Celem tego forum jest niesienie pomocy małżonkom przeżywającym kryzys na każdym jego etapie, którzy chcą ratować
swoje sakramentalne małżeństwa, także po rozwodzie i gdy ich współmałżonkowie są uwikłani w niesakramentalne związki
Portal  RSSRSS  BłogosławieństwaBłogosławieństwa  RekolekcjeRekolekcje  Ruch Wiernych SercRuch Wiernych Serc  12 kroków12 kroków  StowarzyszenieStowarzyszenie  KronikaKronika
RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  FAQFAQ  NagraniaNagrania  SzukajSzukaj  UżytkownicyUżytkownicy  GrupyGrupy  StatystykiStatystyki

Poprzedni temat «» Następny temat
Rozważania o innych kulturach, wierze i rodzinie
Autor Wiadomość
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-07, 22:36   

Brak wątpliwości wynikajacy z doświadczenia wręcz zamienia wiarę w wiedzę.
Bo przecież nie musimy wierzyć, że stoi przed nami stół, skoro wiemy, że stoi.
I większość okultystów oraz im podobnych, mających doświadczenia z istnieniem bytów niematerialnych a jednak realnych, wie, że one są. Wie także, że istnieje siła wyższa - Bóg. Co nie znaczy, że staja się przez to wierzącymi w Boga.
Bo wiedzieć to jednak nie oznacza wierzyć.

Za to zawierzenie Bogu, to już coś zupełnie innego.

Pewnie to zabrzmi arogancko i głupio, ale mnie nie jest potrzebna wiedza, żeby wierzyć.
To jest niezależne od posiadanej wiedzy.
Poczucie istnienia Boga, jego obecności, opieki...po prostu we mnie jest.
Misjonarką bym nie mogła być i nawracać swoją wiedzą innych. Ale czy nawraca się wiedzą?
Chyba nie.
Nawraca sie postawą, świadectwem...nie znajomością pisma.
Dla mnie wiara polega na czuciu.

Dlatego taka dyskusja polegająca na roztrząsaniu wszystkiego, wywracaniu na lewą stronę, oglądaniu z góry i z dołu...dziwnie na mnie działa.
A już konfrontowanie róznych religii ze sobą, porównywanie ich, moim zdaniem nie prowadzi w żadnym dobrym kierunku.
 
     
kinga2
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-07, 22:50   

lustro napisał/a:
Pewnie to zabrzmi arogancko i głupio, ale mnie nie jest potrzebna wiedza, żeby wierzyć.
To jest niezależne od posiadanej wiedzy.


To jestes szczesliwa osoba. Ja przez swoja historie tak sie zagubilam,ze wszystkiego musialam uczyc sie od zera. Przyjemnie jest przeczytac, ze ktos ma wiare taka z glebi serca :-D To mi daje nadzieje dla mnie. :-D
 
     
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-07, 23:05   

lustro napisał/a:
Wiecie, że kiedy czytam te dyskusje, to mam wrażenie, że to jak chcieć dowody naukowe na wiarę.
I trochę mnie to zdumiewa.

Wiara nie wynika z wiedzy, naukowego poznania, dowodzenia, dochodzenia.
Bo udowodniona nie jest już wiarą a nauką.

Czy rozmowa jest o wierze czy o czymś innym?

Dla mnie to w co wierze nie jest tematem do dyskusji na argumenty.
Mało dla mnie znaczy co mówią o mnie w kontekście mojej wiary muzułmanie, żydzi, buddyści, świadkowie jechowy ...
To w co wierzę jest moją wiarą. Nie muszę dowodzić słuszności przed samą sobą.
A porównywania i odnoszenie do innych religii (wiar) jest dla mnie lekko nie na miejscu.
Mamy dowodzić kto jest na właściwej drodze do Boga?
w jaki sposób, skoro to wszystko tak na prawdę opiera się na wierze?


To w ogóle nie o to chodzi.
Tak jak napisałam wiara jest jedna
Natomiast różnimy się w sposobach doskonalenia człowieczeństwa, obchodzenia się z ludźmi itp.
Np uczciwie stwierdzam że nam przydałby się ramadan. Tzn zakaz jedzenia i picia od rana do wieczora przez miesiąc.
To uczy jak to jest być głodnym . Wtedy łatwiej o empatię dla ubogich.
Takie ćwiczenie ksztaltuje człowieka. Niestety u nas tego nie ma.a szkoda.Oczywiscie są u nas posty ale nieobowiązkowe. I ci co najbardziej powinni się tego nauczyć do takiego postu nigdy nie przystąpią.
 
     
mare1966
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-07, 23:08   

lustro napisał/a:
Pewnie to zabrzmi arogancko i głupio, ale mnie nie jest potrzebna wiedza, żeby wierzyć.



Ktoś kto nigdy nie usłyszał o Jezusie , nie może w Niego wierzyć .
Ktoś , kto nigdy nie usłyszał o chrześcijaństwie , nie będzie samym swoim "czuciem"
wierzył po chrześcijańsku .
Ty Lustro NAJPIERW się dowiedziałaś ( czyli zdobyłaś wiedzę ) o takim Bogu ,
a dopiero to pozwoliło ci uwierzyć w takiego konkretnego Boga .
Pewnie po to istnieje Biblia , konkretne słowo ,
które przemawia i przez rozum i przez serce .
Jedno wspomaga drugie .
Dla mnie prostsze jest dojście przez rozum ,
bo się logicznie układa w całość .
 
     
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-07, 23:11   

lustro napisał/a:
Brak wątpliwości wynikajacy z doświadczenia wręcz zamienia wiarę w wiedzę.
Bo przecież nie musimy wierzyć, że stoi przed nami stół, skoro wiemy, że stoi.
I większość okultystów oraz im podobnych, mających doświadczenia z istnieniem bytów niematerialnych a jednak realnych, wie, że one są. Wie także, że istnieje siła wyższa - Bóg. Co nie znaczy, że staja się przez to wierzącymi w Boga.
Bo wiedzieć to jednak nie oznacza wierzyć.

