Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
uwielbiam Cię Jezu w sercu mojego męża
Autor Wiadomość
Wiki
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-26, 12:26   

dziękuję Wam....

mam dziś zły dzień...wiec z góry za siebie przepraszam........poza tym choróbsko dziecka i mnie zaczyna dopadać,a w poniedziałek muszę iść do pracy....

tak Danka JESTEM zmęczona....nie mam od urodzenia dziecka NICZYJEJ pomocy!
wszystkiego uczyłam sie sama przy dziecku i wszystko sama z Jezusem pokonywałam!

moje dziecko na rękach mi umierało i tylko sąsiadka to widziała,jak siniał nieprzytomny....

miałam złamaną rękę,mąż miał zapalenie płuc,dziecko zapalenie oskrzeli i nikt nam nie pomógł....odpowiedż naszych mam-MUSICIE SOBIE RADZIĆ!

jestem zmeczona,ale nigdy nie myślałam o wysłaniu dziecka w kosmos,czy oddaniu do domu opieki Jarku!
JESTEM ZDANA TYLKO NA OBCĄ OSOBĘ-OPIEKUNKĘ,któa obecnie też zachorowała i dlatego musiałam iść na L4
oddaję sie dziecku bardzo,moze za bardzo!...mąż znalazł sobie inną pociszycielkę,zamiast mnie pocieszyć i pomóc...jak dziś jest ?NIE WIEM....I TO BOLI CZASEM,BO CHCIAŁOBY SIE WIEDZIEĆ....CZY JUŻ WIERNY,CZY JESZCZE NIE


po 8 latach małżeństwa przyszło nasze dziecko na świat i była to ciężka nasza walka o niego,długa i ciężka diabelnie walka,bo nie zachodziłam w ciążę
tak upragnioną i oczekiwaną wiele lat
(zawsze marzyłam o 3 dzieci.....dostałam 1 po długim czasie....)WIELE łez,cierpienia ....potem WIELKA RADOŚĆ....gaszona powoli....bo z dzieckiem coś nie tak.....bo dziecko ciągle w szpitalach....bo nie rozwija sie ,jak zdrowe dzieciaki....i teraz dalej walka...rehabilitacja wieloletnia...kto tego nie ma ,nigdy nie zrozumie

i dalej życie sie toczy.....
nie bede już narzekać...choć mam dziś zły dzień.....bardzo niedobry dzień,choć słonko świeci....mnie ogarnia przygnębienie.....ale biorę się do roboty i nie będę zrzędzić....bo to na NIC!

UŚMIECHAM SIĘ WIĘC DO WAS DZIŚ MIMO WSZYSTKO :lol:

(uciekam,bo synek mi zdemolował właśnie kuchnię i powyrzucał wszystkie sztućce)

dziękuję kasiu1,kangoo,mari,jarku,danko,dziękuję,ze piszecie

[ Dodano: 2009-11-26, 13:29 ]
a najbardziej jestem zmęczona zamrożonym sercem męża......

[ Dodano: 2009-11-26, 13:31 ]
chyba powinnam uciekać z działu ,,Świadectwa"
 
     
trojka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-26, 12:51   

Robiko, ani mi się waż uciekac z działu świadectwa :!:
Żadne inne świadectwo nie dało mi tyle wiary i nadziei na to, że moje małżeństwo tez jest do uratowania!

Pogody Ducha Robiko
Ostatnio zmieniony przez trojka 2010-11-28, 10:50, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
kangoo
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-26, 13:58   

robika napisał/a:
[ Dodano: 2009-11-26, 13:31 ]
chyba powinnam uciekać z działu ,,Świadectwa


nawet nie probuj!!!!!
potrzebujemy Cie...a ty nas...wiec kropka...
podziwiam cie i modle sie za ciebie...

http://www.szukajacboga.c...st-od-ojca.html
a to tak na oslode ;-)
pozdrawiam
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-26, 14:46   

robika napisał/a:

nie bede już narzekać...choć mam dziś zły dzień.....bardzo niedobry dzień,choć słonko świeci....mnie ogarnia przygnębienie.....ale biorę się do roboty i nie będę zrzędzić....bo to na NIC!

UŚMIECHAM SIĘ WIĘC DO WAS DZIŚ MIMO WSZYSTKO :lol:

a najbardziej jestem zmęczona zamrożonym sercem męża......


MARYJO, UKAŻ DROGĘ BEZPIECZNĄ


http://www.youtube.com/watch_popup?v=6bg8CSW1ZbA
 
     
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-26, 20:03   

Kochana Robiko
Najczęściej jak możesz , dzwoń , pisz . Modle się za was .
Już wiesz , że to masz , jak tylko zwrócisz sie do PANA - jesteś EZER ...... znasz to uczucie , tego nikt ci nie zabierze.

