Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
"Mój były mąż" - prawda czy fałsz?

Czy mówienie: "mój były mąż", "moja była żona" sprzyja szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowi przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa?
tak
82%
 82%  [ 110 ]
nie
17%
 17%  [ 24 ]
Głosowań: 134
Wszystkich Głosów: 134

Autor Wiadomość
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-26, 15:20   

Basia- to jak do urzędu idziesz to mówisz- pozostająca w sakramentalnym związku małżeńskim ?.
No daj spokój- bo to akademicka dyskusja- Anka ma rację.

A najfajniejsze jest to że jesteś szczęśliwa- i nie zyczę żebyś miała okazję przekonać się jak zareagowałabyś- i co mówiła w inakszej sytuacji.
Pozdrawiam.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-26, 15:36   

Fajnie, że są takie ankiety, gdzie można "po Bożemu" powiedzieć TAK lub NIE :-> .

Kochane, generalnie różne sytuacje mogą wystąpić i może się również okazać, że jestem szczęśliwą małżonką będącą na dzień dzisiejszy w separacji, czy na innym etapie, do którego nasz Ojciec dopuścił ;-)
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-26, 16:22   

Jestem daleka od idealizowania czegokolwiek a realia w urzędach i przepisach prawa też nie są mi obce.
Proszę jednak zauważyć, że nie o tym mowa i nie chodzi tu o to jak określają nas "panie urzędniczki". W zapisach prawa nie znalazłam sformułowania "były mąż". Stan cywilny określany jest natomiat słowami "rozwiedziony", "rozwiedziona".
Wpisałam sobie nawet do wyszukiwarki w programie LEX (w którym zebrane są wszystkie akty prawne) hasło "były mąż" "były współmałżonek" i otrzymałam informację "nie znaleziono aktów zawierających szukane słowo".
Nie wydaje mi się więc, że aby "pani w urzędzie" zrozumiała w jakim jestem stanie cywilnym, zmuszona byłabym używać określenia "mój były mąż".
I nie chodzi tu o to kto ma rację lecz o to czy potrafię określić rzeczywistość w jakiej się znajduję i nazwać fakty po imieniu.
Skoro więc raz przysięgałam, że "nie opuszczę cię aż do śmierci", no to jak mogę mówić "mój były mąż"? Przecież jest faktem i tego nie zmienimy, że nigdy nie będzie "były".
Zawsze będzie moim mężem gdziekolwiek i z kimkolwiek będzie, bo z tej przysięgi ani ja ani nikt zwolnić mnie nie może.
Zawsze będzie moim mężem, mężem który mnie zdradził, mężem który mnie zostawił, mężem który rozwiódł się ze mną.
Takie są fakty bez wględu na to czy mam rację czy jej nie mam - faktów nie zmienimy.
A o faktach mówi się prosto i czytelnie.
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-26, 19:02   

"Proszę jednak zauważyć, że nie o tym mowa i nie chodzi tu o to jak określają nas "panie urzędniczki". W zapisach prawa nie znalazłam sformułowania "były mąż". Stan cywilny określany jest natomiat słowami "rozwiedziony", "rozwiedziona".

Tak jak w prawie kościelnym nie ma sformułowań "rozwodnik", "rozwiedziony", "rozwód".

"Nie wydaje mi się więc, że aby "pani w urzędzie" zrozumiała w jakim jestem stanie cywilnym, zmuszona byłabym używać określenia "mój były mąż".

Nie byłaś w takiej sytuacji, to nie wiesz. Obyś tego nie musiała zaznać takich sytuacji, kochana. Osoby po takich przejściach jak ja "nie szczycą się " tym, że są po rozwodzie.

"Rzeczywistość w jakiej się znajduję i nazwać fakty po imieniu."

To jest rzeczywistość i fakt nazwany po imieniu.

