Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Początek końca ?
Autor Wiadomość
miriam
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-07, 12:47   

Wiek!!! Gratuluję postawy--wspaniałe świadectwo wiary , godności, odwagi i wierności przysiędze małżeńskiej.
Pozdrawiam Miriam.
 
     
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-07, 13:24   

Wiek widzisz i to jest siła modlitwy i to jest dowód na to, że Bóg nad nami czuwa. Małżeństwo jest drogą do zbawienia Ojciec Pio mówił, że rozwód jest droga do piekła dlatego piekna postawa z Twojej strony Ty żony tam nie pchaj, a Bóg napewno Ci to wynagrodzi czy w tym życiu czy w przyszłymm to Jego wola, ale Ty ze złem musisz walczyć i się jemu przeciwstawiać. Dlatego złóż to swoje cierpienie w sercu Jezusa a On pomoże On ukoi Twój ból i już nie będzie tak bolało i On wskaże Ci właściwą drogę zaufaj Mu i módl się za żonę bo to Ona zbłądziła i Jej jest potrzebna modlitwa, a to jest Twoja połówka przecież przez sakrament małżeństwa zostaliście jednym ciałem i nic tego nie zmieni.
Pamietam w modlitwie
JEZU UFAM TOBIE!
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-07, 20:01   

Wiek.
I ja dziękuję, za dwa miesiące również będę przeżywała to samo, więc Twoja relacja jest mi bardzo pomocna.
Mam nadzieję, że mój szanowny mąż nie wpadnie na myśl, by powoływać córkę jako świadka. Kilka minut temu rozmawiałam z nią o tym, spytałam, czy ona dopuszcza taką możliwość. Odpowiedziała że nie, gdyby do tego doszło, odmówi, bo nie chce składać zeznać na korzyść czy niekorzyść żadnego z nas.

Piszesz: "A przecież nasze małżeństwo nie było jednym pasmem żali i rozczarowań. Musiały być przecież radości, musiała być miłość, gdyż bez tego, nasz związek nie przetrwałby tylu lat…"
I ja tak myślę, że było raczej dobrze, przeciętność znudziłaby się wcześniej. Coś złego dzieje się z naszymi małżonkami, coś nie pozwala im dostrzec tych dobrych, szczęśliwych chwil.

Czy żona ma prawo nie zgodzić się na badanie przez biegłego psychologa? Pytam, bo dopuszam taką możliwość, wręcz będę zabiegać, jeśli to by miało cokolwiek pomóc.
 
     
Małgorzta
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-08, 09:18   

Pamietam o Was w modlitwie to prawda nie ma łatwego szczęścia a tym bardziej na nieszczęściu bliskich nie zbuduje sie szczęścia. Ja wierze w siłe modlitwy i jej uzdrawiajajacą moc. Uczestniczyłam w Mszy Św. z modlitwą o uzdrowienia i duchowe i fizyczne to cudowne przeżycie czuje sie jak nowo narodzona Chrystus naprawdę uzdrawia. Jak będziecie słyszeli o takiej Mszy Św. to musicie w niej uczestniczyć a nawet jak będziecie mogli jechać to jedźcie Chrystus w tej Eucharystii dokonuje cudów. Takie Msze odbywaja sie w Łodzi już pisałam o tym szczegóły na www.odnowa.jezuici.pl.
Jeszcze jedno podobno im wiecej będziemy sie modlić tym wiecej bedziemy napotykac na trudności, bo my walczymy ze złem dlatego nie wolno sie poddawać trzeba jeszcze wiecej sie modlić aby to zło pokonać. Dlatego wytrwałości w modlitwie Wam życzę. Dobro zwycięża, ale my musimy naprawdę zaufać a kiedy to wola Boża.
JEZU UFAM TOBIE!
 
     
WieK
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-08, 14:14   

elzd1,
Czy żona ma prawo nie zgodzić się na badanie przez biegłego psychologa? Pytam, bo dopuszam taką możliwość, wręcz będę zabiegać, jeśli to by miało cokolwiek pomóc.

