Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Żona się wyprowadziła.
Autor Wiadomość
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-23, 18:11   

mitras napisał/a:
Walczę o dziecko bo w październiku złożyłem wniosek o ustalenie miejsca zamieszkania dziecka do sądu rodzinnego oraz zapisałem do psychologa w celu zbadania dziecka emocji.

żona o tym wie? nie obawiasz się, że pójdziecie "na noże" jeśli chodzi o dziecko?

mitras napisał/a:
Nie rozumiem podejścia żony i zakończenia naszego małżeństwa.
Jestem jednak przekonany, że ogromny wpływ miała zmiana pracy

u mnie również.

mitras napisał/a:
Zaczynam mieć dziwne uczucie w stosunku do dziecka jest to przykre (odrzucenie dziecka) ....... według mnie jest źle z dzieckiem.


w chwilach słabości na pewno takie czucie na chwilę się może pojawić, ale musisz być i będziesz tatem - nie dla żony, ale dla dziecka i dla siebie - choćby po to aby w najmniej spodziewanej chwili ktoś obcy powiedział Ci to:
mitras napisał/a:
podeszła do nas starsza kobieta i stanęła nad nami mówiąc o pięknych rzeczach, że patrzyła się na nasze zachowanie w stosunku do dzieci i była pod wielkim wrażeniem, że dzieci mają takich wspaniałych tatusiów, aż łza się w oku zakręciła :(
 
     
mitras
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-26, 12:58   

Walka na noże zaczęła żona bo złożyła doniesienie na policję o groźbach karalnych. W wygodny sposób usprawiedliwia swój romans i jaki był faktyczny rozpad małżeństwa by mieć papiery, że sprawa jest w toku... Czuje presję bo wyjawiłem prawdę rodzinie.
Tutaj ratowania małżeństwa już nie ma... Może gdyby żony obiekt westchnień odseparować to sprawy wyglądałyby nieco inaczej i ratowania związku mogły przynieść skutki.

Moim priorytetem jest córka (nie walka córką jak to żona robi na chwilę obecną) ale jako ojciec będę mógł się wykazać i zawalczyć o prawa ojca, które są niestety mizerne w naszym państwie.

Wszystko stracone pod działaniem żony amoku :(
 
     
mitras
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-27, 23:51   

mare1966 napisał/a:

Myślę ( w sumie WIEM , po tylu latach na forum )
że nikt nie odchodzi nagle .
Odchodzący odchodzi powoli , często cicho ,
przekracza kolejne rzeki i pali za sobą mosty .
Zawsze też nie odchodzi sam i nie odchodzi donikąd .

Cytat:
Nasze małżeństwo skończyło się już dawno temu.....
.......nagle mi mówi:
Nie kocham Cie już i od dawna nie kochałam
Nienawidzę Cię
Wypaliło się już uczucie do Ciebie i nic tam już nie ma


Odchodzący ( kobiety zwłaszcza ) odchodzą emocjonalnie , więc facetom ( zwłaszcza ) się wydaje , ze nic się nie dzieje . Wszystko "na miejscu" , niczego nie brakuje .
Oczywiście podobnie odchodzą i mężczyźni ,
tylko powody z reguły podają mniej emocjonalne .

Nagła jest tylko ( dla pozostawionego ) sama informacja ....... "odchodzę" , "chcę rozwodu , wyprowadzam się itp.


odnowa napisał/a:
masz wieeeeeeeeeeeeeeeeele innych sposób:

W sumie to ty Odnowa mnie "przymusiłaś " do napisania tych kilku słów . :mrgreen:
Tak , ma wiele sposobów , tylko wszystkie jakby mało skuteczne .
Z przyczyn , jak wyżej ( patrz słowa żony , tudzież innej osoby odchodzącej )
Nawet argument "dobra dziecka" niewiele pomaga ,
bo w głowie odchodzącego już wszystko "poukładane aby pasowało" .

Zatem co robić ? :roll:
Mimo wszystko chyba próbować . :mrgreen:
Jednak najlepszą metodą na powrót , jest upadek odchodzącego .

Wyobraź sobie ocean , statek ......... żona właśnie sie ewakuowała ,
bo na horyzoncie lub tuż przy twojej burcie ,
pojawiła się inna jednostka ( jakiś wypasiony jacht szejka arabskiego ) .
Wróci jak "jacht" okarze się zwykłą dzierawą łajbą .
Inna możliwość ....... dozna jakiegoś nawrócenia .
Inna możliwość ....... dokona chłodnej kalkulacji .

Trudne słowa , tylko czy nieprawdziwe ? :roll:

Bardzo zachęcam aby ktoś napisał : " ni mocie racji " :evil:


Być może jest tak , że sens trwania jest bardziej złożony ,
rozległy , trudny do odkrycia , przewidzenia
i nie jest nim jedynie "powrót" małżonka .


