrze wiesz, że nie o to chodzi, co napisałeś.

Jest nawet przysłowie, że póty dzban wodę nosi, póki mu się ucho nie urwie...

no, to własnie ucho sie urywa...i co? ma tak sobie udawać, że jest dobrze, bo zawsze tak było?
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 14:54   

mare1966 napisał/a:

Jak coś piszę , to zwykle NAJPIERW się upewniam .
Oczywiście , że NIE JEST chorobą .



Cytuję:

WSPÓŁUZALEŻNIENIE JAKO CHOROBA
T. Cermak (1986) jest jednym z pierwszych autorów opowiadających się wyraźnie za ujęciem wspołuzależnienia jako choroby. Zaproponowane przez niego kryteria są powszechnie znane, dlatego nie ma potrzeby ich przytaczania.
Jak zauważa H. Szczepańska (1992) kryteria zaproponowane przez Cermaka są mało operacyjne. Wnikając w głębokie mechanizmy psychologiczne, stają się raczej podstawą interpretacji zachowania niż diagnozy.

Na chorobowy wymiar współuzależnienia wskazuje także Janet Woititz (1989). Współuzależnienie uznaje za chorobę żon alkoholików. W jej ujęciu jest ono lustrzanym odbiciem alkoholizmu. Cechy osoby współuzależnionej są podobne do osobowościowego portretu alkoholika. Alkoholik uzależniony jest od środka chemicznego, zaś żona uzależniona jest od alkoholika. Do widocznych symptomów współuzależnienia Woititz zalicza: "opiekuńczość, pełne litości skoncentrowanie się na alkoholiku; zakłopotanie; unikanie okazji do picia; przesunięcie we wzajemnych kontaktach; poczucie winy; obsesje; stałe zamartwianie się; niepokój, kłamstwa, fałszywe nadzieje; rozczarowania; euforię; zamęt; problemy seksualne; złość; letarg; poczucie beznadziejności; poczucie krzywdy; rozpacz" (s.25). Za podstawowy problem osoby współuzależnionej J. Woititz uważa tendencję do zaprzeczania chorobie męża, własnym trudnościom, sytuacji rodziny. To główny mechanizm umożliwiający rozwój i trwanie choroby.

Pia Mellody (1993) także opowiada się za ujęciem współuzależnienia jako choroby, której początki związane są ze wzrastaniem w rodzinach dysfunkcjonalnych.(...)

Do grupy autorów ujmujących współuzależnienie przez pryzmat choroby zaliczyć można także M. Beattie (1994 (...)




Mare...wiesz lepiej?
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 14:57   

Lustro

Dokładne cytowanie wymaga podania źródła cytatu.
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 15:01   

Jacek-sychar napisał/a:
Lustro

Dokładne cytowanie wymaga podania źródła cytatu.


podałam żródła "pietro wyżej"

ale Mare przecież wie lepiej, że współuzależnienie nie jest chorbą

dlatego cytuję, bo inni też może są ciekawi

chyba nie myslisz, że jestem taka mądra, żebym sama sobie wygenerowała takie cytaty :mrgreen:
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 15:07   

Jacek-sychar napisał/a:
Lustro

Dokładne cytowanie wymaga podania źródła cytatu.


dokładnie taki sam cytat, czyli to publikacja pojawiająca się w kilku miejscach, jest także pod

http://www.duszpasterstwo...=7&limitstart=3
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 15:11   

lustro napisał/a:
widzę Mare, że jesteś większym autorytetem i ekspertem niż uznani specjaliści w tej dziedzinie



Trochę pokory proponuję



Lustro , czy ty chociaż czytałaś to co podałaś w tym linku ?
Chyba tylko sam poczatek .
Przeczytaj sobie całość !

A ja dam i kolejny link :
Piotr Szczukiewicz Współuzależnienie - koncepcje, definicje, kontrowersje


A teraz każdy sobie może wyrobić własne zdanie , jest czy nie jest chorobą .
( ewentualnie jeszce poszukać kolejnych opracowań )

Wreszcie - czy w Polsce współuzaleznienie
jest na liście chorób ?