Na pierwszej sprawie można prosić o „rozmowę mediacyjną” (nie wiem czy to się dokładnie nazywa). Jednak na taką rozmowę muszą wyrazić zgodę obie strony.
Natomiast nie dociekałem, czy moja żona może odmówić czy też nie…
Taka jest decyzja sądu, więc jeżeli się jej nie podda naraża się zapewne na karę pieniężną.
Zależy jej również na rozwodzie, więc i z tego powodu nie będzie się przeciwstawiać decyzji.
Może ktoś kompetentny na forum się wypowie...
Bardzo możliwe, że sąd słysząc moje odpowiedzi na zarzuty żony, nie był wstanie definitywnie określić, kto jest winny rozpadowi związku i stąd taka decyzja.
Bardzo ważne: na poczet powyższego sąd nakazał mi wpłacenia zaliczki w wysokości 200 zł. Nie wiem jakie będą dalsze ewentualne koszty (proszę nie mylić tej kwoty z kwotą, jaką należało wnieść w momencie wniesienia pozwu – 600 zł).
Nie mam również pojęcia, jak „wygląda” taka rozmowa, czy któraś ze stron może świadomie swoimi odpowiedziami spowodować, że biegły wyda właśnie taką, a nie inną opinię - też pytanie do forumowiczów.
Pozdrawiam serdecznie.
WieK.
 
     
agnicha
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-08, 19:18   

WieK napisał/a:
Bardzo możliwe, że sąd słysząc moje odpowiedzi na zarzuty żony, nie był wstanie definitywnie określić, kto jest winny rozpadowi związku i stąd taka decyzja.


Wiek, a czy wniosek był o bez orzekania o winie?
Jesłi tak to nie jest przypadkiem tak, że jeśli sąd wyda orzeczenie rozwodu to zgodnie z wnioskiem? Czy po prostu któreś z Was wnosiło o winie?
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-08, 21:22   

Dziękuję, Wiek. Pomogłeś mi bardzo, a przy okazji podsunąłeś pomysł. :-)
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-08, 23:51   

[ Dodano: 2008-04-08, 22:51 ]
tak zwana "rozmowa mediacyjna"- to są mediacje.
Od końca 2005 roku zastąpiły rozprawę pojednawczą.
W każdym czasie, od chwili złożenia wniosku w sądzie- każda ze stron ma prawo złożyć wniosek o skierowanie na mediacje.
Mediacje są dobrowolne- czyli wniskujący musi liczyc się z odmową ze strony przeciwnej brania udziału w mediacjach.
I żadne sankcje za taką odmowe nie grożą.
Mediacje są płatne- sąd kieruje do ośrodka specjalizującego się w mediacjach- zazwyczaj prowadzone są przez mężczyzne i kobietę- mediatorów.I ci mediatorzy pilnują li tylko porządku oraz formy dyskusji- udzielają porad dotyczących przepisów, zażegnują konflikty w zarodku- przynajmniej powinni itd. Naprowadzają na koncepcje- ale tylko na rozwiązania- nigdy nie namawiają- powiedz tak lub powiedz nie.
Mediacje trwają określony jakoś tam czas- po ich przeprowadzeniu mediatorzy sporządzają info dla sądu- czy strony doszły do porozumienia i w jakim zakresie.
Jest to nawet- w przypadku ustaleń majątkowych rodzaj umowy cywilno- prawnej- z konsekwencjami wobec niedotrzymania warunków osiągniętego prozumienia np: jedno z małżonków wyrazi zgdodę na sprzedaż samochodu i podział kasy 40/60 potem się wycofa- i wtedy sąd może wycofującego się ukarać.
Dopiero jak nie dotrzyma warunków porozumienia osiągniętego drogą mediacji.
Mediować można w każdym temacie- również w sprawie indywidualnej bądż małżeńskiej terapii.
Mediatorzy są zobowiązani do zachowania tajemnicy- tak że jeśli jedno z małżonków " nawrzuca " drugiemu- to nikt sie nie dowie.
Mediatorów nie można powoływać naświadków- to jest zagwarantowane przepisami- aby zwiększyć uczciwośc osób skonfliktowanych.
Można we wniosku wskazać miejsce mediacji oraz osoby mediatrów.
A najlepiej we wniosku umieścić uzasadnienie - czemu sie wnioskuje o mediacje.
Wted zwiększa się szanse na skierowanie na mediacje.
ps do ELZD1- wnioskując w odpowiednim czasie możesz przesunąć termin rozpoczęcia się sprawy Moja Droga- starczy że dostarczysz wniosek do sądu przed rozprawą, sąd się przychyli i zawiadomi męża- jeśli mąz nie odpisze że nie chce tylko będzie czekał- to sąd jak skieruje was na mediacje wyznaczy ich temin, po ok. 30 dniach skontakują się a wami- z każdym z osobna mediatorzy i zadadzą pytanie- czy zgadzasz się na udział w mediacjach- jeśli mąz się nie zgodzi- to znowu-2-3 tygodnie zanim zawiadomią sąd.
A jeśli złożysz wniosek na spraqwie- to mąz zaraz najprawdopodobiej odpowie że nie wyraża zgody- i ma prawo.
I sąd może mu nagwizdać.

