Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Malzenstwo z rozsadku/niedojrzalosc emocjonalna
Autor Wiadomość
Mirakulum
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-24, 18:57   

Paweł polecam warsztat 12- kroków prze internet tu w naszej wspólnocie
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-24, 19:04   

Pavle

Zacznij od tego:
ks dr hab. Grzegorz Polok, Rozwinąć skrzydła
http://www.rozwinacskrzydla.pl/

Za darmo w internecie.
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-24, 19:06   

Mirakulum napisał/a:
Paweł polecam warsztat 12- kroków prze internet tu w naszej wspólnocie


Wczoraj badz przedwczoraj sie zapisalem, z checia sprobuje
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-24, 19:37   

Jacek-sychar napisał/a:
Pavle

Zacznij od tego:
ks dr hab. Grzegorz Polok, Rozwinąć skrzydła
http://www.rozwinacskrzydla.pl/

Za darmo w internecie.


Dziekuje, sciagne audiobooka i ksiazki.
Wlasnie na tym polega chyba moje szczescie w nieszczesciu - tata byl alkoholikiem, byly i zdrady, ich wiezi wygladaly w sumie tak: byli idealnym antyprzykladem tego, jak powinien wygladac zwiazek dwojga ludzi. Chociaz byly tez dobre chwile, ojciec kochal mame na swoj sposob. Mama rowniez - do smierci sie nim opiekowala. Ma wielka sile w sobie, bo wyrzadzil jej mase krzywd w zyciu. Tyle, ze ojciec walczyl z nalogiem, odkad bylem swiadomy (ok 6-8 roku zycia), pil rzadko (ale jak zaczal, bylo to picie przed dlugi okres bez chwili trzezwosci). Wiem, ze nas kochal, chociaz nie potrafil za bardzo tej milosci okazywac. Nie nauczono go kochac. Mama z kolei, napelnila nas miloscia. Rodzice, mimo wszystkich zamieci, wpoili w nas wazne zasady - umilowanie madrosci, moralnosc, sumienie, nauczyli nas, ze warto byc dobrym czlowiekiem.
Staralem sie nie powielac bledow z mojej rodziny (tych z ktorych sobie zdawalem sprawe). Nigdy nie zdradzilem zony, przez mysl mi to nie przeszlo, nie naduzywam alkoholu, nie bije, nie krzycze (rzadko przynajmniej), generalnie staram sie zyc tak, aby moc sobie spojrzec w lustro bez wyrzutow. Wiadomo, ze rozne bledy popelnialem, popelniam i popelnial bede. Jestem tylko czlowiekiem. . Zawsze staralem sie szanowac zone i jej zdanie. Wady - glownie medrkowanie, gadatliwosc, lenistwo, brak odpowiedniej organizacji, spoznialstwo (i rozne inne, ale to chyba te najwazniejsze). Cechuje sie tolerancja (poza homo, gender i innymi nowoczesnymi bzdurami - tu akurat chyba znajde zrozumienie jesli chodzi o to ;)), zawsze chetnie pomagam, nierzadko swoim kosztem. Nie ma nikogo kogo nienawidze, sa pewnie ludzie ktorzy mnie nie lubia, ja tez roznych nie lubie, ale jawnego wroga nie mam zadnego. Wszystko co robie, robie majac dobre intencje, nie chce zyc ze swiadomoscia, ze kogos krzywdze. Slowem - do idealu mi daleko, wiem ze bywam trudny, ale wiem, zwyczajnie wiem, ze jestem dobrym czlowiekiem, zwlaszcza patrzac na ten zepsuty swiat.
Wszyscy, ktorzy mnie dobrze znaja i dowiaduja sie, co sie u mnie teraz dzieje, nie moga w to uwierzyc( Nie to, ze tak duzo osob wie, w realnym zyciu nie jestem az tak wylewny jak tutaj). . Znaja moje wady, ale znaja i zalety.
To jest moj krzyz, bo roznych grzechow sie rowniez w zyciu nie ustrzeglem. Wlacznie z powaznymi. Dawno temu, mlodosc, rozwiazlosc, imprezy, jak to w zyciu. Nie przez cale zycie bez przerwy liczylem sie tak samo mocno z innymi (np. mialem romanse z 2 mezatkami). Oszedlem od Boga, chociaz staralem sie zyc wg jego zasad. Teraz przychodzi pewnie za to wszystko placic. A moze to wiekszy plan Bozy...czas pokaze.
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-24, 22:14   

