Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2009-10-08, 16:05 uwielbiam Cię Jezu w sercu mojego męża
nie wiem od czego zacząć,więc zacznę po prostu-CHWAŁA PANU WIELKIMI LITERAMI!:)
Już nie raz myślałam,zeby napisać do Was....ale czekałam....moze sie bałam....
dziś nie boję sie
jestem szczęśliwa.....
pozwól EL.ze skopiuję tutaj część listu,jaki napisałam do Ciebie....
,,dziękuję CI EL. ,że skierowałaś mnie na Rekolekcje!
było cudownie i chcę jak najdłużej to wszystko pamiętać i mieć w sobie!
wszystko sie niesamowicie u mnie zmienia!
przejrzałam!
zobaczyłam swoje WIELKIE błędy!
zobaczyłam swoje ZDRADY!
jestem gotowa napisać Świadectwo!
NASZE ŻYCIE SIE ZMIENIA!
Zmieniam sie ja i zmienia sie mój mąż!.....
piekne to wszystko i wielkie!
szatan oczywiście cały czas próbuje siedzieć na ramieniu męża(WIDZĘ TO I ŚMIEJĘ SIE Z NIEGO!)
daję radę i pokonuję go!w słowach męza,w dokuczaniu coraz mniejszym i mniejszym.....
wróciłam i PRZEPROSIŁAM ze łzami w oczach za wszystko ,co złego zrobiłam w naszym małzeństwie!
powiedziałam PRAWDĘ męzowi i po raz pierwszy czuję się z nim bardziej związana,niż kiedykolwiek!!!!!!!!!
zobaczyłam jawnie swoje błędy!oszustwa,oddalenie!.....
tak więc modlę sie,aby trwać w takim niebie na ziemi....aby nie upadać,aby nie komentować....PAUZA!!!!!!!!!!
ABY ZATRZYMAĆ ZŁO NA SOBIE!
Ijest pięknie i niech trwa!....
,,nie lękaj się...."taki liścik napisał mi Jezus w Rychwałdzie
:)
TAK!TO MOJE ŚWIADECTWO I NIECH TRWA! A SZATAN UCIEKA,GDZIE PIEPRZ ROŚNIE....
Ktoś mi powiedział,ze teraz,jak zobaczyłam wszystko w innym świetle,jak sie nawróciłam,szatan tym bardziej będzie atakował!
i ten ktoś miał rację!widzę to i odpieram ataki złego!
na maxa walczę z nim!
przykładów możnaby mnożyc z dnia codziennego....opowiadać życie,dzień za dniem,ale daję radę.....
choć dziś dostałam wielkiego minusa od męża!(szatan usiadł mu na ramieniu)za jakieś głupstwo....nie poddaję się....
czuję radość BOŻĄ i daję radę!
nie wiem,czy mój mąż nadal spotyka sie z,, panią x",ale wiem ze to ja i tylko ja w spisku z Bogiem mogę go uratować !
i to jest mój cel!
jestem szczęśliwa ,jestem potrzebna mojemu mężowi wrócić do jego prawdziwego,,ja",wygonić szatana i cieszyć się miłością wielką i prawdziwą!
nie wiem,czy piszę jasno!?
byłam na niesamowitych rekolekcjach mojego życia!
jechałam smutna,wracałam szczęśliwa!
teraz będę pisać tylko dobre rzeczy o moim mężu!bo taki jest naprawdę,a ja tę prawdę na nowo odkrywam,zganiając ,ztrzepując szatana z ramienia,który mu mąci,który i mnie nieźle kręcił i ciągnął na dno rozpaczy,niesamowitego smutku,przygnębienia!
tak juz nie będzie!Panie Jezu dziękuję CI!
pozdrawiam Was i dziękuję!
nie odchodzę....jestem z Wami cały czas...
Ostatnio zmieniony przez Wiki 2010-11-18, 21:30, w całości zmieniany 1 raz
nałóg [Usunięty]
Wysłany: 2009-10-08, 17:31
Robiko....... cały czas miałem nadzieję,że i Ty przejrzysz na oczy,że się obudzisz ze snu.
Chwała Panu!!!!!!!!!
Przebudzenie zawsze jest na początku mało miłe.............. chyba że sie człowiek budzi z narkozy po udanej cieżkeij operacji................ a Ty chyba byłaś w emocjonalnej narkozie..............
Robiko............. bardzo,ale to bardzo sie ciesze i życze Wam trojgu POGODY DUCHA na codzień i wytrwałości w postanowieniach aby juz nie zapadać w sen i aby scie dbali o komunikację ,abyście otwieral;i uszy na siebie.
Pamiętaj..........masz dwoje uszu a jedne usta..........
Wiki [Usunięty]
Wysłany: 2009-10-08, 18:38
dzięki Nałóg!szkoda,ze nie było Ciebie na rekolekcjach....tak Cię szukałyśmy z dziewczynami wśród nowo poznanych osób.....tak chciałyśmy z Tobą po ludzku pogadać....było nieziemsko cudownie!
cóż...może innym razem...
pozdrawiam serdecznie!
z pogodą ducha!
i jeszcze dodam do wszystkich-to co przeczytałam w poście Samotnej na temat REKOLEKCJI W RYCHWAŁDZIE
-zgadzam się z Tobą Samotna na 1000%(choć nie zgadzam sie z nazwą Twojego nicku i uważam,ze powinnaś go zmienić)
więc pozwól,ze skopiuję Twoje słowa:
,,Dziekuję Bogu za to że mogłam z Wami być.