Póki co więc , istnieją różne stanowiska a
współuzależnienia nie ma na liście chorób Światowej Organizacji Zdrowia ani w kategoriach diagnostycznych, którymi posługują się psychiatrzy i psychologowie, więc w sensie formalnym chorobą nie jest.


Więc , proszę mi tu .......... :mrgreen:
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 15:26   

Z tego samego źródła co podała Lustro ............... tylko dalej : :mrgreen:
Cytat:
WSPÓŁUZALEŻNIENIE JAKO ZABURZENIE OSOBOWOŚCI
T. Millon (1981) przedstawia portret osobowości zależnej, przywoływany w rozważaniach o współuzależnieniu. Osoba taka charakteryzuje się uległością, unikaniem współzawodnictwa i konfliktów, nastawieniem pojednawczym, skłonnością do poświęceń, brakiem wiary w siebie, brakiem umiejętności radzenia sobie z trudnościami interpersonalnymi, brakiem zdolności do samodzielności i odpowiedzialności, pasywnym, jednostajnym, podporządkowanym trybem życia. W świetle badań J. Mellibrudy i H. Szczepańskiej (1988) nad żonami alkoholików, ten typ osobowości zdaje się odpowiadać żonom "uległym", w przeciwieństwie do żon "dominujących".

J. Santorski w przedmowie do pracy P. Mellody (1992) opowiada się za ujęciem współuzależnienia jako zaburzenia osobowości: "Współuzależnienie to zaburzenie osobowości charakteryzujące się chorobliwą skłonnością do związków, w których partnerzy są w relacji patologicznego uzależnienia od siebie, nie respektują swoich granic, niejasno się komunikują, biorą na siebie nadmiar odpowiedzialności za partnera i/lub zrzucają na niego własne problemy" (s. 6). Terapeuci, jak zauważa Santorski, obserwują coraz więcej tego typu związków, niedojrzałych emocjonalnie, nie ograniczających się tylko do relacji w rodzinach alkoholowych.

J. Bradshaw (1988) zdecydowanie rozszerza pojęcie współuzależnienia na wszystkie osoby żyjące w rodzinach dysfunkcjonalnych. "Współuzależnienie może być definiowane jako rozpoznawalny wzór sztywnych cech osobowości, zakorzenionych w zinternalizowanym wstydzie będącym rezultatem zaniedbania, które zazwyczaj dotyczy każdej osoby w systemie dysfunkcjonalnym" (s.199). Bradshaw ujmuje je przede wszystkim jako efekt zaburzenia systemu rodzinnego, zaś główną cechą osób współuzależnionych jest sterowanie z zewnątrz, brak własnej autonomii.

W. Sztander wskazuje zarówno na rolę aspektów przystosowawczych, jak i osobowościowych. W "Poza kontrolą" (1993) zdaje się jednak przesuwać akcenty w stronę tych drugich: "Współuzależnienie nie jest chorobą. Jest to nadmierna sztywność myślenia i działania, powstała w wyniku niesprzyjających doświadczeń życiowych (o wiele wcześniejszych niż małżeństwo z alkoholikiem) utwierdzona w życiu z osobą uzależnioną, sztywność uniemożliwiająca korzystne i skuteczne rozwiązywanie trudności własnych i swojej rodziny" (s. 38-39).

WSPÓŁUZALEŻNIENIE JAKO REAKCJA NA STRES
H. Szczepańska (1992), dokonując przeglądu badań nad żonami



itd.