Myślę, że nawet jak upadnie ten związek to żona ma straszny charakter i na pewno nie powróci...
Teraz już wiem, że jest niestabilna emocjonalnie bo kiedyś mi sama o tym mówiła, że jakby w niej są dwie osobowości. Wszystko powoli do mnie to dociera co mówiła, a ja tego nie słuchałem.
Była chwiejna na początku związku przez parę lat ale później jakoś to się ustabilizowało i nie zwracałem już uwagi.
Nawet przed odejściem powiedziała mi o tym, że jest niestabilna emocjonalnie i może mi za jakiś czas wywinąć numer, a tego nie chce więc odchodzi...

A teraz popatrzcie na moją sytuację:
Myślę, że ta inna osoba jak to żona twierdziła co siedzi w niej teraz się aktywowała przed rozstaniem.
Bo żona była całkiem inną osobą, którą znałem i jak pisałem wcześniej zaczęła używać słów jakby z encyklopedii wyciągniętych i od razu miała na szybko odpowiedź na pytanie gdzie wcześniej musiała się zastanowić.
Zauważyło to kilka osób właśnie u niej, że używa tych słów i sami mi to powiedzieli.

Nie jestem w stanie tylko pojąć tego dlaczego tak dziecko wręcz odsunęła od siebie...
Do obowiązków matki wróciła tydzień temu bo widzę zmiany, że dba o córkę i to chyba po moich słowach. Zaczęła odbierać ode mnie telefony (gdzie złożyła zawiadomienie na policji, że ją nękam)... Czyli coś zaczyna się już dziać w jej głowie...
Rozmawialiśmy ostatnio przeszło 10 minut przez telefon przy rozmowie luźnej bez ataków na siebie. Boli ją to, że zmieniam siebie i ona to widzi bo zaczyna mi wypominać za każdym razem kiedy jest ten kontakt... Widzi,że sobie radzę, że dziecko jest szczęśliwe ze mną i myślę, że właśnie mnie dzieckiem za to teraz znowu karci bo od dwóch dni zero kontaktu z córką.
Cały tydzień w pracy jest i jest nakręcana przez towarzystwo ( rycerza również ) ale jak się zbliża weekend to widzę zmiany i widzę poniekąd moją żonę.
Może to mi się tak wydaje... ale ja to czuję, że czasem nie znam jej jakby obca kobieta, a czasem widzę moja żonę.

Dostrzegam teraz więcej rzeczy jak wcześniej (chodzi o odejście żony).
Czuję to, że ona nie chciała odejść ale zdradziła (fizycznie) i nie mogła zapewne z tym żyć...
Tej nocy co się wyprowadziła tuż po p[przyjściu z pracy nie mogła mi spojrzeć w oczy i to był zapewne ten wieczór...
Widziałem to i powiedziałem, że wyjdę z domu bo już raczej razem nie będziemy spać w jednym łóżku, po czym skruszona mówiła bym się położył obok niej ale nic poza tym.

Rozmawialiśmy przeszło 2 godziny i stało się... była kłótnia i parę słów niepotrzebnych no i odejście po 3 w nocy z przeraźliwym płaczem...
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-28, 09:22   

Mitras, mnie wię wydaje, że musisz Twojej żonie okazać dużo miłości, ale takiej prawdziwej z serca, bo ona woła o pomoc. Ale Ty sam musisz się wyciszyć, dojść do ładu z sobą. Ja jestem tutaj jeszcze świeża i nie mam doświadczenia, nie wiem jak, ale pozostali sycharowcy Ci powiedzą.
 
     
ryan
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-28, 13:37   

JolantaElżbieta napisał/a:
musisz Twojej żonie okazać dużo miłości, ale takiej prawdziwej z serca, bo ona woła o pomoc.


a mi się taka postawa kłóci z tym co osoba odchodzaca robi (wyprawia) tj. składanie zawiadomień na Policje dot. fikcyjne przemocy lub też granie dzieckiem.
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-11-28, 14:54   

ryan napisał/a:
JolantaElżbieta napisał/a:
musisz Twojej żonie okazać dużo miłości, ale takiej prawdziwej z serca, bo ona woła o pomoc.


a mi się taka postawa kłóci z tym co osoba odchodzaca robi (wyprawia) tj. składanie zawiadomień na Policje dot. fikcyjne przemocy lub też granie dzieckiem.


Mogę się mylić, ale to pierwsza rzecz jaka przyszła mi do głowy jak czytam ten wątek. Być może mam za miękkie serce i jestem naiwna :oops:
 
     
mitras
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-02, 08:33   

Zlozony pozew rozwodowy w sadzie przez zone. Korzysta z chwili ze wzgledu na to ze sprawa jest prowadzona na policji by miec podkladke w sadzie. Termin rozprawy bardzo szybki bo juz w tym miesiacu. Cos mi sie wydaje ze moze byc w ciazy... za szybko sie to dzieje... czekalem na rozwoj sytuacji a tu zaskoczenie...
 
     
Dabo
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-04, 23:50   

mitras napisał/a:
czekalem na rozwoj sytuacji a tu zaskoczenie...