Dziękuję Bogu za Jego obecnośc i wszystkim uczestnikom rekolekcji za ciepło, otwartość, humor i radość pomimo....
Niesamowite doznania....
Dzięki wspaniałej opiece i prowadzeniu o. Bogdana
otrzymaliśmy możliwość uczestnictwa w Adoracji Najświętszego Sakramentu kiedy mogliśmy być tak blisko Boga Żywego.
W chwilach dla mnie bardzo trudnych myślałam - Boże jak bardzo chciałabym żebyś przy mnie był, bym mogła Ciebie dotknąć poczuć i to się spełniło - stałam z Bogiem twarzą w twarz, oddając cały mój ból, ciepienie, moją modlitwę, kiedy za mną stał kapłan odmawiając modlitwę z egzorcyzmem,
a nastepnie otrzymałam słowo Boże jakże dla mnie ważne....
Każdy z nas otrzymał ten dar....
Dla mnie osobiście niesamowite przeżycie....
Myślę, ze dla każdego z nas....
To co malowało się na naszych twarzach nie sposób opisać - były łzy... dla jednych smutku, może radości - łzy wzruszenia...
Chciałabym powiedzieć chwilo trwaj.....
Bylismy pod najlepszą opieką (wszyscy Sycharowicze - nieobecni też ) jaka mogła nam się zamarzyć - pod opieką samego Boga, oraz o. Bogdana, który myślę nie tylko mnie urzekł swoim - darem dzielenia się z innymi - tym razem z nami swoim uduchowieniem i mądrością... .
Wspaniała atmosfera - Ci którzy byli na rekolekcjach z Sycharem wiedzą o czym mówię...
tak -dokładnie wiem o czym mówisz ,wszystko potwierdzam....i dziękuję BOGU ZA WSZYSTKO!
pozdrawiam najserdeczniej!
kasia1 [Usunięty]
Wysłany: 2009-10-08, 19:12
Robiko... bardzo się cieszę Twoim szcześciem
To chyba prawda, że rozpoczęłaś rekolekcje w drodze do Rychwałdu, bo dojechałaś tam już radosna...
Nie mogłam uwierzyć, że ta roześmiana, piękna dziewczyna, to Robika, którą znam z forum
Robiko, życzę Ci abyś nie zgubiła tego, co narodziło się w Twoim sercu...
Niech Twoja radość trwa, trwa, trwa...
A jesli idzie o osobę Nałoga, to potwierdzam... dziewczyny z błyskiem w oku i nadzieją w głosie, pytały "czy jest Nałóg"
Następne rekolekcje pewnie na wiosnę... czekamy
Wiki [Usunięty]
Wysłany: 2009-10-08, 19:19
przyjaciółko ma
widzisz,jak narozrabialaś ?????droga do R....niesamowite spotkanie.....potem spotkanie nie bez przypadku....pewnej autostopowiczki......
Dziękuję CI Panie za WSZYSTKO!
dzięki kasia1
Ostatnio zmieniony przez Wiki 2010-11-18, 21:34, w całości zmieniany 1 raz
Agnieszka [Usunięty]
Wysłany: 2009-10-08, 19:55
Robiko kochana , tez trudno mi uwierzyć w to co było kiedys w Twoim życiu . Gołębie serce , czyste , dobre . Spokojna twarz , a jak otworzyłas usta - miód na serce . Dziekuję za wszystkie słowa , które usłyszałam od Ciebie , to lepsze niz komplement od mężczyzny
Kochana Robiko , juz wygrywasz i będziesz dalej wygrywać , to niesamowite widzieć jak Bóg przemienia . Przytulam mocno całą Twoją rodzinę i do zobaczenia w Krakowie !!!!
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2009-10-08, 20:04
ROBIKO !TO NIE JA TO JEZUS
JUŻ TERAZ WIESZ CO JA CZUJE I PRZEŻYWAM , (brakuje emonitikony która śmieje sie i podskakuje jednocześnie )
Robiko, cieszę się niezmiernie!!!!
Wzrastajcie oboje w swej miłości! Chwała Panu Jezusowi za te cuda!
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2009-10-08, 20:45
ZOBACZ ROBIKO , CO ZNALAZŁAM , GDY SZUKAŁAM ZNACZENIA mojego niku "Mirakulum"
polecam maseczkę "Magia piękności" Mirakulum w saszetkach ---rewelacja -nawilżająco-odżywcza do cery wrażliwej. -
zawartość RADOŚĆ BOŻA + CHWILA (zbyt krótka) Z CHRYSTUSEM W MONSTRANCJI
TO DOPIERO ELIKSIR MŁODOŚCI WIECZNEJ
[ Dodano: 2009-10-08, 20:46 ]
WSZYSCY WYGLĄDALI PRZY JEZUSIE TAK... ACH ... ŻE NIE DA SIĘ TEGO OPISAĆ ...
agnicha [Usunięty]
Wysłany: 2009-10-09, 00:34
Robiko tak bardzo się cieszę! Czytam i płaczę...płaczę z radości :)
Gdy ojciec Bogdan prosił mnie o wsparcie muzyczne podczas adoracji, powiedział: "...módl się Siostro najlepiej jak potrafisz- módl się grą i śpiewem i patrz co się będzie działo..."
