Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Kryzys młodego małżeństwa
Autor Wiadomość
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 15:31   

monis napisał/a:
A ja myślę ze nie ma mniejszych i większych grzechów Pavle.
Jest po prostu grzech.

No to się mylisz, ponieważ Kościół rozróżnia grzechy ciężkie i lekkie.
Chłopiec który podwędzi cukierek ze sklepu popełnia grzech o wiele mniejszego kalibru niż facet wyrywający torebkę staruszce. To też jest "relatywizowanie"?
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 15:51   

Pachura

Kościół dzieli grzechy na lekkie i ciężkie.
Nie rozróżnia "grzeszków", jak wcześniej napisał Pavel. To czy grzech jest lekki czy ciężki, zależy od wielkości zła, które wyrządziliśmy. Jeżeli to zło jest duże a jednocześnie zrobiliśmy coś świadomie, to jest to grzech ciężki. W innym przypadku może być to zaliczone do grzechów lekkich.
Ponieważ nie jestem księdzem, pozwolę sobie przywołać na pomoc specjalistę:

http://www.teologia.pl/m_k/zag06-4g.htm

Pięknie podane są zasady "kwalifikacji" grzechów.
A reszta należy do naszego sumienia, które powinno być ciągle kształtowane a nie tłamszone i zabijane.

A podany przez Ciebie przykład to nie jest relatywizowanie, tylko kwalifikowanie.
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 18:32   

pachura, ja zrozumiałam, ze Pavel pisze o grzechu ciężkim. Bo takim jest życie bez ślubu.
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 19:34   

monis napisał/a:
pachura, ja zrozumiałam, ze Pavel pisze o grzechu ciężkim. Bo takim jest życie bez ślubu.

A jakim grzechem jest zycie po slubie, ale byle jak? Jasne jest przeciez, i bez kwalifikacji kosciola ze jest wieksze i mniejsze zlo, koniec koncow nawet najmniejsze zlo jest wciaz zlem, ale jednoczesnie nie mozna przykladac do kazdego tej samej miary. Wroce do zabawnego moim zdaniem przykladu z jedzeniem miesa w Wigilie to rowniez byl grzech, teraz juz oficjalnie nie jest. Cofajac sie w przeszlosc, znajdzie sie inne przyklady. Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci kamien, dla mnie takie postawy maja nie za wiele wspolnego z Chrzescijanstwem.
Zycie bez slubu i wg mnie nie jest wlasciwe, zwlaszcza po dlugim okresie bycia ze soba. Zwlaszcza, jesli osoby te sa wierzace. Tyle, ze wg mnie zamiast na takich ludzi grzmiec, lepiej je edukowac, z miloscia i cierpliwoscia, jak Chrystus. Zamiast pietnowac jako grzesznikow, edukowac narzeczonych by nie podzielili naszego losu. Wiekszym grzechem (grzechem zaniechania tych ktorzy w zalozeniu powinni nas prowadzic) jest dla mnie to, ze w erze rozwodow kosciol nie bierze sie za porzadna edukacje, chociazby na mszach lub obok nich, ze nauki przedmalzenskie wygladaja jak wygladaja, niz to ze ludzie, glownie przeciez mlodzi, zyja bez slubu. Coz, najwyrazniej nie majac czesto odpowiednich wzorcow z zadnej strony, robia to po swojemu. Swoja droga, niektore wypowiedzi przypominaja mi bylego palacza ktory chetnie i z wyzszoscia krytykuje wciaz palacych. Nie pisze o wypowiedziach tylko w tym temacie.
Wracajac zas do tematu - wg mnie jesli jest dziecko, nalezy podjac walke o zwiazek (o ile sakramentalne malzenstwo nie jest do odratowania, jesli faktycznie zostanie uniewaznione, i z wlasciwych powodow i pobudek). Powod - ci niesakramentalni malzonkowie maja szanse zostac sakramentalnymi, pewnie taka sama jak nasze sakramentalne malzenstwa maja szanse zmartwychwstac. Wszystko w rekach Boga, wydaje mi sie, ze to jemu powinnismy zostawic osadzanie nas i wazenie naszych grzeszkow i grzechow.
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-22, 22:50   

Jacek-sychar napisał/a:
To czy grzech jest lekki czy ciężki, zależy od wielkości zła, które wyrządziliśmy. Jeżeli to zło jest duże a jednocześnie zrobiliśmy coś świadomie, to jest to grzech ciężki. W innym przypadku może być to zaliczone do grzechów lekkich.

