Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Lustro,
Dziękuję za te wszystkie słowa.
Musze sporo spraw przemyśleć.
Uciekam spać ... dobranoc wszystkim
Stokrotka10101 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-13, 03:11
Elu. Ja również chce Ci coś powiedzieć. Widzę i czuje ze ta zdrada to był dla Ciebie szok i tragedia. I utrata bezpieczenstwa oraz poczucie ze nic nie bedzie juz takie samo. Rozumiem Cię.
To co przeżywasz jest normalne.
Jednak to co Ty teraz czujesz czują tez inne osoby w innych sytuacjach także.
Czuje to mężczyzna któremu z powodu raka właśnie usunęli jądra (wie ze nie tylko nie będzie ojcem ale i mezczyzna), matka dziecka chorego na białaczkę, po drugim nawrocie i kobieta po stracie szóstej ciąży. Oni wszyscy mówią " jak mam dalej żyć . Zycie mi sie zawalilo. Mój ból jest naprawdę wielki. Boje się ze to wróci ".
Matka dziecka nie wyrzuci go z domu. Tak jak mężczyzna nie odbierze sobie życia (w każdym razie nie powinien) Oni muszą nauczyć się z tym żyć.
Tak samo i Ty masz alternatywę wybrać bycie z mężem i nie - bycie z mężem. Z tym ze rozstanie (separacja czy rozwod) będzie porażką Waszego małżeństwa.
W Twoim ręku są teraz Wasze losy i będzie tak jak zdecydujesz.
Możesz zdecydować tak jak Obudzony , który z bardzo dobrym skutkiem odbudowuje swoje małżeństwo. Zadziwiające ze odnajduje większą miłość i radość i sens życia . Uwaza ze to co sie stalo dalo poczatek czemus co jest lepsze. Porozmawiaj z nim koniecznie bo jest pozytywnym bohaterem.
Możesz też wybrać rozstanie . I wtedy dobrze byś wiedziała jak wygląda takie życie .
Mówisz ze chcesz dla dzieci jak najlepiej . Wiedz ze separacja/ rozwód wyrządzi im ogromną krzywdę.
Twój mąż straci możliwość bycia ojcem w pełni.
My rodzicielskie zostaje rozbite i oboje stracicie autorytet
Ty jako ze dzieci będą mieszkać z Tobą zostaniesz obarczona ich żalem, gniewem, cierpieniem i będziesz na to patrzeć do czasu aż odejdą z domu. A nawet i potem. Zdania pt " dlaczego ojciec mnie nie kocha " lub " to przez Ciebie mój ukochany tata odszedł " umila Ci życie do reszty.
Dzieci będą się wstydzić w szkole Waszego rozwodu.
Do ich ulubionych odżywek będzie należało : a Ty to co życiu pokazales/ las?
Dzieci mają będą rozgrywac Was jako rodziców przeciwko sobie. Wy też mozecie zaczac konkurowac ze sobą. Najczęściej rodzic który odszedł w ten sposób walczy o dzieci.
Mężczyzna często odchodzi i zapomina o dzieciach. Kobieta tez "lubi" karać mężczyznę brakiem kontaktu z dziećmi.
Stajesz się jedynym zywicielem rodziny. Pracodawcy wiedząc , że masz trudna sytuację i masz nóż na gardle przeważnie to wykorzystują by dołożyć Ci więcej pracy. Gdy odszedł mój mąż a zespół w pracy dowiedział się namówili szefa by mnie zwolnił bo będę mniej dyspozycyjna. Przeprosili , powiedzieli ze muszą myśleć o sobie - im mniej osób tym korzystniejszy podział. W obecnych czasach nie masz co liczyć na pomoc innych.
Twoje przyjaźnie skończą się w większości. Kobiety dadzą Ci do zrozumienia ze boją się ze uwiedziesz im mężów. A mężczyźni za to, ze są gotowi w razie Twojej propozycji. Mężczyźni tez są niezadowoleni jak ich żony zadają się z rozwódkami bo " a nuż im zamieszaja w glowie"
Więc wszystkie pomoce domowe , samochodowe albo u fachowca albo sama.
Zostajesz kompletnie sama . Jeśli dziecko zachoruje masz wybór albo zostawiasz samo z gorączka i idziesz do pracy albo zostajesz i ryzykujesz utratę kolejnej. Jak ja stracisz nie macie za co żyć.
Modlisz sie byś nie zachorowała. Jak zachorujesz, to dalej zasuwasz.