Zrobilem test czy jestem DDA ze strony http://www.rozwinacskrzydla.pl/pomoc

Odpowiedz:Nie masz wcale lub masz niewiele cech DDA. Możliwe, że nadużywanie alkoholu przez Twojego rodzica nie prowadziło do szczególnie dramatycznych konsekwencji w Twojej rodzinie, a co za tym idzie, nie wpłynęło w istotny sposób na Twoją osobowość. Być może wcale nie wychowywałeś (-aś) się w rodzinie alkoholowej, a wypełniasz ten test jedynie z ciekawości. Niewykluczone, że ukończyłeś (-aś) z powodzeniem terapię DDA.

Zapewne na ogół cieszysz się dobrym samopoczuciem, dobrze fukcjonujesz w rolach społecznych oraz masz satysfakcjonujące kontakty z ludźmi. W kontaktach z ludźmi potrafisz zachować swoją tożsamość i obronić swoje zdanie. Nie unikasz konfliktów za wszelką cenę, ani nie starasz się zawsze ustępować i zadowalalać innych. Zarazem jednak potrafisz spokojnie przyjmować krytykę.

Potrafisz dbać o swoje interesy, nie odczuwając z tego powodu poczucia winy. Respektując interesy innych ludzi, nie przejmujesz na siebie odpowiedzialności za nich, zachowując harmonię między dbałością o siebie a dbałością o innych. W bliskich kontaktach z ludźmi umiesz dawać i przyjmować emocjonalne wsparcie. Nie obawiasz się zależności od Twoich najbliższych. Otwarcie okazujesz im swoje uczucia, bez obaw przed odrzuceniem, czy zranieniem.

Pamiętaj także, że wyniki tu uzyskane mają jedynie wartość informacyjną i nie mogą zastąpić indywidualnej diagnozy psychologicznej, ani diagnozy lekarskiej.

Moj komentarz: Poza tym:"Możliwe, że nadużywanie alkoholu przez Twojego rodzica nie prowadziło do szczególnie dramatycznych konsekwencji w Twojej rodzinie, a co za tym idzie, nie wpłynęło w istotny sposób na Twoją osobowość", wszystko sie wlasciwie zgadza. Bo konsekwencje powazne wiem, ze byly. Wiem, ze obaj moi bracia sa DDA. Maja problemy (nie potezne,ale maja, z alkoholem, uczuciami i ich okazywaniem i wiele innych). Czyli moze mialem wiecej szczescia, bo o ile wierze, ze sa rodziny w ktorych bylo duzo gorzej, u mnie bylo mocno nieciekawie.
Druga sprawa, ze nie az tak spokojnie przyjmuje krytyke. Nie lubie byc krytykowany, ale staram sie jej sluchac i wyciagac wnioski. Chociaz nierzadko, na biezaco nie przyjmuje krytyki wlasciwie.

