Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Mój smutny koniec
Autor Wiadomość
Dorota 6
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 12:58   

Jeśli nie będzie odzewu z jego strony, to napisz do niego maila i przedstaw swoje zdanie odnośnie firmy, napisz, że czekasz na jego odpowiedź lub kontakt do końca tygodnia. Jeśli będzie milczał, to Ty będziesz zmuszona podjąć kroki prawne.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 13:01   

STOPko-
tak sobie myślę o tym niedorzecznym telefonie Twojego męża wykonanym przez niego akurat
w dzień Sylwestra i zastanawiam się na celem wykonania takiego telefonu.

Takie rozmowy przeprowadza się zazwyczaj w cztery oczy no i zwykle przy innych okazjach.
Myślę, że kowalska potrzebowała jasnych deklaracji, gestu wyrażającego chęć zakończenia tego etapu jego życia, telefon do Ciebie mógł w jej mniemaniu potwierdzać jednoznacznie jego postawę.
Bardzo prawdopodobne że była świadkiem tej jego deklaracji bądź wręcz jej autorką...co nie zmienia faktu, że to on te słowa wypowiedział.

Skoro razem pracujecie kowalska też ma spory zgrzyt, ma rozterki jak to sobie w głowie poukładać, nie wie na czym tak do końca stoi i kim naprawdę jest dla Twojego męża.

STOPko,pamiętaj że słowa to tylko słowa, choć bardzo bolesne i wskazują na wielką niedojrzałość męża (wszak inaczej się komunikuje swojej żonie koniec małżeństwa), to jednak niczego ostatecznie nie determinują.

Poczekaj na rozwój wydarzeń. Nie bierz w nich udziału. Raczej bądź świadkiem. Umacniaj siebie.
Szykuj grunt w którym będziesz mogła mocno siebie osadzić byś mogła nie czuć przeszywającego Cię ciągle strachu że polegniesz bez męża.

Pisałam Ci w Twoich innych wątkach jak ważne jest byś Ty, jako pojedyńcza osoba ostatecznie stanęła na nogi, umocniła się i odzyskała swoją moc.
STOPko, a co "ugrałaś " do teraz? Powątpiewasz poważnie nad sensem swojej terapii, nawet rozważasz jej porzucenie. Jesteś wciąż rozedrgana, rozdarta.

Na dodatek miast pracować nad sobą GŁÓWNIE, wiele twojej energii zupełnie niepotrzebnie pochłaniają tematy poboczne, które dość mocno Cię angażują a tak naprawdę nie mają wpływu na to, czy uda się naprawić relacje między Tobą a Twoim mężem.
To znów Twoja ucieczka o meritum zagadnienia, którego przedmiotem jest budowanie i wzmacnianie siebie.

Ciągłe myślenie o przeszkodach, prawdziwych czy wyimaginowanych nie sprawi Stopko, że odzyskasz spokój. Wręcz przeciwnie, wszystko co rozpoznajesz jako przeszkodę spokój Twój osobisty Ci zabierze.

W innym wątku Bety bardzo krótko ale jakże konkretnie napisała Ci co zawdzięcza terapii, to kwintesencja tego tematu...ja natomiast odniosłam wrażenie że to do Ciebie wcale nie dotarło.

Pamiętaj że odczucia odczuciami, emocje emocjami, zamęt zamętem, ale kiedy nie ma się na czym oprzeć dobrze jest odnieść się do rozumu, zdrowego rozsądku, wszak dzięki Bogu człowiek tymi "kołami ratunkowymi" może się ratować.

I nawet jeśli ból przeszywa człowieka to poprzez zrozumienie a przynajmniej jego próbę udaje się krok po kroku, pomalutku, małymi tip topkami wychodzić z otchłani targających człowiekiem emocji.
Dopóki oddajesz się całkowicie w ich władanie jesteś jak listek na wietrze który sam o sobie nie decyduje.
Tak jest teraz, całe Twoje jestestwo od męża Twojego zależy - a tak być w żadnym razie nie powinno.

STOPko...weź się w garść, a przynajmniej wyraź wolę że pragniesz tego dokonać.
Przytulam Cię mocno :-)
.............................................................................................

