Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Potrzebuje wsparcia-klasyka problemu
Autor Wiadomość
sonix4
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-10, 15:54   

Bety napisał/a:
Sonix, czy w ramach stawiania granic przestałaś odzywać się do "męża" ( to nie jest Twój sakramentalny mąż)i nadal robisz mu śniadanie?

Bety:

Przestalam sie odzywac bo kazda nasza rozmowa prowadzi do tego samego ze ja lapie sie kazdego przejawu jego narmalnosci w stosunku do mnie jako sygnalu na szanse dla nas... ze jeszcze niby jest cos do uratowania a potem blagam o to by faktycznie mi taka szanse dal. Nie umiem z tym wygrac, z tym uczuciem, nie umiem sie powstrzymac. By tak nie bolalo wole milczec niz dawac sie prowokowac.
Sniadania.. nie chce pokazac ze jestem wredna i dlatego sie do niego nie odzywam tylko dlatego ze nas juz nie ma. A sniadania, kolacje tak jak i pranie, sprzatanie w domu jest czyms co traktuje jako normalne obowiazki w domu gdzie mieszkam. Nie moge z nim walczyc do rozprawy sadowej.. ale tez nie musze sie godzic na to ze on mnie traktuje jak smiecia. Rozumiem ze koniec ze sniadankami. Kolacje i lunche musza zostac jak podaje je dziecia to i jemu musze zrobic...
Staram sie wykazac przed sadem ze ja nadal opiekuje sie domem i dziecmi a on zarabia pieniadze. Zapisuje kazda jego forme zaangazownia w sparwy dzieci godziny powrotu jego do domu zaangazowanie w sprawy domu etc. On w sadzie dowodzi ze ja siedze tylko i pachne a wszystko spoczywa na jego barkach..
Co mam robic?

Co do okreslenia maz-poprostu jest mi tak latwiej go opisywac niz podawac jego imie lub pisac moj partner zyciowy etc. Tak bede go opisywac bo tak o nim mowie w zyciu realnym a nie tylko na forum.
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 00:18   

No i jest pytanie, czy tych dwoje ludzi, z których bynajmniej jedno KOCHA, trzeba zozdzielić bo nie bylo sakramentu, czy raczej pomóc aby ŚWIADOMIE sakrament zawrzeć mogli?
Ja bym obstawał za drugim. Kalkulacja jest prosta, będzie Pani zadowolona, bedzie Pan zadowolony i będą DZIECI zadowolone.
sonix4 napisał/a:
On w sadzie dowodzi ze ja siedze tylko i pachne a wszystko spoczywa na jego barkach..

A dlaczego tak dowodzi?? Zmyśla, czy coś w tym jest???
 
     
sonix4
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 01:29   

ha ha dobre. Na to nie wpadlam. Czy cos w tym jest? Tak - kasa i regularna walka o dzieci. Przepraszam ze sie smieje ale jego nigdy w domu nie ma a dzieci od poczatku byly przy mnie. Tatus to model 5 minutowy ktory oferuje dziecia zabawe i jest najlepszym tata na swiecie a ja pozostaje z dziecmi 99% czasu :)
Wyobrazasz sobie ze dzisiaj po raz pierwszy sie mnie zapytal czy ja mam jakies plany i czy on moze wyjsc z domu? Az mnie wmurowalo.
Jednak musze przyznac ze tak do konca nie wiem czy to tylko tworczosc adwokatki w tym pozwie czy tez jego inicjatywa a wiec powstrzymam sie w tym miejscu od rzucania gromami. Zaczelam robic liste kto co robi w domu i ile czasu on jest w domu a ile spedza faktycznie z dziecmi a nie kolo nich.. i zalamalam sie tym co odkrylam!! Jego nie ma w zyciu naszych dzieci!! Zawsze myslalam ze jest cudownym ojcem ale teraz nawet ten mit jakos nie pasuje mi do tego co widze na chlodno. Przykre. Jakos naszlo mnie zwatpienie.. o co ja walcze? Poza najwazniejsza rzecza dla mnie by dzieci mialy rodzine i nie cierpialy? To o co? To nie problem ze mnie zdradzal, to nie problem ze ja robilam cos zle bo nawet gdybym tego nie robila to i tak by to nie przetrwalo.. On jest mega pokaleczony a widziec tego nie chce lub faktycznie nie widzi. Jak nie widzi to uwaza ze z nim wszytko ok.. Jak ok to po co cos w sobie zmieniac. I bedzie kolejny zwiazek a potem kolejny i tak dalej.. To tak jak z alkoholikiem ktory uwaza ze nie pije. A wiec po co walcze? Skoro nic sie nie zmieni. Odciagniemy w czasie kolny kryzys a potem nastepny i nastepny. Rozum podpowiada mi ze plote glopoty a wiara daje mi sile by ufac ze tak byc nie musi ale obecnie emocje podpowiadaja ze nie warto.. Trzeba pogodzic sie z tym ze wybralam nieodpowiedniego faceta, ktory do roli ojca i meza sie nie nadaje. Ja go nie zmienie on tego nie chce wiec co mam zrobic? Jutro idziemy do psychologa by on wyjasnil co ja robie zle w moim zyciu i bym mogla nad soba pracowac. Zeby wszystko bylo jasne to nie ma nic wspolnego z ratowaniem naszego zwiazku gdyz jak sam powiedzial to juz koniec. Nawet podkreslil to przed psychologiem tak stanowczo ze o zadnej zmianie decyzji nie ma mowy. Oby jutro zaswiecilo slonce.
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 06:44   

