Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Wysłany: 2015-10-16, 22:41 Rozwód ale ja nie chcę rozwodu...
Witam serdecznie wszystkich
Do śmiechu mi nie jest co prawda, bo żona wysłała mi nie dawno pozew o rozwód. Z przykrością muszę stwierdzić, że zaniedbywałem w tym czasie Boga i moją wiarę..
Poznaliśmy się przez internet, projechałem do niej po ledwie 2 tygodniach pisania ze sobą (ale ja czułem, że to miłość mojego życia), ona też się (chyba) zakochała we mnie. Pokłuciła się ze swoją mamą i pojechaliśmy do mnie na Święta Bożego Narodzenia. Uświadamialiśmy ją z rodzicami aby się pogodziła ze swoją matką, ona w zaparte że niw i koniec. Zaręczyliśmy się, wpierw wzięliśmy ślub cywilny (na wszystko uzbierałem ja, jej rodzice nawet nie przyjechali. Jakiś czas później spodziewaliśmy się dzidziusia, najszczęśliwszy dzień w moim życiu . W kolejnym roku po kolendzie (po namowie księdza), wzięliśmy ślub kościelny i ochrzciliśmy córeczkę (znowu na ślub zebrałem pieniądze samodzielnie). Tym razem jej rodzice przyjechali, siedzieli jak odludki przy stole weselnym i szybko się zmyli.
Mieszkaliśmy we w miejscowości moich rodziców, we wynajętym domku, opłaconym z góry na conajmniej 6 lat. Żona bardzo odsuwała mnie od rodziny, ja jej bezgranicznie ufałem. Nawet nie pozwalała mi chodzić z dzieckiem do rodziców... Ja pracowałem w szarej strefie za dobre pieniądze (wiem, że to nie jest powód do dumy, jestem niepełnosprawny). W końcu żona przekonała mnie żebyśmy się wyprowadzili do jej rodziców, nie miałem nic nikomu mówić i głupiec ze mnie - nic nikomu nie powiedziałem (teraz mi wstyd, bo nawet nie pozwoliła mi wziąć córeczki i pożegnać się z rodzicami). W pracy tak samo odszedłem z dnia na dzień, bez mówienia szefowi...
Po zebraniu dosyć sporej kwoty pojechaliśmy do teściów. W drugim tygodniu przebywania teściowa zaczęła mi ubliżać, więc wyszedłem na dwór się przejść około 40km, wróciłem nad ranem, nie wziąłem ani telefonu ani portfela. Po przyjściu rano wrecz musiałem błagać teściową o przebaczenie, bo źle zrobiłem. Teścia też musiałem przeprosić. Żone jak tylko wszedłem do domu przeprosiłem.
Aż w końcu przyszła sytuacja, że byłem na skraju wytrzymałości i wybuchnąłem mówiąc do teściowej "jesteś głupia i nic w życiu nie osiągnęłaś". Nie przeprosiłem teściowej (ponizała mnie przy każdej okazji, a żona jej przyklaskiwała i patrzy w nią jak ciele w malowane wrota).
Ogólnie sytuacja wygląda bardzo dziwnie, bo wydawało mi się, że jest w miarę dobrze między nami. Aż w końcu pytam żone "czy mnie kocha", a ona na to "nie wymagaj ode mnie takich deklaracji". I była też taka sytuacja, "Może znajdziesz kogoś kogo pokochasz bardziej ode mnie?, ułożymy sobie nowe życie". Powiedziałem jej, że ją kocham i nie mam zamiaru szukać nikogo nowego... Proponowałem jeszcze w połowie lipca mojej żonie aby iść na terapie małżeńską lecz odpowiedziała, że mam sobie sam iść, ona pomocy nie potrzebuje.
Nie chce rozwodu, cały czas się modle do pana Boga aby pomógł Nam to przezwyciężyć, boje się że moja wiara jest zbyt słaba ;(
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-17, 07:34
Witaj na forum
Poczytaj historie innych ludzi, ale też i wszelkie materiały dostępne na forum, zwłaszcza nagrania z naszych rekolekcji.
Pamiętaj, aby opisując swoje życie, sytuacje, nie zamieszczać imion ani szczegółów, które mogłyby Ciebie i Twoją rodzinę zidentyfiwac w realu. To bardzo ważne, bo tutaj staramy się ratować małżeństwa, a nie dodatkowo powodować zranienia.
Kartofelek napisał/a:
Nie chce rozwodu, cały czas się modle do pana Boga aby pomógł Nam to przezwyciężyć, boje się że moja wiara jest zbyt słaba ;(
Módl się, ale też i działaj, po to w końcu Pan Bóg stworzył mężczyznę - do działania. Tylko, że najtrudniejsze działanie odbywa się w samym sobie, ale być może to jest właśnie na ten moment najbardziej Tobie potrzebne.
Poczytaj, jaki jest plan Boży na mężczyznę i kobietę i na relację między nimi, na małżeństwo. Zweryfikuj to ze swoim małżeństwem. I zabieraj się za naprawianie swojej części, tego co jest Twoją odpowiedzialnością. A Pana Boga proś o to, aby pokazywał Ci, co jest teraz najpilniejsze do zrobienia.
Mało czytelnie napisałam? Widzisz, bo tutaj do ratowania małżeństwa sugerujemy szerszą, Bożą perspektywę, oraz długodystansowe działanie, aby uratowane małżeństwo zostało zbudowane na skale. A to: - jest trudne, - musi potrwać, - oraz potrzebny jest na to solidny plan, z Panem Bogiem skonsultowany.
Powodzenia!
Kartofelek [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-17, 08:40
Dziękuje za słowa otuchy, oczywiście czytam tematy z tego działu i widzę, że "zdradzacze" postępują bardzo schematycznie... Gdy pytałem żonę czy ma kogoś zaprzeczała mi, ale z jej zachowania sugeruję, że ma kogoś.