JoluE,
tak bardzo lubię czytać Twoje posty, tchną takim optymizmem, mądrością życiową.
Ładuję się i uśmiecham dzięki Tobie JoluE.
Ten Twój małżonek to chyba faktycznie ślepy, żeby takiego skarbu niedocenić, niedowiary!
"Jutro o tym pomyślę" też stosuję, warte polecenia wszystkim i działa co najważniejsze ;-)

Wszystkim życzę, pięknego i radosnego Nowego Roku 2016, pełnego spokoju i miłości ,,,
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 13:29   

kenya napisał/a:


[b]JoluE
,
tak bardzo lubię czytać Twoje posty, tchną takim optymizmem, mądrością życiową.
Ładuję się i uśmiecham dzięki Tobie JoluE.
Ten Twój małżonek to chyba faktycznie ślepy, żeby takiego skarbu niedocenić, niedowiary!
"Jutro o tym pomyślę" też stosuję, warte polecenia wszystkim i działa co najważniejsze ;-)

Wszystkim życzę, pięknego i radosnego Nowego Roku 2016, pełnego spokoju i miłości ,,,


Kenya, ja zawsze byłam pełna energii i optymizmu, co denerwowało mojego męża. Uważał, że jestem głupia i naiwna z tą swoją wiarą w ludzką dobroć i taka "dobra", że przebaczam, że nie noszę urazy, że daję się wykorzystywać. Ale akurat jemu to wychodziło na dobre :lol:


Mój mąż padł ofiarą własnego egoizmu i zatwardziałości. Nienawidzi ludzi, kobiet w szczególności - wszystkie to, sama wiesz, w Psach mówił Franz. Całe życie cierpiał, że miał tylko jedną kobietę - mnie - byliśmy dla siebie pierwsi, ale już teraz nie jedyni i on zazdrościł facetom, co to wiesz tacy rabadżu, otaczają się panienkami. I zapragnął dla siebie tego samego.

Cóż mogę poradzić na to, że ktoś chce mieć gorsze życie, szkodzić sobie samemu? Zostawiłam go tak jak mi radziliście Panu Bogu. Modlę się za niego, ale teraz to już tylko dla siebie, bo nie chciałbym go znienawidzić. Mam nadzieję, że Pan Bóg mnie rozumie :oops:

Chcę wejść w nowe życie, nie chcę obrażać Pana Boga swoim smutkiem - wiem już teraz, że mnie prowadzi po swojemu, bo widział jaki jestem biedny uszargany żuczek.
Jak doszłam do ściany, oddałam mu wszystko, ryczałam, krzyczałam, prosiłam i nawet groziłam :oops:

Ale udało się, przywrócił mi spokój, nadzieję i wiarę, że bez męża przy boku też jest życie, tylko muszę je sobie inaczej poukładać.

Życzę Ci STOPko, żeby Tobie udało się wyjść z tej sytuacji obronną ręką. Nie daj się zapędzić w kozi róg i walcz o swoje, a potem pomyślisz co dalej. Bądź spokojna i opanowana, konkretna, bo Twój mąż jak widać jest zdalnie sterowany, ale ma niedobrego prowadzącego, więc musisz zadbać o swoje interesy. Ja gdybym nie postępowała spokojnie i rozsądnie, to dzisiaj spałabym w przytułku, bo mój mąż z tą...kowalską (yh!) chcieli mnie wywalić z mieszkania. Ale się nie udało - on jest na mnie wściekły, bo uważa, że go skrzywdziłam. Ale ja się tylko broniłam. Prosiłam Pana Boga o pomoc i pokierowanie moimi sprawami i mój zdalnie sterujący dobrze mnie poprowadził. :-)
 
     
Batjam987
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 13:38   

STOPka napisał/a:
Proszę pomóżcie mi jakoś :-( kompletnie nie wiem co robić :-( Mąż zabrał telefon firmowy i papiery, ja kompletnie nie wiem co robić.Nie chcę tam iść gdzie on mieszka, bo niestety u Państwa których wynajmuje pokój nie jestem mile widziana.Widzę, że klienci piszą w ważnych sprawach a ja właściwie nic nie mogę zrobić :-( a firma jest na mnie i to ja ponoszę odpowiedzialność.