Z drugiego testu wylapuje nastepujace zachowania/cechy , ktore mnie w przynajmniej jakims stopniu dotycza, w nawiasach komentarze:
1. Strach przed utratą kontroli:
-Czułbym się znacznie lepiej, gdybym miał więcej władzy.(moze nie znacznie, ale lepiej)
-W mojej rodzinie dochodziło do fizycznej przemocy
-W mojej rodzinie chaos wybuchał w jednej chwili (nierzadko, przynajmniej w moim odczuciu)
2. Strach przed uczuciami:
(nic mnie nie dotyczy)
3. Strach przed konfliktem:
-W mojej rodzinie konflikt oznaczał wrzaski(nierzadko)
-Trudno mi powiedzieć „nie”, gdy jestem proszony o pomoc (ale ucze sie odmawiac)
4. Poczucie winy:
(nic mnie nie dotyczy)
5. Niemożność relaksu, rozluźnienia się i rozrywki:
(nic mnie nie dotyczy)
6. Ostry, nadmierny samokrytycyzm:
-Mam skłonność do bycia moim najgorszym krytykiem (ale nie mam problemu z krytykowaniem innych, czasem zbyt szybko)
-Szybko siebie osądzam.
7. Życie w świecie zaprzeczania:
-Czasami kłamię, zamiast przyznać się do błędu (ale generalnie rzadko klamie)
-W mojej rodzinie unikaliśmy zmagań z problemami (nierzadko, ale akurat mnie to nie dotyczylo, od zawsze lubilem rozwiazywac problemy "tu i teraz")
8. Trudności z intymnymi związkami:
(nic mnie nie dotyczy)
9. Życie w pozycji ofiary:
-W mojej rodzinie dochodziło do fizycznej przemocy (bicia/popychania/uderzania
-W mojej rodzinie przemoc słowna (krzyki/wrzaski/obwinianie) była codziennością (zdarzalo sie rzedziej lub czesciej, ale codziennoscia to nie bylo)
10. Zachowania kompulsywne:
Mam skłonność do kompulsji w zakresie:
-bycia na czas,
11.Skłonność do mylenia miłości z litością:
(nic mnie nie dotyczy)
12. Strach przed porzuceniem:
-Trudno jest pozwolić komuś odejść (zonie, ode mnie)
13. Myślenie czarno-białe:
(nic mnie nie dotyczy)
14. Opóźniony żal:
(nic mnie nie dotyczy)
15. Zdolność do przetrwania:
(nic mnie nie dotyczy)

Wedlug mnie samego, tych testow rowniez, nie wykazuje za bardzo cech DDA. Oczywiscie nie twierdze, ze te testy to jedyny wykladnik, ze ja sie nie mam prawa mylic w ocenie siebie. Ale na pytania odpowiadalem w 100% szczerze.
 
     
1803
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-25, 10:23   

Przeczytaj to co polecił Jacek:
http://www.rozwinacskrzyd...ydla_e-book.pdf po tej lekturze powinieneś wiedzieć na ile jesteś dysfunkcyjny. Bo jeśli się wychowałeś w takiej rodzinie jak pisałeś to na 100% jesteś. Pytanie tylko z czym do tej pory się uporałeś.

i druga tego samego autora:
http://www.rozwinacskrzyd...ook-G_Polok.pdf
i książki tej autorki:
http://lubimyczytac.pl/sz...+&main_search=1

tylko tak jak już pisałam, uważam, że powinieneś mieć te książki w wersji papierowej. Tak, żeby leżały w domu, gdzieś przy łóżku, żeby żona widziała co czytasz.
 
     
1803
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-25, 10:32   

heh, mi według tego testu wyszło
Cytat:
Warto, byś rozważył (-a) podjęcie psychoterapii indywidualnej bądź grupowej, nastawionej na rozwiązywanie problemów charakterystycznych dla DDA.

a nie jestem DDA ;)
 
     
Mirka5
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-25, 11:04   

Polecam dobry artykuł o stawianiu granic:

http://www.deon.pl/inteli...k-to-robic.html
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-25, 14:32   

1803 napisał/a:
heh, mi według tego testu wyszło
Cytat:
Warto, byś rozważył (-a) podjęcie psychoterapii indywidualnej bądź grupowej, nastawionej na rozwiązywanie problemów charakterystycznych dla DDA.

a nie jestem DDA ;)


