Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Zupełnie nowa miłośc
Autor Wiadomość
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 15:07   

"W środę był już skupiony wyłącznie na rekolekcjach…

W czwartek w intencji rekolektantów odprawiana była Msza o uzdrowienie.

Uczestnicy mieli stworzyć trzyosobowe grupki modlitwy wstawienniczej.

Każdy mógł powiedzieć dwójce pozostałych, o co mają się za niego modlić.

Zbyszek uświadomił sobie, że to ostania szansa – prosić Ducha Świętego.
A Bóg może zrobić wszystko i to natychmiast! Powiedział więc w sercu:

„Chryste, ja w ciągu tych pięciu lat wiele razy próbowałem po ludzku zakończyć ten związek, ale nie dałem rady. Teraz w otchłań Twojego miłosierdzia wrzucam wszystkie swoje grzechy i problemy, i zostawiam je Tobie. Odtąd ta relacja nie jest już moim problemem, ale Twoim. Nawet nie chcę w to wnikać, jak ją zakończysz. Te rekolekcje miały być moim pożegnaniem z Tobą, ale ja wcale nie chcę się z Tobą żegnać. Chcę Cię przeprosić i błagać o nowe życie. I proszę Ducha Świętego o nową miłość do mojej żony. Ale nie za to, że była ze mną przez 24 lata, że urodziła mi trójkę dzieci, że nigdy się ode mnie nie odwróciła, że jest dla mnie największym przyjacielem… Proszę Cię, Duchu Święty, o miłość narzeczeńską – najczystszą z najczystszych. I o pokój serca”.

Po kilku minutach tej modlitwy zrobiło mu się bardzo ciepło. Zaczął mocno płakać... A gdy wrócił do pokoju – wiedział, że został wysłuchany!"



-----------------------------------------------------------

POLECAM również TEKST: "Jezu, jak mężczyzna płacze, to jest jeszcze ratunek".
http://www.kryzys.org/viewtopic.php?p=62981#62981



Miodzio, rozumiem, że nie modlisz się do Ducha Świętego?
 
     
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 15:27   

Może ja jestem mało romantyczna ale mi się wydaje, że taki związek można zakończyć o wiele szybciej. Jedno spotkanie wyjaśniające kochance: nie jestem typem mężczyzny, który zdradza żonę, źle się z tym czuję, wybieram Boga, zone i moje dzieci, a dla ciebie też robię jak najlepiej, bo dzięki mojemu odejściu masz szanse na małżeństwo sakramentalne. A potem niechby i Zbyszek płakał przez kilka tygodni w rozpaczy za utraconą miłoscią.

Jakoś nie umiem z szacunkiem mysleć o mężczyznie, który zrywał z kochanką na czas Adwentu a potem do niej wracał, żeby w ten sposób uczcić Boże Narodzenie???!!! Skończył sie adwent, Bóg się narodził, więc wracajmy kochanie do łóżeczka? A jesli moja żona dowie się o zdradzie i z rozpaczy popełni samobójstwo (niestety znam takie przypadki) albo odejdzie od wiary bo zniesmaczy ją moja postawa to cóż... taka jest cena miłości.

Oczywiście bardzo dobrze, że ostatecznie wybrał Boga, błagał Go o pomoc itd. wszyscy wiemy, że zazwyczaj taki zdradzacz nawet się nie obejrzy za zona tylko idzie w siną dal z kochanką, więc dobrze, że się w porę zatrzymał, ale i tak czuję pewien .niesmak.

"Biedny" Zbyszek, pewnie nie wie ile jego życie wzbudza kontowersji :mrgreen:
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 15:34   

Marta86 napisał/a:
Oczywiście bardzo dobrze, że ostatecznie wybrał Boga, błagał Go o pomoc itd. wszyscy wiemy, że zazwyczaj taki zdradzacz nawet się nie obejrzy za zona tylko idzie w siną dal z kochanką, więc dobrze, że się w porę zatrzymał


Tym bardziej Chwała Bogu.
To prawda, że większość kończy się drugim związkiem, rozwodem, dalszym cierpieniem i krzywdą dzieci i rodziny.
Przy okazji więc warto zastanowić się na ile we własnym życiu kieruję się natchnieniami Ducha Świętego. I Kim On jest dla mnie?

"Duch Święty jest Trzecią Osobą Trójcy Świętej, jest tchnieniem miłości Ojca i Syna, to Duch, który ożywia, stwarza, przekonuje o Prawdzie. Nazywany jest Parakletem (Rzecznikiem u Ojca), Pocieszycielem: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha, którego świat przyjąć nie może, ponieważ Go nie widzi ani nie zna. Ale wy Go znacie, ponieważ u was przebywa i w was będzie. Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was” (J 14:16-18). (...)