W skrócie Tobie podpowiem:
jeżeli chodzi o telefon czyli o aparat
1. jeżeli masz fakturę na Ciebie lub jakiś inny dowód, że telefon kupiłaś na siebie to bez problemu odzyskasz. jeżeli nie masz żadnego dowodu, że to twój telefon to jak sam nie odda to nic nie zrobisz
2. karta telefoniczna jeżeli jest na Twoje nazwisko, na Twoją firmę idziesz do operatora, blokujesz tamtą kartę, Tobie wydają duplikat
Jeżeli karta jest na jego nazwisko to nic nie zrobisz. Jeżeli sam nie odda to prawnie nie odzyskasz
3. Dokumenty. Niezależnie od tego, czy są to dokumenty prywatne czy firmowe w świetle prawa NIKT NIE MA PRAWA PRZETRZYMYWAĆ, UKRYWAĆ LUB NISZCZYĆ. Art 276KK
Występujesz do niego z pismem ostatecznym wezwaniem do wydania dokumentów. Musisz w nim też z grubsza wymienić o jakie dok. chodzi. Dajesz 3 dni na wydani licząc od dnia doreczni. Wysyłasz listem za potwierdzeniem odbioru, jeżeli nie oddaje idziesz z tym pisemkiem i potwierzeniem że odebrał do prokuratury składasz zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa przetrzymywania i ukrywania Twoich dokumentów. szybko odzyskasz papiery :-D
 
     
STOPka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 13:41   

kenya napisał/a:
Myślę, że kowalska potrzebowała jasnych deklaracji, gestu wyrażającego chęć zakończenia tego etapu jego życia, telefon do Ciebie mógł w jej mniemaniu potwierdzać jednoznacznie jego postawę.
Bardzo prawdopodobne że była świadkiem tej jego deklaracji bądź wręcz jej autorką...co nie zmienia faktu, że to on te słowa wypowiedział.

Skoro razem pracujecie kowalska też ma spory zgrzyt, ma rozterki jak to sobie w głowie poukładać, nie wie na czym tak do końca stoi i kim naprawdę jest dla Twojego męża.
mąż nie raz zapewniał mnie, że już nie ma kowalskiej, jednakże gdzieś mu z tyłu głowy nie wierzę, ale z drugiej strony miał gesty, które świadczyłby, że chce naprawiać te małżeństwo, ale po wczorajszym zachowaniu sama nie wiem :-(
 
     
STOPka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 13:50   

Wiecie, gdybym ja miała pracę to może teraz inaczej bym reagowała, ale ja mam firmę, która niestety w dużej mierze zależy od męża - niestety On wczoraj zabrał część papierów, telefon firmowy i zostawił mnie z takimi słowami, że to już koniec, że się już nic nie poukłada, że ma gdzieś firmę, że ona umrze teraz śmiercią naturalną...tylko ok.to ja niestety ponoszę wszystkie skutki prawne postępowania w tej firmie, a ja kompletnie nie wiem co robić, bo niestety mąż nie raz coś ukrywał przede mną (mówię teraz o firmie).
 
     
Dorota 6
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 13:59   

STOPka,
musisz sama zdecydować co dalej, radziłam Ci wyżej, radziła Ci Batjam987.
Nie możesz pozwolić na takie postępowanie męża w kwestii firmy. Poradź się prawnika. Myślę, że właśnie teraz musisz wykazać się siłą i opanowaniem - konkretnie działaj, konkretnie rozmawiaj z mężem.
 
     
STOPka
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 13:59   

Tak się zastanawiam, że może powinnam mu email napisać, tylko nie wiem czy to dobry krok :roll:
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 14:02   