A gdy nie wyrzadzamy nikomu zla, obie osoby sie na to zgadzaja, a to cos jest uznawane za grzech?
Swoaj droga zglosze sie do Was z prosba, bo sam albo mam "dziurawa" pamiec, albo zwyczajnie cos pominalem badz...
Mianowicie - prosze o cytaty z Biblii, ktore mowia, ze zwiazek dwojga ludzi bez blogoslawienstwa udzielanego przez kaplana jest grzechem.
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-23, 09:09   

Pavel, ja uważam że winę iż tylu młodych i starych żyje bez ślubu ponosi społeczeństwo przyzwalajac na to. Nie nazywa się grzechu grzechem, zła złem i tak powoli oswaja się zło i z czasem staje sie ono mniejsze aż w koncu znika lub o zgrozo staje się dobrem.
Bo przeciez zgadzamy się na życie bez ślubu i nikogo nie krzywdzimy....

Czy aby napewno?
Czy dziewczyna czuje sie w pełni bezpieczna przy mężczyźnie, który nie jest na tyle odpowiedzialny, by się ożenić?
Czy mężczyzna w pełni zaufa kobiecie, która zostawia sobie furtkę by jak to sie mówi bez ceregieli odejść??
Czy to jest rodzina kiedy jest moje i twoje a nie nasze??

A potem, jak staje się nieszczęście jakieś, płacz bo nie mam praw.....

To bardzo trudne wyedukować w dzisiejszym nowoczesnym świecie, gdzie masz mieś tylko przyjemności i prawa wyedukować tak młode pokolenie by świadomie wchodzili w małżeństwo na dobre i na złe, na zawsze.

A ja paradoksalnie wierzę że nasze kryzysy i przykłąd iż walczymy każdego dnia o masze nierozerwalne małżeństwa przyczynią sie do tego, ze dzieciaki zobaczą i uwierzą ze warto, że można, że na zawsze to jest to!!
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-23, 10:18   

Pavel napisał/a:
Mianowicie - prosze o cytaty z Biblii, ktore mowia, ze zwiazek dwojga ludzi bez blogoslawienstwa udzielanego przez kaplana jest grzechem.


Pavel
A co Bóg dał Mojżeszowi na górze Synaj? Dziesięć przykazań. A jest i wśród nich o związku dwojga bez błogosławieństwa? Jest: "nie cudzołóż".
Koniec katechezy! :cry:
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-23, 10:55   

Pavel napisał/a:
prosze o cytaty z Biblii, ktore mowia, ze zwiazek dwojga ludzi bez blogoslawienstwa udzielanego przez kaplana jest grzechem

nie jest to znowu tak trudno znaleźc, np :
św. Paweł : "A mówię tym, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz wdowom: Dobrze zrobią, jeśli pozostaną w tym stanie, w jakim ja jestem. Jeśli jednak nie mogą zachować wstrzemięźliwości, niechaj wstępują w stan małżeński; albowiem lepiej jest wstąpić w stan małżeński, niż gorzeć." (1 Kor 7,8-9 BW)
"A teraz o czym pisaliście: Dobrze jest, jeżeli mężczyzna nie dotyka kobiety; Jednak ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy ma swoją żonę i każda niechaj ma własnego męża." (1 Kor 7,1-2 BW)
Jeżeli do tego dołożyć na klauzule Mateusza, to widać jednoznacznie :
- jeden mąż, jedna zona aż śmierć nie rozdzieli.
dlaczego kapłan ma udzielać tego znaku ?
ponieważ małżeństwo to sakrament, podobnie jak chrzest - widoczny znak przystąpienia do wspólnoty chrześcijańskiej.
Tak samo ślub udzielany przez kapłana jest widocznym znakiem przystąpienia do wspólnoty małżeńskiej.

