Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
otwarta furtka
Autor Wiadomość
graotron
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-23, 09:28   otwarta furtka

Otwarta furtka.
To hasło niejako sprowokowało mnie do czegoś własnego -naskrobanego na forum.
Pomijam moje burzliwe dni, rozpad czegoś ,sytuacje przed w trakcie i nawet pewne po.
To już mało istotne.
Przypominają mi się tylko słowa teściowej jakie kiedyś powiedziała:
ludzie mogą się zejść nawet po 15-20 latach.
Taki optymistyczny stan-stan jaki w trakcie nadziei czytamy inaczej, skupiamy się tylko nad słowami i znaczeniem MOŻLIWE-JEST TO MOŻLIWE.
I ja to tak czytałem-a potem przyszło głębokie zastanowienie.
A w nim fakty-
skoro nie rozmawiamy, skoro jedno omija drugie, skoro jedyne zdanie każdego dnia to tylko CZEŚĆ.
Skoro jedno zamyka się w innym pokoju ,skoro nawet nie potrafimy na siebie spojrzeć-jak to możliwe że kiedyś ta kurtyna opadnie i to co teraz tak niemożliwe stanie się możliwym.

Należę do facetów jacy długo oczekiwali w tej nadziei, przechodząc wiele.
Nawet sytuacje gdzie zona wieczorem zamykała się w łazience i półszeptem rozmawiała przez telefon, a potem po 00.00 (w nocy w zasadzie nad ranem) jechała gdzieś na imprezę spotkanie.
Długo oczekiwałem,długo to tłumaczyłem,długo powtarzałem sobie o zrozumieniu tego stanu.
Ale wnioski nadeszły dokładnie takie-o jakich wyczytałem sens w słowach lustro.
Trzeba dwojga!!!
Trzeba jednego co pojmie i oczekuje-i trzeba drugiego co cos spróbuje i wówczas odnajdzie siebie.

Ludzie dzielą się na tych co tylko burza i na tych co potrafią zbudować nowe nawet gdy budowla się zawaliła.
Mój przypadek??

Są kobiety jakie nie wchodzą drugi raz do tej samej rzeki- mimo że rzeka ma nowe dokumenty stwierdzające czystość.
Takie kobiety poszukają nowego kąpieliska-wiedząc że dawna rzeka im nie odpowiada.
A w tej sytuacji nadzieja staje się nadzieją błazna.
Błazna jaki udaje ze cos się kiedyś zmieni i los odwróci.

Trzeba wysiłku by poznać prawdę ,przyjąć ja do wiadomości i nie żyć więcej złudzeniami.

Bo trwanie w czymś takim zacznie znów tworzyć żale.
Zatem z ta furtką jest tak.
Powinniśmy sami wiedzieć do kiedy ma być otwarta-bo gdy słyszymy kolejny raz

że ktoś nie potrzebuje furtki i ma to gdzieś-to gdzie jest nasz własny szacunek dla siebie, gdy wiecznie będziemy otwierac i otwierac ta furtę,by tylko ktoś do nas przez nia wrócił
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-23, 10:14   

Witaj graotron, na forum. Ponieważ nie bardzo zrozumiałam to o czym piszesz, wydało mi się to takie oderwane, dlatego pozwalam sobie umieścić tutaj Twój post z innego wątku, kory choć trochę może obrazować to o czym tutaj piszesz:

graotron napisał/a:

GregAN napisał/a:
lustro,

no... widzisz, nieufność nieufnością, ale widać mimo wszystko jestem zwolennikiem dawania furtki.
Otwartej furtki.


Otwarta furtka to jedno-otwarta furtka to nadzieja.
A wojny podjazdowe to drugie-czyli stan nieufności.
Zatem nieufność zawsze wywoła system woj. podjazdowych- a wówczas rodzi się w nas doszukiwanie i tworzenie własnych faktów.
Co suma-summarum rozbudza w nas stan zgoła odwrotny niż mamy w zamysłach.

Wnioskuję że lustro akurat miała tego farta !!!(oczywiście w mężu).
Że jego mocno trzymała nadzieja -a także zrozumienie sytuacji jaka powstała.
Lustro natomiast potrzebowała czasu by przeżyć swoje, wyciągać wnioski i dokonać wyboru.
I tu kończy się bajka, może z serii żyli długo i szczęśliwie .
Jednak nie wszystkie bajki kończą się tak super w większości jest zły czarownik, lub okrutna czarownica.
To do nas należy analiza sytuacji i wnioski-warto coś ciągać na siłę i do końca życia mieć żale i wizje.
Czy zakończyć to po ludzku-nawet gdy niezgodne to z moimi oczekiwaniami.
Do szczęścia trzeba dwojga-nawet gdy się w życiu cos rozwali.
Dwojga jacy mimo chwilowych pokręconych dróg własnych-wejdą na tą wspólną.