Dabo napisał/a:
No i jest pytanie, czy tych dwoje ludzi, z których bynajmniej jedno KOCHA, trzeba zozdzielić bo nie bylo sakramentu, czy raczej pomóc aby ŚWIADOMIE sakrament zawrzeć mogli?


Pytanie jest czy oni w ogóle będą chcieli ŚWIADOMIE sakrament zawrzeć? Aby zawrzeć sakrament - potrzeba świadomego ślubowania miłości, wierności i życia aż do śmierci.

Sonix4 pisałaś, że porozmawiasz z księdzem u siebie w parafii i rozmawiałaś?
 
     
sonix4
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 12:07   

Jakos trace nadzieje na wasze wsparcie. Mam wrazenie ze musze odpierac wasze ataki zamiast szukac tutaj wsparcia i pomocy. Hubcia576 - jezeli nie rozmawialam z ksiedzem to nie nalezy mi sie pomoc? Jezeli nie mamy slubu koscielnego to tez nie mam prawa tutaj prosic was o pomoc i wsparcie? Przepraszam ale na chwile obecna nie mam sily na dewagacje na temat mojej religijnosci tak jakby to od niej bylo uzaleznione moje prawo do bolu i ewentualne prawo do ratowania mojego zwiazku.. Mam nadzieje ze wasze doswiadczenie pomoze innym tak jak to widzialam na innych stronach gdzie prowadziliscie dialog z osobami cierpiacymi i pomagaliscie jak tylko mogliscie dzielac sie swoja wiedza i doswiadczeniem. Dziekuje za cieple slowa ktore tutaj sie znalazly i daly mi troche wsparcia-jednakze mysle ze dla mnie bedzie lepiej zakonczyc na tym moj watek. Zycze Wam wszystkim duzo pomyslnosci z okazji zblizajacych sie Swiat.
A tak przy okazji Hubcia576 - tak, skontaktowalam sie z Ksiedzem..
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 12:34   

Sonix4 - Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki.

Chcesz iść drogą, którą podejmujemy w SYCHARZE? Chcesz uporządkować swoje życie, czy dalej brnąć w to co Ci szczęścia nie daje?

Oczywiście możesz otrzymać pomoc i otrzymasz jeśli tylko zapragniesz nawrócenia i wybierzesz drogę prawdy i miłości, czyli podążania za Jezusem.

sonix4 napisał/a:
Przepraszam ale na chwile obecna nie mam sily na dewagacje na temat mojej religijnosci tak jakby to od niej bylo uzaleznione moje prawo do bolu i ewentualne prawo do ratowania mojego zwiazku.


Po ludzku bardzo współczuję ci tego co przeżywasz, rozumiem Twój ból i cierpienie. Po ludzku wiem, że w szczególności biorą się one z nadziei pokładanej w człowieku, a człowiek zawodzi bo jest słaby.