Popatrz, jak postępowaliby ludzie, gdyby ślubowanie małżeńskie składali bez obecności osób postronnych, jedynie wobec Boga - większość osób traktowałoby to jako swoistą "zabawę w małżeństwo" , przy pierwszym poważniejszym kryzysie znaleźliby tysiące powodów by traktować tamtą przysięgę jako nieważna, a przecież to ma być przysięga na całe życie...
Dlatego dobrze, by istniały pewne ramy instytucjonalne tego faktu, do których można się odwołać, bądź na nie powołać.

Zresztą, widać to obecnie - wspólne życie, mieszkanie jest traktowane jako "na próbę" - forma zabawy w małżeństwo, nawet bez skutków prawnych.
W Biblii nie ma zgody na współżycie jak małżonkowie "na próbę", lub dla zabawy.
Jak chcesz mieć żonę / męża - to do końca życia, nie na próbę.
( hm, śmiertelnie poważna sprawa....)

P.S.
W Bavarii pewnie słyszałeś już :
- "Ordnung must sein !" :mrgreen:
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-23, 10:59   

GregAN napisał/a:
P.S.
W Bavarii pewnie słyszałeś już :
- "Ordnung must sein !" :mrgreen:

Znaczy - porządek musi być! No!
:mrgreen:
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-23, 14:44   

Pavel,
jeszcze w uzupełnieniu - dlaczego kapłan,
patrz cytaty z Biblii :
"Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie"(Mt 16,19)
"Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone; którym zatrzymacie, są im zatrzymane" (J 20,23).
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-23, 23:19   

Pavel napisał/a:
Wiekszym grzechem (grzechem zaniechania tych ktorzy w zalozeniu powinni nas prowadzic) jest dla mnie to, ze w erze rozwodow kosciol nie bierze sie za porzadna edukacje, chociazby na mszach lub obok nich, ze nauki przedmalzenskie wygladaja jak wygladaja


Pavel, a czy możesz szczerze spojrzeć na siebie, tego sprzed ślubu i powiedzieć uczciwie, ze gdyby nauki przedmałżeńskie trwały 1-2 lata (nawet tylko 1 raz w tygodniu), to Ty ze zrozumieniem, bez słowa skargi i pretensji ochoczo byś do nich przystępował?
Czy w ogóle wtedy zdecydowałbyś się na ślub kościelny?

Dlaczego za własna nieodpowiedzialność młodych ludzi wina obarczasz Kościół?
Jeśli ktoś poważnie podchodzi do tematu małżeństwa, to się dobrze do niego będzie starał przygotować i Kościół takie możliwości daje jeśli więc ktoś chce to je sobie znajdzie.
 
     
pachura
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-24, 00:17   

Jacek-sychar napisał/a:
A co Bóg dał Mojżeszowi na górze Synaj? Dziesięć przykazań. A jest i wśród nich o związku dwojga bez błogosławieństwa? Jest: "nie cudzołóż".
Koniec katechezy!

"Nie cudzołóż" oznacza "nie zdradzaj". Ciężko jest zrozumieć czemu pod to przykazanie podpinany jest seks przedmałżeński, stosunek przerywany (z sakramentalnym małżonkiem!), masturbacja...

Co więcej, w Dekalogu były takie przykazania jak np. Nie uczynisz sobie rzeźby ani podobizny wszystkich rzeczy, które są na niebie w górze i które na ziemi nisko, i które są w wodach pod ziemią, które są obecnie zupełnie ignorowane. Malujemy wszak obrazy Boga Ojca, Jezusa Chrystusa, Maryi, świętych - i się nim kłaniamy.

