Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Oj El... Ale radosny Twój mail... Tyle szczerej prawdy, która stawia do pionu i w takiej formie podane, że się uśmiałam i przyznałam racje!!
Co do teorii związanej z pytaniem czy kocha?? To bardzo trafne... Czuje miłość, pomimo, że czasem jest tak trudno. Już dawno nie zadaje pytania czy kocha. A kiedyś nawet usłyszałam te słowa w bardzo nieoczekiwanej sytuacji.
I faktycznie - jedynaczką jestem i pewnie rozpieszczoną i córusią tatusia... a tu mąż inaczej, nie rozpieszcza, wręcz odwrotnie... często sama sobie musze radzić.
Musimy dla naszych mężów ciągle być tajemnicze. Tylko czy po kilku latach bycia razem jest to jeszcze wykonalne? Chyba tak, wystarczy niedopowiedzieć, nie opowiedzieć, troche pomilczeć, troche zniknać na dłużej... może okrężną drogą wrócić z pracy i być troche później (tak bez słowa)... Może wtedy mąż się zainteresuje, zacznie pytać...
W teori to nawet prosto brzmi.
Ja na ten moment nie dzwonie, nie pisze smsów, raczej milcze gdy jesteśmy oboje w domu... Męża często nie ma w domu (albo praca, albo po prostu go nie ma bo nie ma na to ochoty) więc nawet nie wie czy jestem, czy wychodzę, gdzie jak spędzam czas...
Przykro mi że go na ten moment nie interesuje, ale postanowiłam się nad tym nie rozwodzić, bo przeciez nic nie moge na to zrobić... Wam truć nie będę, że smutno, że przykro... bo już pisałam a w kółko to nudne będzie i też Was znudze i już mnie czytać nie będziecie chcieli
A tym bardziej mężowi nie ma co pokazywac tego zirytowania, smutku, przygnebienia...
Więc mobilizujemy się
El jeśli masz jakieś pomysły na spędzanie czasu daj znać Może masz coś wyprubowane... Oprócz spacerów z wózeczkiem, psem i koleżanek... bo to mamy wszystkie opanowane do perfekcji...
Przypomniało mi się jak mi mama mówiła ża czasem trzeba czytac księżkę nawet do góry nogami... ale żeby nie wyszło że się czeka i myśli...
Justyna1 [Usunięty]
Wysłany: 2010-02-06, 16:09
Dziewczyny, co sie dzieje? Pora roku taka? Faza jakas? u mnie to samo! Ja sie wieszam, on ucieka. No to ja jeszcze mocniej sie uwieszam, to on jeszcze czesciej ucieka. I niby w teorii wiem, ze nie tedy droga, a tak ciezko sie zmusic. Ja uwielbiam wizyty u kolezanek, albo kolezanek u mnie. Ale jak juz maz z pracy wroci, to mi sie wydaje (co za glupota!), ze teraz to juz sobie przyjemmnie RAZEM posiedzimy, pogawedzimy itd. A on nie zawsze ma na to ochote. Czuje to. No i leci na piwo, do kolegow. Ja rozzalona, no to on tym badziej idzie. jakos od 2,3 tygodni tak sie u mnie dzieje. Jakis wirus, czy co? Pracuje juz nad tym, ale ostatnio ciezko jakos...
Więc mobilizujemy się
El jeśli masz jakieś pomysły na spędzanie czasu daj znać Może masz coś wyprubowane... Oprócz spacerów z wózeczkiem, psem i koleżanek... bo to mamy wszystkie opanowane do perfekcji...
pytanie do El, ale moze cos podpowiem?
