Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Małżeństwo dwóch DDA
Autor Wiadomość
mamtylko27lat
[Usunięty]

  Wysłany: 2015-10-01, 10:39   Małżeństwo dwóch DDA

Jestem żoną od 3 lat, mamy dwuletnie dziecko. Zanim wzięliśmy ślub byliśmy parą półtora roku. Przed ślubem nie pomyślałam, że mogę być Dorosłym Dzieckiem Alkoholika, a tym bardziej mój mąż. Myslałam, że nasza przeszłość nie ma wpływu na teraźniejszość.

Aż kilka miesięcy po ślubie zaczęliśmy się kłócić, padały słowa o rozwodzie. Ucichło w czasie mojej ciąży i kiedy dziecko było malutkie - chyba po prostu byliśmy zbyt zajęci, żeby zagłębiać się w problemy małżeńskie.

Kryzys nastąpił jak dziecko trochę podrosło, a apogeum osiągnął, kiedy przyjechali do nas moi teściowie i w naszym domu zagościły alkohol i awantury, a ja miałam pretensje do męża, że na to pozwala. Wtedy dotarło do mnie, jakie on ma problemy ze sobą, jak bardzo jest współuzależniony od rodziców (piją oboje, matka mniej). Mąż stał się potworem, krzyczał na mnie, mówił w kłótniach bardzo bolesne dla mnie rzeczy. Groził rozwodem i zabraniem mi dziecka, wielokrotnie.

Szukałam darmowej pomocy psychologicznej dla siebie, ale terminy były bardzo odległe. W końcu napisałam maila do ośrodka terapii uzależnień, opisałam zachowanie męża, to, że jego ojciec jest na maksa alkoholikiem i zaprosili mnie kilka dni później na konsultację z psychologiem. Okazało się, że ja również jestem DDA i dlatego mogę zostać w ośrodku. Teraz jestem po roku terapii indywidualnej i na kolejnym kroku grupowej. Można powiedzieć, że jestem średniozaawansowana w pracy nad sobą. Utwierdziłam się też w przekonaniu, że mój mąż ma bardzo poważny syndrom DDA. Najgorsze są dla mnie jego wybuchy agresji, także publiczne czy przy mojej rodzinie.


A główny problem jest taki - on stanowczo nie zgadza się na pójście na terapię dla DDA, na terapię małżeńską czy na wstąpienie do jakiejś wspólnoty. Nie i już. On sobie sam poradzi. Poza tym jego zachowanie to jest MOJA WINA, bo on jak mieszkał z ojcem to miał problemy z ojcem, a teraz mieszka ze mną, więc to problem ze mną.


Po jego kolejnym wybuchu agresji z moim zdaniem błahego powodu (sprzeczka o drobiazgi, sprzątanie + mój niezbyt dobry humor) naprawdę nie wiem już co robić. Separacja? Rozwód? Unieważnienie małżeństwa?

Co się robi, kiedy druga osoba nie chce naprawiać małżeństwa? Nie mogę wystawiać się na jego krzyki i awantury i tego znosić i potulnie czekać aż jaśnie panu przejdzie złość.


Możecie mi pomóc? Bo naprawdę
jestem załamana.


Aha, dodam, że bywają dni, kiedy mój mąż jest dla mnie dużym wsparciem, radością. Kocham go, ale nie mogę się dawać tak traktować.
 
     
Jacek-sychar
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-01, 11:07   

Witaj na naszym forum

Spróbuj poczytać nasze forum. Pewnie znajdziesz wątki opisujące podobne do Twojej sytuacji rodzinnej. Często są one wsparcie i nauką jak postępować w takich sytuacjach.

Ja poleciłbym Ci (jeżeli nie znasz) dwie pozycje:
ks. dr Grzegorz Polok, "Rozwinąć skrzydła"
darmowy e-book lub audiobook do pobrania ze strony:
http://www.rozwinacskrzydla.pl/

Może mąż przeczytałby tę książkę na początek?

Na polecanej stronie są również materiały pomocne. Przejrzyj dokładnie.

Bardzo podobny syndrom do DDA, to DDRR (dorosłe dzieci rozwiedzionych rodziców)
Książka opisująca to, wraz z sugestiami postępowania to:
Jim Conway, Dorosłe dzieci prawnie lub emocjonalnie rozwiedzionych rodziców
początek książki znajduje się tutaj:
http://www.rozwinacskrzyd...%20rodzicow.pdf
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-01, 11:30   

mamtylko27lat - witaj na Forum Pomocy dla małżonków doświadczających kryzysów w małżeństwie.

Jak piszesz - wiele rzeczy o sobie i o problemie, który jest nazwany syndromem DDA - wiesz - pracujesz nad sobą, zdrowiejesz, to piękne i daje nowe szanse.