Osoba Ducha Świętego wprowadza nas w miłosne życie Ojca i Syna. Jest kierownikiem naszych dusz, przypomina nam wszystko, czego nauczał Jezus: „A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14:26).

Bez Ducha Świętego nie ma wiary, nie ma życia w Bogu, nie ma życia duchowego. Bez tej tajemniczej Osoby Trójcy Świętej nie ma także Kościoła, nie ma Sakramentów, nie ma chrztu świętego, Eucharystii, odpuszczenia grzechów, kapłaństwa, ponieważ w Sakramentach objawia się Jego moc. Duch Święty został nam dany od Ojca przez Jezusa, przez Jego Mękę, śmierć i zmartwychwstanie. Został dany Kościołowi po to, aby wierni szli w Jego mocy głosić Królestwo Boże aż po krańce Świata."
Ostatnio zmieniony przez Elżbieta 2014-01-15, 15:35, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 15:35   

Chętnie byśmy poczytali dalsze losy Zbyszka.
Krzyknąć "Alleluja, jestem uzdrowiony" i wskoczyć na powrót do łózka żony nie jest łatwo, ale
prawdziwe problemy Zbyszka i przede wszytskim dla jego zony przyjdą później.

Ps.
Tak nawiasem Zbyszek (?) trochę kręci w swojej bajeczce.
Raz pisze że bał się , że żona się dowie, a kawałek dalej pisze
że żona myślała, że dzwoni do niej aby powiedzieć o rozwodzie.
 
     
Marta86
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 15:59   

Może chodziło o to, że żona wiedziała o kochance, a potem myślała, że z nią zerwał, a tak naprawdę romans trwał i Zbyszek bał się, że to się wyda.
Zbyszku jeśli to czytasz, odezwij się i rozwiej nasze wątpliowści ;-)


Odkąd chodzę na msze z modlitwą o uzdrowienie modlę się często do Ducha Świętego, zwłaszcza, że ksiądz zawyczaj poświęca 10 min. przed mszą na modlitwę właśnie do Ducha Św. Żeby nie było, że neguję siłę modlitwy bo tak nie jest. Z tym, że nie lubię jak ludzie tłumaczą swoje złe uczynki kuszeniem przez złego, a ja byłem taki biedny i MUSIAŁEM słuchac tych podszeptów. A potem nagle "pyk" i zadziałał Duch Św. - to co, przez 5 lat Boga nie obchodziło, że Z. się stacza? Obchodziło, ale też Zbyszek miał wolną wolę i odrzucał przykazanie 6. To się zmieniło, gdy otworzył się na działanie Ducha Św. Musiał podjąc decyzję, że chce to zakończyć. Wcześniej modlitwy też by pomogły, gdyby nie odrzucał woli Boga kierując się swoja wygodą. Podsumowując: Bóg by mu pomógł to zakończyć wcześniej, gdyby Z. tego naprawdę chciał, ale on chciał tylko na jakiś czas, a potem wracał do kochanki. Z tego swiadectwa wynika, że Bóg go uwolnił nagle po 5 latach. Moim zdaniem to się stało DOPIERO po 5 latach bo Zbyszek świadomie tę pomoc Boga odrzucał.
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 16:14   

Marta86 napisał/a:
Zbyszku jeśli to czytasz, odezwij się i rozwiej nasze wątpliowści


To nie takie proste....bo basnie tysiąca i jednej nocy....powstawały długoooooooooooo :mrgreen: :mrgreen:

[ Dodano: 2014-01-15, 16:30 ]
Elżbieta napisał/a:
Miodzio, rozumiem, że nie modlisz się do Ducha Świętego?

A co ma miodzio do powstałej historii Zbyszka co???

Wiesz Elżbieto napisze ci tylko to....(kiedyś pewien ksiądz ks.Ignacy Soler powiedział tak:)

prawdziwy katolik nie pieje z zachwytu....nie krzyczy wszem i wobec.......nie rozpisuje się i nie rozpowiada.....
gdzie jak i do kogo się modli.......

bo co ma być jest w nim i ta relacja jest personalna.....
a reszta to puste kapiszony.......

i tak odebrałem tą powiastkę

PUSTE KAPISZONY
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 17:53   

miodzio63 napisał/a:
A co ma miodzio do powstałej historii Zbyszka co???


Bo Miodzio napisał jakoś tak kpąco (?) = mało wierząc w świadectwo Zbyszka (?)

"a me uleczenie ???
wszak musi byc wiarygodne
mam!
zdam na wiarę ....no niech będzie i Duch Święty..... "

miodzio63 napisał/a:
prawdziwy katolik nie pieje z zachwytu....nie krzyczy wszem i wobec.......nie rozpisuje się i nie rozpowiada.....
gdzie jak i do kogo się modli....


