Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mały cud ale zawsze...
Autor Wiadomość
młoda żona
[Usunięty]

Wysłany: 2009-03-31, 22:12   

Danka9 cudy małe was lubią,ja niestety wiary takiej nie mam.

Dobrze,że nie teśknisz mozno,że nie zadręczasz się jak mąz wyjeżdza, zr.ob coś dla siebie-idż do kina lub na plotki z koleżanką a może na zakupy-korzystaj i odpocznij.

Modlitwa pomaga wam i Bóg jest z wami

trzymam kciuki za was :-)
 
     
yvette
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-01, 22:41   

witajcie
pierwszy raz zalogowałam się tu 2 lata temu.Wtedy byłam załamana ale jeszcze wierzyłam w cuda, w Bożą dobroć, pomoc, w sakrament. Modliłam sie ufałam wierzyłam ze to dla mojego dobra... wszystko złuda i nieprawda..... nie ma cudów !!!! mój maz zostawił mnie i nic nie pomogło teraz jest z inna i ma z nią dziecko ... o które ja modliłam sie całe moje małżeństwo (3 letnie). Teraz juz sie nie modle ....nie wierze w cuda i Boska sprawiedliwość ... Nie wierze juz w nic ...TO moje Swiadectwo
 
     
mamras
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-02, 08:05   

Droga yvette - czytając Twojego posta przyszła mi do głowy taka refleksja, że przecież cud, to coś niewytłumaczalnego, niewymiernego, może nawet rezultat naszej wiary. Każdy cud to coś w co jedni wierzą, a inni (w ten sam cud) nie wierzą (co potwierdza w pewien sposób Twój post). Inaczej byłby to pewnie fakt, ale w fakty się nie wierzy, fakty po prostu są... Faktem jest zatem Wasze małżeńskie niepowodzenie, ale bez wiary nie zaistnieją fakty, które będą jej wynikiem. Życzę zatem wiary, przynajmniej w Bożą Opatrzność i w to, że wolą Najwyższego jest mniejsza lub większa praca na tym padole łez, często związana z cierpieniem, za którą czeka nas nagroda. Pozdrawiam.
 
     
yvette
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-02, 11:18   

nie życz nam wiary... bo po pierwsze nie mas nas ja z ex męzem nie chce mieć już w życiu nic wspólnego po to złożyłam pozew i się rozwiodłam zamiast jak reszta tutaj żyć mglistymi złudzeniami apodrugie zyje bez wiary i jest mi całkiemz tym ok ..
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-02, 12:25   

Yvette............. Twój wybór ,Twoje konsekwencje wyborów............... oby to co przeżyłaś było Twoim dnem.............
 
     
bozka
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-02, 14:14   

... na to mi nie wygląda...
Ciagną się za dziewczyna złe emocje wzgledem męza. Potrzeba przebaczenia się kłania...
yvette! przebacz, choćby dla siebie...

Za swiadectwo dziekujemy. I takie są potrzebne, bo źle gdyby zapanował tu mglisty hurrrra optymizm...
W trerdzeniu, że każde trudne małżeństwo jest do uratowania tkwi siła, ale i pycha bez podstaw... Ostroznie z tym - krzyczy życie!
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-02, 14:33   

Pycha tak, ale tylko kiedy twierdzisz że to TY możesz uratować. Tymczasem sama nie możesz, przecież wiesz. I wiesz, z KIM możesz ;-)
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-10, 13:37   

Kochani, ciągle widzę nowe rzeczy na plus u nas.

Ale stare szybko wraca, na przykład wczoraj w czasie nabożeństwa, poczułam ze mąż traktuje mnie b chłodno, odnosi się jak do dobrej koleżanki ale bez adoracji i czułości jak do żony.
A przeciez on tam był z Bogiem...to nie był czas dla mnie ale dla Boga...
Bardzo mi tego brakuje i wyskakuje to w roznych momentach.
Tak jak wczoraj właśnie, dostałam dodatkowo obsesji, na tej Mszy, ze przygląda sie innym kobietom.
I zlości i poczucie opuszczenia. Nie dałam po sobie poznać tego.
Ale w sercu i glowie wrocily rozne zle mysli na swój temat, oddałam je szybko Bogu.
Nie dalam po sobie nic poznac.
Męża poprosiłam o więcej czułości i uwagi. Wiem ze to nie jest łatwe dla niego ale bardzo mi pomoze, bede sie czuła dla niego ważna.