STOPka,
witaj.
Przykro mi czytac tego co piszesz. Wiem, ze dzis wydaje sie to trudne, ale ogarniesz tylko czasu trzeba abys przeczytala papiery. A na dzis nie rozstrzasaj tego, zostaw to do poniedzialku. Musisz dzialac roztropnie i na spokojnie w firmie nic na lapu capu. Dziewczyny dobrze radza wizyta u prawnika, poznanie mozliwosci dzialania to dobry kierunek, pomoze ci rozszerzyc postrzeganie sytuacji i uniknac bledow w dzialaniu.
Teraz skup sie na sobie i na Bogu. Duch rzadzi materia, wiec podnies swojego ducha ku Stworcy. Wez sobie Biblie, znajdx fragment o Zmartwychwstaniu lub Paruzji i czytaj na glos o zwyciestwie Boga, sama zobaczysz jak zmieni sie postrzeganie i jak Jezus wyciszy serce. Wypedx zle mysli i wolaj do Jezusa o pomoc, nie zostaniesz bez wsparcia, a po ludzku tez sobie pomoz i pogadaj z J-E, ja niestety nie mam skypa, przytulam duchowo.
Ps. 20
(2) Niech Pan cię wysłucha w dniu utrapienia, niech ciebie chroni imię Boga Jakuba. (3) Niech ześle tobie pomoc z świątyni i niech cię wspiera z Syjonu. (4) Niechaj pamięta o wszystkich twych ofiarach i niech Mu będzie miłe twe całopalenie. (5) Niech ci udzieli, czego w sercu pragniesz, i wypełni każdy twój zamysł. (6) Chcemy się cieszyć z twego ocalenia i w imię Boga naszego podnieść sztandary. Niech Pan wypełni wszystkie twoje prośby!
 
     
Dorota 6
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 14:14   

Tak, poczekaj do poniedziałku, niech się emocje uspokoją.
 
     
Batjam987
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 15:16   

STOPka napisał/a:
mam firmę, która niestety w dużej mierze zależy od męża - niestety On wczoraj zabrał część papierów, telefon firmowy i zostawił mnie z takimi słowami, że to już koniec, że się już nic nie poukłada, że ma gdzieś firmę, że ona umrze teraz śmiercią naturalną.

STOPka, dla mnie ta sytuacja wygląda na podejrzaną. Jeżeli zabrał część papierów to znaczy, że zabrał tylko te, które potrzebował, dobra wiadomość taka, żę zaraz odda, a zła, że skseruje potrzebne mu dokumenty, widocznie do czegoś mu są niezbędne. Jeżeli ja dobrze zrozumiałam, że istniała lub istnieje niejaka Kowalska, przemyśl, czy nie kombinują otworzyć identyczną firmy na niego lub na nią. Nie znam dobrze sytuacji, ani Twojego męża, ale jak dla mnie, jeżeli coś wygląda jak kaczka i zachowuje się jak kaczka, to musi być kaczką
Ale zachowaj spokój. Piszę Tobie o tych przypuszczeniach po to, abyś mogła się przed tym uchronić. Jeżeli będziesz znała niebezpieczeństwo to będziesz mogła zaradzić temu.
Do poniedziałku jest jeszcze sporo czasu. Przemyśl, czy są takie sprawy, które nie cierpią zwłoki i musisz załatwić natychmiast, np powysyłać e-maile do klientów, aby ostrzec, albo coś innego. Jeżeli część spraw pozałatwiasz teraz w poniedziałek będziesz miała mniej stresu i mniej załatwiania. Jeżeli Ty podpisujesz faktury, umowy, każdy dokument podpisany przez Twojego męża jest nieważny, a wręcz jest fałszowaniem zagrożonym karą. Jeżeli wystawiłaś mu pełnomocnictwo lub ma upoważnienie na podpisywanie czegokolwiek natychmiast anuluj, jeżeli da radę jeszcze dzisiaj. Jeżeli tego nie zrobisz z pełnomocnictwem każdy dokument podpisany przez niego jest ważny. Zabezpiecz konta, aby nie wziął pożyczek, kredytów.
Masz teraz dużo czasu na rozważania. Nie zmarnuj go. Przemyśl jak sprawić, aby on miał poczucie, że jednak wasza firma jest mu niezbędna, że owszem mógłby otworzyć nową, ale w tej jednak jest bezpieczniej. Utwórz dla niego korzyści aby pomyślał, ze może jednak nie opłaca się kombinować, spraw tak aby zaczął się zastanawiać, że jednak jesteś mu potrzebna, że razem tworzycie zgrany TEAM :mrgreen:
a samemu też można... tylko nie będzie to samo. Bądź dla niego uprzejma, nie kłuć się z nim teraz to tylko pogorszy wasze relacje. jeżeli będzie dla Ciebie nieuprzejmy Ty bądź mądrzejsza ;-)
Dużo módl się, czytaj Biblię na pytania, na które nikt z nas nie zna odpowiedzi uzyskasz właśnie tam. Modlitwa da Tobie spokój i opanowanie, które teraz potrzebujesz aby myśleć logicznie i nie robić nerwowych ruchów
 
     
utka2
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 17:28   

STOPka wchodze na forum, a tu takie przykre dla Ciebie wiadomości.