Ja też mam w swojej historii syndrom DDA i mój mąż też.

mamtylko27lat napisał/a:
Co się robi, kiedy druga osoba nie chce naprawiać małżeństwa? Nie mogę wystawiać się na jego krzyki i awantury i tego znosić i potulnie czekać aż jaśnie panu przejdzie złość.


- nie musisz wystawiać się na krzyki i awantury, ale możesz nauczyć się zachować spokój i nauczyć się bronić od krzyków i awantur, myślę, że tarapia ku temu prowadzi


mamtylko27lat napisał/a:
naprawdę nie wiem już co robić. Separacja? Rozwód? Unieważnienie małżeństwa?


Tutaj - to trochę strzelasz jak z karabinu....... :roll:

Powoli - trafiłaś na Forum Pomocy SYCHAR dla małżonków przeżywających kryzys, gdzie mottem jest zdanie: Każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania!

Idąc tym śladem, NIE ROZWÓD :evil: , NIE UNIEWAŻNIENIE MAŁŻEŃSTWA :evil: , a ratowanie małżeństwa :-D

Czy mogłabyś wybrać się na spotkania któregoś z Ognisk SYCHAR? - patrz tutaj http://sychar.org/ogniska/
 
     
mamtylko27lat
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-01, 12:09   

@Jacek: Dziękuję, postaram się sięgnąć do ksiażek, chociaż je przejrzeć. Chyba łatwiej mi poszukać historii na forum póki co.

@hubcia: Ja przez jakiś czas dobrze sobie radziłam z awanturami, nie dawałam się prowokować, nie używałam wrednych argumentów, nie krzyczałam. I co? I dalej się na mnie darł. Przez ostatnie kilka razy jestem znów kłębkiem nerwów, ale nie daję się prowokować, tylko płaczę sama nocami ze stresu.

Chciałabym ratować małżeństwo, ale to tak się da jednostronnie? Poza tym czuję frustrację, bo właściwie tylko ja się staram (co też sugerowała mi moja terapeutka).

Niestety, u mnie w diecezji nie ma ogniska Sychar (zerkałam już kiedyś na tą listę), ale jest w diecezji, do której przeprowadzamy się na początku przyszłego roku. Tylko na tą chwilę to ja nie wiem, czy nie złożę wniosku o separację i czy mąż nie pojedzie sam.
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-01, 12:22   

mamtylko27lat napisał/a:
I co? I dalej się na mnie darł. Przez ostatnie kilka razy jestem znów kłębkiem nerwów, ale nie daję się prowokować, tylko płaczę sama nocami ze stresu.


Rozumiem jak to trudne. Rozumiem, że można mieć tego dość.

... ale mam pytanie w druga stronę, jak okazujesz mężowi szacunek, jak go doceniasz za:

mamtylko27lat napisał/a:
Aha, dodam, że bywają dni, kiedy mój mąż jest dla mnie dużym wsparciem, radością.


???
 
     
monis
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-01, 12:34   

mamtylko27lat, Rozwinąć skrzydła koniecznie przeczytaj, a jak będziesz dalej chciała coś do poduszki( zamiast łez i stresu) to 5 języków miłości. Mi ta ksiązka otworzyła oczy:))

Dopiero jak ją przeczytałam, zrozumiałam co tutaj do mnie mówią :mrgreen:
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-01, 12:40   

Ze mną i z mężem - oboje z syndromem DDA - to było tak, że mieliśmy puste zbiorniki miłości, a oboje jej bardzo chcieliśmy - tylko czym się dzielić, kiedy pusto w środku?

Ta droga, którą można iśc w SYCHAR - to dla mnie przyjmowanie miłości od Boga, aby pokochać siebie i dalej z miłością wychodzić do męża.

Mamtylko27lat - piszesz, o potrzebie zmiany, nosisz się z zamiarem podjęcia jakiegoś konkretnego działania, bo piszesz o separacji, czy to jest Twoja wewnętrzna potrzeba? Czy cheć pokazania czegoś, może kary dla męża?
 
     
mamtylko27lat
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-01, 14:00   

hubcia576 napisał/a:
bo piszesz o separacji, czy to jest Twoja wewnętrzna potrzeba? Czy cheć pokazania czegoś, może kary dla męża?


