Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Separacja a rozmowa o tym z dzieckiem
Autor Wiadomość
Muzyka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 13:49   Separacja a rozmowa o tym z dzieckiem

Witajcie

Chcialabym sie dowiedziec, jak radzisliscie sobie z prawda, jaka nalezy dzieciom powiedziec w swoim czasie - jak rodzice sie rozchodza, w naszej sytuacji nastapila separacja.
Obecnie dzieci jeszcze nic nie wiedza. Maz nie mieszka z nami od miesiaca, tata wg dzieci jest w pracy.
Czuje, ze nadszedl czas, by powiedziec prawde dzieciom (4 i 2 lata).
Totalnie nie wiem jak to wszystko ujac w slowa....

Moze pomozecie na bazie wlasnych doswiadczenien, jesli takie niestety sa.

Pozdrawiam, Muzyka
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 14:26   

hej!
moje dzieci miały ok 5,5 i 3 lata jak odszedł od nas ich tata (to było 2 lata temu), w sumie to ja męża wyrzuciłam z domu po ponad 2-letnich zdradach, nie wracaniu do domu na noc, nie szanowaniu mnie, kłótniach itp
po jego wyprowadzce nastąpił względny spokój i harmonia -przynajmniej ja to tak odczułam
starszemu dziecku powiedziałam że tata źle się zachowywał i musiał się wyprowadzić aby sobie przemyśleć pewne sprawy-syn już wcześniej słyszał o co się kłócimy, jak tata opowiada o nowych paniach które nieraz pod moją nieobecność sprowadzał do domu kiedy dzieci również były...
przedstawiałam dzieciom wizje że teraz będzie spokojniej w domu, że tata będzie je odwiedzał i że je kocha, wspólnie z dziećmi modlimy się za tate i że może do nas wrócić jak uporządkuje swoje sprawy
później tata zamieszkał z kochanką i tu był już większy problem, bo zaczął tłumaczyć dzieciom po swojemu że kocha teraz tą panią, że to będzie ich ciocia, że to normalne-bo tak się zdarza często w życiu :roll: wtórowała mu jego rodzina w tych przekonaniach...
jeżeli nie masz ustalonych kontaktów to w Sądzie można złożyć wniosek o uregulowanie tego
np tak aby dzieci nie były zabierane do mieszkania taty i jego kochanki, tylko odwiedziny odbywały się u Was w domu
ja na początku o tym nie myślałam-liczyłam na resztki lojalności męża i dotrzymania słów że dzieci nie będzie w to mieszał, ale później sama się przekonałam że nie mam co liczyć na dotrzymanie słowa męża i lepiej zawczasu o to zadbać
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 15:43   

Muzyka napisał/a:
Czuje, ze nadszedl czas, by powiedziec prawde dzieciom (4 i 2 lata)


Ty czujesz, żeby powiedzieć "prawdę" dzieciom, ale one nie są gotowe na przyjęcie tej "prawdy". Porównujesz przeżywanie swoje - dorosłej osoby - do przeżywania dzieci. Nie... Zatrzymaj się. Najpierw porozmawiaj z psychologiem dziecięcym, najlepiej katolickim, zanim podejmiesz decyzję o informowaniu dzieci o jakiejkolwiek "prawdzie".
Poza tym separacja jest dopuszczalna w Kościele Katolickim, więc to też okazja, by razem z dziećmi zbliżyć się jeszcze bardziej do pobożności ludowej z okazją zbliżenia się Waszego (Ty i dzieci) do swojego Kościoła jako Matki Najlepszej - poszukaj może żywej szopki w mieście - to cudowny czas dla dzieci, aby pokazać im "taką szopkę", niech uśmiech nie schodzi im z twarzy - to jest prawda dziecięca - dziecko chce być szczęśliwe, więc możesz sprawić dla nich własnie to, czego pragnie, a nie dawaj im powodu do jakichś dziwnych słów: typu "taty od dzisiaj nie będzie", BO I TAK NIE ZROZUMIEJĄ. Przecież Ty chyba też nie rozumiesz co się dzieje w Twoim życiu :roll: :?:

Niech radość ze spotkania Chrystusa w Twoim sercu Cię nie opuszcza, niech ona będzie Twoją towarzyszką,
Zaufaj Duchowi Świętemu - niech Ci podpowie najlepsze rozwiązania.
 
     
Muzyka
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-15, 22:38   

Dziekuje za pomoc, kilka slow, ktore sa dla mnie akurat od Sychara wazne.

Elzbieto, pomysl z szopka idealny. Zas co do psychologa dzieciecego, katolickiego - tez juz o tym myslalam.
Bardzo ciekawy i do przemyslenia wpis :-)

Pozdrawiam, z Bogiem
 
     
slaw
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-26, 20:51   

Podbijam ten interesujący temat ... chciałbym mieć jakieś HowTo ... sam nie wiem czy dobrze robię ...
żona nie mieszka z kochankiem, ale się spotykają w obecności dziecka 3.5 l ...
Synek pyta mnie... kto jest czyim mężem i żoną ...
odpowiadam mu zgonie z prawdą ....
żona natomiast (notabene psycholog) mówi Synkowi, że nie jest moją żoną i że mnie nie kocha... ja mówię odwrotnie, zgodnie z prawdą ...