GregAN napisał/a:
św. Paweł : "A mówię tym, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz wdowom: Dobrze zrobią, jeśli pozostaną w tym stanie, w jakim ja jestem. Jeśli jednak nie mogą zachować wstrzemięźliwości, niechaj wstępują w stan małżeński; albowiem lepiej jest wstąpić w stan małżeński, niż gorzeć." (1 Kor 7,8-9 BW)
"A teraz o czym pisaliście: Dobrze jest, jeżeli mężczyzna nie dotyka kobiety; Jednak ze względu na niebezpieczeństwo wszeteczeństwa, niechaj każdy ma swoją żonę i każda niechaj ma własnego męża." (1 Kor 7,1-2 BW)

Z powyższych cytatów można co najwyżej wywnioskować iż Św. Paweł był mizoginem i traktował seks i małżeństwo jako zło konieczne. Stoi to w absolutnej sprzeczności z aktualną nauką Kościoła Katolickiego.

GregAN napisał/a:
W Biblii nie ma zgody na współżycie jak małżonkowie "na próbę", lub dla zabawy.
Jak chcesz mieć żonę / męża - to do końca życia, nie na próbę.

W Starym Testamencie jak najbardziej mamy do czynienia z wielożeństwem, nałożnicami, haremami królów Dawida i Salomona którym Bóg błogosławił.
Co więcej, istnieje instytucja "małżeństwa naturalnego" - para staje się małżeństwem od momentu pierwszego współżycia.

GregAN napisał/a:
"Ja tobie powiadam: Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą I tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie"(Mt 16,19)
"Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone; którym zatrzymacie, są im zatrzymane" (J 20,23).

Może Jezus mówił to tylko konkretnie do Piotra, a nie ustanawiał w ten sposób sukcesji apostolskiej? A może wręcz przeciwnie, mówił do niego jak do owieczki, w sensie - że każdy żarliwie wierzący ma klucze do Królestwa Niebieskiego?
 
     
Nirwanna
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-24, 07:36   

pachura napisał/a:
Może Jezus mówił to tylko konkretnie do Piotra, a nie ustanawiał w ten sposób sukcesji apostolskiej?

A może jednak w należy odczytywać to zdanie w całości i nie wyrywkowo? Ty jesteś Skała, na tej Skale zbuduję Kościół, jak coś zrobisz, to będzie to obowiązywało w świecie realnym i duchowym. Można to rozdzielić na sensowne gramatycznie kawałki, ale nauka Jezusa ma być odczytywana w całości, taki jest dobry sposób czytania Pisma Św., bo czytając w ten sposób działa w czytelniku Duch Święty i uzupełnia braki wiedzy i wiary.
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-27, 13:56   

Odpuscilem sobie odpowiedz, zblizala sie Wigilia, uznalem, ze to nie czas na takie posty, juz po swietach, wiec moge powrocic ;) Post bedzie jak to u mnie bywa, dlugawy.
Jacek-sychar napisał/a:
Pavel
A co Bóg dał Mojżeszowi na górze Synaj? Dziesięć przykazań. A jest i wśród nich o związku dwojga bez błogosławieństwa? Jest: "nie cudzołóż".
Koniec katechezy!

Tak jak juz wspomniala pachura -rowniez nie rozumiem tej nadinterpretacji przykazania "nie cudzoloz". Swoj droga, pamietam, jak zakonnica uczaca mnie w drugiej klasie podstawowki podczas przygotowan komunijnych objasnila nam znaczenie tego przykazania. Powiedziala, ze powinnismy czesto myc rece ;) Dlaczego o tym pisze? O tym za chwile. Dla mnie "nie cudzoloz" oznacza jasno wiernosc, oraz nie grzeszenie nawet mysla o zameznych juz osobach. Przykazanie jest jasne.

pachura napisał/a:
Co więcej, w Dekalogu były takie przykazania jak np. Nie uczynisz sobie rzeźby ani podobizny wszystkich rzeczy, które są na niebie w górze i które na ziemi nisko, i które są w wodach pod ziemią, które są obecnie zupełnie ignorowane. Malujemy wszak obrazy Boga Ojca, Jezusa Chrystusa, Maryi, świętych - i się nim kłaniamy.