Tylko pytanie teraz: czy ty ELZD1 jesteś zainteresowana przeciąganiem sprawy?
 
     
elzd1
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-09, 00:36   

Zuza. Ja nie o mediacjach pomyślałam, wiem że taka propozycja jest bez sensu.
Inny pomysł wpadł mi do głowy, ale tutaj raczej szanownego nie chcę ciągać, bo dotyczy w zasadzie tylko mnie.
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-09, 08:26   

Witaj WieK.
Niewielu tu facetów na forum, kobiety nie wszystko rozumieją z tego co napisałeś. Doskonale Cię rozumiem gdy mówiłeś o zarzutach żony przeciwko Tobie. Nie mamy tak długiego stażu małżeńskiego jak Wy, ale trochę już przeszedłem. Wydawało mi się, że tworzymy cudowne i zgrane małżeństwo do czasu aż Ona odeszła i wtedy dowiedziałem się jakim to koszmarem był dla niej nasz związek. Obecnie wszystko jest już w porządku i Pan to sam poukładał. Ale wiesz w moim przypadku najbardziej zawiniły postronne osoby - tzw. przyjaciółeczki, które wysłuchując tylko narzekań mojej żony na mnie i je potwierdzając przyczyniły się do rozpadu. I wiesz, czułem, że będzie już dobrze kiedy żona w sumie przypadkiem (jej koleżanka pomyłkowo wysłała sms-a w którym negatywnie wyrażała się o moje żonie zamiast do innej osoby to właśnie do niej), poróżniła się z koleżankami.
Najważniejsze to trzymaj się tej drogi, którą właśnie idziesz. Widac, że to Pan Cię prowadzi.
Polecam modlitwy do aniołów stróżów. Często prosiłem mojego anioła stróża by on wspólnie z aniołem mojej żony przemówił do jej sumienia. Potem jak już było dobrze, żona opowiadała mi , że wręcz czuła jak się za nią modlę. Sumienie nie pozwalało jej spac.
Jak możesz to napisz na priv-a jakie macie imiona. Będę o Was pamiętac na modlitwie.
Trzymaj się Pana.
Serdecznie pozdrawiam.
 
     
WieK
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-09, 14:07   

Świadomie nie piszę wprost „co” spowodowało, że doszło do rozwodu. Nie można (moim zdaniem) stawiać publicznie zarzutów drugiej stronie, nie dając jej jednocześnie możliwości odniesienia się do nich.
Poza tym, a raczej: przede wszystkim - moje uczucie nie pozwala mi na to. Fakt, jest ból i żal, ale w tym miejscu zacytuję ks. W. Pulkowskiego „Jeden z błędów małżeńskiego podwórka, to ciągłe wypominanie drugiej stronie win z przeszłości. Jest rzeczą oczywistą, że przy dłuższym stażu małżeńskim i przy złej woli, każdy z małżonków dysponuje całym arsenałem haków na drugą osobę”.
A „przy okazji” ile cierpienia zadaje się innym.
W jak trudnej sytuacji znalazła się moja starsza córka, która zdecydowała się zostać ze mną. Dziewczyna: musiała wybierać pomiędzy jednym rodzicem a drugim, rozstanie się z młodszą siostrą, z którą jest bardzo zżyta, świadomość, że nikt "ze strony mamy" nie przyjdzie jej odwiedzić itd.
Widzę jak dziewczyna się „męczy” a może nawet waha się jeszcze…
Poniekąd ja też jej „zafundowałem” to cierpienie, więc nie mam prawa wpływać na jej decyzję.
Czy gdybym nie trafił na forum zrobiłbym to, co zrobiłem ?
Chyba nie…
To tutaj czytając o tragediach innych rodzin, zakiełkowała w moich myślach wątpliwość: czy dobrze robię zgadzając się na rozwód.
To tutaj przekonałem sam siebie, że do zmiany decyzji (czyli nie – dla rozwodu) skłoniła mnie miłość, a nie urażona duma.
To tutaj znalazłem wsparcie duchowe, za które jeszcze raz dziękuję tym, którzy napisali na „otwartym forum” jak i tym, którzy wysłali mi bezpośrednio maila.
Dziękuję także tym „anonimowym” osobom, które pamiętały o moim problemie w swojej modlitwie.
Nie spodziewałem się aż tylu odsłon (zainteresowania). Zapewne są tacy, którymi kieruje tylko ciekawość, ja jednak miałem szczęście (z całym szacunkiem dla pozostałych forumowiczów) – jak już pisałem – "spotkać" tutaj „Dobrego Duszka”, któremu udało się wlać we mnie otuchę, nadzieję a przede wszystkim wiarę w siłę modlitwy i zaufanie w Stwórcy.
Brzmi jak zakończenie. Prędzej czy później tak będzie. Napiszę jeszcze jak przebiegła rozmowa z biegłym sądowym, no i chyba ostatniej rozprawie…
Czułem się jak zbity pies, a niedawno, słuchając kolejnych uwag żony, spokojnie powiedziałem jej: rozwód to Twoja decyzja, więc sobie samej zawdzięczasz problemy jakie teraz napotykasz…
Ale dodałem także: i tak Ciebie kocham…
WieK.
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-09, 18:53   

WieK

To nie ma znaczenia- ale chcę zwrócić uwagę:
ja cię nie pytałam o ocenę żony- tylko o opinię- co ty złego zrobiłeś.