żona oczekuje ode mnie dopasowania się do jej opowieści dla dobra dziecka ...
bądź tu mądry ....
 
     
silverado
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-26, 22:14   

slaw napisał/a:
Podbijam ten interesujący temat ... chciałbym mieć jakieś HowTo ... sam nie wiem czy dobrze robię ...
żona nie mieszka z kochankiem, ale się spotykają w obecności dziecka 3.5 l ...
Synek pyta mnie... kto jest czyim mężem i żoną ...
odpowiadam mu zgonie z prawdą ....
żona natomiast (notabene psycholog) mówi Synkowi, że nie jest moją żoną i że mnie nie kocha... ja mówię odwrotnie, zgodnie z prawdą ...

żona oczekuje ode mnie dopasowania się do jej opowieści dla dobra dziecka ...
bądź tu mądry ....


myślę, że powinniście wypracować wspólne stanowisko by dziecku nie robić wody z mózgu i nie wprowadzać zamętu. Nie mówcie o uczuciach względem siebie. Po co? Sądzę, by mówić wtedy też dziecku, że bardzo je kochacie....zwrócić jego uwagę na Wasza miłość do niego.
 
     
slaw
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-26, 22:43   

jest za cwany ... pyta bezpośrednio ... i wie o co pyta ...
wspólne stanowisko...oznacza, że ja mam się dostosować ....
 
     
Elżbieta
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-27, 11:48   

Slaw, wierzysz w Boga. Jak masz nie odnosić się do prawd Kościoła Katolickiego? No jak?
Prawdą Twoją są słowa Jezusa Chrystusa. Masz na Kim się oprzeć.
 
     
moc nadziei
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-28, 23:14   

Ku przestrodze.

Dziś byliśmy z mężem na rozmowie z psychologiem przedszkolnym. Pani psycholog i kadra są zaniepokojeni zmianami w zachowaniu naszego 4,5-letniego synka. Zmienił się w ciągu ostatnich 3 mcy, szczególnie zaś w ciągu ostatniego miesiąca. Z otwartego społecznego przedszkolaka zmienił się w zamkniętego w sobie introwertyka, odmawiającego udziału w zabawie i przyjęcia pocieszenia od rówieśników, siadającego w kącie tyłem do grupy, albo przeszkadzającego w zajęciach aby zwrócić na siebie uwagę....... Pytał ciocię czy mama też go zostawi, i czy on tu zostanie.
Wiedziałam co nieco o tym, bo zostałam uprzedzona przez dyrektorkę przedszkola. Ale komplet informacji i tak mnie zdruzgotał. Na szczęście mąż wysłuchał tego ze mną.

Pięć miesięcy temu dowiedziałam się, że mąż mnie zdradzał. Przez cztery z tych pięciu mcy sytuacja była nieznośnie nieustalona, mąż wahał się, chciał wracać, potem wyjechać z kraju, potem mieszkać z kochanką, potem pracować na drugim końcu kraju, potem wyjechał na tydzień, wrócił, potem wyjechał niby na miesiąc "ale nie wiem kiedy wrócę..".
To była męka psychiczna dla mnie. Radzę sobie nieźle jak na sytuację, ale nie ukrywajmy - moje zachowanie jakbym się nie starała, zawsze będzie dla dziecka czytelne.

Dwa tygodnie przed świętami, gdy wciąż mąż nie wiedział czego chce, a dzieci pytały wciąż czy tata wróci na święta - zdecydowałam się przestać je zbywać czy okłamywać, że wyjechał do pracy... Być może zrobiłam to za późno.. nie wiem.
Wiem tylko, że musiała we mnie dojrzeć pewność co im powiedzieć.
Że tata nie może na razie z nami mieszkać ale kiedyś wróci, tylko nie wiemy kiedy. Że ich kocha i zawsze będzie. Że ja ich kocham i zawsze będę. Że ja nigdzie się nie wybieram nigdy przenigdy. Że czasem się tak układa ale damy sobie radę. Że tata jest jakby chory, i nasza rodzina też jest trochę chora, ale możliwe że się wyleczymy. Że to nie tylko nam się zdarza, tylko innym rodzinom też.
Po tej rozmowie starsza 6,5 letnia córka kilka dni pytała mnie o różne rzeczy. Znajdywała przykłady takich sytuacji u kolegów ze szkoły itp. To były ciężkie dla mnie pytania.
Natomiast młodszy synek milczał. Ja, jak ostatnia idiotka, przyjęłam, że skoro milczy, to sobie poradził.
Idiotyzm. Milczał, bo nie umiał sobie z tym poradzić. Nie miał jak. To było dla niego za dużo...