Jestem z tobą.
Będziesz Pan zadowolony :-D
 
     
mitras
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-05, 13:24   

Walka o żonę już się zakończyła...
Nie wiem tylko do dziś dnia dlaczego mnie tak znienawidziła :(
W jeden dzień po wyprowadzce nagle nienawiść i atak na mnie :(
Co mogło być powodem...
Przecież jeszcze mnie kochała dzień wcześniej i wiem o tym, że tak było...
Trzeba się pogodzić z tą myślą i żyć dalej ale jak?
Uczyć się życia na nowo...
13 lat to nie jest mało...
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-05, 13:55   

mitras napisał/a:
Przecież jeszcze mnie kochała dzień wcześniej i wiem o tym, że tak było...

Wiesz, albo Ci się zdawało.
Może tylko udawała?
A czemu teraz pojawiła się nienawiść? Może w ten sposób zabija w sobie poczucie winy, którą w ten sposób chce przerzucić na Ciebie?

Same znaki zapytania i ani jednej pewnej odpowiedzi. Może więc lepiej nie pytać się i nie zadręczać się w ten sposób?
 
     
mitras
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-07, 16:39   

Jestem tego pewien, że tak było...

Pod koniec ubiegłego miesiąca udałem się z córką do sanktuarium gdzie z rodziną poświęciliśmy obrączki ślubne i zaraz po przekroczeniu drzwi klasztoru otrzymuję telefon od żony więc przekazałem córce z racji tego by nie być znów atakowany...

Jak żona usłyszała od córki gdzie jesteśmy i co robimy nie mogła wypowiedzieć słowa przez telefon i nie wierzyła. Po zakończonej rozmowie córka (5 lat) stanęła przed krzyżem z Jezusem by przeżegnać się ( jest edukowana w przedszkolu sióstr ) i prosiła o przywrócenie rozumu mamie bo źle robi.

Nie wiem co o tym myśleć... Czy to tylko przypadek telefon?

O dziwo jest już ten kontakt przez sms z żoną (jej inicjatywa) ale to są też i ataki na mnie... Zgadzam się na wszystko odnośnie dziecka...

Od wyprowadzki ani razu nie wypowiedziała mojego imienia...

Dziecko mi daje cały czas teraz, wręcz wyręczam żonę ale to moja inicjatywa do kontaktu z dzieckiem i wykorzystuję bo przecież jestem ojcem...
Jest ciężko patrzeć na dziecko jak cierpi ale nie mogę się poddać teraz...
 
     
mitras
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 17:37   

No i mam ponowny kryzys...
Dziecko w szpitalu, kierownik chce mnie zwolnić bo nie przyszedłem do pracy ze względu na dziecko, żona przy dziecku szczęśliwa, zero jakiejkolwiek reakcji w moją stronę, nic się nie stało... Siedzę i nie odzywam się nic... patrząc na zonę, która tylko czeka aż podwinie mi się noga... Jak można być takim człowiekiem? W moich oczach to bestia... Już nie kryje się z nowym partnerem... Dziwne to wszystko, że tak nagle po miesiącu już pozew złożony w sądzie... Mam takiego doła, że nie wiem co mam robic... Znajomi już mnie nie chcą słuchać :( Zostałem sam...
 
     
JolantaElżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 20:08   

mitras napisał/a:
No i mam ponowny kryzys...
Dziecko w szpitalu, kierownik chce mnie zwolnić bo nie przyszedłem do pracy ze względu na dziecko, żona przy dziecku szczęśliwa, zero jakiejkolwiek reakcji w moją stronę, nic się nie stało... Siedzę i nie odzywam się nic... patrząc na zonę, która tylko czeka aż podwinie mi się noga... Jak można być takim człowiekiem? W moich oczach to bestia... Już nie kryje się z nowym partnerem... Dziwne to wszystko, że tak nagle po miesiącu już pozew złożony w sądzie... Mam takiego doła, że nie wiem co mam robic... Znajomi już mnie nie chcą słuchać :( Zostałem sam...



Jaki tam sam - tu na ziemi całe forum jest z Tobą. Wszyscy przez to przeszliśmy. Ja się modlę czwarty miesiąc bez przerwy i przez takie kryzysy przechodzę, że aż strach. Ale przechodzę, mam ich za sobą sto tysięcy, ale stoję na nogach. Ty się też nie dawaj :-)
 
     
AniN
[Usunięty]

Wysłany: 2015-12-11, 21:07   

Mitras,
ja od niedawna jestem na forum, ale bardzo mi pomaga świadomość, że mogę liczyć na konstruktywne opinie a przede wszystkim na to, że ktoś mnie wysłucha. Tu naprawdę słuchają.

Twoje sprawy rozwijają się w bardzo szybkim tempie. Myślę, że żona jest tak bardzo zauroczona nowym Kowalskim, że nic do niej nie dociera. Tak jest i z moim mężem. Jedyne co przychodzi mi do głowy, to próba przekonania żony, by dała Wam czas. Nawet jeśli będzie z innym to będzie szansa na otrzeźwienie dla niej, na spowszednienie ich związku. Po krokach Twojej zony trudno mi jednak uwierzyć, by w tym amoku zechciała odstąpić od formalnych kroków.

Trzymaj się!
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 9