Za to zawierzenie Bogu, to już coś zupełnie innego.

Pewnie to zabrzmi arogancko i głupio, ale mnie nie jest potrzebna wiedza, żeby wierzyć.
To jest niezależne od posiadanej wiedzy.
Poczucie istnienia Boga, jego obecności, opieki...po prostu we mnie jest.
Misjonarką bym nie mogła być i nawracać swoją wiedzą innych. Ale czy nawraca się wiedzą?
Chyba nie.
Nawraca sie postawą, świadectwem...nie znajomością pisma.
Dla mnie wiara polega na czuciu.

Dlatego taka dyskusja polegająca na roztrząsaniu wszystkiego, wywracaniu na lewą stronę, oglądaniu z góry i z dołu...dziwnie na mnie działa.
A już konfrontowanie róznych religii ze sobą, porównywanie ich, moim zdaniem nie prowadzi w żadnym dobrym kierunku.


Lustro
Powiedziałaś coś mądrego
Jednak ta dyskusja do czegoś prowadzi.
To teraz powiedz jak to robić.
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-07, 23:14   

Stokrotka10101 napisał/a:


Lustro mogę wierzyc nawet w świnkę Peggy i mam do tego prawo.
Ale jak będę czegoś od Peggy potrzebować to nie bardzo mogę na to liczyć.
Problem jest taki :
1 czy po drugiej stronie ktoś jest. ?
2. Jaki jest czy jaki w relacji do mnie ?

I to jest wiara.


Stokrotko
wiara to jednak nie jest lista zyczeń i zapotrzebowań :)

Stokrotka10101 napisał/a:

Jeśli chodzi o mnie to ja mam takie prywatne zdanie , ale każdy może mieć inne , że jest tylko jedna religia.
Chrześcijańska prawosławna - bo ja założył Bóg . I tylko On stamtąd wrócił.
Z pnia religii chrześcijańskiej wyrastają gałązki wcześniejsza Żydzi i tez muzułmanie
Muzułmanie Żydzi i my wierzymy w tego samego Boga i większość Żydów, muzułman i chrześcijan to przyznaje.
Różnimy się tylko tym jaki jest i jakie ma wymagania. Islam jest też systemem ekonomiczno - społecznym.
(...)
Lustro żebyś się czasem nie zdziwiła jak poza szczegółami ze jedni piątek, drudzy sobotę a trzeci niedziele czczą , jedni jedzą świnie a drudzy nie itp to wszystkie tzw religie są bardzo podobne. Tak samo kształtują człowieka , tak samo każą czcić Boga . Nawet w tak egzotycznej religii jak buddyzm są ogromne podobieństwa.


Nie do końca tak to widzę.
Co daje Ci dojście do wniosku, że jesteśmy jak by jedną wielka religią?
Ja Ci powiem, co to daje - poczucie zagubienia. Zatracenie tożsamości.
Bo do takich rozważań potrzebna jest moim skromnym zdaniem ogromna wiedza, ale przede wszystkim wielka niepodważalna wiara własna.
Masz taką? Bo ja nie mam takiej wiedzy - na pewno.
Ale też nie czuję takiej potrzeby, bo wiedza, to nie wiara. A to wiara jest tą wielką wartością.

Poza tym - nie jesteśmy wyznawcami tej samej religii i tego samego Boga, skoro jedni mogą uważać, że można mordować innych w imię religii i tego samego Boga. Skoro jedni uważają, że można oszukiwać innych, bo to nie grzech, skoro wyznaje inną religię. Że można gardzić wyznawcami innej religii. Choć to podobno wiara w tego samego Boga i jeden pień.
Nasza religia ma inne założenia. I nie można o tym zapominać doszukując się jakichś pojedynczych wspólnych elementów.



Kinga - moze masz rację...nigdy tak nie myslałam. Zastanowię się nad Twoimi słowami.

Dziś tłumaczyłam mojej zbuntowanej lekko nastolatce dlaczego wymagam od niej praktyk religijnych a mimo to chcę, żeby sama doszła swoją drogą do Boga. Bo tylko taka wiara jest wiarą.
Opowiadałam jej o swojej wyprawie w góry sowie, gdzie przewodnik specjalnie poprowadził mnie w miejsca okultystyczne i oddziałujące na "osoby wrażliwe" ( bo dopytywałam się o nie). Okazałam się niewrażliwa :mrgreen: ...najpierw mnie to lekko zasmuciło ( bo przecież każdy chce być jakis wyjątkowy), a potem coś mnie tkneło, że jestem zabezpieczona przed tym oddziaływaniem właśnie Bożą Mocą. I że to jest wielki dar.

Podziwiam, że potrafisz wyjść z tamtych ciemności. Bo jakos przez skórę czuję, że to wymaga ogromnej siły, determinacji...i jest bolesne.
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-07, 23:27   

mare1966 napisał/a:
lustro napisał/a:
Pewnie to zabrzmi arogancko i głupio, ale mnie nie jest potrzebna wiedza, żeby wierzyć.



Ktoś kto nigdy nie usłyszał o Jezusie , nie może w Niego wierzyć .
Ktoś , kto nigdy nie usłyszał o chrześcijaństwie , nie będzie samym swoim "czuciem"
wierzył po chrześcijańsku .
Ty Lustro NAJPIERW się dowiedziałaś ( czyli zdobyłaś wiedzę ) o takim Bogu ,
a dopiero to pozwoliło ci uwierzyć w takiego konkretnego Boga .
Pewnie po to istnieje Biblia , konkretne słowo ,
które przemawia i przez rozum i przez serce .
Jedno wspomaga drugie .
Dla mnie prostsze jest dojście przez rozum ,
bo się logicznie układa w całość .