-------------------------------------------
a z mojego linka

np.
Cytat:
Jedna z prekursorek nowoczesnej terapii uzależnienia od alkoholu i współuzależnienia, Stephanie Brown (1999), uważa, iż określenie "współuzależnienie" jest nadużywane do wielu sytuacji, kiedy jedna osoba jest wrażliwa i reaguje na zachowanie kogoś bliskiego. Twierdzi nawet, że bronienie się przed współuzależnieniem staje się wygodnym alibi dla niektórych osób i "pozwala usprawiedliwić zachowania będące w istocie przejawem manipulacji i nieżyczliwości, takie jak nieskrępowane wyrażanie złości, znieczulica, izolowanie się od innych i nadmierna koncentracja na sobie" (s. 62). Autorka proponuje zatem, aby zrezygnować ze stosowania tego terminu lub nadać mu charakter neutralny i rozróżniać zdrowe lub niezdrowe współuzależnienie.



np.
Cytat:
Wśród polskich autorów również można znaleźć liczne opinie, które wskazują, że objawy współuzależnienia wykraczają poza skutki relacji z alkoholikiem i mają bardziej pierwotny charakter, na przykład związany z kształtowaniem się osobowości w dzieciństwie. Wanda Sztander (1997) określa współuzależnienie jako "nadmierną sztywność myślenia i działania, powstałą w wyniku niesprzyjających doświadczeń życiowych (o wiele wcześniejszych niż małżeństwo z alkoholikiem) utwierdzoną w życiu z osobą uzależnioną, sztywność uniemożliwiająca korzystne i skuteczne rozwiązywanie trudności własnych i swojej rodziny" (s. 38-39). Autorka polemizuje jednak z traktowaniem koalkoholizmu jako choroby i opisywania go jako "lustrzane odbicie" alkoholizmu. W. Sztander (1999) zwraca także uwagę na złożony charakter zjawiska współuzależnienia i dostrzega różne wzorce reagowania na związek z alkoholikiem, podkreślając, że nie wszystkie z nich mają podłoże osobowościowe.

Do rozpatrywania współuzależnienia w kategoriach psychopatologii można zaliczyć poglądy ks. Marka Dziewieckiego (2000), który ujmuje współuzależnienie jako typ niedojrzałej osobowości, a związek z alkoholikiem traktuje jako okoliczność nasilającą problemy natury osobowościowej. W kategoriach choroby rozpatruje współuzależnienie także Anna Wobiz (2001), która dostarcza przekonujących dowodów, że pacjentka traci zdolność kontrolowania swojego życia i nie może samodzielnie uwolnić się od psychicznego uwikłania, które stało się jej udziałem. Dlatego osoba współuzależniona zawsze wymaga leczenia. Według A. Wobiz nie może być mowy o współuzależnieniu, jeśli dana osoba potrafi samodzielnie opuścić związek z alkoholikiem lub skutecznie zmieniać ten związek. Autorka zwraca ponadto uwagę, że uznanie współuzależnienia za chorobę przez samą pacjentkę w istotny sposób wspomaga proces zdrowienia, gdyż uwalnia od negatywnych uczuć wobec samej siebie i ułatwia przyjęcie pomocy.

Interesującą propozycję uporządkowania poglądów na temat współuzależnienia w kategoriach psychopatologicznych przedstawił A. Margasiński (2000). Rozpatruje on to zjawisko przez analogię do pojęć nerwica i neurotyczność. Choroba jaką jest nerwica powstaje na podłożu neurotycznych cech osobowości. Autor proponuje, aby syndrom współuzależnienia traktować jako jednostkę chorobową, która rozwija się na podłożu "osobowości współuzależniającej się". W tym podejściu określenie "syndrom współuzależnienia" nabiera węższego, bardziej precyzyjnego znaczenia. Rozpoznawanie tego syndromu wymaga specjalistycznej diagnozy. Dopiero tam, gdzie natężenie objawów zasadniczo zaburza zdolności przystosowawcze można mówić o chorobie.
To nie choroba - model adaptacyjny

Istotą koncepcji, które można zaliczyć do adaptacyjnego modelu wyjaśniania współuzależnienia jest podkreślanie wtórnego charakteru dysfunkcjonalności jaką przejawia osoba współuzależniona. Zachowania dysfunkcjonalne interpretuje się tu jako niewłaściwy styl adaptacji do stresowej sytuacji. Utrwalenie tej dysfunkcjonalnej adaptacji ma związek z właściwościami samej sytuacji i doświadczeniem emocjonalnym osoby, która tkwi w takim związku, a tylko niekiedy może wynikać z patologii osobowości.