"Skoro więc raz przysięgałam, że "nie opuszczę cię aż do śmierci", no to jak mogę mówić "mój były mąż"? Przecież jest faktem i tego nie zmienimy, że nigdy nie będzie "były".

Tylko i wyłącznie dla nas, dla mnie też, ale już nie dla super katolickiej rodziny i znajomych mojego... rozwodnika.

"Zawsze będzie moim mężem gdziekolwiek i z kimkolwiek będzie, bo z tej przysięgi ani ja ani nikt zwolnić mnie nie może. "
Zawsze będzie moim mężem, mężem który mnie zdradził, mężem który mnie zostawił, mężem który rozwiódł się ze mną. "

ZGADZAM SIĘ Z TYM W 100%. Zawsze - dla mnie, nie dla innych.
Tak, Basiu, o faktach "mówi się prosto i czytelnie".

Wypowiadam się w tym temacie, bo nie zgadzam się z drugą częścią ankiety: "sprzyja szerzeniu się mentalności rozwodowej i stanowi przeszkodę na drodze do uzdrowienia małżeństwa".
Nie te aspekty sprzyjają szerzeniu mentalności. Pisałam już, że to nie osoby zdradzone, z którymi wzięto rozwód szerzą tę mentalność. Osoba taka jak ja, która przeszła przez to "piekiełko" z całych sił mówi koleżance: "uważaj, przestań flirtować, nie umawiaj się z facetem, który nie jest Twoim mężem", "ratuj małżeństwo, póki Ci sił starczy". A już druga część "stanowi przeszkodę" jest poprostu absurdalne.
To jest chore, jeśli tu na forum podkreśla się, że osoba zdradzona - jeszcze dodatkowo jest be, bo jest zmuszana w zwykłym codziennym życiu wydusić z siebie ze wstydem, pełna upokorzenia: "były mąż".

"Wpisałam sobie nawet do wyszukiwarki w programie LEX (w którym zebrane są wszystkie akty prawne) hasło "były mąż" "były współmałżonek" i otrzymałam informację "nie znaleziono aktów zawierających szukane słowo".

A tam jest sakramentalny małżonek, Basiu? W tę wyszukiwarkę mogę wrzucić tysiące słów i uzyskam "nie znaleziono aktów zawierających szukane słowo". Nie wszystkie słowa, których używamy na co dzień, są skodyfikowane. No to wrzuć słowo "kochanka". Będzie? Pewnie nie. No to zastąpmy słowo "kochanka" na partnerkę życiową lub konkubinę. Będzie zrozumiałe. No ale nieodpowiednie dla faceta, który ma żonę, a mieszka z cudzą żoną. Ja o kochance męża mówię "przysposobiona inaczej", bo najbardziej odpowiednie dla niej słowo tak na prawdę zaczyna się na k i ma 5 liter. Ale przecież muszę zachować pełną kulturę, mimo iż to słowo jak najbardziej związane z rzeczywistością i faktem nazwanym po imieniu - jakże prostym i czytelnym.

Jeszcze raz powtarzam, że pytanie w ankiecie jest bardzo przewrotne, bo to zależy od tego KTO i W JAKIEJ SYTUACJI posługuje się sformułowaniem "były mąż".

Pozdrawiam

P.S. Zapytam hipotetycznie: a sformułowania "pierwszy mąż", "pierwsza żona", są proste i czytelne. Bo mam wrażenie, że rozwodnicy często stosują taką numerację żon, podszywając się chyba pod... wdowców.
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Staż małżeński: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 391
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-26, 23:56   

Ola2 napisał/a:
To jest chore, jeśli tu na forum podkreśla się, że osoba zdradzona - jeszcze dodatkowo jest be, bo jest zmuszana w zwykłym codziennym życiu wydusić z siebie ze wstydem, pełna upokorzenia: "były mąż".