Czucie i wiara silniej mówią do mnie
niż mędrca szkiełko i oko ;-)

nie mówię Mare o kompletnym braku wiedzy, ale o drążeniu, porównywaniu, szukaniu tzw dziury w całym...ale rozumiem, że moze to kogoś pociagać :-) i na zdrowie ( jak tylko z tego moze byc duchowe zdrowie)

a ja sobie w takim razie bede wierzyć jak dziecko :)
bez szukania drugiego dna...tylko ot tak, po prostu
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-07, 23:35   

Stokrotka10101 napisał/a:


To w ogóle nie o to chodzi.
Tak jak napisałam wiara jest jedna


Tak, jako pojecie jest jedna.
Nie jest jednak jedna, jako wiara w konkretną religie z jej założeniami, dogmatami.

Stokrotka10101 napisał/a:

Natomiast różnimy się w sposobach doskonalenia człowieczeństwa, obchodzenia się z ludźmi itp.


Zdecydowanie się różnimy.

Stokrotka10101 napisał/a:

Np uczciwie stwierdzam że nam przydałby się ramadan. Tzn zakaz jedzenia i picia od rana do wieczora przez miesiąc.
To uczy jak to jest być głodnym . Wtedy łatwiej o empatię dla ubogich.
Takie ćwiczenie ksztaltuje człowieka. Niestety u nas tego nie ma.a szkoda.Oczywiscie są u nas posty ale nieobowiązkowe. I ci co najbardziej powinni się tego nauczyć do takiego postu nigdy nie przystąpią.


A co robią w ramadan po zachodzie słońca? Czy przypadkiem nie nadrabiają "zaległości" z dnia?
Moze i łatwiej o empatie dla ubogich, ale nie jestem przekonana czy dla człowieka tak w ogóle. Jakiego kolwiek by był wyznania.

Posty sa u nas też, obowiązkowe, ilościowe i jakościowe.

Tylko co to wszystko ma wspólnego z wiarą?
 
     
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-07, 23:37   

mare1966 napisał/a:
lustro napisał/a:
Pewnie to zabrzmi arogancko i głupio, ale mnie nie jest potrzebna wiedza, żeby wierzyć.



Ktoś kto nigdy nie usłyszał o Jezusie , nie może w Niego wierzyć .
Ktoś , kto nigdy nie usłyszał o chrześcijaństwie , nie będzie samym swoim "czuciem"
wierzył po chrześcijańsku .
Ty Lustro NAJPIERW się dowiedziałaś ( czyli zdobyłaś wiedzę ) o takim Bogu ,
a dopiero to pozwoliło ci uwierzyć w takiego konkretnego Boga .
Pewnie po to istnieje Biblia , konkretne słowo ,
które przemawia i przez rozum i przez serce .
Jedno wspomaga drugie .
Dla mnie prostsze jest dojście przez rozum ,
bo się logicznie układa w całość .


Może Mare może uwierzyć nie słysząc o Jezusie
Ja jak byłam dzieckiem wkrótce po komunii stwierdziłam ze wszystko jest niepewne . Tylko apostołowie widzieli Zmartwychwstanie , a poza tym to nie wiadomo czy Jezus w ogóle zyl.
I stałam się zupełnie nie wierzącą. Nawet przestałam chodzić do kościoła.
I tak było kilka lat.
Potem zachorowała moja mama. Mówili że ma raka. Ja w dzień przed operacja chciałam spróbować wszystkiego wiec bez jakiegoś specjalnego przekonania wzięłam koleżankę i poszłam na nabożeństwo majowe . Wyspowiadalam się i siedzieliśmy na nabożeństwie. Ja jak w rozpaczy ale bez jakiejś znaczącej wiaty w Boga . I po komunii jak kleczalam usłyszałam w sobie glos , że moja mama będzie żyła. Głos nie pochodził ode mnie ( to był ktoś inny) , ale usłyszałam go w sobie i poczulam spokój graniczacy z pewnością.
Potem przez wiele lat nic się nie działo. Szukalam tego głosu.
I tak zaczęła się moja wędrówka po religiach.
 
     
ketram
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-08, 03:04   

lustro


W pełni się z Tobą zgadzam
Nie da się odpowiedzieć na pytanie "dlaczego sie wierzy"

To tak, jakby sie chciało odpowiedzieć na pytanie "dlaczego kocham swoje dziecko"
 
     
Metanoja1
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-08, 07:41   

Wierzę, bo "wiem, komu zawierzyłem".
 
     
lustro
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-08, 08:25   

To są dwa różne pytania
- w co się wierzy
- dlaczego się wierzy

W brew pozorom odpowiedź "w co" nie jest odpowiedzią "dlaczego".

Do odpowiedzi na pytanie "w co" potrzeba trochę wiedzy. Z naciskiem na "trochę"
Chyba, że się ma ambicję być "uczonym w piśmie".
Tylko, że wtedy trzeba bardzo uważać, żeby się w tej swojej "uczoności" nie pogubić.
Żeby wiedzieć w co się wierzy starcza nauka wyniesiona z dzieciństwa. Pochodząca z nauki religii, ale przecież bez oficjalnej nauki religii mocno i prawdziwie wierzyły całe pokolenia naszych przodków, czasem nawet niepiśmiennych.

Do odpowiedzi na pytanie - dlaczego wierzysz? nie potrzeba zupełnie wiedzy.
Bo wiara i wiedza nie idą tymi samymi drogami.


Stokrotka - znam ten głos. Tez raz Go słyszałam.
 
     
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-08, 09:18   

kinga2 napisał/a:
lustro napisał/a:
Kinga - dlaczego wierzysz?
zastanów się czy można dać racjonalną odpowiedź na takie pytanie
wierzę w Boga, bo... ? bo wierzę
uzasadnienia? jakie?