Model analizowania współuzależnienia w kategoriach przystosowania ma też dość długą tradycję. Już w latach pięćdziesiątych XX wieku Joan Jackson postulowała ujęcie współuzależnienia jako reakcję na stres i opisywała przystosowanie się rodziny do kryzysu wywołanego chorobą alkoholową (J. Jackson, 1954 za: J. Royce, 1989). Na podstawie przeprowadzonych badań wśród żon alkoholików wysunęła tezę, według której stres - wynikający z pozostawania w związku z uzależnionym od alkoholu mężczyzną - wpływa na powstawanie zaburzeń emocjonalnych u współuzależnionych kobiet. Opis faz przystosowania się rodziny do życia w związku z alkoholikiem podany przez J. Jackson stał się popularny i do dziś przytaczany jest z niewielkimi zmianami w wielu publikacjach na temat uzależnienia od alkoholu.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 15:38   

MonikaMaria3 napisał/a:
Jesli chodzi o to, że niby tak późno ona coś z tym robi... No widzisz mare, bo my kobiety jesteśmy bardzo cierpliwe.... O wiele za bardzo. Czekamy aż nasz mąz znowu będzie tym kochanym facetem z początków znajomości... czekamy na jego zmiany... nawet nie zmiany, ale powrót tego księcia, kytórym był. Dajemy milion szans i zawsze jest milion pierwsza....



A może to nie jest całkiem normalne takie postępowanie ?

Z mojego linka :
Cytat:
Wśród polskich autorów również można znaleźć liczne opinie, które wskazują, że objawy współuzależnienia wykraczają poza skutki relacji z alkoholikiem i mają bardziej pierwotny charakter, na przykład związany z kształtowaniem się osobowości w dzieciństwie. Wanda Sztander (1997) określa współuzależnienie jako "nadmierną sztywność myślenia i działania, powstałą w wyniku niesprzyjających doświadczeń życiowych (o wiele wcześniejszych niż małżeństwo z alkoholikiem) utwierdzoną w życiu z osobą uzależnioną, sztywność uniemożliwiająca korzystne i skuteczne rozwiązywanie trudności własnych i swojej rodziny" (s. 38-39). Autorka polemizuje jednak z traktowaniem koalkoholizmu jako choroby i opisywania go jako "lustrzane odbicie" alkoholizmu. W. Sztander (1999) zwraca także uwagę na złożony charakter zjawiska współuzależnienia i dostrzega różne wzorce reagowania na związek z alkoholikiem, podkreślając, że nie wszystkie z nich mają podłoże osobowościowe.


Warto się zastanowić , a nie zwalać winy za własną bierność i brak granic
na drugą osobę .
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 19:46   


Mare

i o czym świadczy to, co zacytowałeś?
ja Ci powiem - o tym, że nawet specjaliści od tego zagadnienia nie sa jednomyslni czy współuzaleznienie jest chorobą czy np. dysfunkcją.
Toczy sie pomiędzy nimi dyskusja na ten temat.

Ale TY wiesz lepiej i oświadczasz, że to nie choroba.

masz takie samo prawo do takich autorytatywnych wypowiedzi, jak Krasnobar do diagnozowania Ciebie.

No popropstu nieomylny Mare-specjalista.
Ostatnio zmieniony przez 2015-03-10, 22:22, w całości zmieniany 2 razy  
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 20:26   

Myślę , że należałoby
ostrożniej podchodzić do "diagnozowania" współuzależnienie .
Chodzi mi o to , że różne osoby w dobrej wierze ,
ale nie będąc specjalistami
szermują hasłami współuzależnienia .
W przytoczonym przeze mnie linku
Piotr Szczukiewicz Współuzależnienie - koncepcje, definicje, kontrowersje
dość szeroko omówiony jest ten problem .
Mowa tam wyraźnie o nadużywaniu tego pojęcia , co uważam ma także miejsce na forum .