Potem mąż wrócił, dzieci oszalały z radości, on obiecał im że wrócił na zawsze. Jakoś uznałam, że dla dzieci to już jest ok.......
Potem mąż zaczął mieć nowe wahania i stresy. W tle ciąża kochanki, mój giga strach przed przyszłością.
Ale dzieci wydawało nam się, że sobie radzą. Rozmawiamy o problemach tylko gdy śpią, spędzamy wspólnie sporo czasu, ojciec jest z nimi bardzo blisko cały czas, poświęca im wiele z dnia.
W domu młodszy nic nie okazywał. Może jakieś drobiazgi - ale nie przywiązywaliśmy do tego wielkiej wagi. Fakt, że oboje radary mają nastawione na ojca non stop...

I teraz takie informacje.. Że cały ten strach który w dziecku powstał, nie zniknął, tylko uwidocznił się w przestrzeni przedszkola, poza domem.

Na szczęście zostało to wyłapane, określone, chyba wiemy co robić.
Ale jestem zdołowana i tak.
Wiem, że pewnie nie dało się tego uniknąć.
Albo inaczej - uniknęłabym tego, gdyby to był mój drugi raz, nie pierwszy..

Najlepsze, że mąż stał (i może dalej stoi) na stanowisku "Opuściłem ciebie, ale nigdy dzieci". Jasne, dzieciom nic się od tego nie stało. Teraz widać, jakie to nic..
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 09:06   

Nie ma czegoś takiego ,że opuściłem tylko żonę, a dzieci nie... Mój mąż też myśli ,że nic się nie stało, że jak raz na miesiąc weźmie syna ,12 latka do centrum handlowego, to jest o prostu idealnym ojcem..Przecież dzieci to widzą, widzą,że ojciec wypiął się na całą rodzinę, jest to niestety okrutna prawda. Co niby syn ma odpowiedzieć, gdy ktoś się go pyta ,gdzie tata? Że tata woli się gzić z obcą babą niż być ojcem? Wiem,że to brzmi wulgarnie, ale po prostu inaczej tego nie mogę określić. Ja z dziecmi prawie nie mam za co żyć, a ta obca baba żyje sobie za nasze pieniądze..Oczywiście przy dzieciach takich określeń nie używam, ale syn młodszy to już nawet nie odbiera telefonu od taty, bo mówi,żę nie ma o czym z nim rozmawiać, a starszym synem, to mąż jakby przestał się interesować.Musiałam się trochę poskarżyć ,bo to wszystko jest mega trudne . Uderzając w rodzinę zły doskonale wie co robi...
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 09:23   

NIGDY, PRZENIGDY nie jest tak, że uda się oszczędzić dzieci, odsunąć je od kryzysu małżonków. One ZAWSZE na tym ucierpią. Więcej lub mniej, ale ZAWSZE.
Nie chcę generalizować, ale wydaje mi się że to mężczyźni mają pewną łatwość przyswojenia sobie fałszywego przeświadczenia, że problem rodziców nie dotyczy dzieci, porzucenie rodziny nie oznacza porzucenia dzieci, że one "nie widzą, nie wiedzą, nie czują".
A przecież wszystko co dzieje się w małżeństwie, dzieje się w całej rodzinie - do której należą też dzieci. Dzieci to nie jest jakiś oderwany, odrębny, samoistny byt - one są nierozerwalnym, żywym narządem organu, jakim jest RODZINA.
 
     
bosa
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 09:35   

Taki zdradzający myśli, że skoro jemu tak prosto było porzucić rodzinę, to wszyscy też szybko przejdą nad tym do porządku dziennego...bo nie widzą tego cierpienia na co dzień..Dziecko bez ojca traci punkt oparcia. Ojciec, który miał być kapitanem okrętu,czyli rodziny, w czasie sztormu uciekł z niego...i ten okręt niestety zaczyna tonąć...
 
     
GregAN
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 09:41   

ja_tez napisał/a:
Nie chcę generalizować, ale wydaje mi się że to mężczyźni mają pewną łatwość przyswojenia sobie fałszywego przeświadczenia, że problem rodziców nie dotyczy dzieci, porzucenie rodziny nie oznacza porzucenia dzieci, że one "nie widzą, nie wiedzą, nie czują"

Jednak to generalizowanie. Zauważ, ze w porównaniu z kobietami, mężczyźni w obliczu zdrady, rozpadu rodziny są na straconej pozycji.
Tracą wszystko.
Kobieta odchodząc do kochanka ma za sobą prawo które ją faworyzuje.
Mężczyzna traci nie tylko żonę, ale w 95% przypadków również dzieci, dla których mamusia wybrała nowego "tatusia".
W obliczu zdrady i rozpadu rodziny w powodu żony, mąż zostaje sam, często z ograniczeniami w kontaktach z dziećmi.
Dostaje tylko zobowiązania alimentacyjne. :-(
Żona nic nie traci.
Widać to zgodne z ideologią gender.
 
     
ja_tez
[Usunięty]

Wysłany: 2014-01-29, 09:53   

GregAN, ja nie poruszałam aspektu prawnego, bo to inna sprawa. Miałam na myśli bardziej uwarunkowania biologiczne, bo - być może - z tego wynika, to o czym pisałam wyżej. Kobiety bardziej niż mężczyźni związane emocjonalnie z potomstwem, bardziej wrażliwe i uczuciowe oraz empatyczne - będą też bardziej wyczulone na krzywdę swoich dzieci (w zdecydowanej większości).
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 11