Ja jechałam z gorączka ok 39 st i dreszczami do zakładu bo mi wybili szyby , a samochód był potrzebny i tylko ja mogłam to zrobić.
Nie masz z kim napić się herbaty. Nie słyszysz swojego imienia- tylko "proszę pani" i "mamo".
Tęsknisz za tym co było kiedyś z mężem . A czasem śni Ci się po nocach. A wtedy chcesz się nie obudzić.
Mogę pisać jeszcze dużo, dużo więcej . To takie pierwsze co się rzuciło.
Ogólnie to życie po zdradzie jest trudne . Po rozwodzie/ separacji jeszcze trudniejsze. I w obu przypadkach musisz odpowiedzieć na pytanie jak żyć. Złudzeniem jest to ze separacja / rozwód rozwiązuje problemy. Powiem Ci - raczej stwarza nowe.
1803 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-13, 12:01
Ela, napiszę Ci co mi ktoś kiedyś zaproponował na brak wiary w uczciwość i chęci męża - podziałało bardzo szybko:) Bo to, że musisz walczyć jest dla mnie oczywiste :)
Analizowałam sobie każdy dzień osobno. Jaki był dla mnie DZISIAJ mąż? co zrobił, co powiedział, jak się zachowywał właśnie dzisiaj. Jeśli coś mnie gryzło z jego postawy to do tego wieczorem wracałam. Pytałam co miał na myśli kiedy coś powiedział, czemu tak a tak się zachował.
Może głupio to wygląda dla postronnych ale mi jako tej zdradzonej, z zerowym zaufaniem, totalną niewiarą w dobre intencje męża takie coś bardzo pomogło. Zamęczyłabym się na śmierć gdybym każdego wieczora myślała o ostatnich kilkunastu miesiącach. Na początku po kilka razy dziennie musiałam sobie powtarzać: nie myśl o zdradzie, myśl o dzisiejszym dniu. I tak w kółko...
Dodatkowym plusem takiej metody jest odbudowywanie więzi przez rozmowę często na trudne tematy. Ale nie tematy zdrady. O tym nie rozmawialiśmy prawie w ogóle.
ela610 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-13, 22:06
Poczytałam trochę innych postów i mam parę refleksji.
Wyobrażam sobie, że życie w separacji / rozwodzie jest ciężkie. Już teraz jestem tydzień z córkami sama i widzę zmiany w ich zachowaniu - u jednej nerwowość, u drugiej rozklejanie i smutek. I bardzo bym chciała aby moje życie wróciło do tych lepszych chwil z małżeństwa. Bardzo bym chciała wybaczyć, bardzo. Ale mam wątpliwość - czy ktoś kto manipulował mną przez 2 lata, okłamywał, zdradzał, nie rozmawiał, nie wspierał - naprawdę się zmieni ? Boję się że ta postawa pokory to szok po tym że naprawdę wydał się romans męża i stracił w sumie rodzinę. Myślę że to bardzo odczuwa bo mieszka teraz sam. Ale jak uwierzyć, że skoro 2 lata żył w tak ogromnym kłamstwie i manipulacji, nie zrobi tego znowu ? Kłamał przede mną i nawet przed Bogiem. 2 lata nie zawahał się i nie zmienił swego postępowania. Nie miał żadnych przemyśleń, prowadził dwa życia. Czy ktoś taki może się nagle zmienić ? Chyba chciałabym aby to nie były słowne deklaracje ale aby mi to pokazał i udowodnił. Przyjmuję Wasze rady - wybacz. Bardzo bym chciała, ale wątpliwości mam tak wiele .....
katalotka72 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-13, 22:19
jak nie spróbujesz to nie będziesz wiedzieć jak jest, jak nie dasz szansy to na pewno nie wydarzy się nic dobrego, ale to nie równa się przyjęciu bez warunków i z otwartymi ramionami
daj sobie czas, poszukaj pomocy poza sobą, za parę lat będziesz wiedziała czy warto było.......
Stokrotka10101 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-14, 00:22
Wiesz Elu nie masz i nie będziesz miała nigdy żadnej gwarancji. Ktoś kto nie zdradzał może zdradzić. A ktoś kto zdradzał przestać i zacząć prowadzić przykład życie. W życiu pewna jest śmierć i podatki.
Ale możesz zwiększyć szanse Waszego małżeństwa.
Idź do dobrego terapeuty rodzinnego.razem z mężem
Po to by poszukać przyczyn, zmienić schematy myślowe i bledne postrzeganie, odnaleźć sfrustrowany potrzeby, poprawić komunikację omówić oczekiwania itp
Zrób to koniecznie
lustro [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-14, 10:40
ela610 napisał/a:
Poczytałam trochę innych postów i mam parę refleksji.