Hm- nie jesteś zwolennikiem opowiadania o osobie która nie może się odnieśc do opowieści o sobie- to pięknie- ale nikt o żone- przynajmniej ja- nie pytał.
Kręcisz-- być może ci wstyd, takie wirtualne opowieści są proste- nikomu w twarz się nie patrzy.
A odpowiedzi nie dostałam.
Hm- ty oczekujesz potakiwań, przepraszam- ale nie czuję w twoich wypowiedziach szczerości- tylko manipulowanie.
Nie odpowiadasz na pytania- oczekujesz tylko jednego- przyznania ci racji i poużalania się nad tobą.
Reszta cię nie interesuje.
I nie podoba mi się- bo zakłóca przedstawianą przez ciebię miłośc i starania- opowieśc o sprawie w części- jak to wyjąłeś karteczkę, spisywałeś a potem przystąpiłes do ustosunkowywania sie do wynotowanych wypowiedzi żony ( czyli odbijamy piłkę), takie mam odczucie.
I wybacz- nie uważam że zasługujesz na pogłaskanie- bo nie jesteś szczery- moim zdaniem.
To potraktuj jako obserwacje- nie zaś ocenę.
to twoje życie nie moje i robić możesz jak chcesz.
ale jak ktoś decyduje się na takie wypowiedzi to powinien szczerością się wykazać.
 
     
w.z.
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-10, 07:51   

Zuza

Nie masz racji. Wydaje mi się, że to co pisze WieK jest od serca. Myślę, że on już znalazł właściwą drogę. W małżeństwie zawsze są dobre i złe chwile. W takich sytuacjach widzimy tylko te złe. A co to znaczy złe - to bardzo subiektywne odczucie. Np. ja nigdy na swoją żonę nie podniosłem ręki, a kiedy ona wróciła to pierwsze jej słowa - "czemu mnie nie zatrzymałeś, czemu mnie nawet nie zbiłeś żebym została". Niestety w chwili odejścia była w takim stanie, że nic do niej nie docierało, a ja byłem największym wrogiem. W naszych późniejszych rozmowach przewijało się, że przecież nie było nam tak źle. Jednak w takich dramatycznych sytuacjach widzimy tylko samo zło w drugim człowieku, czasami nawet po to by ułatwic sobie decyzję odejścia. I myślę, że może podobnie postępuje żona WieK-a. Musi jakoś przed sobą i przed innymi udowodnic, że to on jest zły. Po prostu to uspokoi jej sumienie. A rozpatrywanie teraz co on złego zrobił nie ma sensu. Kiedyś byc może będą się śmiali z tego co zrobili, ale teraz to wygląda dramatycznie. I wydaje mi się, że powinniśmy chłopaka bardziej wspierac w tym co robi. Ja go osobiście podziwiam.
 
     
GregS
[Usunięty]

Wysłany: 2008-04-10, 08:50   

w.z. napisał/a:
Jednak w takich dramatycznych sytuacjach widzimy tylko samo zło w drugim człowieku, czasami nawet po to by ułatwic sobie decyzję odejścia. I myślę, że może podobnie postępuje żona WieK-a. Musi jakoś przed sobą i przed innymi udowodnic, że to on jest zły. Po prostu to uspokoi jej sumienie.


Dokładnie tak właśnie jest - większośc z nas zna to z własnego doświadczenia. Najmniejsze problemy, które kiedyś nie miały żadnego znaczenia urosły do gigantycznych rozmiarów. Kiedyś kwitowane śmiechem, teraz są "głównymi" dowodami w sądzie. Osoba taka chcąc zagłuszyć swoje sumienie, zmienia kąt patrzenia na swoje małżenstwo i... już nie widać żadnych dobrych i miłych rzeczy i chwil. Całkowita amnezja. Wtedy właśnie okazuje się, że wszystko co wydarzyło się w ciągu kilkuastu lat małżeństwa to wielkie pasmo zła i porażek.
Ja jeszcze dodatkowo usłyszałem, gdy zapytałem żonę dlaczego tak bardzo sie zmieniła, że ona zawsze taka była, tylko tego nie okazywała (???)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8