Zakladam, ze pytasz mnie o wiare w istnienie Boga. W moim przypadku akurat to nie jest dobre pytanie, tak jak i do wszystkich bylych okultystow. Sposob wyciagania z tych problemow sprawia, ze tacy ludzie jak ja. nie musza juz wierzyc w istnienie Boga, my wiemy ze Bog jest. Wiemy tez ze istnieje swiat demonow. Problemem dla nas jest nieustanna nauka zawierzenia Bogu, ze wie co robi i jak to robi, poglebienie wiedzy o Nim samym i o tym jak unikac diabelskich zasadzek, aby nie wrocic do wyznawania zla. Wiec chyba nie bede dobrym dyskutantem w tym temacie jaki poruszylas. :-|


Była Kinga okultystą?
Z tym ze do wiedzy tajemnej należało np w Egipcie sporo wiedzy z medycyny, sztuka balsamowania zwlok, chemii , fizyki , metematyki.
Uważam że pewna wiedzą powinna być tylko dla wybranych np nauka dotycząca produkowania broni zwłaszcza atomowej. Chyba wszyscy się z tym zgodzą.
Starożytni byli mądrzejsi i zabezpieczyli wiedzę przez niepowolanymi i tymi którzy ta wiedza mogą użyć przeciwko innym.
I tak obecnie za dużo ludzi wie jak produkować materiały wybuchowe.
Czy takie postawienie sprawy jest przeciwko Bogu ?


Lustro
Chodzi pewnie o miejsca ze specjalnym polem magnetycznym. Kto zwiedza Zamek Królewski dowie się, że talię miejsce jest w kaplicy Gedeona w Zamku Królewskim . .
Przewodnik mówi ze jest to miejsce przyjazne człowiekowi. Stąd tyle wielkich ludzi pochodzi z Krakowa.
Co jest nie tak z takimi miejscami.
 
     
Stokrotka10101
[Usunięty]

Wysłany: 2015-10-08, 09:25   

Lustro Żydzi i my wierzymy w tego samego Boga .
Mahomet natomiast wg Mahometa miał widzenie i uslyszal glos , ktory kazał to czy to. Mahomet powiedzial ze glos jest glosem tego samego Boga Jahwe - tego od Jezusa . To Mahomed uznal ze chrzescijanie poprzekrecali Pismo Swiete I tyle na ten temat.
 
     
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group



Grupa Wsparcia "Samarytanka" >>












Dla tych, którzy kochają - propozycja wzoru odpowiedzi na pozew rozwodowy


Poniższy wzór ma charakter orientacyjny i nie zastępuje porady prawnej. W odpowiedzi na pozew warto odnieść się do wszystkich twierdzeń pozwu i zadbać o to, aby nasza odpowiedź była zgodna z prawdą.



W odpowiedzi na pozew wnoszę o oddalenie powództwa w całości i nie rozwiązywanie małżeństwa stron przez rozwód.

UZASADNIENIE

Pomimo trudności jakie nasz związek przechodził i przechodzi uważam, że nadal można go uratować. Małżeństwa nie zawiera się na chwilę i nie zrywa w momencie, gdy dzieje się coś niedobrego. Pragnę nadmienić, iż w przyszłości nie zamierzam się już z nikim innym wiązać. Podjąłem (podjęłam) bowiem decyzję, że będę z żoną (mężem) na zawsze i dołożę wszelkich starań, aby nasze małżeństwo przetrwało. Scalenie związku jest możliwe nawet wtedy, gdy tych dobrych uczuć w nas nie ma. Lecz we mnie takie uczucia nadal są i bardzo kocham swoją żonę (męża), pomimo, iż w chwili obecnej nie łączy nas więź fizyczna. Jednak wyrażam pragnienie ratowania Naszego małżeństwa i gotowy (gotowa) jestem podjąć trud jaki się z tym wiąże. Uważam, że przy odrobinie dobrej woli możemy odbudować dobrą relację miłości.

Dobro mojej żony (męża) jest dla mnie po Bogu najważniejsze. Przed Bogiem to bowiem ślubowałem (ślubowałam).

Moim zdaniem każdy związek ma swoje trudności, a nieporozumienia jakie wydarzyły się między nami nie są powodem, aby przekreślić nasze małżeństwo i rozbijać naszą rodzinę. Myślę, że każdy rozwód negatywnie wpływa nie tylko na współmałżonków, ale także na ich rodziny, dzieci i krzywdzi niepotrzebnie wiele bliskich sobie osób. Oddziaływuje również negatywnie na inne małżeństwa.

Z moją (moim) żoną (mężem) znaliśmy się długo przed zawarciem naszego małżeństwa i uważam, że był to wystarczający czas na wzajemne poznanie się. Po razem przeżytych "X" latach (jako para, narzeczeni i małżonkowie) żona (mąż) jest dla mnie zbyt ważną osobą, aby przekreślić większość wspólnie spędzonych lat. Według mnie w naszym związku nie wygasły więzi emocjonalne i duchowe. Podkreślam, iż nadal kocham żonę (męża) i pomimo, że oddaliliśmy się od siebie, chcę uratować nasze małżeństwo. Osobiście wyrażam wolę i chęć naprawy naszych małżeńskich relacji, gdyż mam przekonanie, że każdy związek małżeński dotknięty poważnym kryzysem jest do uratowania.

Orzeczenie rozwodu spowodowałoby, że ucierpiałoby dobro wspólnych małoletnich dzieci stron oraz byłoby sprzeczne z zasadami współżycia społecznego. Dzieci potrzebują stabilnego emocjonalnego kontaktu z obojgiem rodziców oraz podejmowania przez obie strony wszelkich starań, by zaspokoić potrzeby rodziny. Rozwód grozi osłabieniem lub zerwaniem więzi emocjonalnej dzieci z rodzicem zamieszkującym poza rodziną. Rozwód stron wpłynie także niekorzystnie na ich rozwój intelektualny, społeczny, psychiczny i duchowy, obniży ich status materialny i będzie usankcjonowaniem niepoważnego traktowania instytucji rodziny.