W dodatku żona utrudnia mi kontakty z dzieckiem, nie miałem kontaktu z dzieckiem od blisko miesiąca, to mnie bardzo boli. Czemu w tym wszystkim musi najbardziej cierpieć dziecko ;(
Kocham i dziecko i żonę, zdaje sobie sprawę, że pan Bóg poddaje nas wszystkich próbie, po prostu czasem jest mi bardzo ciężko. Płaczący mężczyzna to niecodzienny widok, nie mogłem się pozbierać przez pierwsze 2 tygodnie, do dzisiaj nie mogę znaleźć sobie miejsca w domu, chodzę z kąta w kąt.
Schemat zdradzania jest cały czas ten sam, jak czytam niektóre posty, to aż mam łzy w oczach jak człowiek może być aż tak podły dla osoby której przysięgał "I nie opuszcze cię aż do śmierci, tak mi dopomóż...", czy ta przysęga nic nie znaczy ? Czy to tylko było na pokaz ? Aby komuś coś udowodnić ? W moim przypadku przypuszczam, że tak mogłobyć, aby zrobić matce na złość wezmę z nim ślub i później jak moja matka się rozwiodę kilka razy...
Stokrotka10101 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-17, 12:30
Mowilam juz na innym poscie o zdolnosci do malzenstwa. Do uswiadomienia sobie wynikajacej z tego zmiany w swoim zyciu. Tak samo jak to ze zostaje rodzicem - moje zycie zmieni sie nieodwracalnie i bede z tym czlowiekiem zwiazanym do smierci. I odpowiedzialnym za ta relacje.
Niestety czesc osob jest zachwyconych ze zostalo pokochanych i taki stan ze ktos jest dla mnie im odpowiada. A potem by wybrali inne bardziej dogodne dla nich osoby na dalsza czesc zycia .
Kartofelek [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-17, 17:06
Stokrotka, też właśnie tak czuje jak piszesz. "Że zostałeś wyrzucony na śmietnik, bo już mi się znudziłeś, zmienie zabawki na nowe, może będą lepsze". Jest to bardzo przykre dla mnie, dobrze że mam wsparcie w rodzicach i w rodzeństwu. Bo mogłobyć różnie ze mną w senisie z moją psychiką. Obawiam się najbardziej, że nasze dziecko w końcu przesiąknie "tamtym życiem" i będzie takie jak teściowa i moja żona, tego najbardziej się boje, nasze dziecko ma niespełna trzy latka, próbują im wymazać tatę z umysłu.
Kartofelek [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-17, 20:06
Również jak wielu z Was zacząłem odprawiać Nowennę Pompejańską. Długo już samodzielnie nie odprawiałem różańca, musiałem sobie przypomnieć to i owo. Czy moja intencja "o uzdrowienie naszego małżeństwa", nie będzie zbyt ogólna dla Matki Boskiej ?
Nirwanna [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-17, 20:21
Kartofelek napisał/a:
Czy moja intencja "o uzdrowienie naszego małżeństwa", nie będzie zbyt ogólna dla Matki Boskiej ?
Na pewno nie będzie zbyt ogólna
Pamiętaj tylko, że w różańcu co jakiś czas pojawia się "bądź wola Twoja". To po to, abyś pamiętał, że wszystkie modlitwy są wysłuchiwane, ale to Bóg wyznacza czas, miejsce i sposób pokazania Ci, że modlitwy wysłuchał. Tak czy inaczej Matka Boska zawsze potrzebne łaski na dany czas Ci wyprosi
Kartofelek [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-18, 12:00
Tak naprawde to nawet nie znam powodu do rozwodu, bo w pozwie oprócz Naszych danych wszystko inne nie jest prawdą... Ustawiłem żonę na piedestale przed Bogiem, a o Bogu zapomniałem, teraz to dopiero rozumiem, jak mówili mi moi rodzice, to jest próba dla mnie od pana Boga. Też powtarzają mi przysłowie "BÓG NIE RYCHWILWY, ALE SPRAWIEDLIWY".
Staram się o tym nie myśleć, wiadomo jak to jest im bardziej się starasz ty bardziej pewne zdarzenia z życia kłębią się w pamięci.
Nie chcę oskarżać żony, bo sam teraz widzę jakie błędy popełniałem, one napewno też miały bardzo duży wpływ na decyzję mojej kochanej żony. Kocham ją nic tego nie zmieni.
katalotka72 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-18, 12:36
a odpowiedziałeś na pozew??
oddaliłeś w punktach każdy zarzut??
bez tego to raczej trudno zaczynać sprawę o rozwód
kochać można i liczyć na cud, ale życie toczy się dalej i twoje działanie ma wpływ na obrót spraw
Kartofelek [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-18, 13:00
O pomoc poprosiłem zaprzyjaźnioną z rodziną panią mecenas. Opisałem swoimi slowami, a ona to przerobi na "prawniczy język", jeszcze będzie konieczny wniosek o ustalenie kontaktów z dzieckiem, pomimo zapewnień żony, o nieutrudnianiu kontaktów, całkowicie je zerwała ze mną, boje się że nasze dziecko zapomni o mnie, co by mnie bardzo zasmuciło
JOHAN [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-18, 18:16
chcesz szukać pomocy? musisz mieć świadomość ,że przed małżeństwem nie można było współżyć,związek z założenia się rozpada
JOHAN [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-18, 18:22
ale to już było,a Ty chcesz ratować...miej tylko świadomość dlaczego tak się sypie
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-18, 18:28
JOHAN
Co było, to się nie odstanie. Masz coś konstruktywnego do dodania?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.