Żeby próbować pomóc, trzeba poznać.
Ostatnio zmieniony przez hubcia576 2015-12-11, 12:44, w całości zmieniany 1 raz  
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 12:35   

sonix4, przykro ze tak się stało w Twoim wątku. Tutaj jest forum katolickie. I dla niektórych to jest najważniejsze.....ślub sakramentalny a niestety Ty go nie masz i niestety dla niektórych tu jedyną pomocą będzie namawianie Cie do ślubu koscielnego by potem coś działać.

I niestety, ale nie dostaniesz tu zielonego swiatła, by pozostać w związku niesakramentalnym. Nawet gdy teraz
nie mozesz wziąć ślubu kościelnego , gdyż najpierw musiałabyś w sądzie biskupim wzieść sprawę o nieważność pierwszego małżeństwa.

Wg nauki KK powinnaś pozostać samotna.

Ale do rzeczy.....

To, że tak pogmatwało Ci sie życie, że nie masz ślubu w żadem sposób nie odbiera Ci prawa do odczuwania bólu, cierpienia i smutku.
Masz do tego pełne prawo.....

Tak się nieraz dzieje,że gmatwa się wtedy, gdy odejdziemy od Boga. Bo chce po swojemu i wpadam po uszy....

Ale mozna z tego wybrnąć i po ludzku i po Bożemu:))Na szczęście można.

Ja ze swojej strony poleciłabym Ci postawienie granic. Nie błagać, nie skonleć, jak piszesz....
Dać jasno do zrozumienia ze nie godzisz się na zdrady, na traktowanie domu jak hotel, może i dać brak przyzwolenia na obsługę typu pranie, gotowanie....nie wiem co u ciebie zadziała.

Osobny punkt to opieka nad dziećmi. Zapisuj wszystko, zbieraj paragony-faktury na zakupy. wszystko co ewentualnie mogłoby Cie umocnić w sądzie. Rozumiem ze będzie to sprawa o ustalenie opieki nad dziećmi.

Umacniaj się Bogiem jak najbardziej potrafisz. On Ci wskaze drogę, pomoże nią kroczyć...tylko chcij:)
Oddaj Mu swoje grzechy, oddaj mu swoje cierpienia.....

Gdy dasz Bogu swoją niemoc to znajdziesz rozwiązanie, dostaniesz narzędzia...

Tylko tak naprawdę sama musisz sobie odpowiedzieć czego chcesz??
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 13:43   

Sonix,
sprostowanie:
jest to forum katolickie, ale nikt tu Cię nie namawia do ślubu kościelnego z obecnym partnerem. Byłoby to w obecnej sytuacji jakby namawianie do popełnienia "harakiri".
Gołym okiem widać, z tego co piszesz, że Twój "mąż" nie jest na to gotowy. Więc nie ma mowy o ślubie kościelnym, gdzie potrzebna jest wola obu stron.
Poza tym Ty jesteś JUŻ żoną sakramentalną.

Namawiamy natomiast do uporządkowania swojej relacji z Bogiem, bowiem uporządkowanie to zaskutkuje tym, że ułożą się też inne sprawy. Prawie wszytscy, jak tu jesteśmy doświadczaliśmy sytaucji prawie bez wyjścia- gdy nawracaliśmy się na ścieżki Boga, sytuacje się klarowały.

Namawiamy do pracy nad sobą, którą to pracę zrozumiałaś jako nieodozywanie się do "męża".

Ni obrażaj się, ale mam wrażenie, że szukasz poparcia jedynie słusznej, swojej koncepcji na życie, a jak jej nie dostajesz, to czujesz się niezrozumiana.
Ja nauczyłam się pytać Boga, jak On widzi moje życie i prosić Go, aby dodał mi sił spełniać Jego Wolę. Tak jest mi lepiej, bo ja sama nie umiałam pokierować swoim życiem, aby było ono szczęśliwe. Do tego właśnie Cię namawiam.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 13:50   

Nasze pytania nie są atakiem, lecz próbą pomocy, abyś stanęła w Prawdzie wobec swojego życia.

Czasem taka Prawda bywa trudna- jak np. to, że Twój ślub kościelny jest ważny dopóki Sąd Kościelny nie stwierdzi, że był nieważnie zawarty. Grzegorz ładnie to wyjaśnił.
 