Jestem katolikiem (katoliczką), osobą wierzącą. Moje przekonania religijne nie pozwalają mi wyrazić zgody na rozwód, gdyż jak mówi w punkcie 2384 Katechizm Kościoła Katolickiego: "Rozwód znieważa przymierze zbawcze, którego znakiem jest małżeństwo sakramentalne", natomiast Kompendium Katechizmu Kościoła Katolickiego w punkcie 347 nazywa rozwód jednym z najcięższych grzechów, który godzi w sakrament małżeństwa.

Wysoki Sądzie, proszę o danie nam szansy na uratowanie naszego małżeństwa. Uważam, ze każda rodzina, w tym i nasza, na to zasługuje. Nie zmienię zdania w tej ważnej sprawie, bo wtedy będę niewiarygodny w każdej innej. Brak wyrażenia mojej zgody na rozwód nie wskazuje na to, iż kierują mną złe emocje tj. złość czy złośliwość. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie zmuszę żony (męża) do miłości. Rozumiem, że moja odmowa komplikuje sytuację, ale tak czuję, takie są moje przekonania religijne i to dyktuje mi serce.

Bardzo kocham moją (mojego) żonę (męża) i w związku z powyższym wnoszę jak na wstępie.



List Episkopatu Polski na święto św. Rodziny

Warto jeszcze raz podkreślić, że u podstaw każdej rodziny stoi małżeństwo. Chrześcijańskie patrzenie na małżeństwo w pełni uwzględnia wyjątkową naturę tej wspólnoty osób. Małżeństwo to związek mężczyzny i niewiasty, zawierany na całe ich życie, i z tej racji pełniący także określone zadania społeczne. Chrystus podkreślił, że mężczyzna opuszcza nawet ojca i matkę, aby złączyć się ze swoją żoną i być z nią przez całe życie jako jedno ciało (por. Mt 19,6). To samo dotyczy niewiasty. Naszym zadaniem jest nieustanne przypominanie, iż tylko tak rozumianą wspólnotę mężczyzny i niewiasty wolno nazywać małżeństwem. Żaden inny związek osób nie może być nawet przyrównywany do małżeństwa. Chrześcijanie decyzję o zawarciu małżeństwa wypowiadają wobec Boga i wobec Kościoła. Tak zawierany związek Chrystus czyni sakramentem, czyli tajemnicą uświęcenia małżonków, znakiem swojej obecności we wszystkich ich sprawach, a jednocześnie źródłem specjalnej łaski dla nich. Głębia duchowości chrześcijańskich małżonków powstaje właśnie we współpracy z łaską sakramentu małżeństwa. więcej >>



Wszechświat na miarę człowieka

Wszechświat jest ogromny. Żeby sobie uzmysłowić rozmiary wszechświata, załóżmy, że odległość Ziemia - Słońce to jeden milimetr. Wtedy najbliższa gwiazda znajduje się mniej więcej w odległości 300 metrów od Słońca. Do Słońca mamy jeden milimetr, a do najbliższej gwiazdy około 300 metrów. Słońce razem z całym otoczeniem gwiezdnym tworzy ogromny system zwany Droga Mleczną (galaktykę w kształcie ogromnego dysku). W naszej umownej skali ten ogromny dysk ma średnicę około 6 tysięcy kilometrów, czyli mniej więcej tak, jak stąd do Stanów Zjednoczonych. Światło zużywa na przebycie od jednego końca tego dysku do drugiego - około 100 tysięcy lat. W tym dysku mieści się około 100 miliardów gwiazd. To jest ogromny dysk! Jeszcze mniej więcej sto lat temu uważano, że to jest cały wszechświat. Okazało się, że tak wcale nie jest. Wszechświat jest znacznie, znacznie większy! Jeżeli te 6 tysięcy kilometrów znowu przeskalujemy, tym razem do jednego centymetra, to cały wszechświat, który potrafimy zaobserwować (w tej skali) jest kulą o średnicy 3 kilometrów. I w tym właśnie obszarze, jest około 100 miliardów galaktyk (czyli takich dużych systemów gwiezdnych, oczywiście różnych kształtów, różnych wielkości). To właśnie jest cały wszechświat, który potrafimy badać metodami fizycznymi, wykorzystując techniki astronomiczne. (Wszechświat na miarę człowieka >>>)



Musicie zawsze powstawać!

Możecie rozerwać swoje fotografie
i zniszczyć prezenty.
Możecie podeptać swoje szczęśliwe wspomnienia
i próbować dzielić to, co było dla dwojga.
Możecie przeklinać Kościół i Boga.

Ale Jego potęga nie może nic uczynić
przeciw waszej wolności.
Bo jeżeli dobrowolnie prosiliście Go,
by zobowiązał się z wami...
On nie może was "rozwieść".

To zbyt trudne?
A kto powiedział, że łatwo być
człowiekiem wolnym i odpowiedzialnym.
Miłość się staje
Jest miłością w marszu, chlebem codziennym.

Nie jest umeblowana mieszkaniem,
ale domem do zbudowania i utrzymania,
a często do remontu.
Nie jest triumfalnym "TAK",
ale jest mnóstwem "tak",
które wypełniają życie, pośród mnóstwa "nie".

Człowiek jest słaby, ma prawo zbłądzić!
Ale musi zawsze powstawać i zawsze iść.
I nie wolno mu odebrać życia,
które ofiarował drugiemu; ono stało się nim.