Wyobrażam sobie, że życie w separacji / rozwodzie jest ciężkie. Już teraz jestem tydzień z córkami sama i widzę zmiany w ich zachowaniu - u jednej nerwowość, u drugiej rozklejanie i smutek. I bardzo bym chciała aby moje życie wróciło do tych lepszych chwil z małżeństwa.
Więc to zrób. Daj sznasę wam wszystkim. Czy nie widzisz, że teraz, na dziś, wszystko zalezy od Ciebie?
ela610 napisał/a:
Bardzo bym chciała wybaczyć, bardzo. Ale mam wątpliwość - czy ktoś kto manipulował mną przez 2 lata, okłamywał, zdradzał, nie rozmawiał, nie wspierał - naprawdę się zmieni ?
Powiem Ci coś, co pewnie Ci się nie spodoba, ale tak działa.
Ty masz wątpliwości, że mąż się nie zmieni, bo...
A myślisz, że on nie ma takich w stosunku do Ciebie?
Zdrady nie trafiają się w dobrych, udanych małżeństwach, gdzie obie strony znajdują zaspokojenie.
Zdrada jest chyba najostrzejszym przejawem kryzysu. A kryzys jest efektem wieloletniej pracy.
ela610 napisał/a:
Boję się że ta postawa pokory to szok po tym że naprawdę wydał się romans męża i stracił w sumie rodzinę. Myślę że to bardzo odczuwa bo mieszka teraz sam.
Lepiej żeby Twój mąż nie oswoił się za bardzo ze swoją samotnością, niezależnością...
bo oprócz dyskomfortu ma to też sporo plusów, poza tym daje mu czas na ochłonięcie i rozmyślania. A efekty takich rozmyslań moga Cie bardzo zaskoczyć.
ela610 napisał/a:
Ale jak uwierzyć, że skoro 2 lata żył w tak ogromnym kłamstwie i manipulacji, nie zrobi tego znowu ? Kłamał przede mną i nawet przed Bogiem. 2 lata nie zawahał się i nie zmienił swego postępowania. Nie miał żadnych przemyśleń, prowadził dwa życia.
To jest Twoje wyobrażenie o tym co i jak czuł. robił. myslał mąż.
Nie rozpędzaj się w tym za bardzo, bo zaczniesz tworzyć na własny użytek nieprawdziwą historię.
ela610 napisał/a:
Czy ktoś taki może się nagle zmienić ? Chyba chciałabym aby to nie były słowne deklaracje ale aby mi to pokazał i udowodnił. Przyjmuję Wasze rady - wybacz. Bardzo bym chciała, ale wątpliwości mam tak wiele .....
Wątpliwości ma każdy myślący świadomy człowiek.
A mimo to podejmujemy decyzje.
Poczytaj co napisali inni - jak nie zrobisz tego, nigdy się nie dowiesz jak będzie. A wyrzut sumienia, że stchórzyłaś będziesz miała coraz większy.
monis [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-14, 10:57
lustro napisał/a:
Lepiej żeby Twój mąż nie oswoił się za bardzo ze swoją samotnością, niezależnością...
bo oprócz dyskomfortu ma to też sporo plusów, poza tym daje mu czas na ochłonięcie i rozmyślania. A efekty takich rozmyslań moga Cie bardzo zaskoczyć.
Oj Lustro trafiłaś z tym stwierdzeniem w samo sedno.
Mogą zaskoczyć mile, ale najczęściej zaskakują niemiło.
Elu, jak radzi Lustro wystrzegaj się myślenia o tym co myślał, czuł, myśli i czuje teraz twój mąż.
To tylko on wie. A wyobraźnia jest tak bujna, że podsuwa coraz to nowe obrazki. Najczęściej takie jakie chcemy. Bo na poczuciu jaki to mąż zły podbudować swoje ego.
Tak więc walcz dziewczyno o siebie, męża i swoje małżeństwo.
Bo kiedyś możesz żałować, ze nic nie zrobiłaś.
Poczytaj o tym tutaj.......
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-14, 11:31
monis napisał/a:
wystrzegaj się myślenia o tym co myślał, czuł, myśli i czuje teraz twój mąż.
To tylko on wie.
Jeżeli jest on w szoku, że sprawa się wydała i teraz widzi co narozrabiał, to może jeszcze on sam nie wie co myśleć i czuć.