Lustro to wyszło i cieszmy się z tego.
A autor tematu musi sam zadać sobie pytania i odszukać odpowiedzi za nie.
Nie zrobi to za niego nikt nawet najbardziej mądry i błyskotliwy na forum i mający nawet nie wiem jakie własne mądrości i doświadczenia.


Widzę, że na ten moment Twój stan ducha jest w nie najlepszej "kondycji" Cy możesz coś więcej o sobie napisać, o tym co doprowadziło do takich refleksji i wniosków? Pamietaj jednak, aby nie podawać zbyt wielu szczegółów tak aby nie byc rozpoznawlnym przez kogos z zewnatrz.
graotron napisał/a:
Do szczęścia trzeba dwojga-nawet gdy się w życiu cos rozwali.


Nieprawda. Szczęście jest czymś co jest w nas samych i do tego w ogóle nie jest potrzebna druga osoba. Samo myślenie, ze nasze szczęście zależne jest od drugie osoby wypływa z niewiedzy, błędnych założeń i uzależnienia od drugiej osoby.

graotron napisał/a:
Wnioskuję że lustro akurat miała tego farta !!!(oczywiście w mężu).
Że jego mocno trzymała nadzieja -a także zrozumienie sytuacji jaka powstała.
Lustro natomiast potrzebowała czasu by przeżyć swoje, wyciągać wnioski i dokonać wyboru.


Jeśli Twój przypadek jest podobny, to być może i Twojej małżonce taki czas jest potrzebny, wcale nie jest przesadzone, ze nie nadejdzie.

graotron napisał/a:
Zatem z ta furtką jest tak.

Furtaka, mim zdanie, cały czas powinna być otwarta. I w żaden sposób nie wyklucz to szacunku do samego siebie. Czym innym jest otwarta furtka i mość do małżonka, a czym innym pozwalanie na poniżanie siebie.
Powinniśmy sami wiedzieć do kiedy ma być otwarta-bo gdy słyszymy kolejny raz

że ktoś nie potrzebuje furtki i ma to gdzieś-to gdzie jest nasz własny szacunek dla siebie, gdy wiecznie będziemy otwierac i otwierac ta furtę,by tylko ktoś do nas przez nia wrócił


Furtka, moim zdaniem powinna być cały czas otwarta. To nie wyklucza szacunku do samego siebie. czym innym bowiem jet otwarta furtka i miłość do małżonka, a czym innym zgoda na poniżanie siebie.
 
     
Maj.reg
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-23, 10:24   

Graotron,

dziękuje Ci bardzo za ten post.

Oddałeś istotę sytuacji, moje małżeństwo formalnie istnieje ale od lat go nie ma, zbieg okoliczności sprawił, że uruchomiałam lawinę niechęci mojego męża do mnie.
Przez długi czas szarpałam się próbując uświadomić mu, że z każdym jego zaangażowaniem w nowe znajomości internetowe a ostatnio w realu ,niszczy nas oboje.
Nie docierało. Mam wrażenie , że jego milczenie bądź wyrażana w różny sposób niechęć ma być dla mnie karą za to jaka jestem i że w ogóle jestem.

To "nowe kąpielisko" jak to określiłeś jest najistotniejsze. Żadne starania osoby chcącej naprawy nie pomogą , jeśli druga strona tego nie chce i trzeba się liczyć z tym , że nie będzie żadnego cudu...

Praca nad sobą da korzyści tylko tobie, a trzymanie tej furtki to zgoda na ciągłą ranę..


Helena
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-23, 10:36   

Maj.reg napisał/a:
Praca nad sobą da korzyści tylko tobie, a trzymanie tej furtki to zgoda na ciągłą ranę..


Zgadza się. I to jest Miłość.
Są jednak sposoby aby w tym wszystkim być szczęśliwym, a ta miłość nas tak bardzo nie raniła. Odpowiedzią jest BÓG.
Można kochać małżonka i stawiać granice jego krzywdzącym nas zachowaniom, nie przestawiając przy tym kochać.
 
     
grzegorz_
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-23, 10:44   

zenia1780 napisał/a:
Szczęście jest czymś co jest w nas samych i do tego w ogóle nie jest potrzebna druga osoba.


Zenia,
Powiedz mi zatem po co życ z drugą osobą?
Aby czynsz się dzielił na 2 ?
Czy po to aby móc pójść cioci na imieniny jako małżeństwo ?
 
     
zenia1780
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-23, 10:59   

grzegorz_ napisał/a:
Zenia,
Powiedz mi zatem po co życ z drugą osobą?
Aby czynsz się dzielił na 2 ?
Czy po to aby móc pójść cioci na imieniny jako małżeństwo ?