Michel Quoist



Rozważania o wierze/Dynamizm wiary/Zwycięstwo przez wiarę

Klasycznym tekstem biblijnym ukazującym w świetle wiary wartość i sens środków ubogich jest scena walki z Amalekitami. W czasie przejścia przez pustynię, w drodze do Ziemi Obiecanej, dochodzi do walki pomiędzy Izraelitami a kontrolującymi szlaki pustyni Amalekitami (zob. Wj 17, 8-13). Mojżesz to Boży człowiek, który wie, w jaki sposób może zapewnić swoim wojskom zwycięstwo. Gdyby był strategiem myślącym jedynie po ludzku, stanąłby sam na czele walczących, tak jak to zwykle bywa w strategii. Przecież swoją postawą na pewno by ich pociągał, tak byli wpatrzeni w niego. On zaś zrobił coś, co z punktu widzenia strategii wojskowej było absurdalne - wycofał się, zostawił wojsko pod wodzą swego zastępcy Jozuego, a sam odszedł na wzgórze, by tam się modlić. Wiedział on, człowiek Boży, człowiek modlitwy, kto decyduje o losach świata i o losach jego narodu. Stąd te wyciągnięte na szczycie wzgórza w geście wiary ramiona Mojżesza. Między nim a doliną, gdzie toczy się walka, jest ścisła łączność. Kiedy ręce mu mdleją, to jego wojsko cofa się. On wie, co to znaczy - Bóg chce, aby on wciąż wysilał się, by stale wyciągał ręce do Pana. Gdy ręce zupełnie drętwiały, towarzyszący Mojżeszowi Aaron i Chur podtrzymywali je. Przez cały więc dzień ten gest wyciągniętych do Pana rąk towarzyszył walce Izraelitów, a kiedy przyszedł wieczór, zwycięstwo było po ich stronie. To jednak nie Jozue zwyciężył, nie jego wojsko walczące na dole odniosło zwycięstwo - to tam, na wzgórzu, zwyciężył Mojżesz, zwyciężyła jego wiara.

Gdyby ta scena miała powtórzyć się w naszych czasach, wówczas uwaga dziennikarzy, kamery telewizyjne, światła reflektorów skierowane byłyby tam, gdzie Jozue walczy. Wydawałoby się nam, że to tam się wszystko decyduje. Kto z nas próbowałby patrzeć na samotnego, modlącego się gdzieś człowieka? A to ten samotny człowiek zwycięża, ponieważ Bóg zwycięża przez jego wiarę.

Wyciągnięte do góry ręce Mojżesza są symbolem, one mówią, że to Bóg rozstrzyga o wszystkim. - Ty tam jesteś, który rządzisz, od Ciebie wszystko zależy. Ludzkiej szansy może być śmiesznie mało, ale dla Ciebie, Boże, nie ma rzeczy niemożliwych. Gest wyciągniętych dłoni, tych mdlejących rąk, to gest wiary, to ubogi środek wyrażający szaleństwo wiary w nieskończoną moc i nieskończoną miłość Pana.

ks. Tadeusz Dajczer "Rozważania o wierze"


Małżeństwo nierozerwalne?!... - wierność mimo wszystko

„Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że ciebie nie opuszczę aż do śmierci" - to tekst przysięgi małżeńskiej wypowiadany bez żadnych warunków uzupełniających. Początek drogi. Niezapisana karta z podpisem: „aż do śmierci". A co, gdy pojawią się trudności, kryzys, zdrada?...

„Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, zadali Mu pyta-nie: «Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?» On im odpowiedział: «czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich mężczyzną i kobietą? Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i będą oboje jednym ciałem. A tak nie są już dwojgiem, lecz jednym ciałem. Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela»"(Mt 19, 3-5). Dwanaście lat temu nasilający się kryzys, którego skutkiem byt nowy związek mojego męża, separacja i rozwód, doprowadził do rozpadu moje małżeństwo. Porozumienie zostało zerwane. Zepchnięta na dalszy plan, wyeliminowana z życia, nigdy w swoim sercu nie przestałam być żoną mojego męża. Sytuacje, wobec których stawałam, zda-wały się przerastać moją wytrzymałość, odbierały nadzieję, niszczyły wszystko we mnie i wokół mnie. Widziałam, że w tych trudnych chwilach Bóg stawał przy mnie i mówił: „wystarczy ci mojej łaski", „Ja jestem z wami po wszystkie dni aż do skończenia świata". Był Tym, który uczył mnie, jak nieść krzyż zerwanej jedności, rozbitej rodziny, zdrady, zaparcia, odrzucenia, szyderstwa, cynizmu, własnej słabości, popełnionych grzechów i błędów. Podnosił, nawracał, przebaczał, uczyt przebaczać. Kochał. Akceptował. Prowadził. Nadawał swój sens wydarzeniom, które po ludzku zdawały się nie mieć sensu. Byt wierny przymierzu, które zawarł z nami przed laty przez sakrament małżeństwa. Teraz wiem, że małżeństwo chrześcijańskie jest czym innym niż małżeństwo naturalne. Jest wielką łaską, jest historią świętą, w którą angażuje się Pan Bóg. Jest wydarzeniem, które sprawia, „że mąż i żona połączeni przez sakrament to nie przypadkowe osoby, które się dobrały lub nie, lecz te, którym Bóg powiedział «tak», by się stały jednym ciałem, w drodze do zbawienia".