Osoba pragnąca ratować małżeństwo po rozwodzie, kochająca swojego trudnego małżonka nigdy nie powie o swoim trudnym współmałżonku, że jest byłym mężem czy żoną. I wcale nie jest tak, by ktokolwiek w dzisiejszym świecie kogokolwiek zmuszał do mówienia "mój były/-ła" strasząc jakimiś sankcjami. Są czasy w historii, okoliczności, sprawy, które wymagały bez porównania większej odwagi, by dawać świadectwo wierności. Również doświadczałem traumy rozwodowej i nigdy mi do głowy nie przyszło, żeby dawać małżonce dowód do ręki, że ja już jej nie kocham. Mówienie "mój były/-ła" to rezygnacja z jednego z przejawów wierności z obawy przed opinią publiczną. To argument dla współmałżonka i otoczenia, sygnał, że "wszystko skończone".

W tym sensie jest to też antyświadectwo godzące w Ewangelię, w naukę Pana Jezusa, albowiem dla Boga małżonkowie sakramentalni są względem siebie i otoczenia zawsze aktualni. Mało tego, Bóg pragnie, żeby o tym fakcie świadczyć na każdym kroku, szczególnie gdy zajdzie taka potrzeba, demaskować i prostować te szkodliwe dla sprawy uzdrawiania małżeństw fałsze. W imię świadczenia prawdy ewangelicznej jaką jest sakrament małzeństwa.

"A powiadam wam: Kto się przyzna do Mnie wobec ludzi, przyzna się i Syn Człowieczy do niego wobec aniołów Bożych; a kto się Mnie wyprze wobec ludzi, tego wyprę się i Ja wobec aniołów Bożych." (Łk 12:8-12)
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
"Przysięga małżeńska i jej konsekwencje" - ks. dr Marek Dziewiecki
www.sychar.org ::: www.skype.sychar.org ::: www.rws.sychar.org
 
 
     
ania z belgii
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 00:24   

Andrzej, ja Cię proszę, zajmijmy się szerzeniem świadomości antyrozwodowej a nie kruszmy kopii o język, bo język opisuje rzeczywistość, przebudowę trzeba zacząć od zmiany rzeczywistości, którą należy nazwać
W dziele Stworzenia Bóg najpierw tworzył, potem nazywał.
Ola ma rację - co bardziej godzi w sakrament - wyszeptane ze wstydem 'były mąż' czy tłumy krewnych i znajomych na ślubie cywilnym naszego sakramentalnego małżonka? I gratulacje z powodu 'ułożonego życia' i przeświadczenie o istnieniu wyjścia awaryjnego z niekoniecznie trudnego małżeństwa?

Andrzej, my sobie tu możemy teoretyzować w nieskończoność, ale co z tego będzie - realnie? ten czas możnaby poświęcić choćby na docieranie do jaknajwiększej liczby parafii, pomoc i wspracie potrzebującym na forum.

Więcej miłości i empatii, bo jak widać rogaty nie śpi
 
     
Andrzej 
Mąż jednej żony


Imię małżonka/i: Kama
Staż małżeński: 30
Dołączył: 22 Mar 2006
Posty: 391
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2007-02-27, 01:30   

ania z belgii napisał/a:
Ola ma rację - co bardziej godzi w sakrament - wyszeptane ze wstydem 'były mąż' czy tłumy krewnych i znajomych na ślubie cywilnym naszego sakramentalnego małżonka? I gratulacje z powodu 'ułożonego życia' i przeświadczenie o istnieniu wyjścia awaryjnego z niekoniecznie trudnego małżeństwa?


"Były mąż" i tłumy krewnych i znajomych na ślubie cywilnym naszego sakramentalnego małżonka z inną osobą, gratulacje z powodu "ułożonego życia" - tak wszystko w podobnej mierze składa się na to co Jan Paweł II nazywał cywilizacją śmierci - aprobatą zdrady, odstąpieniem od zasad, przykazań.
Warto się zastanowić jakie jeszcze zachowania, postawy godzą w sakrament małżeństwa, by i na nie zwrócic uwagę ludzi (społeczeństwa) i pobudzić do refleksji.

ania z belgii napisał/a:
Andrzej, my sobie tu możemy teoretyzować w nieskończoność, ale co z tego będzie - realnie? ten czas możnaby poświęcić choćby na docieranie do jaknajwiększej liczby parafii, pomoc i wspracie potrzebującym na forum.