Mąz nabrał pewnosci siebie, rozpromieniony jest, wczoraj spiewal pierwszy raz odkad go znam pelnym głosem na nabozenstwie :-)
Cudownie go widziec takim...choc jest tez szczypta lęku bo jest dojrzalszy, mniej ode mnie zalezny i to budzi niepokój...lekki ;)
Ale teraz widzę ze w naszej milosci jest wolnosc...Nie trzymanie się kurczowo siebie.
Choc zazdroszcze czasem parom takim..wszędzie za rączkę, wpatrzonych w siebie maslanym wzrokiem...
Zauwazylam ze im mniej takiego "przyklejenia" do siebie tym więcej humoru, zartów, swobody, realizowania wlasnych pasji.
Trochę tez było dokuczania ze strony męża, zwrocilam mu na to uwagę i potem starał zadośćuczynic mi tę przykrość, przygotował kolację, zadbał o dom trochę więcej :)

Chcialabym by było tego zlego jeszcze mniej ale jest bardzo do przodu.
Wczoraj zmienilam sobie opis na "po kryzysie" , mam nadzieje...

Pierwszy raz od chyba 1,5 roku robimy swiateczne spotkanie jutro dla rodziny..ale się cieszę brakowało mi tego, maz dał sie przekonać, choc poczatkowo chciał ciszy i spokoju...mysle ze tez bedzie zadowolony z tego spotkania :) w koncu to tylko 2-3godziny , wiekszosc przygotowan wzielam na siebie.

Pozdrawiam bardzo serdecznie. Z Panem Bogiem
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-10, 14:21   

Danka9...jasny komunikat,jasna odpowiedż......... nie pasi Ci???to komunikujesz w sposób jasny,bez podtekstów,bez oczekiwania na domyslenie sie przez męza....jasny komunikat.,................... tak trzymaj a masz szansę na kumulację wygranych...... tak mi sie wydaje .............
Pogody Ducha

[ Dodano: 2009-04-10, 15:22 ]
"poczułam ze mąż traktuje mnie b chłodno, odnosi się jak do dobrej koleżanki ale bez adoracji i czułości jak do żony."

A ogona "kusego" na włosach nie czułaś????? bo chyba mieszł Ci.............
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-11, 06:53   

Racja, dzięki.
Kłopot w tym by jasno komunikowac i byc tez przygotowaną na odmowę...nie lubię tego, ale takie zycie, niejestesmy juz dawno dziećmi, dojrzałośc nie jest prosta...
Boje sie tez komunikowac bo obawa ze maz tego w sobie nie ma )czulosci i uwagi dla mnie, ze nie jest do tego zdolny zwyczajnie).
Ale to zwykłe obawy, bo wczoraj poprosilam i dostałam...mąż otworzył się i nawet czule na mnie patrzył w kościele, (choć nie mialo to nic wspolnego chybaz moją powierzchownością ;) bo prosto od garnków polecialam do koscioła ;-) ), takie drobne sprawy a takie czasem potrzebne, by podladowac akumulator.
Wczoraj juz moglam sie skupic, bylam spokojna, blisko Boga, ale najpierw była bliskosc z Bogiem a potem mąż okazał mi serce :) taka kolejność.
To niesamowite...
I nie bylam ani troche zazdrosna gdy na kogos spojrzal..nawet pogadalismy o tym...nawet gdy jakas dziewczyna o cos go zagadała w kościele, zero zazdrości..ufff