Ja tę nadzwyczajność małżeństwa sakramentalnego zaczęłam widzieć niestety późno, bo w momencie, gdy wszystko zaczęto się rozpadać. W naszym małżeństwie byliśmy najpierw my: mój mąż, dzieci, ja i wszystko inne. Potem Pan Bóg, taki na zasadzie pomóż, daj, zrób. Nie Ten, ku któremu zmierza wszystko. Nie Bóg, lecz bożek, który zapewnia pomyślność planom, spełnia oczekiwania, daje zdrowie, zabiera trudności... Bankructwo moich wyobrażeń o małżeństwie i rodzinie stało się dla mnie źródłem łaski, poprzez którą Bóg otwierał mi oczy. Pokazywał tę miłość, z którą On przyszedł na świat. Stawał przy mnie wyszydzony, opluty, odepchnięty, fałszywie osądzony, opuszczony, na drodze, której jedyną perspektywą była haniebna śmierć, I mówił: to jest droga łaski, przez którą przychodzi zbawienie i nowe życie, czy chcesz tak kochać? Swoją łaską Pan Bóg nigdy nie pozwolił mi zrezygnować z modlitwy za mojego męża i o jedność mojej rodziny, budowania w sobie postawy przebaczenia, pojednania i porozumienia, nigdy nie dał wyrazić zgody na rozwód i rozmyślne występowanie przeciwko mężowi. Zalegalizowanie nowego związku mojego męża postrzegam jako zalegalizowanie cudzołóstwa („A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę (...) a bierze inną popełnia cudzołóstwo, I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo" (Mt,19.9)). I jako zaproszenie do gorliwszej modlitwy i głębszego zawierzenia. Nasza historia jest ciągle otwarta, ale wiem, że Pan Bóg nie powiedział w niej ostatniego Słowa. Jakie ono będzie i kiedy je wypowie, nie wiem, ale wierzę, że zostanie wypowiedziane dla mnie, mojego męża, naszych dzieci i wszystkich, których nasza historia dotknęła. Będzie ono Dobrą Nowiną dla każdego nas. Bo małżeństwo sakramentalne jest historią świętą, przymierzem, któremu Pan Bóg pozostaje wierny do końca.

Maria

Forum Pomocy "Świadectwa"


Slowo.pl - Małżeństwo o jakim marzymy. Jednym z elementów budowania silnej relacji małżeńskiej jest atrakcyjność współmałżonków dla siebie nawzajem. Może nie brzmi to zbyt duchowo, ale jest to biblijna zasada. Osobą, dla której mam być atrakcyjną kobietą, jest przede wszystkim mój mąż. W wielu związkach dbałość o wzajemną atrakcyjność stopniowo zanika wraz ze stażem małżeńskim, a często zaraz po ślubie. Dbamy o siebie w okresie narzeczeństwa, żeby zdobyć wybraną osobę, lecz gdy małżeństwo staje się faktem, przestajemy zwracać uwagę na swój wygląd. Na przykład żona dba o siebie tylko wtedy, kiedy wychodzi do pracy lub na spotkanie ze znajomymi. Natomiast w domu wita powracającego męża w poplamionym fartuchu, komunikując mu w ten sposób: "Jesteś dla mnie mniej ważny niż mój szef i koledzy w pracy. Dla ciebie nie muszę się już starać". Tego typu postawy szybko zauważają małe dzieci. Pamiętam, jak pewnego dnia ubrałam się w domu bardziej elegancko niż zwykle, a moje dzieci natychmiast zapytały: "Mamusiu, czy będą u nas dzisiaj goście?". Taką sytuację można wykorzystać, by powiedzieć im: "Dbam o siebie dla was, bo to wy jesteście dla mnie najważniejszymi osobami, dla których chcę być atrakcyjną osobą". Nie oznacza to wcale potrzeby kupowania najdroższych ubrań czy kosmetyków. Dbałość o wygląd jest sposobem wyrażenia współmałżonkowi, jak ważną jest dla nas osobą: "To Bóg mi ciebie darował. Poprzez troskę o higienę i wygląd chcę ci wyrazić, jak bardzo mocno cię kocham". Ta zasada dotyczy zarówno kobiet jak i mężczyzn.



"Wszystko możliwe jest dla tego, kto wierzy" (Mk 9,23)
"Nie bój się, wierz tylko!" (Mk 5,36)


Słowa Jezusa nie pozostawiają żadnych wątpliwości: "Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie" (J 6, 53). Ile tego życia będziemy mieli w sobie tu na ziemi, tyle i tylko tyle zabierzemy w świat wieczności. I na bardzo długo możemy znaleźć się w czyśćcu, aby dojść do pełni życia, do miary nieba.
Pamiętajmy jednak, że w Kościele nic nie jest magią. Jezus podczas swojego ziemskiego nauczania mówił:
- do kobiety kananejskiej:
«O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!» (Mt 15,28)
- do kobiety, która prowadziła w mieście życie grzeszne:
«Twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju!» (Łk 7,37.50)
- do oczyszczonego z trądu Samarytanina:
«Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Łk 17,19)
- do kobiety cierpiącej na krwotok:
«Ufaj, córko! Twoja wiara cię ocaliła» (Mt 9,22)
- do niewidomego Bartymeusza:
«Idź, twoja wiara cię uzdrowiła» (Mk 10,52)


Modlitwa o odrodzenie małżeństwa

Panie, przedstawiam Ci nasze małżeństwo – mojego męża (moją żonę) i mnie. Dziękuję, że nas połączyłeś, że podarowałeś nas sobie nawzajem i umocniłeś nasz związek swoim sakramentem. Panie, w tej chwili nasze małżeństwo nie jest takie, jakim Ty chciałbyś je widzieć. Potrzebuje uzdrowienia. Jednak dla Ciebie, który kochasz nas oboje, nie ma rzeczy niemożliwych. Dlatego proszę Cię:

- o dar szczerej rozmowy,
- o „przemycie oczu”, abyśmy spojrzeli na siebie oczami Twojej miłości, która „nie pamięta złego” i „we wszystkim pokłada nadzieję”,
- o odkrycie – pośród mnóstwa różnic – tego dobra, które nas łączy, wokół którego można coś zbudować (zgodnie z radą Apostoła: zło dobrem zwyciężaj),
- o wyjaśnienie i wybaczenie dawnych urazów, o uzdrowienie ran i wszystkiego, co chore, o uwolnienie od nałogów i złych nawyków.

Niech w naszym małżeństwie wypełni się wola Twoja.
Niech nasza relacja odrodzi się i ożywi, przynosząc owoce nam samym oraz wszystkim wokół. Ufam Tobie, Jezu, i już teraz dziękuję Ci za wszystko, co dla nas uczynisz. Uwielbiam Cię w sercu i błogosławię w całym moim życiu. Amen..