Ale zgadzam się, ze jeśli przyzwyczai się do bycia samemu, to może nie chcieć już tego naprawiać.
Oczywiście nie nastąpi to po dniu czy tygodniu, ale nie należy tego lekceważyć.
monis [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-14, 11:57
Jacek-sychar, Teraz mówi że wszystko rozumie jaki błąd popełnił, jakim był idiotą. Żałuje że nie rozmawiał ze mną, nie mówił o swoich potrzebach, marzeniach i nie próbował mną się zaopiekować, zrozumieć. Ale czy to szczere czy tylko strach bo widzi że stracił wygodę i rodzinę ?
Czy to szok niewiernego męża?
Jacek-sychar [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-14, 12:09
Monis
Romans miał być wielką tajemnicą. A to się nagle wydało. Ja nie chcę oceniać, czy to strach, czy wygoda. Wiem tylko, że teraz może w jego głowie kłębią się różne myśli. Może wrócić w stare koleiny i mieć spokój. Może też zmienić swoje życie i odejść do kochanki. Jeżeli minęły dwa lata, to pierwsze emocje już opady i może zacząć myśleć racjonalnie.
Chciałem tylko napisać, że może on sam jeszcze nie wie, co powinien zrobić.
Podobnie było z moją żoną. Jak sprawa się wydała, to szalała i szarpała się w każdą stronę. Jak minął pierwszy szok i wstyd (tyle osób dowiedziało się, co ona przez rok wyprawiała), to dopiero wtedy zaczęła podejmować decyzje.
Widziałaś kiedyś Monis złodzieja złapanego na gorącym uczynku?
Ja widziałem. Szczególnie te oczy zaszczutego zwierzęcia. Miało być tak wspaniale. Krótki skok i szybki zarobek. A tutaj nagle taka wpadka. Ucieczka się nie udała. I dopiero wtedy pojawiły się perspektywy konsekwencji swojego działania. Jeszcze nie ma decyzji jak się bronić. Jeszcze kombinujemy. To jest analogiczna sytuacja.
monis [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-14, 12:17
Jacek-sychar, fakt Jacku, że możesz porównać zachowanie zdradzacza do zachowania Twojej żony. Masz przewagę
Może i w pierwszym szoku/strachu mówi ze głupi, że żałuje, że nie wie co opętało....
Ja zalecam eli610 ostrożność w ocenie zachowania. Ale też tzw trzeźwość bez kreowania co myśli, co czuje...co by było gdyby...
Działać tak jak podpowiada serce i umysł.
Jeśli chce naprawiać to dobrze trafiła prawda?
A wątpliwości czy zdradzony szczerze przyznaje się do winy zawsze będą.
Tylko czas pokaże prawdę.
zenia1780 [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-14, 16:02
Cytat:
Przyjmuję Wasze rady - wybacz. Bardzo bym chciała, ale wątpliwości mam tak wiele .....
ela610 napisał/a:
Ale pomimo wszystko pełno we mnie sprzecznych myśli, niezrozumienia, żalu, załamania.
Tak jak ktoś wcześniej napisał, pewności nigdy mieć nie będziesz, a te uczucia które opisujesz są jak najbardziej naturalne. Nie należy ich bagatelizować, ani spychac gdzieś daleko, ale zaopiekować się nimi, ale nie w sensie pielęgnowania ich tylko przeżycia i uporania się z nimi. To taki okres "żałoby", po tym co sie stało, co było. Dopiero wtedy można ruszyć do przodu..
Wybaczenie, to już jakby następny etap, który jednak nie dzieje się ot tak, za pstryknięciem palcami. To proces, często długi, zapoczatkowany jednak Twoją decyzją o chęci przebaczenia. Warto byś wiedziala, że to przebaczenie tak naprawdę najbardziej potrzebne jest Tobie własnie a nie meżowi, bo nieprzebaczenie wyrządzonej nam krzywdy nas samych niszczy i nie pozwala żyć, ciągle trzymajac nas w poczuciu żalu i tak naprawdę zamykając nas na wszystkie pozytywne uczucia, w tym miłość, nie tylko względem krzywdziciela, ale w ogóle.
Poczytaj sobie coś o tym procesie, zobacz czy i w którym jego miejscu jesteś
Chciałam Cię zapytać jak wyglądają Twoje relacje z Bogiem, jednak Gosia już to zrobiła. Napisałaś:
ela610 napisał/a:
Z Bogiem jestem poukładana, rozmawiam z nim i próbuję znaleźć oparcie.