Powiem za dziewczynami - szczególnie za Batjam987 - skup sie teraz na ratowaniu firmy (rozumiem ze to Twoje źródlo utrzymania). Sprawa zabrania dokumentów jest mocno śmierdząca. Bardzo mocno. Troche też sie orientuje w tej materii - więc jeśli mąż nie odda Ci papierów do np. połowy tygodnia, a ma pełnomocnictwa do podpisywania umów i zaciągania zobowiązań - bezwglęgnie najpóźniej w środę cofaj wszystko. Bo moze sie okazać ze wizja kowalskiej na horyzoncie jest najbardziej lajtowa w całej historii. Bo moze sie okazać ze złożony jest wniosek o duzy kredyt, albo zawierana umowa na duze pieniadze. I wtedy masz kochana mentalnie na głowie wiarołomnego meza i jego kochankę, a fizycznie ogromne pieniadze do spłacenia.

Na szczęście w obecnych czasach nikt kredytu (duzego) w dwa dni nie da, wiec nie daj Boże zanim dojdzie do finalizacji transakcji bedziesz juz zabezpieczona cofnieciem upoważnień. Tak samo z umowami - zazwyczaj nie podpisuje sie ich w dwa dni - licząc od podjecia decyzji.


Broń sie dziewczyno, i skup sie na materialnych sprawach - w tej chwili twoje zabezpieczenie dalszego życia jest ważniejsze niz fiki miki meża z tą czy tamtą. Nie załamuj rąk, nie biadol, wypłacz tyle ile trzeba i działaj. Może dzięki temu, ze sie skupisz na walce o byt, łatwiej bedzie Ci znosić to drugie dno.

Poza tym piszesz ze firma jest zależna w duzej mierze od męża - ale jest na CIEBIE!!!! Poza tym chyba nie jesteś ubezwłasnowolnionym w niej żyjątkiem, jakąś wiedze i doswiadczenie w temacie prowadzenia firmy posiadasz? Działaj dziewczyno z prawnikami, bo tu potrzebna jest fachowa pomoc.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 20:13   

JolantaElżbieta napisał/a:
Kenya, ja zawsze byłam pełna energii i optymizmu, co denerwowało mojego męża. Uważał, że jestem głupia i naiwna z tą swoją wiarą w ludzką dobroć i taka "dobra", że przebaczam, że nie noszę urazy, że daję się wykorzystywać. Ale akurat jemu to wychodziło na dobre :lol:


Elżbieta
Kibicuję Ci i wydaje mi się, ze dopiero teraz rozwiniesz skrzydła i będziesz
prawdziwą sobą, a nie żoną, która ciągle musi uważać czy aby pan maż nie jest zbyt obrażony, zły, smutny...
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2016-01-01, 20:22   

grzegorz_ napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
Kenya, ja zawsze byłam pełna energii i optymizmu, co denerwowało mojego męża. Uważał, że jestem głupia i naiwna z tą swoją wiarą w ludzką dobroć i taka "dobra", że przebaczam, że nie noszę urazy, że daję się wykorzystywać. Ale akurat jemu to wychodziło na dobre :lol:


Elżbieta
Kibicuję Ci i wydaje mi się, ze dopiero teraz rozwiniesz skrzydła i będziesz
prawdziwą sobą, a nie żoną, która ciągle musi uważać czy aby pan maż nie jest zbyt obrażony, zły, smutny...


To emocjonalna zalezność od jego nastrojów zryła mi trochę psychikę, ale mam nadzieję ją odrestaurować. I jeszcze mi się przypomniało, jak on mówił, ze przebaczanie jest dla frajerów, a jak ktoś cię skrzywdzi, to trzeba mu oddać dziesięć razy mocniej, najlepiej z zabiciem włącznie :shock: I za to między innymi pogardzał chrześcijanami, że nasz Bóg przebacza największym zbrodniarzom, jeśli żałują za grzechy.

No cóż, niech ma nadzieję, że nikt nie będzie starego kodeksu na nim stosował :mrgreen:
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 8