Święty Józefie, sprawiedliwy mężu i ojcze, który z takim oddaniem opiekowałeś się Jezusem i Maryją – wstaw się za nami. Zaopiekuj się naszym małżeństwem. Powierzam Ci również inne małżeństwa, szczególnie te, które przeżywają jakieś trudności. Proszę – módl się za nami wszystkimi! Amen!


Modlitwa o siedem Darów Ducha Świętego

Duchu Święty, Ty nas uświęcasz, wspomagając w pracy nad sobą. Ty nas pocieszasz wspierając, gdy jesteśmy słabi i bezradni. Proszę Cię o Twoje dary:

1. Proszę o dar mądrości, bym poznał i umiłował Prawdę wiekuistą, ktorą jesteś Ty, moj Boże.
2. Proszę o dar rozumu, abym na ile mój umysł może pojąć, zrozumiał prawdy wiary.
3. Proszę o dar umiejętności, abym patrząc na świat, dostrzegał w nim dzieło Twojej dobroci i mądrości i abym nie łudził się, że rzeczy stworzone mogą zaspokoić wszystkie moje pragnienia.
4. Proszę o dar rady na chwile trudne, gdy nie będę wiedział jak postąpić.
5. Proszę o dar męstwa na czas szczególnych trudności i pokus.
6. Proszę o dar pobożności, abym chętnie obcował z Tobą w modlitwie, abym patrzył na ludzi jako na braci, a na Kościół jako miejsce Twojego działania.
7. Na koniec proszę o dar bojaźni Bożej, bym lękał się grzechu, który obraża Ciebie, Boga po trzykroć Świętego. Amen.


Akt poświęcenia się Niepokalanemu Sercu Maryi

Obieram Cię dziś, Maryjo, w obliczu całego dworu niebieskiego, na moją Matkę i Panią. Z całym oddaniem i miłością powierzam i poświęcam Tobie moje ciało i moją duszę, wszystkie moje dobra wewnętrzne i zewnętrzne, a także zasługi moich dobrych uczynków przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Tobie zostawiam całkowite i pełne prawo dysponowania mną jak niewolnikiem oraz wszystkim, co do mnie należy, bez zastrzeżeń, według Twojego upodobania, na większą chwałę Bożą teraz i na wieki. Amen.

św. Ludwik de Montfort

Pełnia modlitwy



We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 1We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane... (Hbr 13,4a) - konferencja dr Mieczysława Guzewicza (www.mojemalzenstwo.pl), małżonka, ojca trojga dzieci, doktora teologii biblijnej, członka Rady Episkopatu Polski ds. Rodziny - Górka Klasztorna 2007.04.20-22 - część 2Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr PawlukiewiczKapitanie, dokąd płyniecie? - ks. Piotr PawlukiewiczJakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? - ks. Piotr PawlukiewiczOdpowiedzialność za miłość - dr Wanda Półtawska - psychiatra Bitwa toczy się o nasze serca - ks. Piotr PawlukiewiczKto się Mnie dotknął? - ks. Piotr Pawlukiewicz Miłość jest trudna - ks. Piotr Pawlukiewicz
Przebaczenie i cierpienie w małżeństwie - dr M. Guzewicz, teolog-biblistaZ każdej trudnej sytuacji jest dobre wyjście - ks. Piotr PawlukiewiczMłodzież - ks. Piotr PawlukiewiczSex, poezja czy rzemiosloWalentynki - ks. Piotr Pawlukiewicz Mężczyźni - ks. Piotr PawlukiewiczFałszywe miłosierdzie - ks. Piotr PawlukiewiczSakrament małżeństwa a dobro dziecka - ks. Piotr Pawlukiewicz
W 2002 roku Jan Paweł II potępiając w ostrych słowach rozwody powiedział, że adwokaci jako ludzie wolnego zawodu, muszą
zawsze odmawiać użycia swoich umiejętności zawodowych do sprzecznego ze sprawiedliwością celu, jakim jest rozwód.
KAI
Ks. dr Marek Dziewiecki - Miłość nigdy nie pomaga w złym. Właśnie dlatego doradca katolicki w żadnej sytuacji nie proponuje krzywdzonemu małżonkowi rozwodu, gdyż nie wolno nikomu proponować łamania przysięgi złożonej wobec Boga i człowieka.

Bitwa toczy się o nasze serce - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kto powinien rządzić w małżeństwie? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Kiedy rodzi się dziecko, mąż idzie na bok - ks. Piotr Pawlukiewicz


Do kobiety trzeba iść już z siłą ducha nie po to, by tę siłę zyskać - ks. Piotr Pawlukiewicz


Czy kochasz swojego męża tak, aby dać z siebie wszystko i go uratować? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Jakie są nasze rzeczywiste wielkie pragnienia? Czy takie jak Bartymeusza? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Miłość jest trudna: Kryzys nigdy nie jest końcem - "Katechizm Poręczny" ks. Piotra Pawlukiewicza


Ze względu na "dobro dziecka" małżonkowie sakramentalni mają żyć osobno? - ks. Piotr Pawlukiewicz


Cierpienie i przebaczenie w małżeństwie - konferencja dr Mieczysława Guzewicza, teologa-biblisty


Co to znaczy "moja była żona"? - dr Wanda Półtawska - psychiatra, członek Papieskiej Rady ds. Rodziny


"We czci niech będzie małżeństwo pod każdym względem i łoże nieskalane" (Hbr 13,4a) - dr M. Guzewicz


Nic nie usprawiedliwia rozwodu, gdyż od 1999 r. obowiązuje w Polsce ustawa o separacji :: Każdy rozwód jest wyjątkowy

protest1
Protest w obronie dzieci >>




Książki warte Twojego czasu ---> książki gratis w zakładce *biuletyn*
Strona wygenerowana w 0,02 sekundy. Zapytań do SQL: 8