Zeby nie było tak och i ach to moje zmeczenie przygotowaniami, nałozyło się z męża zmęczeniem pracą i zaczął krytykować moja dzialalnosc w kuchni, byłam już blisko wybuchu.cos tak tez sarknęłam na niego, ale bez burzy, szybko się uspokoiłam...choc juz robiam z siebie w duchu ofiarę ze ja tak sie staram a tu krytyka i zero wdzięczności i ze kto inny oczywiscie by docenił ;-) , i ze wszystko dźwigam i gotuję itp...
Ale udalo sie mi "otrzeźwić" i zobaczyc zmeczenie meza, to ze tak ma po prostu ze krytykuje, ze sama sie zgodzilam na takie uklad ze zajme sie przygotowaniami do spotkania, maz był przeciwny organizowaniu..ale sie zgodził...

Ze chcialabym by byl bardziej otwarty i sam sie garnal do ludzi, do rodziny a tu trzeba go namawiac.I sto oczekiwań i na szczęscie Pan Bóg dał dystans :-)
Ciesz sie kobieto, ze się zgodził, ze bedziecie miec wreszcie gosci!!! Ze niby takie oczywiste ale było nierealne przez 1,5 roku.
Ze rodzina jest w szoku.ze sie bardzo cieszą też.

Kusy miesza w glowie rzeczywiscie, podbija nasze lęki i kompleksy. A kysz!!!
Na pewno nie raz beda takie mysli, gdy je opisuję juz jest lepiej.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-11, 08:24   

Danusiu, generalnie, to mąż pewnie chce poczuć, że chce, tak sam z siebie. To jest możliwe, jak da mu się przestrzeń, nie wymuszając niczego, komunikując swoje oczekiwania, a nawet pragnienia. Odmowa - trochę boli- jest wpisana w tę wolność i całe szczęście, bo w sytuacji " przestrzeni" mąż może doświadczyć zarówno impulsu, żeby samemu zadziałać (cenne!), ale też konsekwencji ewentualnej bierności, odmowy. Ale my już milczymy, bo konsekwencje pojawiają się "same" i mocno dają do myślenia. Tak samo chęć płynąca z serca i w konsekwencji działanie jest szczere i zasługuje na żonine głaski :->
 
     
Danka 9
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-27, 16:16   

Dziekuje kasiu za odpowiedź. Modle sie o Twoje zdrowie.

Zgadzam sie z Tobą, klopot jest tym, ze mimo glaskow czestych dosyc (mam takie pczucie, ze chwalę), okazuję tez rozczarowanie i niezadowolenie z roznych rzeczy, choc bardzo sie pilnuje, przemilczam rozne rzeczy itp.
Bo maz sam czesto zdaje sobie sprawe ze popelnia blad czy zachowuje sie nie fair wobec mnie, ale ta matryca jest silna , jakby silniejsza od niego...Widze jego smutek z tego powodu.
A nie potrafie wymagac mniej tzn. szacunku do siebie czy zwazania na slowa wulgarne w mojej obecnosci itp.nie chce skarzyc na meza..ale te moje oczekiwania nie sa chyba jakies wielkie i z kosmosu.

Maz mowi czasem ze go przerastaja...cos tam robi zeby pracowac nad swoimi slabymi stronami...ale ciagle malo...jestem niecierpliwa chyba.

teraz sobie z tego zdalam sprawe ze zamiast dziekowac Bogu ze robi cokolwiek chcialabym wiecej i wiecej.

jednak smutno patrzec z boku, ze doluje sie, porownuje z innymi, ze kuleje jego poczucie wartosci i moja sile odbiera jako zagrozenie dla siebie...wiem ze to pycha tak mowic...ale takie mam odczucia

Nadal proszę o modlitwę za nas

[ Dodano: 2009-04-28, 09:00 ]
Przeczytalam dzis na spokojnie to co wczoraj napisalam...ciagle maz i mąż...