To jest mój jedyny pomysł na osiagnięcie celu. A celem jest to, żeby mąż poszedł na terapię i zaczął pracować nad swoją agresją i relacją z rodzicami. Właściwie to taki szantaż z mojej strony by był. Ale bierze się on z bezsilności i strachu przed przyszłością.

hubcia576 napisał/a:
ale mam pytanie w druga stronę, jak okazujesz mężowi szacunek, jak go doceniasz za:
Nie zawsze go doceniam. Ale wiele razy mu mówię miłe rzeczy, chwalę go, mówię, że jest miłością mojego życia i wykonuję różne zadania od terapeutki, typu, żeby powiedzieć mężowi w konkretnej sytuacji, że jego wsparcie dużo mi daje na przykład.Pracuję też nad tym, żeby mieć dla niego więcej czasu, zmieniam się w tym, co jest dla niego wazne (np. bardziej dbam o porządek, nie wyciągam go do centrów handlowych czy robię obiad z ziemniakami, bo narzeka, że dawno nie było, chociaż ja tych ziemniaków nie lubię)


I co słyszę w zamian? Że jestem "śmieszna" na przykład. I że ślepo wierzę w to, co mi powiedzą na terapii.

Chyba zalogowałam się tu, żeby mieć cień nadziei, że wszystko będzie dobrze. Tylko, że chyba dawno już go nie mam...
 
     
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-01, 14:06   

mamtylko27lat napisał/a:
hubcia576 napisał/a:
bo piszesz o separacji, czy to jest Twoja wewnętrzna potrzeba? Czy cheć pokazania czegoś, może kary dla męża?


To jest mój jedyny pomysł na osiagnięcie celu. A celem jest to, żeby mąż poszedł na terapię i zaczął pracować nad swoją agresją i relacją z rodzicami. Właściwie to taki szantaż z mojej strony by był. Ale bierze się on z bezsilności i strachu przed przyszłością.



Możesz się przeliczyć. Nigdy nie wiesz, jak zareaguje drugi człowiek.
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-01, 15:25   

Cytat:
I co słyszę w zamian? Że jestem "śmieszna" na przykład. I że ślepo wierzę w to, co mi powiedzą na terapii.


Widzisz - bo to jest dla niego zupełnie obce - a jak podchodzimy do czegoś co jest obce, nowe?

Podchodzimy nieufnie i tak reaguje Twój maż - reaguje nieufnie.

mamtylko27lat napisał/a:
Chyba zalogowałam się tu, żeby mieć cień nadziei, że wszystko będzie dobrze. Tylko, że chyba dawno już go nie mam...


Bardzo dobrze, że się tu zalogowałaś, to dobre miejsce aby odzyskiwać nadzieję i się nią napełniać.

To "wszystko będzie dobrze" - zawiera w sobie nieprecyzyjność.

Czym jest to "wszystko"? Czym jest to "dobrze"?

Celowo zapytałam Cię o sprawę separacji i po co takl naprawdę jej chcesz, bo tak naprawdę bardzo domyslałam się odpowiedzi - znam ją, bo sama tak myślałam i doświadczyłam tak jak Ty:

mamtylko27lat napisał/a:
o jest mój jedyny pomysł na osiągnięcie celu. A celem jest to, żeby mąż poszedł na terapię i zaczął pracować nad swoją agresją i relacją z rodzicami. Właściwie to taki szantaż z mojej strony by był. Ale bierze się on z bezsilności i strachu przed przyszłością.


Ale - jeśli chcesz mieć nadzieję na uratowanie małżeństwa, to warto trochę oczyścić cel i może zmienić środki?

Co spowodowało, że sama poszłaś na terapię?
 
     
mamtylko27lat
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-01, 15:56   

hubcia576 napisał/a:
Ale - jeśli chcesz mieć nadzieję na uratowanie małżeństwa, to warto trochę oczyścić cel i może zmienić środki?


Ładnie to ujęłaś. Tego bym chciała, ale po prostu nie mam pomysłu. Albo może: jestem niecierpliwa i chcę szybko osiągnąć cel?

hubcia576 napisał/a:
Co spowodowało, że sama poszłaś na terapię?


To, że nie radziłam sobie z agresją męża. I z przyzwoleniem męża na wybryki jego ojca kosztem naszej rodziny. Ale mój ojciec też pił, więc terapeutka dała mi test do wypełnienia i okazało się, że mam dużo cech DDA. Terapeutka uznała, że mojego męża nie zmieni, ale może zmienić mnie, żebym potrafiła ratować siebie i przystałam na to.
 
     
hubcia576
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-01, 16:24   

Terapia - jest potrzebna, wiele się można o sobie dowiedzieć i nauczyć.

mamtylko27lat napisał/a:

To, że nie radziłam sobie z agresją męża.


No, bo to on musi poradzić sobie ze swoją agresją :-D

cdn.
 
     
kenya
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-01, 16:27   

mamtylko27lat napisał/a:
Najgorsze są dla mnie jego wybuchy agresji, także publiczne czy przy mojej rodzinie.