I nie wiem co się działo...nie widziałam prawie nic poza JEZUSEM w monstrancji...
ALE TERAZ WIDZĘ CO SIĘ DZIEJE...PANIE JESTEŚ WIELKI!!!
dziękuję Wam i Panu Bogu za to wszystko ,co się dzieje.....a dzieje sie cały czas....
jestem już spokojna...na maxa....szatana wyganiam i wygrywam....
z mężem dzieją sie nieprawdopodobne rzeczy!.....przemienia sie, a jeszcze tego nie wie....
cierpi psychicznie i fizycznie,namacalnie.....modlę sie za niego i Was o to proszę....
dziś nawet powiedział,ze chyba umrze wkrótce...ze nie wie ,co sie z nim dzieje....bardzo nerwowy(szatan poprzez niego non stop próbuje mnie atakować,dokuczać,a ja się uśmiecham do męża,smieję sie z szatana....robię PAUZY ).............I JEST PIĘKNIE
teraz łzy w oczach z radości,bo to niesamowite bardzo,co sie u nas dzieje!
a ja wiem! i modlę sie za niego!Boże błogosław mojemu mężowi w drodze nawracania!..
Błogosław mu na każdy dzień i tym wszystkim małżeństwom,które się tutaj znalazły i które poruszyła moja historia!
Dzięki CI Panie!
p.s.a maseczkę MIRAKULUM polecam-uzywać codziennie!
efekty murowane!(az koleżanki z pracy zauważyły,ze ja taka promienna)
Monika36 [Usunięty]
Wysłany: 2009-10-09, 09:19
Mirakulum napisał/a:
ROBIKO !TO NIE JA TO JEZUS
JUŻ TERAZ WIESZ CO JA CZUJE I PRZEŻYWAM , (brakuje emonitikony która śmieje sie i podskakuje jednocześnie )
Mówisz masz :
Mirakulum czy taką emotkę miałaś na myśli
Robiko bardzo , ale to bardzo.....ogromnie się cieszę , że AŻ TAKIE u WAS zmiany nastąpiły. Teraz będzie już tylko bardzo dobrze.
Czekałam długo na Twój jakikolwiek wpis na forum, bo właśnie mnie Wasza historia poruszyła.
Dokładnie potwierdzam to , o czym Mirakulum pisze.
PAN BÓG jest WIELKI , potrafi przemienić serduszka naszych małżonków.
Dokonuje wręcz cudów, przemienia nasze serduszka zapewniając nam spokój i Pogodę Ducha. A wspólne życie nabiera wtedy zupełnie innych barw.
Mnie też tytuł świadectwa powala.
Ogromnie się cieszę
Agnieszka [Usunięty]
Wysłany: 2009-10-09, 09:38
Robiko , myślę , że Bóg przekonuje Twojego męża o grzechu , sprawiedliwości i sądzie . Boli. Ale musi całkiem umrzec , aby zmartwychwstać do nowego życia .
Bardzo proszę całą Wspólnotę o modlitwę dzisiaj za męża Robiki, uwielbiajmy Jezusa w Jego sercu. Módlmy się tak jak każdy potrafi , aby pomóc mu przejśc tę dolinę śmierci . Wiele może usilna modlitwa sprawiedliwego . Wznieśmy dzisiaj nasze głosy i wstawmy się za Nim.
samotna [Usunięty]
Wysłany: 2009-10-09, 12:36
Witaj Robiko,
ładna koleżanko o pięknych oczach, łagodnym spojrzeniu...,
jakże bardzo się cieszę - na takie zmiany - chyba wszyscy na forum
znają Twoją historię, ja na pewno - o czym mówiłam w Rychwałdzie.
Oby dobry Bóg tylko prostymi ścieżkami Was prowadził w odrodzonym
poszanowaniu, zaufaniu, zrozumieniu i wzajemnym miłowaniu.
robika napisał/a:
-zgadzam się z Tobą Samotna na 1000%(choć nie zgadzam sie z nazwą Twojego nicku i uważam,ze powinnaś go zmienić)
Masz rację już dawno o tym myślałam - mówiłam nawet o tym na wakacjach
z Sycharem - rozmawiałam z Andrzejem, a w Rychwałdzie wróciliśmy do tematu... .
Tak dojrzewam do zmiany - min. nicku - jest dołujący i mało optymistyczny....,
a ja poprostu nie chcę być samotna...., i chyba tak naprawdę nie jestem...tyle ludzi wokół... .
Dziękuję wszystkim, którzy mi towarzyszą, którzy ze mna są...
Pozdrawiam
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.