- mozna sie do scholi zapisac i spiewac w kosciele
- mozna isc na Msze sw lub na adorację
-mozna wziac kąpiel z pianką
-mozna poczytac
- porysować sobie
- pisac dziennik
-zapisac sie na cos....gimnastyka, kurs asertywnsci, jezykowy
- decoupage..takie ozdabianie za pomoca naklejania serwetek :)
- na basen
- potańczyc sobie poza domem lub w domu (swietnie robi na figure i krążenie)
- jak jest dziecko ,to z dzieckiem mozna przeciez tyle robic, rozne zabawy :), saneczki na pewno juz były grane? :)
- isc do kina
- do biblioteki sie zapisac
- odwiedzac rodzinę dalszą
moze cos z tego sie przyda...
Satine [Usunięty]
Wysłany: 2010-02-08, 00:28
- układać puzzle 1500 elementów
- zrobić sobie Dzień Piękności (mamy być piękne! :P ) maseczki, paznokietki
- malować (kupić podobrazie, farby akrylowe i szablony lub podręcznik do malowania akrylami)
- wiosną, latem, jesienią zajmować się ogródkiem, balkonem
- chodzić na spacery i robić zdjęcia, potem je obrabiać (są darmowe programy do obrabiania fotografii), jak są dzieci, to dzieciom zdjęcia robić...
- poszukać jakichś miejsc, gdzie można się zgłosić do wolontariatu (hospicjum, dom dziecka, schronisko dla zwierząt)
- iść na nieszpory gregoriańskie
- malować naczynia
- kupić przewodnik po swoim mieście i zwiedzać wszystkie zakątki
- codziennie gotować coś pysznego, robić zdjęcia i pisać blog kulinarny (brakuje wegetariańskich)
- hodować zwierzątko
- szyć kapy patchworkowe i sprzedawać je na Allegro lub obdarowywać przyjaciół
- słuchać duuuużo muzyki, nie tylko religijnej
www.polskastacja.pl
Tu są tematyczne radia (ja słucham Radia SmoothJazz), ale każdy znajdzie dla siebie swój kącik. :)
-umówić się z innym sycharowiczem i pograć w sieci w scrable na kurnik.pl. Pozdrawiam przy okazji Małgosię, hihi. :)
Z Panem Bogiem! :)
ewulek [Usunięty]
Wysłany: 2010-02-10, 15:45
Kochani tak Was czytam i przyznaję rację, że mężczyzn nie można zagłaskać bo uciekną i teraz też muszę uważać aby dać mojemu trochę swobody, ale jego zdaniem nasz kryzys zaczął sie od tego że to ja byłam zbyt oziębła, nie dostępna, mało czula. Wówczas nie zdawałam sobie sprawy jak on się czuje, małe dziecko i obowiązki domowe pochłaniały mi większosć czasu. Wtedy właśnie pojawiła się ona...Od tego czasu minęło 9 miesiecy, teraz widzę po sobie, że za dużo poświęcam mu czasu, gdy go nie ma to tęsknię i gdy długo telefon milczy mam pokuse coś napisać...wcześniej maż więcej pisał a ja bywało ze miałam dosć tych smsów...teraz mam mimo że mam następne maleństwo to tęsknię za nim, za tym jaki był czuły i staram się nie myśleć o tym co boli...
z Panem Bogiem
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2010-02-11, 13:50
Dziękuje dziewczyny za wszystkie odpowiedzi...
Chciałam jeszcze dopisać na temet kąpieli z pianką Jest świetnym wybiegiem, ucieczką, gdy:
- mąż z komputerem na kolanach okupuje jednocześnie telewizor
- dziecko już śpi
- mąż ma kiepski nastrój z tych "bez kija nie podchodź"
wtedy można uciec do łazienki... i za zamkniętymi drzwiami rozkoszować się pianką.... Założe się że będzie się zastanawiał co tam tak długo ta jego żona robi...
Chyba każdy sposób jest dobry.... Ale czasem brakuje już pomysłów na to co można by... Czasem jesteśmy też zmęczone wszystkim....
Ja w czasie kryzysu skończyłam dwa kierunki studiów podyplomowych, uzyskałam dodatkową licencje... Teraz jestem w trakcie robienia następnych uprawnień.