Bez komentarza.

To Twoja interpretacja
 
     
Maj.reg
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-23, 21:48   

Zeniu,
napisałaś że "można kochać małżonka i stawiać granice jego krzywdzącym zachowaniom, nie przestając przy tym kochać "

Oczywiście to bardzo mądre tylko powiedz mi , jeśli małżonek ma gdzieś te granice, bądź wręcz celowo je łamie ? Rani Cię celowo i pokazuje jak jesteś obojętna dla niego?

Mój mąż tak właśnie postępuje , swojej mamie przekazuje informacje, że nic się nie dzieje..nie mam szans na uzdrowienie w żaden sposób sytuacji, tak jak czatował , tak to robi dalej , ucieka na garaż wraca w nocy i ma gdzieś moje prośby , wręcz celowo odgrywa się na mnie nie odzywając się bądź dyskredytując wszystko co powiem?

No i gdzie te granice, skoro ma to gdzieś?

Powiem Ci że w tej sytuacji zaczynasz przestawać kochać siebie samą, tracisz szacunek do siebie samego...za swoją bezsilność

Helena
 
     
landis85
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-24, 10:56   

Maj.reg nie jesteś bezsilna...
Maj.reg napisał/a:
jeśli małżonek ma gdzieś te granice

ale nikt nie zmuszą Cię do tego abyś to znosiła, wiem co piszę bo sama przez parę lat znosiłam różne nieciekawe zachowania męża i głucha byłam jak mi ktoś proponował separację
możesz się sama wyprowadzić albo niech mąż to zrobi
można kochać na odległość
ja odzyskałam spokój w domu po wyprowadzce męża i co prawda do dziś nie wrócił, ale świat też się nie zawalił ;)
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-24, 10:59   

Maj.reg napisał/a:
Oczywiście to bardzo mądre tylko powiedz mi , jeśli małżonek ma gdzieś te granice, bądź wręcz celowo je łamie ? Rani Cię celowo i pokazuje jak jesteś obojętna dla niego?


Heleno,
przyjrzyj się tym swoim zachowaniom, które nazywasz stawianiem granic. Czym one tak naprawdę są.

Maj.reg napisał/a:
tak jak czatował , tak to robi dalej , ucieka na garaż wraca w nocy i ma gdzieś moje prośby , wręcz celowo odgrywa się na mnie nie odzywając się bądź dyskredytując wszystko co powiem?


Czy granicami postawionymi mężowi nazywasz Heleno swoje PROŚBY by zaprzestał tego czy owego?

Zechciej proszę nazwać / określić dokładnie rodzaj granic które stawiasz...mam na myśli COŚ konkretnego, innego niż PROŚBY.
Jakie granice do tej pory postawiłaś?

ps. sorry, że w wątku graotron ;-)
 
     
Maj.reg
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-28, 22:16   

Kenyo,

długo się zastanawiałam, czy moje postępowanie ma coś wspólnego ze stawianiem granic..
Wydaje mi się że częściowo tak.
Myślę jednak ,że problem wiąże się w moim przypadku z tym, że obawiam się reakcji drugiej strony.

Kiedyś powiedziałam mężowi , że dom będzie zamknięty po północy, więc jeśli będzie siedział do późnych godzin na garażu nie wejdzie do domu. Czatowanie często kończyło się o 1-2 w nocy. Zrobił awanturę , nie chciałam tego więc znów męcząc się z tym wszystkim przestałam napierać..

Teraz z każdym dniem jesteśmy coraz dalej od siebie ,nawet nie wyobrażałam sobie, że można być tak sobie obcym. I to na co zwrócił uwagę Graotron szanse powrotu i jego sens wydaje się absurdalny, bo on kompletnie nie jest tym zainteresowany.

No bo jeśli nie ma żadnej relacji , a jeśli już jakimś cudem się pojawia , to dowiaduję się , że związek ze mną uniemożliwia mu kontakt z atrakcyjnymi ludźmi, raczej kobietami , bo nie pamiętam żadnego kolegi.

No i najgorsze wyciąga z przeszłości jakieś dziwne sytuacje majce potwierdzać, że ja to "zła kobieta jestem", z nieukrywaną satysfakcją daje mi do zrozumienia, że ma gdzieś co myślę , czy czegoś chcę itp

Najgorsze jest to , że ja poświęcając się pracy biernie wyraziłam przyzwoliłam na narastający dystans emocjonalny nie wspomnę już o braku intymnych kontaktów.