Prawdziwy katolik dzieli się świadectwem i tyle w tym temacie.

Co do piania: (chodzi Ci chyba o ten krzyk)

"W historii wielu wewnętrznych uzdrowień, czy – inaczej mówiąc – nawróceń, powtarza się jeden moment: dotknięte łaską osoby zaczynają krzyczeć, wołać do Boga. W wielu wypadkach jest to pierwszy etap na drodze do spotkania z Bogiem żywym, a tym samym do doświadczenia Jego uzdrawiającej mocy. Ten krzyk, to wołanie może mieć nawet charakter buntu, pretensji do Boga o to, że nie było Go w tych momentach, w których najbardziej Go potrzebowałem. Ale właśnie taka modlitwa-krzyk może być pierwszym momentem rzeczywistego spotkania z Bogiem żyjącym, pierwszym dialogiem, wejściem w relację autentycznie osobową, zaufaniem. A przecież od odnowy zaufania rozpoczyna się prawdziwe uzdrowienie wewnętrzne."

http://glosojcapio.pl/ind...=1859&Itemid=95

"W pierwszym etapie modlitwy-krzyku dokonuje się pojednanie z Bogiem, w drugim – pojednanie z samym sobą, trzecim warunkiem uzdrowienia wewnętrznego jest przebaczenie bliźnim, którzy mnie zranili."

Tak więc dobrze, że piał (krzyczał), jest na dobrej drodze...
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 18:14   

Elzbieto nie przekonasz mnie....
czemu???
pisałem już kilka razy......chodzi o Opus Dei.....

a tu??
codziennośc kształtuje mój byt i relację........
poprzez prace..ludzi...codzienne zadania i rodzinę......

zresztą jest powiedzenie....
krowa która dużo ryczy -mało daje mleka............

ale fakt wciąż jest krową... :mrgreen:
a czemu tak???
nie wiem ...może dlatego że jest skupiona tylko nad tym że jest krową...... :roll:
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 18:23   

W wielu wypadkach jest to pierwszy etap na drodze do
Cytat:
spotkania z Bogiem żywym
, a tym samym do doświadczenia Jego uzdrawiającej mocy.

Ale właśnie taka modlitwa-krzyk może być pierwszym momentem rzeczywistego
Cytat:
spotkania z Bogiem żyjącym,



Czy ktoś podejmie się wytłumaczenia mi zwrotów pt. Bóg żyjący, Bóg żywy, oraz "rzeczywiste spotkanie" w odniesieniu do tak ujętego Boga.

Czym się rózni Bóg od Boga żyjącego/żywego?

Z góry dziękuję.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 18:34   

Elzbieta,

Jak pojawi się dalszy ciąg historii Zbyszka to zapodaj.
W religijnym uniesieniu to ludzie podobno nawet "mówią językami"
ważne co dalej...
 
     
miodzio63
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 20:47   

kenya napisał/a:
Czy ktoś podejmie się wytłumaczenia mi zwrotów pt. Bóg żyjący, Bóg żywy, oraz "rzeczywiste spotkanie" w odniesieniu do tak ujętego Boga.

Czym się rózni Bóg od Boga żyjącego/żywego?

Tego nie wiem.....
ale napisze cos z innej beczki....

kiedys ks.Ignacy Soler powiedział do pewnego męża,inni kapłani ci często mówią idz i się módl bys był dobrym mężem dla żony....a ja ci powiem zwyczajnie: idz i kup kwiaty,stań z nimi przed żona ,usmiechnij sie i powiedz one sa dla cebie zono.......

Czy widac różnicę???

Mistyka wiary(jakkolwiek pojęta) często nie ma odzwierciedlenia w dniu codziennym-
takim prostym życiu....
I nie gniewaj sie Elzbieto ale tak brzmi promowane świadectwo Zbyszka pzrez Ciebie

jak burleska....od jakiej powoli odbija sie wspólczesny kościół katolicki...
wychodząc do wiernych i mówiąc innymi słowami Zbyszka -takimi od siebie i prostymi...
Żono nawaliłem..zono zdradziłem..zono szukałem chyba głupoty.....
cięzko mi to przyznać ale wiem że totalnie sie zagubiłem..
i wiem że jeżeli to będzie możliwe chcę byc wciąz twoim mężem....
naprawić te relacje i relacje z Bogiem jakie totalnie zaniedbałem.....

Bez tych sztuczek szatańskich...bez piorunów..objawień..dotyków...i wielu innych z Nieba......
bo jak dobrze dostrzegł to Grzechu...taka relacja jest niewielu dana na ziemi a juz napewno za zycia...
 