Uważam , że problem jest generalnie bardziej złożony
po linii "sprawca - ofiara" , zawsze wymaga indywidualnej
i dogłębnej analizy tejże relacji , włącznie ze znajomością stosunków
panujących w domach rodzinnych małżonków .
Wyrokowanie bez takiej wiedzy i "doradzanie" w ciemno
uważam za obarczone duzym ryzykiem ,
a czasem szkodliwe po prostu .

fragment :

Cytat:
Najprościej można to wyrazić stwierdzeniem, że "są różne współuzależnienia". Dlatego należy postulować, aby dyskusja nad zjawiskiem współuzależnienia szła nie tyle w stronę ustalenia kto ma rację, ile raczej w doskonaleniu sposobów diagnozy i rozróżniania pomiędzy różnymi typami problemów, które mogą podpadać pod termin "współuzależnienie".


i fragment :
Cytat:
W celu złagodzenia rozbieżności proponuję ponadto, aby ujmować współuzależnienie najpierw w kategoriach opisowych (zachowania, postawy), a dopiero przy odpowiednim nasileniu zjawiska mówić o jednostce klinicznej, która wymaga terapii. Wtedy też mogą mieć zastosowanie teorie psychopatologiczne, które objaśnią mechanizm zaburzenia. Przemawia za tym fakt, że w świetle obowiązującej w Polsce klasyfikacji diagnostycznej (ICD-10) współuzależnienie nie jest traktowane jako choroba. Można zatem mówić przede wszystkim o diagnozie psychologicznej współuzależnienia, która miałaby charakter opisowy i problemowy. Diagnoza medyczna wg ICD-10 miałaby zastosowanie przy dużym nasileniu dysfunkcji u badanej osoby i może się opierać na kategoriach odnoszących się do zaburzeń nerwicowych, związanych ze stresem i pod postacią somatyczną (F 40-48), a szczególnie zaburzenia stresowe pourazowe i zaburzenia adaptacyjne (F 43). Warto podkreślić, że obowiązujące współcześnie systemy diagnostyczne (ICD-10, DSM-IV) rozpatrują zaburzenia w kategoriach indywidualnych i nie można stawiać rozpoznania nozologicznego zaburzeń relacji małżeńskiej, choroby rodziny czy problemów związku.

Na obecnym etapie wiedzy o współuzależnieniu i konceptualizacji tego zjawiska, taki sposób podejścia do współuzależnienia wydaje się najbardziej bezpieczny dla pacjentek i pacjentów. Nie etykietuje kobiet (czasem mężczyzn) żyjących w związku z osobą uzaleznioną określeniem "chora" lub "zaburzona" już na pierwszym etapie kontaktu, a jednocześnie nie wyklucza konieczności dalszej diagnozy uwarunkowań współuzależnienia i postawienia nowego rozpoznania ułatwiającego dobór terapii na dalszych etapach pomagania. W tym także terapii problemów osobowościowych związanych z doświadczeniami z dzieciństwa.



Nie znałem aż tak szczegółowo powyższych zagadnień ,
jednak widzę , że nie myliłem się .
Co wiecej , uważam , że równie nadużywane jest pojęcie przemocy ,
także tu na forum , a na pewno zbyt wcześnie stawiana diagnoza .

I temu stale się sprzeciwiam , czego część osób widzę
nie jest jakoś w stanie pojąć , błędnie odczytując moje intencje .



Są kobiety , które bycie matką ( w sensie już mówienia o macierzyństwie kobiet publicznie , rodzeniu )
nazwą wywieraniem na nie przemocy , gwałtem na ich prawach do samostanowienia
i dobrego samopoczucia .
Faktem natomiast jest , że takie osoby mają po prostu
problemy i tyle .
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-03-10, 20:28   

Teraz to na wszystko jest jednostka chorobowa:-) a jesli przez przypadek cos nie jest chorobą to jest jakims -izmem.
Tylko czekac az ktos odkryje ze lenistwo jest choroba..... i powstanie klnika
leczenia tej choroby
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 12