Heh :) Dlatego zakladam margines bledu. Wiem, ze wychowanie w mojej rodzinie spowodowalo spore spustoszenie w zyciui emocjach moich braci, w moim zyciu tez. Po wczorajszej sprzeczce z zona, dzis jeszcze bylem wsciekly, teraz zaczynam sobie zdawac sprawe, ze pewnie ze strachu, ale chcialbym ja nazbyt kontrolowac. A to przeciez dobre nie jest. Dosc logiczne do wytlumaczenia w mojej sytuacji, tzn. strach i obawy, ale troche zrobilem z igiel widly jednak.
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-25, 14:58   

1803 napisał/a:
Przeczytaj to co polecił Jacek:
http://www.rozwinacskrzyd...ydla_e-book.pdf po tej lekturze powinieneś wiedzieć na ile jesteś dysfunkcyjny. Bo jeśli się wychowałeś w takiej rodzinie jak pisałeś to na 100% jesteś. Pytanie tylko z czym do tej pory się uporałeś.

i druga tego samego autora:
http://www.rozwinacskrzyd...ook-G_Polok.pdf
i książki tej autorki:
http://lubimyczytac.pl/sz...+&main_search=1

tylko tak jak już pisałam, uważam, że powinieneś mieć te książki w wersji papierowej. Tak, żeby leżały w domu, gdzieś przy łóżku, żeby żona widziała co czytasz.


Sciagnalem, zaczne od audiobooka, bo moge sluchac w godzinach pracy. Osobiscie preferuje wydania papierowe, nawet innaczej - nigdy nie czytalem ksiazki na telefonie/laptopie (ebooka nie mam). Jestem staroswiecki w tym temacie ;)
Jakies dysfunkcje na pewno mam, moge sobie z nich nie zdawac sprawy, z kilku zdaje. Tak jak pisalem, byly dramatyczne wydarzenia. Nie raz, trzy czy cztwerdziesci. Latami. Pamietam, jakbym widzial to na zywo niemal, wydarzenia, gdy mialem 3-5 lat. Zle wydarzenia, baaardzo zle. Wodke, bicie (i to nie tylko "boksowanie" , np. raz ojciec kazal mamie polozyc sie, zdjac spodnie i zlal ja pasem jak kiedys ojcowie dzieciaka. Pamietam, ale przebaczylem. Wiem, ze mimo calego zla, mial w sobie tez duzo dobra), uciekanie przez okna z domu, na ulice badz do sasiadow. Z wczesnego dziecinstwa mam w pamieci sporo "filmikow", glownie zlych. Mam niezla pamiec, moje pierwsze wspomnienie, "film", pochodzi z czasow gdy mialem 2 latka, moze 2,5. Dziadek dal mi kilka klapsow za marudzenie(to nie moje wyobrazenie, bo przypominajac sobie to, mam w pamieci konkretne szczegoly, obrazy), jedyne wspomnienie dziadka,bo w tym samym roku zmarl.
Najwyrazniej z wieloma sprawami sie przez te lata uporalem, nie mam zadnych wielkich zali, doceniam dobre chwile. Nawet w dziecinstwie, mimo problemow w rodzinie najczesciej bylem rozesmiany. Ludzie najbardziej mnie z moich cech lubili wlasnie za "smiech".
Jak cos to nie przy lozku, a przy sofie, bo musialem wyjsc z malzenskiego loza, przeszkadzam tam zonie. Tak jakby bala sie, ze ja ja bede przytulac, albo co gorsze, ona by chciala przytulic mnie (bo wiem, ze miewa czasem taka chec, choc powiedziala, ze gdyby obok lezala mama, to tez by sie chciala przytulic - po prostu ma czasem potrzebe ciepla od drugiej osoby).
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-26, 15:11   