Reasumując częściowo sama zapracowałam na to co teraz mam, ale z drugiej strony próbowałam coś zmienić, nie widząc efektów przyzwyczaiłam się do sytuacji i tak to trwa ,z ta różnicą, że mąż zaczął się spotykać z kobietami i zaświtała mu myśl, że jednak nie pasujemy do siebie. Ot taka dojrzała decyzja niedojrzałego emocjonalnie faceta.[/quote]
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-29, 10:20   

Heleno,
sensownie jest stawiać granice, ale tylko takie, które są możliwe do utrzymania.
Groźba, że np. zamkniesz drzwi o północy była bezsensowna już na starcie.
To także męża dom, zatem ma prawo mieć do niego nieograniczony dostęp.
Poza tym, gdyby tak np. zgodnie z Twoim zamysłem "wyrobił się z czatowaniem" do północy,nie zmieniłoby to faktu, że wciąż czatuje.
Jedynie miałby więcej czasu na sen ale dalej mógłby pozostawać w relacjach które buduje na czacie.
Zatem czemu służyła ta właśnie granica?

W Twoim wątku Jacek napisał:
Cytat:
Jeżeli masz się zając sobą, to chyba znaczy, że nie powinnaś nic robić dla niego.
Zero obiadków, sprzątania jego rzeczy, prania i prasowania ubrań.


Czy któreś z powyższych CHOĆ próbowałaś wprowadzić w życie?
Co by się stało gdybyś przestała się zajmować jego ubraniami, jego żołądkiem?
Co by było gdyby udając się na spotkanie mąż musiał zająć się wypraniem i wyprasowaniem swoich rzeczy? Teraz wszak to Ty dbasz by mąż elegancko się prezentował na spotkaniach.
Też zrobiłby Ci awanturę? Ciekawa jestem jakie by padły argumenty.
Ale tutaj nawet nie o argumenty chodzi lub ich brak, tylko o coś znacznie istotniejszego,tzn.

Maj.reg napisał/a:
Myślę jednak ,że problem wiąże się w moim przypadku z tym, że obawiam się reakcji drugiej strony.

Rozpoznałaś problem ale nie wiesz jak zaradzić własnemu irracjonalnemu strachowi.
Czyli czego tak się obawiasz? Że definytywnie się "oddali"? Czyż już nie jest "oddalony"?
Boisz się , że zacznie krzyczeć, dąsać się, albo oskrażać Cię?
Czy to będzie jakaś nowość? Przecież poczucie winy już wrosło w Ciebie na stałe.
Owszem mąż Ci je zapodał, ale ostatecznie to przecież Ty decydujesz o tym co bierzesz za prawdę i co akceptujesz.

Nie wydaje Ci się niedorzecznym utrzymywanie takiego stanu rzeczy, gdzie Ty dbasz o męża, prosisz do znudzenia o jego uwagę, a on nie okazuje Ci nawet podstawowego szacunku?
Mąż Ciebie nie szanuje, ponieważ Ty także siebie nie szanujesz.
Czemu służy to Twoje przywiązanie do utrzymania obecnego stanu rzeczy?

Tak Heleno, pracujesz nadzwyczaj mocno nad tym, żeby się nic nie zmieniło.

Twój strach blokuje Cię przed potrzebnymi zmianami, wizją których jesteś przerażona, bo nie wiesz jak ostatecznie rozegra się sytuacja, kiedy Ty ograniczysz mężowi servis.

Prawda jest taka, że gdybyś spróbowała, mogłoby się okazać, że w jakiś sposób będzie to otrzeźwiające dla Twojego męża i stanie sie impulsem do zmian. Może choć nie musi.
Ale nawet prawdopodobieństwo zaistnienia zmian powinno stać się motywacją dla ich wprowadzenia.
Zmiany mogą zaistnieć TYLKO wtedy, gdy zmieni się nasza postawa wobec otaczającej nas rzeczywistości, inaczej NIC się nie zmieni.

btw, wciąż tworzysz przed wszystkimi, łącznie z teściową, pozór małżeństwa które jest normalne"?
 
     
cum
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-29, 12:25   

Po tym co napisała na mój temat żona(?) w pozwie, po tym co robiła jak jeszcze byliśmy razem, a dowiedziałem się przypadkiem, furtkę zamknąłem.
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-29, 13:27   

cum napisał/a:
furtkę zamknąłem.


Zamykając furtkę żonie, zamknąłeś ją również dla siebie.
Nie dotrzesz do żony przez zamkniętą furtkę.
 
     
cum
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-29, 14:15   

Wolę być sam do końca życia niż z taką osobą jak moją żona.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,03 sekundy. Zapytań do SQL: 10