Z Modlitwa , i :lol:
trzymaj Jezusa mocno za nogi , i nie puszczaj :-D Tak jak czasem małe dzieci obejmują nogą ojca rekami i nogami , a ojciec próbuje chodzić - ile w tym śmiechu , przywiązania i miłości.
Pa , PA Z Bogiem
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-26, 21:15   

Robiko kochana, mam nadzieje ze swoim pisaniem nie dołozyłam się do Twojego złego dziś nastroju!
Ciesze sie ze sie uśmiechasz i nie uciekaj ze swiadectw!
U kazdego raz gorzej raz lepiej.

A Ty juz przeszłaś wiele i wiele wywaczylas! Jest z czego być dumną! Sciskam
 
     
mari
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-26, 21:46   

http://efca.pl/urzekajaca/
 
     
marek12b7
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-26, 23:39   

Robiko, w niebie koparki stoją wielkie, żółte, mocne,…………………… może by je włączyć??

Dziękuję Ci że jesteś
 
     
Wiki
[Usunięty]

Wysłany: 2009-11-27, 19:24   

dziękuję wszystkim WAM za słowa otuchy ;-)

nie uciekam stąd....niedługo wrócę i napiszę coś pozytywnego :lol:

[ Dodano: 2009-11-29, 12:57 ]
witajcie!

pozdrawiam dziś z łózka!choroba mnie powaliła na całego!wirus i mnie dopadł!i dziecko i WSZYSCY bylismy wczoraj na pogotowiu!

więc uważajcie na te grypy tegoroczne!

ale obiecałam napisać cos dobrego,więc dotrzymuję słowa :->
mąż skacze teraz wokól nas(ja z dzieckiem w łozku -mamy tego samego wirusa)

-mąż donosi nam jedzonko,frykasy,wczoraj ugotował pyszny rosół,dba o nas

i zagląda do nas co chwilę,choć najpierw wręcz zażądał izolacji-my na górze,on na dole,zeby zarazki sie nie rozchodziły,zeby on sie nie zaraził.....
-zrobiłam,jak chciał-odizolowałam sie z dzieckiem...i zaczął do nas przychodzić....


teraz to ja go wyganiam od nas,zeby sie rzeczywiście nie zaraził....

właśnie mija rok od nieszczęśliwych dni,kiedy dowiedziałam sie o jego zdradzie....

dlatego w ostatnim czasie miałam złe dni,wspomnienia wracały,ból...tak jakbym zdjęła plaster z wielkiej rany.....DO TEGO okropne podszepty złego....straszne...i wojna między nami gotowa....
az musiałam zachorować,żeby spokornieć....uspokoić się :oops:
niepewność ,czy juz jest wierny ,czy nie...(nadal tego nie wiem...JEZU UFAM TOBIE,ZE JEST DOBRZE)

w minionym tygodniu mąz kupił nam telefony,takie same.........

-fajnie,

-podobało mi się ,chociaż to nas na razie jednoczy...śmieszne i może głupie,ale mnie cieszy

stary telefon(z wiadomych przyczyn) dawno wyrzucony

jedyne,co mnie boli czasem i wraca to ta niepewność....brak zaufania do męża...ale ufam JEZUSOWI,że wszystko sie ułoży.....w końcu ja mam być EZER! :lol:

dziękuję CI JEZU za te dni dobre,choć lezymy w łozku,jest miło i radośnie,bo mąż tak o nas dba(od razu szybciej zdrowiejemy -dla pytajacych-oczywiście już męzowi to powiedziałam:))

pozdrawiam WAS!
 
     
Monika36
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-02, 11:37   

Mówisz, masz .Wątek podbity.
Bardzo się cieszę , że u Was już tylko coraz lepiej. A to , że są złe chwile - to całkiem normalne w tak trudnej odbudowie tego, co było dużo wcześniej. Taki proces trwa. Jeszcze nastąpi nie jedna zła chwila, a potem już będzie ich coraz mniej.
Dobro pokona całkiem zło. :-D To kwestia czasu.
Dużo więc cierpliwości i wytrwałości Ci życzę. :-D

Też uwielbiam Boga w sercu mojego męża. Czyni w nim same cuda. :-D
U Was zapewne też tak będzie.
 