     
Filomena
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 21:36   

Jednego nie rozumiem. Dlaczego doszukiwać się dziury w powrocie Zbyszka do żony za sprawą mistycznej interwencji? Co za różnica, jakim sposobem, ważne, że zdało egzamin. Przynajmniej tyle wynika z opisu. Może Zbyszkowi był potrzebny impuls mistyczny, żeby podjął taką decyzję. Nie możemy zakładać, że człowiek, który 5 lat zdradza, ale ma wyrzuty sumienia i na koniec podejmując decyzję, że nie chce prowadzić podwójnego życia, decyduje się na wymagające od uczestników dość dużego wysiłku rekolekcje ignacjańskie, jest wypierającym się własnej roli w czynieniu zła hipokrytą. A może chciał wrócić do żony, ale podświadomie szukał mocnego alibi w stosunku do kochanki? A z mistycznymi przeżyciami się nie dyskutuje. Można wyśmiać, ale ten, kto przeżył, wie, że one istnieją.

Kto jest w stanie i jest anglojęzyczny: proszę http://www.pucrs.br/feecu...l-mysticism.pdf artykuł o neuroobrazowaniu przeżyć mistycznych. To nie dowodzi istnienia Boga, ale dowodzi, że mózg takich osób funkcjonuje inaczej i wpływa ten stan na poczucie szczęścia, spełnienia, bezinteresownej miłości, świadomości istnienia czegoś poza indywidualnym ego, poczucia łączności z transcendencją itp.

Ogólnie stan jest przyjemny, więc ludzie chcą go doświadczać, ale badane Karmelitanki jednogłośnie twierdziły, że nie pojawia się on na zawołanie, bo Bóg przemawia, kiedy chce.

Ja szanuję taką cudowną przemianę, jak i tę powiedzmy, że pozytywistyczną. Jedno i drugie się nie kłóci, bo "wiara bez uczynków jest martwa".
 
     
Olga1968
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 23:41   

Czytam, czytam i jakoś nie jestem w stanie dostrzec cudu. Kim jest Zbyszek? Jest cwaniaczkiem, który przez 5 lat wiedzie podwójne życie. To nie jest jednorazowy wyskok, to nie jest durne zauroczenie, które po pół roku mija. To jest świadome prowadzenie dwóch domów. Tego z kochanką, który jest rajem i tego z żoną który jest piekłem, tyle że z upływem czasu ten kochankowy raj, zaczyna też być piekiełkiem, bo po tylu latach, ta chodząca dobroć też zaczyna gderać. Chce mieć mężczyznę na wyłączność i ma dość słuchania, że żona go nie rozumie, że już ze sobą nie śpią... Po pięciu latach, co raz częściej tego"anioła" też boli głowa, nagle Zbysio zauważa, ze kochanka ma odrosty na głowie, że nie wita już go w gorsecie i pończoszkach, ale w podomce w żółte kaczuszki z plamą po barszczu, który gotowała. Zbysio zaczyna pękać. Tak pięknie żarło i zdechło. Jego odstawianie kochanki na czas Adwentu i Wielkiego Postu, mogę śmiało porównać z abstynencją mojego sąsiada alkoholika. On też na ten czas odsysał się od flachy. W Wigilię już ledwo dawał radę, ale nagrodą był pierwszy dzień świąt, gdzie butelczyna była stawiana na stole z wielkim namaszczeniem, to samo było w niedzielę wielkanocną. Trzęsło chłopiną w te ostatnie dni, ale nagroda była co raz bliżej za jego wytrwałość i abstynencję.
Dlaczego Zbysio został z żoną? A no dlatego, że kochanka spowszedniała, zestarzała się, w końcu pięć lat to nie w kij dmuchał, zaniedbała się z lekka kobicina, zrzędliwa się zrobiła i nasz ogier, być może oglądając w któreś święta komedię Sami swoi doznał za sprawą Kargula olśnienia..." Po co nam szukać nowego wroga, skoro za miedzą mamy swojego dobrze znanego"? Tak Zbysio stał się wzorem cnót wszelakich, krzycząc na prawo i lewo, że stał się cud.
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-16, 10:45   

Kenya.
ŻYWY, ŻYJĄCY... synonimy.
Przyjmowanie Jezusa pod postacią Chleba (i Wina) - czyli w Komunii Świętej - jest przyjmowaniem Boga Żywego..

Żyjący - bo żyje W NAS Pan Jezus po Komunii Świętej -
- I JESZCZE: po Komunii Świętej jesteś Żywym Tabernakulum.
TERAZ ROZUMIESZ?

(POWINNI NAPISAĆ TAM Z DUŻEJ LITERY "ŻYWY") Pozdr.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9