MT27lat,
jak reagujesz Ty lub członkowie Twojej rodziny gdy mąż ma wybuch agresji?

Piszesz, że mąż jest Ci dużym wsparciem oraz radością, zatem wnioskuję że wybuchy agresji są pieriodyczne a poza nimi jest "normalnym" człowiekiem.
Pamiętasz jak często akty agresji się powtarzają? Czy następują w jakimś schemacie?

Czy po agesywnych zachowaniach mąż miewa jakieś refleksje, czy miewa wyrzuty sumienia, że np. zareagował nieadykwatnie do sytuacji lub że mógł inaczej? Czy raczej jest utwierdzony w przekonaniu, że to było jedynie słuszne zachowanie i dobrze zrobił tak się unosząc?

mamtylko27lat napisał/a:
Terapeutka uznała, że mojego męża nie zmieni, ale może zmienić mnie, żebym potrafiła ratować siebie i przystałam na to.

Słuszna decyzja. Nie zmienia to jednak faktu, że praca nad sobą pozwoli Ci co najwyżej zachować w miarę możliwości jako taki balans lecz nie zaspokoi Twoich potrzeb odnośnie pragnienia bycia szanowaną przez męża. Zatem jak najbardziej rozumiem Twoje rozterki. Fakt, że płaczesz po nocach świadczy o tym, że nie przechodzisz obok tego obojętnie. Mężowiskie zachowania to realna rana zadana Twojej psychice.

Czy rozmawiałaś z mężem odnośnie Twoich warunków? Czy on zna Twoje stanowisko i Twoje zamiary?
 
     
mamtylko27lat
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-01, 19:03   

kenya napisał/a:
jak reagujesz Ty lub członkowie Twojej rodziny gdy mąż ma wybuch agresji?


Ja: Kiedyś podnosiłam głos, używałam bolesnych dla niego argumentów, bardzo płakałam, histerycznie wręcz. Teraz spokojnym tonem mówię, że nie chcę, żeby tak do mnie mówił, że nie miałam złych zamiarów zaczynając dyskusję, czasami zdarza mi się podnieść głos i wypomnieć mu, że powinien iść na terapię bo sobie nie radzi z agresją. Rodzina, która to widziała, to moje młodsze rodzeństwo, chyba obawiali się wtrącać, pocieszali mnie po kłótni. Moja teściowa też widziała, jak traktuje mnie mąż i jak chodzę zapłakana, ale udawała, że nic się nie dzieje.


kenya napisał/a:
Czy po agesywnych zachowaniach mąż miewa jakieś refleksje, czy miewa wyrzuty sumienia, że np. zareagował nieadykwatnie do sytuacji lub że mógł inaczej?


Praktycznie zawsze ma wyrzuty sumienia i refleksje. Zazwyczaj po kilkunastu, kilkudziesięciu minutach.

kenya napisał/a:
Piszesz, że mąż jest Ci dużym wsparciem oraz radością, zatem wnioskuję że wybuchy agresji są pieriodyczne a poza nimi jest "normalnym" człowiekiem.
Pamiętasz jak często akty agresji się powtarzają? Czy następują w jakimś schemacie?


Kiedyś to było powiedzmy raz na dwa tygodnie, teraz ze 3 razy w ciągu kilku miesięcy, ale wg mnie ciężej do niego dotrzeć jak się wścieka niż wcześniej i mówi gorsze rzeczy. Raczej nie w schemacie, dla mnie to typowa dla DDA "tęsknota za meliną", takie uzależnienie od silnych, negatywnych emocji raz na jakiś czas. Musi zrobić awanturę, bo u niego też tak było i wydaje się to być normalne.


kenya napisał/a:
Czy rozmawiałaś z mężem odnośnie Twoich warunków? Czy on zna Twoje stanowisko i Twoje zamiary?


Wielokrotnie rozmawialiśmy, że tak nie może być w naszym związku, że jego reakcje są nieadekwatne do sytuacji. Jak jest duży kryzys, to potrafi mówić, że to koniec i powinniśmy się rozwieść. Ale bardzo dobrze wie, że oczekuję od niego, że pójdzie na terapię. Wie, że uważam, że sam sobie nie poradzi z emocjami (on wmawia sobie, że da radę sam). Często zwracam jego uwagę na to, że dzięki terapii ja już nie histeryzuję podczas kłótni, jestem dużo spokojniejsza. Nie mówiła mu, że myślałam o separacji. Mówiłam swojej terapeutce, ale to póki co takie tylko myśli, nie plany.



Dziękuję wszystkim Wam, którzy dotychczas się wypowiedzieliście i chcecie mi pomóc. Naprawdę czuję się dużo lepiej.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 4