Uczę sie ostatnio tyle, ze ktos z boku moglby powiedziec, ze wariuje. Przesłuchałem audiobooka poleconego przez Was. Dziekuje. Jeszcze bardziej mnie uświadomił, jak to wszystko jest skomplikowane, jak długa droga przede mna, przed nami. Jak latwo osądzałem i oceniałem, jak mocno mierzyłem swoja miara, jak mocno majac dobre checi krzywdziłem. Słuchając, płakałem od czasu do czasu. Nad swoim wewnętrznym złem, ktore trzeba okiełznać, nad zona i jej uczuciami, ktore zna tylko Bog, nad soba - bo mam wiecej dysfunkcji niz mi sie zdawało, z wieloma uporalem sie tylko cześciowo, inne pokonałem, jeszcze inne (zwlaszcza powielanie zachowań) powoduja krzywdzenie ukochanych osob. Cofając sie o kilka postów - moja najwieksza wada to jednak przejęte po ojcu gadanie, słowotok, ktory jest naznaczony wyrzutami. Jest męczący psychicznie, zwlaszcza ze zona np w takich momentach sie blokuje i chce uciec. Gdziekolwiek. Staram sie to teraz zrozumiec. Boli to, ze wciaz mieszkamy razem, tak blisko a tak daleko jednoczesnie, boje sie ze to posunie sie dalej, ale musze przejsc potezna przemianę - wyrzec sie zla. Bo nie robiac tego, moja miłość (niewątpliwa) wciaz bedzie okraszana pretensjami, osadzaniem, wyrzutami, nadmiarem "ja". Nie docierało za bardzo do mnie, gdy pisaliście ciagle, ze musze sie zajac tylko soba. Wciaz do konca nie dociera. Dotarlo natomiast to, ze dziekuje Bogu za ten kryzys. Bo on daje jakas nadzieje. Na to, ze sie uleczymy oboje z dysfunkcji spowodowanych przeszłością, ze stworzymy dobra rodzine, ze nie pozwolimy, aby nasze dzieci przeszły przez to samo co my. W Bogu nadzieja. Jednoczesnie, z czasem bede musial uświadomić zone o jej problemie, niekoniecznie sam, bo czym szybciej zda sobie z niego sprawe, tym szybciej bedzie miala szanse zrozumiec potrzebę terapii. Ja o swoja postaram sie sam, niezależnie od tego. Pownienem porozmawiać z jej mama? Bratem?
 
     
twardy
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-26, 15:26   

Pavel napisał/a:
moja najwieksza wada to jednak przejęte po ojcu gadanie, słowotok, ktory jest naznaczony wyrzutami.


Jeśli jesteś już tego świadomy, to zacznij coś zmieniać. Proponuję zacząć właśnie od tego.
Wyjmij watę z uszu, a włóż ją do ust.
Może dzięki temu usłyszysz więcej tego co mówi do Ciebie żona.
Skup się tylko na tym jednym.
Potrafisz?

Jeśli naprawdę kochasz żonę to potrafisz, ale to Twoje czyny, nie słowa zaświadczą o Twojej miłości.
 
     
Pavel
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-26, 16:04   

twardy napisał/a:
Pavel napisał/a:
moja najwieksza wada to jednak przejęte po ojcu gadanie, słowotok, ktory jest naznaczony wyrzutami.


Jeśli jesteś już tego świadomy, to zacznij coś zmieniać. Proponuję zacząć właśnie od tego.
Wyjmij watę z uszu, a włóż ją do ust.
Może dzięki temu usłyszysz więcej tego co mówi do Ciebie żona.
Skup się tylko na tym jednym.
Potrafisz?

Jeśli naprawdę kochasz żonę to potrafisz, ale to Twoje czyny, nie słowa zaświadczą o Twojej miłości.


Prawda, z jednym drobnym zastrzeżeniem. Zona za duzo i tak nie powie, taka jej natura (a raczej dysfunkcja). Ale i tak musze sie nauczyc milczeć. Rozmawiać czynami. zaczne od teraz
 
     
1803
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-26, 16:14   

Pavel napisał/a:
Pownienem porozmawiać z jej mama? Bratem?
po co? równie dobrze mógłbyś jej już teraz wpakować nóż w plecy.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8