To nie jest teoretyzowanie, tylko wskazywanie na realne zagrożenia, przeszkody w ludzkich sercach, które blokują proces ich uzdrawiania. Wiesz dobrze Aniu, że małżeństwo będzie uzdrowione tylko wtedy, kiedy w sercach małżonków sakramentalnych zagości łaska Boża. Ale by tak się stało serce musi być czyste - wolne od grzechu i nieprzebaczenia, wierne Bożemu nauczaniu. Świetnie ten problem czystego serca, w które może wejść uzdrawiająca łaska tłumaczy ks. Tomasz we fragmencie z rekolekcji głoszonych w Medugorje, który można odtworzyć na naszej stronie (słynny przykład ze szklanką). Jezus uzdrawia >>>
Mówienie wyzwalającej Prawdy w niczym nie przeszkadza i nie opóźnia innych działań.
Jednak najważniejsze przy naszym charyzmacie jest głoszenie prawdy o małżeństwie sakramentalnym w oparciu o Słowo Boże - naukę Jezusa. Bez Boga nie mamy szans na uratowanie małżeństwa.

ania z belgii napisał/a:
Więcej miłości i empatii, bo jak widać rogaty nie śpi


Dlatego, że nie śpi i ma nas szczególnie na celowniku, trzeba o tych przeszkodach, zagrożeniach głośno mówić. Miłość wyraża się w głoszeniu Prawdy, a największa jest wtedy, gdy jest Ona podawana w CAŁOŚCI.
_________________
"Módl się tak, jakby wszystko zależało od Boga, a działaj, jakby wszystko zależało tylko od ciebie" (Święty Ignacy Loyola)
"Najpierw modlitwa, potem przebłaganie, dopiero na trzecim miejscu - daleko "na trzecim miejscu"- działanie" (Święty Josemaria Escriva)
„Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (List św. Pawła do Filipian 4:13)
„I nie uczynił tam wielu cudów z powodu ich niewiary” (Ew. Mateusza 13:58)
"Przysięga małżeńska i jej konsekwencje" - ks. dr Marek Dziewiecki
www.sychar.org ::: www.skype.sychar.org ::: www.rws.sychar.org
 
 
     
Ola2
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 08:06   

Przeczytałam, Andrzeju, ale nie mogę teraz napisać, co sądzę o tym, co napisałeś, bo mam spotkania firmowe (jutro na szczęście ostatni dzień).

Tymczasem pozdrawiam serdecznie
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 09:21   

Tak, tak Olu....
Czy powinnam już zacząć ubolewać, że nie jestem doświadczona i w ogóle nie mogę mówić o „byłym mężu”?
I dzięki za tak „wyczerpującą” wypowiedź, tylko wytłumacz mi o co w niej tak naprawdę chodzi?
Straciłam wątek :-(
 
     
zuza
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 09:48   

basia_priv napisał/a:
Tak, tak Olu....
Czy powinnam już zacząć ubolewać, że nie jestem doświadczona i w ogóle nie mogę mówić o „byłym mężu”?


Pytanie zdane tendencyjnie- przecież napisano Ci że się cieszymy że nie musisz czuć tego co my.
a wogóle osoba która tego nie doświadczyła jak widać nie umie całkowicie zrozumieć tej co doświadcza- bo powyższe pytanie dla niektórych może być traktowane jako gruboskórne i mało taktowne.


I dzięki za tak „wyczerpującą” wypowiedź, tylko wytłumacz mi o co w niej tak naprawdę chodzi?