Gdy zaczełam jeździć na studia podyplomowe wreszcie przestałam siedzieć sama w weekendy
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2010-02-11, 14:41
lodzia napisał/a:
Ja w czasie kryzysu skończyłam dwa kierunki studiów podyplomowych, uzyskałam dodatkową licencje... Teraz jestem w trakcie robienia następnych uprawnień.
Gdy zaczełam jeździć na studia podyplomowe wreszcie przestałam siedzieć sama w weekendy
Mam podobnie W poprzednią zimę jeden kurs, w tę zimę kolejny zajmujący od listopada do końca marca niemal każdy weekend Tak - trzeba wtedy baaardzo się postarać, aby wykroić jakiś czas weekendowy wyłącznie dla siebie Tylko uwaga - wybieramy takie rodzaje/tematy dokształcania się, które nas rajcują, bo inaczej to katorga będzie, a nie czas z pożytkiem spędzony
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-28, 07:33
Od mojego ostatniego postu bardzo wiele się zmieniło...
Nawet opis przy moim NIKU "cała nasza 3" jest zupełnie nie aktualny, bo teraz nasza rodzina liczy 4 osoby.
Nie umiem napisać jak i kiedy ale wszystko się zmieniło... A przede wszystkim zmieniłam się ja i moje podejście do różnych spraw... Teraz słucham a nie tylko słyszę męża... Nie naciskam na niego i pozwalam mu żyć trochę po swojemu a w "nagrodę" on stara się mimo swoich potrzeb (wychodzenie do kolegów, czasem na cała noc na imprezę) znaleźć fajne sposoby spędzania czasu z nami dziewczynami. Teraz nasza rodzina to mąż i ja i dwie córeczki (2 lata i pół roku)...
Nigdy nie przestałam i nie przestanę wierzyć w nasze małżeństwo nawet gdyby wszyscy zwątpili... Taka wiara tkwi bardzo głęboko w moim sercu - choć ręce w modlitwie opuściłam już bardzo dawno... bo moje "na siłę" działanie robiło odwrotny efekt...
Życzę wam wytrwałości i miłości pozdrawiam
Monika36 [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-28, 14:53
Gratuluję Wam drugiej córeczki i wszystkiego dobrego życzę.
kinga2 [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-28, 21:40
lodzia,
Gratulacje dla młodych rodziców i córci. Niech Was Bóg prowadzi.
Mirakulum [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-28, 23:55
Chwała Panu
kasia1 [Usunięty]
Wysłany: 2011-07-29, 08:55
lodzia napisał/a:
A przede wszystkim zmieniłam się ja i moje podejście do różnych spraw... Teraz słucham a nie tylko słyszę męża...
Lodziu... gratuluję
I drugiej córeczki, i tego, jak zawalczyłaś o siebie, a tym samym o swoją Rodzinę.
Wszystkiego co najlepsze dla Was
lodzia [Usunięty]
Wysłany: 2012-01-19, 08:41
Witam Was wszystkich po długiej przerwie...
U mnie wszystko ok, życie toczy się w swoim rytmie. Wydaje mi sie że z dnia na dzień jest coraz lepiej i lepiej... Że bardziej sie rozumiemy, że bardziej sie dogadujemy. Ostatnio po długiej przerwie poszliśmy razem na msze... Razem to znaczy ja, mąż i obie córeczki... Mam nadzieję że juz tak zostanie, że wyjście niedzielne do kościoła będzie rytuałem stałym.
wstyd sie przyznac, ale nie chodziłam do kościoła w ostatnim czasie, jedynie chrzty moich dzieci...
Ale bardzo zateskniłam za Bogiem, zaczęło mi brakować kontaktu z Panem....
Z Panem wszystko jest prostsze, ufając Bogu mamy spokojne serce i dusze o siebie i swoich bliskich....
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.