     
Wiki
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-02, 13:33   

dzięki Moniko za słowa otuchy i ,,podbicie"

Monika36 napisał/a:
A to , że są złe chwile - to całkiem normalne w tak trudnej odbudowie tego, co było dużo wcześniej. Taki proces trwa. Jeszcze nastąpi nie jedna zła chwila, a potem już będzie ich coraz mniej.


wczoraj znów upadek...(przez głupi film w tv nagle naszło mnie wracanie do przeszłości,nagle szatan zaatakował i potoczyła sie lawina)ale dziś już przeprosiłam i w ramach przeprosin piekę szarlotkę dla męża,którą z synkiem razem zrobiliśmy....

za wiele chciałabym od razu....a to się tak nie da....to proces-dzięki Moniko

jutro powrót do pracy po chorobie :->
 
     
ewaa
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-02, 19:02   

Fajnie że już jesteś zdrowa. Mam nadzieję że synek też.
Szarlotka super pomysł ale pisałaś że wciąż jesteście na dystans, że tylko czasem rano przyjdzie to łoża. To Ty czy on trzyma ten dystans. Ja bym była bardzo nieszczęśliwa gdybym nie miała takiego fizycznego oparcia.
Wysłaiśmy dzisiaj córkę z babcią do kościoła, synkowi włączyliśmy bajki i spędziliśmy miło czas w sypialni. To bardzo łączy. U nas było tak że po wszystkim łatwiej mi było iść do łóżka niż przytulić się i powiedzieć kocham Cię. Teraz mogę wszystko. Od tygodnia mamy babcię w domu i korzystamy. Wychodzimy wieczorem, nawet wspólne zakupy tylko we dwoje są fajne. Mały nie zagląda mi do przymierzalni za to mąż podziwia kolejne kreacje. Trzyma za rękę i pyta czy pójdziemy na lody. I pyta co będzie po powrocie do domu. Miło jest.
A złe myśli będą przychodziły. U mnie to bardziej żal za tym co stracone. Ale nowe też może będzie dobre. CHociaż żal ogromny.
Ściskam gorąco.
 
     
Wiki
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-03, 15:47   

ewaa napisał/a:
pisałaś że wciąż jesteście na dystans, że tylko czasem rano przyjdzie to łoża. To Ty czy on trzyma ten dystans. Ja bym była bardzo nieszczęśliwa gdybym nie miała takiego fizycznego oparcia.


no i nie mam tego oparcia....a jak czasem chce sie przytulić..słyszę -daj mi odetchnać.....

i nie ma NIC...

PISZĄC świadectwo -pisałam o sobie...ta ja sie zmieniam....ta ja sie nawracam....

mąż?...

ciężki przypadek...nie ciągnie do mnie.....na dystans....nie dotyka...nie jest czuły w ogóle....

więc czekam...

czekam na niego i modlę sie za niego....


jest daleki...bardzo daleki....nawet nie chce rozmawiać o nas w ogóle-nie ma szans....

więć u Ciebie Ewo jest zupełnie inaczej!...

u nas...mam wrażenie...ze to ja znó dalej zabiegam o wzgledy .., icierpię....więc muszę przestać....


może w końcu zamroże swoje serce i nic nie wyjdzie...

nie wiem ,co to czułość od meża....

moze jeszcze sama muszę wiele zmienić w sobie....


moja znajoma już 3 lata nie śpi z mężem po zdradzie,a wrócił rzekomo do niej i są razem...tak razem,ale obok....w ich 10 rocznicę miała nadzieję na bliskość-mąż odwróciłsie plecami...nie potrafił...ale są nadal małzeństwem i żyją pod jednym dachem...

tak bywa....

jak bedzie u nas?????????/

nie wiem....

uczę sie dalej....

moze ktoś mi coś poradzi mądrego?(przerobiłam już wiele rzeczy pod tym kątem i w ostatecznym rozrachunku mąż poszukał sobie nowej pani)
pozdrawiam.
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-12-03, 16:11   

Robiko, zrobiłaś już bardzo, bardzo dużo dla siebie i dla Was ! Może to juz wszystko, co po ludzku mozna było zrobić ? Masz jakis pomysł na cos jeszcze ??
A może wystarczy tego ? Może pokazałaś mężowi i powiedziałaś juz wszystko to co powinnaś była jako zona pokazać i powiedziec ?
Może teraz należy zostawic męża z Jego myslami......zostawić , dac czas i teraz Jemu pozwolic zadziałać .
Zostaw !
Bądź zawsze obok, blisko....ale bez narzucania się. Nie zaczepiaj, nie sprawdzaj....taki lekki dystans....lekki brak zainteresowania .
A swój teraz wolny czas poświęć na rozmowę z Bogiem.
Przecież przekoanałaś się już jak smakuje bliskość Boga....przeciez przekonałaś sie już , że to wielka i nadludzka radość....przecież wiesz, że to wielka przyjemność obcowac z Nim....więc Jemu - Bogu= Jezusowi i Duchowi poświęć teraz swój czas ! To Ci da szczęście i ukojenie.
Robiko....Ty też czekasz.....a przecież Twoje prawdziwe szczęście jest obok Ciebie !! Przytulam !! EL.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8