A radzę tu niektorym ludziom aby zajeli sie sobą...a sama..narzekam na męża

Pomyslalam sobie dzisiaj rano co JA mogę zrobić aby poprawić relację naszą

Uczyc cierpliwosci i komunikowac ( tak nalogu, dzieki za przypomnienie)jasno swoje potrzeby...maz ostatnio sporo mi pomaga w roznych rzeczach a i odmawia tez, co juz przyjmuję ze spokojem

Nie zoscici sie gdy maz probuje mi narzucc swoje zdanie a spokojnie stac przy swoim ( bez zadnych takiech , jak on moze, nie liczy sie ze mną itp), to trudne

Spokojnie i rzeczowo reagowac na docinki, dokuczanie, nie pozwalac na to, isc wtedy do swoich spraw

Bardzo chcialabym abym mogla czuc sie ze maz jest mooim partnerem i sprzymierzencem, czuc sie bezpiecznie i na luzie, bez takiej gotowosci obronnej,

Pewnie maz tez tak chcialby sie czuc...ze akceptuje go calego i jestem zadowolona, spelniona

wolalabym zeby to on przestal mi dokuczac i zrozumial o co mu chodzi w tym docinaniu...Ja bym spokojnie mogla mu opowiedziec co u mnie, otworzyc sie przed nim, zrelaksować.

O tym juz byly rozmowy, maz ma swoje tempo i nie chce go poganiac....to rozumiem..ale pragnienie jest pragnieniem...

I poki jest zlosliwy to musze byc na strazy...i sama zachowac zimną krew....nie zawsze sie udaje i wsciekam się

I uczyc sie akceptacji dla niego, sprzeciwiajac sie jednak zachowaniom ktore mi nie pasują

Szukac i zauwazac to co dobre, chwalić!

dlugo na nie nie zwracalam uwagi, bylam zahukana, bez swojego zdania, teraz jest inaczej, mezowi trudno sie w tym odnleźć ale chyba cieszy sie tez ze ma zonę- wspólnika a nie bluszcz...

Choc wiele zachowan, jest teraz nowych i nie wie co z tym zrobic. To rodzi frustrację...widzę jak bulgocze az w srodku a ja czasem ze strachu ucieklabym w stare zachowania...

Czuję jak rosnie moja godnosc osobista i szacunek dla siebie...jednoczenie latwiej mi odpuscic niektore sprawy i zdac sie na męża.paradoks..ale gdy nie muszę tak walczyc o siebie..moge oddawac pole

Maz jest zadowolony gdy oddaje mu decyzję...to jest swiadomy moj wybor a nie narzucanie i to jest dobre :)

Z plusow
Maz pomaga w domu jak go o to poproszę, robi zakupy co jakis czas, zrobilam liste na lodowce i zaznaczam co robilismy obydwoje dla domu. uczę sie nie brac na siebie za duzo obowiazkow

Jemy razem posilki i rozmawiamy

Maz sam z siebie :) opowiada mi o swoim swiecie!

Planujemy razem majówkę

Chwali mnie i moją kuchnię :)

jestem na dystans z moją mamą. ktora byla za bisko do tej pory, nie ulegam prowokacjom z jej strony

nie narzekam na męża wobec kolezanek i rodziny
 
     
EL.
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-28, 16:16   

Pięknie Danusiu, niech Bóg dalej Was prowadzi !! EL.
 
     
nałóg
[Usunięty]

Wysłany: 2009-04-28, 17:10   

Danka........... i to jest komunikacja małżeńska...choć czasami sie zapycha troszkę to jednak w porę użyty środek udraznia.
Pogody Ducha i oby tak dalej

[ Dodano: 2009-04-28, 18:14 ]
A pro po małych cudów............. życie składa sie z małych cudów własnie(zauwazyłaś???),z codziennych .....tylko tak trudno je zauważyc na codzień i przyjąć jako cud ,bedąc w kryzysie i nie tylko w kryzysie....
Więc pisz o tych swoich małych cudach jak najwięcej,dziel sie tym dobrem co dostajesz by dostać jeszcze wiecej dobra.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9