Fakt użycia cydzysłowu też jest wymowny- a odpowiedź jest jasna- bywają takie chwile że nie można używać określeń dopuszczanych tylko przez Ciebie jako możliwe- bo jesteś tendencyjna i rozważania teoretyczne snujesz- tak jakby świat był tylko biały i czarny.
Basiu- obśyć jak najdłużej szarośći nie musiała oglądać- to tak w posumowaniu napiszę.
I nikt Cię tu obrazić nie chce- sprawdź z fachowcami od kryzysów- nie w lexie- metod i określeń niezbędnych w życiu codziennym w tym programie niestety w wystarczającej ilości nie znajdziesz- ja mam więcej słowników- a też mało.

Hm- to życie po zdradzie jest i obyś nie musiała doświadczać- uwierz.
Straciłam wątek :-(
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 10:19   

Popieram w pełni wypowiedz Ani.
Chociaż nie mam jeszcze rozwodu moja żona opowiada o mnie "mój były" - fakt to boli. Ale o wiele bardziej boli to jak opowiada, ze teraz wreszcie jest szczęśliwa. O wiele wiekszym zgorszeniem jest to, że zniszczyła dzieciom dzieciństwo, że daje przykład córkom jak rozwiazywać problemy w małżeństwie - problemy, które sama stworzyła.

Ja mówię zawsze o Niej Basia. Nie używam w rozmowach ze znajomymi innych okresleń. A co bedzie za jakiś czas - jestem w trakcie rozwodu. Finał jest niewiadomy. Nie wiem jak wtedy bedę określał nasze relacje. Wiem jedno - to że powiem tak czy inaczej nie zmieni faktu że pozostanie moją sakramentalną żoną. Będę sie starał mówić zawsze Basia, ale nie okłamujmy sie są sytuacje wymagające jasnego określenia. I nie uważam, że mówienie "mój były" jest popieraniem rozwodów.
 
     
kasia
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 10:54   

Wito, ale chyba o to chodzi, żeby zacząć naprawę od siebie, od swojego serca. Niech sobie tłumy idą na ślub cywilny Heńka, ja na niego nie pójdę, powiem mu jeszcze: stary, nie mogę, wiesz, Ty już masz żonę. Mojej postawy nie będę później usprawiedliwiać słowami: "są gorsze wykroczenia". Wisz mam taką tapetę w swojej komórze kropla, która wpadłszy w wodę zatacza coraz większe kręgi. Tą kroplą mogę być ja, możesz być Ty, woda, to otoczenie, w którym się znajdujesz. Twoja postawa, czyny wpływają na innych :->
P.S. To piękne, jak odnosisz się do żony, w takiej sytuacji, dajesz już teraz piękne świadectwo. Dziękuję!
 
     
wito
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 11:18   

Dlatego mówię o Niej ciagle Basia - dlatego wyśmiewam określenia typu: "jeszcze sobie życie ułożysz" (oczywiscie chodzi o "babę" nową). A to że będę być może musiał o niej powiedzieć - żona z która nie mieszkam, żona z którą jestem w separacji, żona z którą jestem po rozwodzie, lub była żona - często bedzie po prostu jasnym określeniem sytuacji, w której sie znajduje a nie przyzwoleniem na rozwód.
Oczywiście moja postawa wpływa na innych i dlatego dokąd będę mógł bedę walczył o nie dopuszczenie do rozwodu. Ale nie na wszystko mamy wpływ. Nie wszystkiemu możemy zaradzić.
 
     
basia_priv
[Usunięty]

Wysłany: 2007-02-27, 11:24   

No tak - :oops: nie potrafię.
Nie mam nic do powiedzienia o "byłym mężu".
Nawet "byłą żoną" jeszcze nie byłam.
Kto wie co przede mną jeszcze?
Każdy ma swoją drogę i każdego Bóg doświadcza inaczej a inaczej wcale nie znaczy, że mnie lepiej, skoro każdego kocha tak samo :-)
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10