Na czym to poukładanie polega? Czy Twoja relacja z Nim jest tak duża i silna, aby postąpić wobec męża tak jak On postępuje wzgledem nas? Aby choć spróbować wybaczyć?
W disziejszych Nieszporach jest takie czytanie:
Po tym poznajemy, że znamy Chrystusa, jeżeli zachowujemy Jego przykazania. Kto mówi: "Znam Go", a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą i nie ma w nim prawdy. Kto zaś zachowuje Jego naukę, w tym naprawdę miłość Boża jest doskonała. Po tym właśnie poznajemy, że jesteśmy w Nim. Kto twierdzi, że w Nim trwa, powinien również sam postępować tak, jak On postępował.
91j2, 3-6)
Mnie one bardzo udeżyły. Pomyśl o nich.
Zadaj sobie pytanie, czy chcesz wybaczyć mężowi, bo że w tej chwli nie potrafisz to oczywiste. Jednak jeśli chcesz i poprosisz Boga by Ci w tym pomógł, On nie odmówi.
Pomyśl jeszcze o jednej kwestii. Tak jak lustro juz napisała:
lustro napisał/a:
Zdrady nie trafiają się w dobrych, udanych małżeństwach, gdzie obie strony znajdują zaspokojenie.
Zdrada jest chyba najostrzejszym przejawem kryzysu. A kryzys jest efektem wieloletniej pracy.
O ile zdrada jest wyłączna decyzją i odpowiedzialnoscią zdradzającego, o tyle kryzys, który często do tego doprowadza jest jednak już odpowiedzialnością obojga małżonkow. Pomyśl o swoim w nim udziale.
GregAN [Usunięty]
Wysłany: 2015-10-14, 18:05
zenia1780 napisał/a:
Pomyśl jeszcze o jednej kwestii. Tak jak lustro juz napisała:
lustro napisał/a:
Zdrady nie trafiają się w dobrych, udanych małżeństwach, gdzie obie strony znajdują zaspokojenie.
Zdrada jest chyba najostrzejszym przejawem kryzysu. A kryzys jest efektem wieloletniej pracy.
O ile zdrada jest wyłączna decyzją i odpowiedzialnoscią zdradzającego, o tyle kryzys, który często do tego doprowadza jest jednak już odpowiedzialnością obojga małżonkow. Pomyśl o swoim w nim udziale.
zenia1780,
święte słowa, dlatego dobrze, żeby zdradzający potrafił określić, dlaczego tylko jedna z osób winnych kryzysu w małżeństwie zdradziła a druga pozostała wierna ?
Dlaczego, pomimo swojej winy w kryzysie, nie skupił się na naprawianiu tego co zawinił, ale uciekł w zdradę.
Może dawał "sygnały" .
Jakie ... świetlne ? dymne ? migowe ??
lustro napisał/a:
ela610 napisał/a:
Bardzo bym chciała wybaczyć, bardzo. Ale mam wątpliwość - czy ktoś kto manipulował mną przez 2 lata, okłamywał, zdradzał, nie rozmawiał, nie wspierał - naprawdę się zmieni ?
Powiem Ci coś, co pewnie Ci się nie spodoba, ale tak działa.
Ty masz wątpliwości, że mąż się nie zmieni, bo...
A myślisz, że on nie ma takich w stosunku do Ciebie?
Brak zaufanie nie wynika tylko z samego faktu zdrady,
ale zgodnie z tym co pisałaś - z również faktu, że nie naprawiał swojego udziału w kryzysie, ale zamiast tego - zdradził.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy
Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.
W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.
UZASADNIENIE
Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.
Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).
Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.
Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.
Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.
Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.
Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.
Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.
List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny
Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>
Wszechświat na miarę człowieka
Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)
Musicie zawsze powstawać!
Możecie rozerwać swoje fotografie i zniszczyć prezenty. Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia i próbować dzielić to, co było dla dwojga. Możecie przeklinać Kościół i Boga.
Ale Jego potęga nie może nic uczynić przeciw waszej wolności. Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go, by zobowiązał się z wami... On nie może was "rozwieść".
To zbyt trudne? A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym. Miłość się staje Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.
Nie jest umeblowana mieszkaniem, ale domem do zbudowania i utrzymania, a często do remontu. Nie jest triumfalnym "TAK", ale jest mnóstwem "tak", które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".
Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić! Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść. I nie wolno mu odebrać życia, które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.
Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.
Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.
Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.
„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...
„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".
Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.
"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23) "Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)
Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)
Modlitwa o odrodzenie małżeństwa
Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:
- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.
Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..
Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!
Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego
Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:
1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.
Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi
Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód. KAIKs. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.