W tym przypadku zamiast nadinterpretacji, jest udawanie, ze przykazanie nie istnieje. To jeden z istotnych powodow mego zniechecenia do kk. Pytajac jako nastolatek ksiezy o pomijanie tego przykazania, udawania, ze nie istnieje, dostalem odpowiedz, ze swieci sa W niebie, nie NA niebie. Oddawanie czci rowniez bylo bagatelizowane, pozniej podczas poszukiwan odkrylem, ze sobory watykanskie oficjalnie nakazywaly oddawanie czci konkretnym obrazom. Balwochwalstwo, kto chce moze sie oszukiwac.
Zaden z cytatow GregANa rowniez nie jest odpowiedzia na zadane przeze mnie pytanie, cytaty te dotycza czegos zupelnie innego, co rowniez zauwazyla pachura.

GregAN napisał/a:
dlaczego kapłan ma udzielać tego znaku ?
ponieważ małżeństwo to sakrament, podobnie jak chrzest - widoczny znak przystąpienia do wspólnoty chrześcijańskiej.

To juz jest tradycja kosciola, nie Biblia. Tutaj wroce do mojej opowiesci o zakonnicy z podstawowki. Dlaczego tak tlumaczyla dzieciom przykazanie "nie codzoloz"? Raz, ze tematy takie uwazala za tabu, dwa, ze byla juz wiekowa i nie potrafila mowic o tym wprost. Trzy - najwazniejsze wg mnie - komunia nastepuje za wczesnie, dzieci w wieku o ile juz wiele rzeczy rozumieja, o tyle nie rozumieja istoty sprawy, spowiedz bardzo czesto traktuja jak reset. Nie ma co sie dziwic, skoro wielu doroslych rowniez nie pojmuje. Chrzest zas - wg mnie nie bez powodu Chrystus zostal ochrzczony przez Jana juz w wieku doroslym. Oznaczalo to SWIADOME przystapienie do wspolnoty. Oczywiscie mozna w nieskonczonosc dyskutowac o zasadnosci chrztow w wieku niemowlecym, moje dzieci zostaly ochrzczone, znaczy to ze widze pewne zalety (chociazby taka, ze wychowujac dzieci bez Boga, nie daje im sie wyboru na przyszlosc, a sie go ogranicza, bo nie beda mialy szansy Boga poznac). Widze jednak rowniez niedoskonalosci.

monis napisał/a:
Pavel, ja uważam że winę iż tylu młodych i starych żyje bez ślubu ponosi społeczeństwo przyzwalajac na to. Nie nazywa się grzechu grzechem, zła złem i tak powoli oswaja się zło i z czasem staje sie ono mniejsze aż w koncu znika lub o zgrozo staje się dobrem.
Bo przeciez zgadzamy się na życie bez ślubu i nikogo nie krzywdzimy....

Czy aby napewno?
Czy dziewczyna czuje sie w pełni bezpieczna przy mężczyźnie, który nie jest na tyle odpowiedzialny, by się ożenić?
Czy mężczyzna w pełni zaufa kobiecie, która zostawia sobie furtkę by jak to sie mówi bez ceregieli odejść??
Czy to jest rodzina kiedy jest moje i twoje a nie nasze??

A potem, jak staje się nieszczęście jakieś, płacz bo nie mam praw.....

To bardzo trudne wyedukować w dzisiejszym nowoczesnym świecie, gdzie masz mieś tylko przyjemności i prawa wyedukować tak młode pokolenie by świadomie wchodzili w małżeństwo na dobre i na złe, na zawsze.