     
Bety
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 13:54   

Ja myślę, że Sonix juz dostałaś odpowiedź i narzędzia od Boga- w postaci tego forum.
Tutaj jest dużo konferencji, polecanych lektur, kazań i materiałów- pytanie tylko (kolejne), czy jesteś gotowa pójść tą drogą, bo to oznacza czasem "jazdę bez trzymanki"- całkowite przebudowanie swojego wnętrza i sposobu życia, całkowite nawrócenie z dotychczasowej drogi.
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 14:43   

sonix4 napisał/a:
Jakos trace nadzieje na wasze wsparcie. Mam wrazenie ze musze odpierac wasze ataki zamiast szukac tutaj wsparcia i pomocy. Hubcia576 - jezeli nie rozmawialam z ksiedzem to nie nalezy mi sie pomoc? Jezeli nie mamy slubu koscielnego to tez nie mam prawa tutaj prosic was o pomoc i wsparcie? Przepraszam ale na chwile obecna nie mam sily na dewagacje na temat mojej religijnosci tak jakby to od niej bylo uzaleznione moje prawo do bolu i ewentualne prawo do ratowania mojego zwiazku.. Mam nadzieje ze wasze doswiadczenie pomoze innym tak jak to widzialam na innych stronach gdzie prowadziliscie dialog z osobami cierpiacymi i pomagaliscie jak tylko mogliscie dzielac sie swoja wiedza i doswiadczeniem. Dziekuje za cieple slowa ktore tutaj sie znalazly i daly mi troche wsparcia-jednakze mysle ze dla mnie bedzie lepiej zakonczyc na tym moj watek. Zycze Wam wszystkim duzo pomyslnosci z okazji zblizajacych sie Swiat.
A tak przy okazji Hubcia576 - tak, skontaktowalam sie z Ksiedzem..


Sonix4
oczywiście, że masz prawo oczekiwac wsparcia i uwierz, że zdecydowana większośc chce Ci go udzielić.

Jesteś w bardzo trudnej sytuacji, bo...zamotałaś swoje życie w piekny supełek.
Powoli powinnas dążyć do rozsupłania...węzeł po węźle...
Bardzo trudno żyje się w nieuporządkowaniu. Nawet jak z tego nie zdajemy sobie sprawy, to ma to swój niebagatelny cięzar.

Mysle, że powinnas wrócić do sprawy unieważnienia małżeństwa. To taki bagaż, który ciągnie się za Tobą i na 100% nie pomaga Ci w zyciu.
Sama zobaczysz, że ulży Ci, jak uporządkujesz tą sprawę.
I to jest jedna sprawa...ważna, bo od czegoś trzeba zacząć prostowanie dróg.

A teraz sprawa praktyczna - czy masz swojego prawnika?
Jeżeli Twój mąż ma adwokata, dobrego od spraw rodzinnych, to powinnas jednak podejśc do sprawy poważnie.
I tak jak pisze monis - zbieraj dowody na poparcie dla siebie w sądzie. Zastanów sie nad świadkami.
I koniecznie poszukaj prawnika.

Dobry prawnik to taki, który potrafi być gnojem i grać nieczysto...nie dlatego, żeby tak robił. Ale dlatego, żeby nie dał się zaskoczyć drugiej stronie.
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 15:01   

lustro napisał/a:
do sprawy unieważnienia małżeństwa.
- lustro czy chodziło Ci o zbadanie ważności małżeństwa lub stwierdzenie jego nieważności?

lustro napisał/a:
Dobry prawnik to taki, który potrafi być gnojem i grać nieczysto..


Dla mnie dobry prawnik - to taki, który bierze pod uwagę i szanuje wartości, którymi ja się kieruję, rozumie, że w sprawach rodzinnych - ważny jest człowiek i rodzina - a nie jego prawniczy wynik. Oczywiście jeśli jest dobry jako prawnik - to zna dobrze prawo i wie jak się nim posługiwać - jest jednak w tym uczciwy.
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 15:07   

hubcia576, znowu łapiesz za słówka?? ;-)

Dobry prawnik to taki, który bedzie szanował swojego klienta, jego poglądy, ale tez nie da się zapędzić w kozi róg drugiej stronie. I nie da się jej zaskoczyć, ale nie da się też zaskoczyć swojej stronie....

Muszą być jasno postawione zasady co chce się osiagnąć i jak.
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 15:12   

Cytat:
hubcia576, znowu łapiesz za słówka?? ;-)


Monis - widzę różnicę i o tym pisałam.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8