Z jednej strony monis masz racje, jest przyzwolenie spoleczne, to pietnowanie rozwodow kiedys mialo swoje zalety, bo teraz jak tylko cos jest nie tak, ludzie sie rozwodza. Bo niby sa wolni, moga robic ze swoim zyciem co chca. Szkoda tylko, ze zapomniano przy tym o odpowiedzialnosci za swoje czyny i slowa. Z drugiej zas - kiedys malzonkow wybierali rodzice, mlodzi nierzadko nie dosc, ze nie mieli nic do powiedzenia, to nierzadko odbywalo sie to wbrew ich woli. To z pewnoscia rowniez nie bylo dobre.
Masz czesciowo racje z ranieniem sie, zapewne niemala czesc zwiazkow "na kocia lape" to drugie polowki majace nadzieje na zalegalizowanie zwiazku, znam takie przypadki - chociazby dziewczyna mego rodzonego brata marzaca o slubie juz od 10 lat.
Sa jednak i przypadki wspolnej zgody na taki stan, co jednak chyba istotniejsze - w dzisiejszych, zlych czasach malzenstwo nie daje rowniez zadnych praw, ewentualnie utrudnia i wydluza tylko w czasie procedure rozstania.
Tak monis, to bardzo trudne aby edukowac mlodych (starych zreszta tez), ze malzenstwo jest na dobre i na zle, wiekszyc swiadomosc. Ktos sie jednak powinien tego podjac. Wydaje mi sie, ze kosciol ma tu olbrzymie pole do popisu.

zenia1780 napisał/a:
Pavel, a czy możesz szczerze spojrzeć na siebie, tego sprzed ślubu i powiedzieć uczciwie, ze gdyby nauki przedmałżeńskie trwały 1-2 lata (nawet tylko 1 raz w tygodniu), to Ty ze zrozumieniem, bez słowa skargi i pretensji ochoczo byś do nich przystępował?
Czy w ogóle wtedy zdecydowałbyś się na ślub kościelny?

Dlaczego za własna nieodpowiedzialność młodych ludzi wina obarczasz Kościół?
Jeśli ktoś poważnie podchodzi do tematu małżeństwa, to się dobrze do niego będzie starał przygotować i Kościół takie możliwości daje jeśli więc ktoś chce to je sobie znajdzie.


Tak Zenia, marudzilbym. Tak, nie przystepowalbym do nich ochoczo (zwlaszcza zwazajac na moj stosunek do kk). Ale jest tez trzecie tak - mimo wszystko przystapilbym do tak dlugich nauk przedmalzenskich, i gdyby mialy odpowiedni program, z pewnoscia duzo bym z nich wyniosl. Latwiejsza droga nie oznacza, ze jest lepsza. Mysle, ze istotniejszym byloby pytanie czy warto udzielic slub osobom ktore nie chca przystapic do tego sakramentu naprawde swiadomie i sie wlasciwie, pod kontrola kk, przygotowac. Czy warto udzielic slubu osobom, ktore nie chca wlozyc w przygotowania do slubu relatywnie niewielkiej przeciez pracy. Czym jest rok - dwa przygotowan, w stosunku do tego, ze mamy spedzic ze soba cale zycie? Nasuwa mi sie tez pytanie - lepiej udzielic sakramentu stu nieswiadomym, czy kilku swiadomym?
Nie zrzucam odpowiedzialnosci na kosciol Zeniu. Ale z pewnoscia jest wspolodpowiedzialny, bo zwlaszcza w dobie powrzechnych rozwodow dopuszcza sie zaniechania edukacji. Napisalbym rowniez o roli Panstwa w takiej edukacji, ale jakos latwiej przychodzi mi zrozumienie, ze oni na to "gwizdza". Skoro ja wiem, ze sa powazne braki w edukacji i swiadomosci, skoro ja po kilku miesiacach odkrylem jak malo zarowno ja jak i wiekszosc ludzi wiedzialem o tak waznych sprawach, to kosciol rowniez wie co sie dzieje. Od lat. I nikt z tym nic (lub zdecydowanie za malo) nie robi, zostawianie tego nam, na zasadzie - jesli byscie chcieli to byscie sie wlasciwie przygotowali, jest uciekaniem od problemu i wspolodpowiedzialnosci.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 9